Pochyleni przed wcielonym Bogiem

Homilia na Boże Narodzenie

Ten, kto chce zobaczyć w Betlejem miejsce narodzin Jezusa, musi się schylić. Wejście do Bazyliki Narodzenia ma bowiem niecały metr wysokości. Kiedyś było znacznie większe, ale przybywający tu średniowieczni władcy mieli niestety w zwyczaju wjeżdżać na koniach do wnętrza kościoła; zmniejszenie otworu miało to uniemożliwić. Możni panowie musieli więc schodzić z konia, jeśli chcieli dostać się do groty narodzenia. I tak to niskie wejście nabrało głębokiej wymowy; do dziś mówi każdemu pielgrzymowi: Człowieku, kimkolwiek byś nie był, pochyl się nad tą wielką tajemnicą! Tylko ten, kto się uniży, umniejszy, stanie się jak dziecko, może zbliżyć się do Dziecięcia, które się tu narodziło, do Wcielonego Boga. Jedynie ten, kto potrafi zejść z „konia” władzy, zaszczytów, wszechstronnej wiedzy, wyższego wykształcenia, wysokiego mniemania o sobie, samowystarczalności, wiary w osiągnięcia nowoczesnej techniki, zrozumie, co to znaczy, że Bóg stał się Człowiekiem.

Istnieje opowieść o uczonym, który z rozmawiał z żydowskim rabinem na temat tego, czy jest Bóg, czy Go nie ma. „Przestudiowałem mnóstwo mądrych ksiąg, ale w żadnej z nich nie znalazłem Boga” — powiedział uczony. „To znaczy, że ciągle za mało się pochylasz” — odpowiedział nauczyciel. Boga trudno spotkać w mądrych księgach. Trzeba go doświadczyć w życiu, pośrodku życia — i to w postawie pokory. Kto próbuje dumnie jeździć na koniu swojej mądrości, nie natrafi w swoim życiu na tajemnicę Boga. Ludzie ubodzy, cierpiący, chorzy, prości o wiele łatwiej odnajdują Boga. Nie inaczej było w Betlejem: prości, niewykształceni pasterze byli pierwszymi, którzy oddali pokłon nowonarodzonemu Synowi Bożemu.

Na szczęście my, ludzie XXI wieku zaczynamy powoli dostrzegać, że potęga nauki nie może nas zbawić, a wysoko rozwinięta technika nie jest w stanie napełnić naszych serc. Zaczynamy pojmować, że wyższy poziom życia to nie wszystko, że tylko wtedy, gdy rozpoznamy i uznamy nad sobą kogoś zdecydowanie wyższego od nas, gdy pochylimy się, ugniemy się przed Bogiem, możemy dobrze i sensownie przeżyć swoje życie. Kto nie czci Boga, ten nie żywi też szacunku dla człowieka. Kto nie idzie za głosem sumienia, ten sam siada na tronie należnym Bogu.

Święta Bożego Narodzenia stawiają nam pytanie: czy jesteście gotowi zgiąć kolana przed Bogiem, oddać Mu cześć i uznać w Nim Pana swego życia? Z groty betlejemskiej nieustannie rozchodzi się wezwanie: miejcie odwagę umniejszyć się, stać się małym przed Bogiem — On dał nam tego przykład!

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama