Z myślą o całej rodzinie ludzkiej

Komentarz do przemówienia Jana Pawła II do korpusu dyplomatycznego wygłoszonego podczas noworocznego spotkania 1998

Częste wypowiedzi Ojca Świętego na temat sytuacji na świecie odznaczają się pewną szczególną cechą, która odróżnia je od wystąpień przedstawicieli innych organizacji międzynarodowych, nawet tych o charakterze niewątpliwie filantropijnym. Ożywia je duch uniwersalnego ojcostwa i rozjaśnia «powszechna światłość», której «blask opromienia wszystkich bez wyjątku» — jak powiedział niedawno Papież do ambasadorów akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej. Jako świadek Chrystusa ma on prawo — przez nikogo już nie kwestionowane — zwracania się do wierzących i niewierzących. Wobec tego uznawanego dziś prawa i obowiązku ucichły głosy krytyki, jakie podnosiły się dawniej przeciw jego wypowiedziom uznawanym za «nieuprawnione», jak również przeciw rzekomym przemilczeniom, które chętnie wytykano mu jeszcze kilka lat temu. Uczestnictwo Następców Piotra w życiu międzynarodowym, nacechowane typową dla nich bezinteresownością i nie mające nic wspólnego ze stylem działania możnych tego świata, nie jest już przez nikogo kwestionowane właśnie dlatego, że samotny głos Rzymu ożywia debatę międzynarodową, wprowadzając do niej prawdy i punkty widzenia nietypowe, bo nie podyktowane przez dążenie do zysku, oraz spójną wizję człowieka i historii.

Przykładem tego może być wypowiedź na temat rozszerzenia Unii Europejskiej. Papież nie zadowala się łatwym stereotypem «Europy kupców», ale wyraża uznanie dla otwarcia się tej kontynentalnej organizacji na kraje Wschodu oraz dla programu stabilizacji monetarnej, wskazując, że jest to kolejny krok na drodze «do coraz ściślejszego wzajemnego powiązania narodów, przy zachowaniu tożsamości i historycznych tradycji każdego z nich». Nie proponuje narzucenia wszystkim jednolitych wzorców, ale wzywa do rozwijania szczególnych «talentów» każdego europejskiego narodu, tak aby mogły w pełni rozkwitnąć wartości indywidualne i społeczne, których broniła zawsze tradycja chrześcijańska. Temu służą pozytywne procesy, dokonujące się w różnych częściach świata: na starym kontynencie sytuacja w Irlandii Północnej wymaga «odwagi i wytrwałości»; w Nowym Świecie trzeba doprowadzić do końca «proces demokratyzacji». Mówiąc o Kubie, przed złożeniem oczekiwanej od dawna wizyty papieskiej, Jan Paweł II wzywa wszystkich jej mieszkańców, aby w duchu solidarności (jest to prawdziwy motyw wiodący jego wystąpień) budowali «ojczyznę bardziej sprawiedliwą i solidarną, gdzie każdy znajdzie swoje miejsce i gdzie będą szanowane słuszne aspiracje wszystkich». Ani w tym, ani w innych przypadkach nie chodzi o to, aby cofnąć zegar historii, ale by iść naprzód, wykorzystując w pełni możliwości czynienia dobra, jakie stwarza nam współczesny świat.

Papież widzi w tej samej perspektywie kraje wielkie i ludne, jak Chiny, Korea czy Wietnam, i niewielką wyspę Timor, a to dlatego, że przedmiotem jego troski jest środowisko godne człowieka, które nie zna granic politycznych, ogarnia bowiem małych i wielkich niczym jedna i niepodzielna sfera egzystencji. Gdy mówi o zjawiskach, które «zbyt często oszpecają oblicze człowieka», zwraca uwagę na przestępczość, narkomanię, handel bronią (w tym także tak nikczemnymi — ale opłacalnymi — narzędziami wojny jak miny lądowe), wreszcie na wyzysk dzieci. Katalog zagrożeń mógłby być znacznie dłuższy, ale Papież zamyka go wezwaniem do polityków całego świata, przechodząc do sedna sprawy: «ułomność» naszej epoki sprawia, że nawet w najlepszej sytuacji obecne są zawsze elementy negatywne, które mogą doprowadzić do kryzysu i upadku. Tragiczny los narodu kurdyjskiego, rzezie w Algierii i środkowej Afryce, dramat Ziemi Świętej — wszystko to stanowi, ze względu na złożoność problemów, prawdziwe wyzwanie dla inteligencji zwykłych ludzi i polityków, którzy pragną zaprowadzić pokój. Papież nie daje tu łatwych, irenistycznych recept, ale wskazuje raczej perspektywę braterstwa, które jest nieodzowne, aby «żydzi, chrześcijanie i muzułmanie mogli nareszcie żyć razem przed obliczem Boga». Realizacja tego wezwania do powszechnej odpowiedzialności wymaga odnowy klas politycznych, solidarności również na skalę regionalną, która pozwoli «nie oczekiwać wszystkiego od pomocy zewnętrznej», a także — jeśli to konieczne — odważnego i nowatorskiego stosowania «sił pokojowych». Świat nie może być rządzony przez oligarchię bogatą w środki materialne, która posługuje się potężnymi narzędziami nacisku i perswazji, aby czynić z milionów ludzi bezkształtną masę, bezkrytycznie przyjmującą spreparowane systemy wartości i wzory postępowania. Istnieje oczywiście pewna zbiorowa tendencja do poddania się wpływowi tych, którzy «więcej wiedzą i mogą» i dążą do wykształcenia nowych kategorii pojęciowych, sposobów wyrażania się, a nawet całego «nowego języka». Owocem tak pojętej globalnej filantropii może być osiągnięcie pewnego dobrobytu materialnego, ale za cenę podporządkowania rzeczywistości antropologicznych (np. przez kontrolę narodzin i śmierci, podział pracy i jej niepowstrzymaną monetyzację) niekontrolowanym mechanizmom i interesom. Mogą one stać się źródłem nowego barbarzyństwa, potrafią bowiem ogołocić z wszelkiej treści demokrację i porządek społeczny, tworząc realne niebezpieczeństwo poddania ludzkich dążeń władzy niewidzialnej i odpowiedzialnej tylko wobec samej siebie. Właśnie dlatego Papież odwołuje się do społeczności religijnych, aby wezwać do twórczej czujności w obliczu niebezpieczeństw, które zagrażają współczesnemu człowiekowi i jego szczególnej godności, oraz do troski o to, by nie tworzyć «przywilejów i wyjątków dla nikogo» — zgodnie z zasadą równości, która musi kierować relacjami społecznymi w nowym tysiącleciu.

«W samą istotę człowieka» wpisana jest odpowiedź na jego nieustanne poszukiwanie sensu. Przemawiając do przedstawicieli państw, Papież wraca na koniec myślą ku ziemi — ziemi, do której ma prawo każdy człowiek i każdy naród, która jest fundamentem trwałych sensów i żywotnych wspólnot. Wizja utylitarystyczna, która traktuje wszystkie miejsca na ziemi z równą obojętnością, bo wyłącznie jako przedmioty eksploatacji, nie może być podstawą prawdziwego pokoju. Aby był on możliwy, trzeba dać każdemu człowiekowi godną i bezpieczną ojczyznę, w której będzie mógł rozwijać w przyjaźni z innymi swoją tożsamość i kulturę.

Prof. Giorgio Rumi
Wydział Historii Uniwersytetu w Mediolanie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama