24.04.2024

Po śladach miłości

Temat zjednoczenia Jezusa z Ojcem w Ewangelii św. Jana powraca na wiele sposobów. Syn Boży znów przypomina, że nie mówi i nie czyni znaków sam z siebie, ale robi to w imieniu Stwórcy. Wyjawia także cel swoich działań: jest światłością, która wyrywa z ciemności. Warunkiem poddania się jej jest jednak słuchanie i wypełnianie słów Chrystusa. To z nich będziemy sądzeni w dniu ostatecznym.

Jezus nie zamierza jednak nikogo oceniać. Jest jedynie punktem odniesienia, wzorem relacji z Bogiem, posłuszeństwa i prawości. Jest miłością, która nigdy nie osądza, nie zajmuje się wyszukiwaniem błędów ukochanego czy ukochanej. Nie zniewala, a zatem pozwala się odepchnąć, a nawet odrzucić. Dlatego to ustosunkowując się do postawy i nauczania Syna Bożego, sami wydajemy na siebie wyrok.

Słowa wypowiedziane w świątyni do zgromadzonych ludzi nabierają większego znaczenia, gdy spojrzymy na ich kontekst. Padają bowiem na chwilę przed aresztowaniem, męką i śmiercią. Mogą więc być odczytane jako testament, w którym Jezus podsumowuje całą swoją publiczną działalność. Wyraźnie przy tym podkreśla, że niczego nie dodał i nie ujął z tego, co usłyszał od Ojca.

Jego misją było objawienie Bożej miłości w świecie. Stąd też Chrystus nie przedstawia dowodów swojej wiarygodności. Jest znakiem, odbiciem, ambasadorem Stwórcy i to On jest potwierdzeniem słuszności podjętej przez Wysłannika drogi. Decydując się na pójście za Nim nie musimy już na każdym kroku wybierać właściwy kierunek. Wystarczy, że będziemy szli po śladach miłości.