Jesteśmy mocni wiarą i nadzieją

Lednica - to nie tylko wielka "impreza", to dowód, że wiara może być radosna i fascynująca

‎ 80 tysięcy młodych osób skaczących i zdzierających sobie gardło do słów "Tak, tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham", wybierających Chrystusa, przywołujących Ducha Świętego. Coś niesamowitego...

Wczoraj uczestniczyłem już w piątym spotkaniu młodych nad Lednicą ale ciągle jestem pod ich wielkim wrażeniem. Tam jest żywy Kościół. Za każdym razem przygotowane są piękne obrzędy (wczoraj były to odnowienie sakramentów chrztu i bierzmowania) i sprawowana jest Eucharystia, głęboka modlitwa przeplata się z radosnym tańczeniem i skakaniem na Bożą Chwałę do niezwykle skocznych piosenek. Tego nie da się opisać. Tą radość, wiarę trzeba zobaczyć, usłyszeć i doświadczyć. Tysiące młodych osób przeżywa autentyczne spotykanie z Panem Bogiem.

Tegoroczna uroczystość odnowiła moją własną wiarę, przysporzyła radości w sercu, ale dała też nadzieję, że z nami młodymi katolikami nie jest wcale tak źle jak czasem się wydaje.

Niektórzy uważają, że Lednica to tylko impreza, ludzie przyjeżdżają na nią tylko tańczyć i się bawić. Pewnie trochę jest w tym prawdy. Choćby wczoraj, setki osób, w związku z lejącym się z nieba żarem, paradowało w strojach niczym na plaży, co mocno kłóciło się z podniosłą tematyką spotkania. I tak jak na jakimś pikniku wielkim oblężeniem cieszyły się budki z lodami czy fast foodem, niezależnie co działo się na scenie. Mimo to jestem przekonany, że Lednica to coś dużo więcej niż tylko zabawa. Jeśli się śpiewa „Panie Ty wiesz, że Cię kocham”, jeśli odnawia się przyrzeczenia chrzcielne i bierzmowanie, jeśli wybiera się swoimi słowami Chrystusa, to zawsze coś w nas zostaje. To jest taki zaczyn, który może kiełkować.

Wielu młodych ludzi zniechęca się do Kościoła i wiary uważając, że to jest nudne klepanie formułek, że to dobre dla ludzi starszych, „moherowych beretów” albo myśląc, że Kościół chce ich ograniczyć, odbierać im przyjemność w życiu. Tu na Lednicy mogą się przekonać, że wiara może być bardzo radosna i może być fascynującą przygodą.

Młodzi mogą zobaczyć też, że ze swoją wiarą nie są sami, że podzielają je tysiące innych osób w ich wieku. Na codzień, w szkołach, czy na studiach (przynajmniej w dużych miastach) wiara często staje się obiektem żartów. Prześmiewcy, choć jest ich dużo mniej, czują się pewnie bo wspiera ich dzisiejsza kultura i świat mediów. Trzeba mieć dużo odwagi by przyznawać się do Chrystusa. Myślę, że spotkania lednickie mogą pomagać w jej rozwinięciu.

Wczorajszej uroczystości przyświecało hasło: „Jan Paweł II — liczy się świętość”. Przypomniano słowa jakie Papież kierował do młodzieży podczas kolejnych spotkań lednickich, w procesji niesiono krzyż, który „towarzyszył” Janowi Pawłowi II w czasie jego odchodzenia do Domu Ojca oraz inne relikwie z nim związane, nad Polami Lednickimi przeleciał helikopter, z którego pokładu w 1997 roku Papież pozdrawiał młodych ludzi czuwających pod Bramą-Rybą. Budowanie kolejnych spotkań lednickich wokół osoby Jana Pawła II to ich bardzo ważny aspekt, który niesie za sobą wielką wartość. Młodzież niezmiernie potrzebuje autorytetów, które wskazywałyby im drogę, którą powinna podążać. Niestety dziś mamy niejako kryzys autorytetów. W mediach mamy cały wysyp różnych „celebrytów”, o których ciężko powiedzieć, że przekazują coś wartościowego. Na tle naszego Papieża prezentują się oni dość groteskowo. Młodzi to czują. Dlatego Jan Paweł II może stawać się dla nich prawdziwym wzorem. Szczególnie że zawsze spotykał się z sympatią młodzieży, gdyż jak mało kto potrafił ją zrozumieć, docenić, z nią rozmawiać. Jan Paweł II ciągle nam towarzyszy, teraz już w nowej roli, jako błogosławiony wstawiając się za nami u Ojca. Sądzę, że przypominanie drogi do świętości jaką nam proponował, jest znakomitą receptą dla młodzieży na dzisiejsze czasy.

Dobre owoce widać było już na samym spotkaniu. W jego trakcie uczestnicy mogli porozmawiać z ponad setką ewangelizatorów, mogli wyspowiadać się u przeszło półtora tysięcy księży jacy byli na polu. I to się naprawdę działo! W czasie Mszy Świętej okazało się, że zabrakło hostii, tylu było chętnych do przyjęcia komunii. Co na mnie zrobiło wielkie wrażenie, to że gdy ogłoszono, że będzie można ją jeszcze przyjąć w namiocie adoracji na końcu pola, to że nie spotkałem tam jakiś garstek ludzi, ale cały tłum młodzieży, jakby rozumiejącej co jest istotą spotkania z Panem Bogiem. Podczas kolejnych modlitw, obrzędów widziałem szczere poruszenie wielu osób. Szczególnie gdy na koniec w procesji drogą Trzeciego Tysiąclecia niesiony był Najświętszy Sakrament, to cała młodzież klęczała w przejmującej ciszy.

Główny element scenografii podczas wczorajszego spotkania stanowiła ogromna sieć przywieziona przez rybaków z Jastarni i rozwieszona nad Bramą-Rybą. Można powiedzieć, że Lednica jest taką siecią, w którą łowi się młode osoby.

W Lednicy pierwszy raz uczestniczyłem dopiero w 2005 r. Wcześniej długo o niej niewiele wiedziałem, nie miałem z kim jechać, czy w końcu przedkładałem naukę do egzaminów w sesji. Ale odkąd pojechałem pierwszy raz i zobaczyłem jaka jest moc w tych spotkaniach, wiedziałem, że będę tam wracał jak tylko będę mógł. Polecam każdemu!

„Jesteśmy mocni wiarą i nadzieją” brzmiały słowa pieśni skomponowanej specjalnie na wczorajszą uroczystość. Ja z pewnością wyjechałem wzmocniony. Do zobaczenia za rok!

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama