Prawdziwe oblicze Kościoła

Podsumowanie podróży Benedykta XVI do Libanu 14-16.09.2012


Giovanni Maria Vian

Prawdziwe oblicze Kościoła

Podróż, którą Benedykt XVI odbył do Libanu, jest z pewnością podróżą pokoju. Odnotowały to na ogół media, w pozytywnych komentarzach, które podkreślały odwagę Papieża. Wizyta na ziemi, gdzie chrześcijaństwo się narodziło i rozwinęło w pierwszych wiekach, miała jednak sens dużo głębszy, a w pewnym sensie stanowiła podsumowanie wszystkich podróży papieskich, ukazując prawdziwe oblicze Kościoła.

Dni spędzone w Libanie zapiszą się w dziejach pontyfikatu z wielu powodów. Przede wszystkim ze względu na uwagę, jaką od zawsze Stolica Apostolska, a teraz Benedykt xvi poświęcają Bliskiemu Wschodowi. Wystarczy przypomnieć, że Papież odwiedził ten region cztery razy w przeciągu mniej niż sześciu lat, udając się do Turcji, Izraela, Jordanii, na terytoria Autonomii Palestyńskiej, do Cypru i Libanu. Aby umocnić chrześcijan i potwierdzić konieczność wspólnego życia religii. Szczególnego znaczenia nabrała ta wizyta w kraju cedrów, co dobrze zrozumiał prezydent Michel Sulejman, który był obecny — choć nie przewidywał tego program — na wszystkich publicznych spotkaniach z Papieżem.

Benedykta XVI, przyjmowanego z niekłamaną serdecznością, widziało na własne oczy wielu Libańczyków, choć przez moment, po długim oczekiwaniu na ulicach Bejrutu, gdzie w ostatnim dniu witany był gałązkami oliwnymi.

Papież odwzajemnił te względy, sympatię i uczucia, okazując wielkie poparcie Libanowi, małemu nowoczesnemu krajowi o starożytnych i biblijnych korzeniach, przyzwyczajonemu do wspólnego życia na przestrzeni całej swojej historii, często dramatycznej, który jednak w najszczęśliwszych momentach stanowił wzór dla całego regionu. I tak właśnie go przedstawił w przemówieniu pożegnalnym Papież, przypominając, że cedry libańskie są przeznaczone do najświętszego miejsca w przybytku Boga.

I tak, Benedykt XVI ma nadzieję, że również dzisiaj Liban będzie odgrywał tę rolę, jako miejsce zgody, będące świadectwem istnienia Boga i jedności ludzi, «niezależnie od ich wrażliwości politycznej, wspólnotowej i religijnej — wyjaśnił». Jest to wzorcowe zadanie w regionie od zbyt długiego czasu dręczonym przez przemoc i wojny, aż po tragedię syryjską, do której Papież wielokrotnie nawiązywał słowami i gestami.

Po wizycie Papieża pozostało bardzo wiele, i nie tylko w Libanie. Poczynając od niełatwego dokumentu Ecclesia in Medio Oriente, będącego owocem specjalnego zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconego temu regionowi. Tekst ten, przetłumaczony również na arabski, został wręczony przez Benedykta XVI nie tylko przedstawicielom różnych wspólnot katolickich, ale także ważniejszym zwierzchnikom innych wyznań chrześcijańskich i islamu. I właśnie przez libańskich zwierzchników muzułmańskich Papież był słuchany z zainteresowaniem i szacunkiem.

Po tych libańskich dniach pozostało przede wszystkim jedno: bardzo wielu ludzi widziało w tym człowieku Bożym, miłym i z biegiem lat coraz bardziej przezroczystym — podczas podróży, której pragnął niezłomnie i z wielką odwagą — prawdziwe oblicze Kościoła. Oblicze, które Benedykt XVI potrafił ukazać wszystkim, wyjaśniając jego cechy w zaimprowizowanym komentarzu patriarchom katolickim po spotkaniu z młodzieżą i mówiąc, że obrazem tożsamości chrześcijańskiej jest otwarte serce Jezusa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama