Kardynałowie nowego tysiąclecia

Komentarz po zakończonym 22 lutego 2001 konsystorzu

Jest ich aktualnie 184, ale tylko 135 nie przekroczyło 80. roku życia i może brać udział w konklawe. To największa w historii Kościoła liczba elektorów, uprawnionych do wyboru papieża. Zakończony 22 lutego dwudniowy konsystorz, czyli uroczyste zgromadzenie kardynałów, ukazuje zmiany, jakie zaszły w swoistej „geografii kościelnej” w czasie pontyfikatu Papieża Polaka.

Zdaniem komentatora włoskiego dziennika „La Repubblica” Marco Politiego, „Jan Paweł II ukazał światu obraz katolicyzmu żywego i uniwersalnego”. Symbolicznie ten powszechny wymiar Kościoła przedstawiała procesja nowych kardynałów kroczących przez Plac św. Piotra na spotkanie z Papieżem, w czasie którego otrzymali kardynalskie birety i złożyli przysięgę wierności Kościołowi. Wśród nowych 44 purpuratów, reprezentujących 27 krajów, wciąż wielu było przedstawicieli tradycyjnych katolickich krajów, takich jak Włochy, Niemcy czy Francja. Do kardynalskiego kolegium dołączyło też dwóch przedstawicieli Afryki, dwóch Arabów i jeden Hindus. Wyróżniało się trzech patriarchów reprezentujących obrządki wschodnie (grekokatolicki, syryjski i koptyjski), którzy wystąpili nie w tradycyjnych czerwonych szatach, ale pozostali przy swoich patriarszych strojach.

Najwięcej komentarzy wzbudziło mianowanie 12 nowych kardynałów dla Ameryki. „Czy następny papież może być właśnie z tego kontynentu, a jego ojczystym językiem będzie hiszpański?” — pytał dziennikarz „Avvenire”, oficjalnego pisma Episkopatu Włoch. Nowo kreowany kardynał Velasco Garcia z Wenezueli odpowiedział wprost: „Takie wydarzenie może zdarzyć się tylko raz w historii”, a potem dodał ściszonym głosem: „Chyba teraz jest taki czas”. Podobnego zdania jest kard. Karl Lehmann, który — zastrzegając, że nie jest prorokiem — przyznał, iż prawdopodobieństwo wyboru papieża Latynosa jest dziś bardzo duże, dodając: „Przecież ponad 500 milionów katolików mówi po hiszpańsku, a Kościół katolicki w krajach obu Ameryk rozwija się bardzo prężnie”.

Polskie akcenty

Oczywiście, na konsystorzu nie zabrakło Polaków i polskich akcentów. Pośród nowych purpuratów znalazł się prefekt watykańskiej Kongregacji Wychowania Katolickiego abp Zenon Grocholewski oraz arcybiskup Lwowa obrządku łacińskiego — Marian Jaworski. O ile nominacja dla abp. Grocholewskiego była nie tylko spodziewana, ale wręcz zapowiadana, to ujawnienie faktu, że abp Jaworski został kardynałem już w 1998 roku — przyjęto z wielkim zainteresowaniem. Zwłaszcza że była to nominacja in pectore (w sercu), a więc utajniona.

Dlaczego? Trudno wypowiadać się w imieniu Papieża, ale niemal wszyscy zwracali uwagę na trudną politycznie i religijnie sytuację na Ukrainie. Spory, wzajemne oskarżenia, nie tylko między Kościołem katolickim i kilkoma odłamami Kościoła prawosławnego, ale także trudne współżycie obu katolickich wyznań we Lwowie sprawiły, że ujawnienie nominacji dla abp. Jaworskiego „musiało czekać” na lepsze czasy. Takie „lepsze czasy” właśnie nadeszły: Lwów, jako jedyne na świecie miasto, ma dwóch kardynałów, którzy równocześnie są w nim biskupami ordynariuszami. Ponadto zbliżająca się wizyta Jana Pawła II jest znakomitą okazją do poprawienia wzajemnych kontaktów, a — jak powiedział drugi lwowski purpurat kard. Lubomyr Huzar — „idą one szybko w dobrym kierunku, przecież należymy do jednego Kościoła i mamy jednego Papieża”. Kard. Marian Jaworski trochę żartował, że do tej pory „to do Krakowa przychodzili biskupi ze Lwowa i tam, w nowym miejscu, zostawali kardynałami, a teraz za sprawą Papieża najpierw z Krakowa powróciłem do Lwowa, a teraz przyjadę »przez Kraków« z kardynalskim biretem i pierścieniem”.

Wiele razy zwracano uwagę na fakt, że polscy kardynałowie, których jest już ośmiu, reprezentują nie tylko nasz kraj (tu rezyduje zaledwie trzech z nich), ale również: Białoruś (kard. Kazimierz Świątek), Ukrainę (wspomniany już kard. Jaworski), a nawet Afrykę, w osobie kardynała misjonarza Adama Kozłowieckiego. Dwóch pozostałych (kard. Andrzej M. Deskur i kard. Zenon Grocholewski) należy do grona pracowników Kurii Rzymskiej.

Polska, a raczej polscy biskupi stali się także tematem licznych komentarzy przy okazji nominacji dla innego znanego hierarchy, kard. Karla Lehmanna z Moguncji. Zdaniem niektórych watykanistów, ten wieloletni przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich już wcześniej zasługiwał na kardynalski biret, ale dopiero ostatnio został nim wyróżniony. W dodatku wśród 5 dodatkowych nominacji, ogłoszonych 28 stycznia. Niektórzy jako powód tego „opóźnienia” wskazywali liczne wypowiedzi Kardynała, które miały się nie spodobać właśnie w Watykanie. Chodzi np. o inne spojrzenie na sprawy dyscypliny kościelnej, ewentualność dymisji Papieża w podeszłym wieku czy wzajemną niechęć do kard. Ratzingera.

Podczas konsystorza kard. Lehmann wyraźnie takim insynuacjom zaprzeczył. W wywiadzie, jakiego udzielił „Corriere della sera”, powiedział zdecydowanie: „Teraz mam już dość takich pomówień. Nigdy nie mówiłem, że Papież powinien podać się do dymisji”. Przy okazji wspomniano, że Lehmanna wiążą z Polską bardzo dobre kontakty; ma wśród polskich biskupów wielu przyjaciół, a o kardynalski biret mieli dla niego zabiegać m.in. nuncjusz abp Józef Kowalczyk i abp Alfons Nossol z Opola. Kiedy więc zauważono, że na uroczystą kolację, jaką wydali Niemcy dla swoich nowych kardynałów, zmierza prymas Józef Glemp, wszystkie przypuszczenia urosły do rangi niepodważalnych twierdzeń.

Synowie swoich czasów

Kardynalska purpura jest nie tylko wyróżnieniem, ale także przypomnieniem, że każdy duchowny należący do tego grona powinien być gotowy przelać dla Kościoła krew. W kilku przypadkach ten kolor nawiązuje do rzeczywistych cierpień, jakie przeżywali niektórzy duchowni w czasie swojej służby w Kościele. Wietnamski kardynał Nguyen Van Thuan przez 13 lat był więźniem komunistycznego reżimu Wietnamu Północnego.

O walce Kościoła z komunizmem może także dużo powiedzieć drugi z kardynałów mianowanych w 1998 r. in pectore — abp Rygi, Janis Pujats. Otrzymaną godność traktuje on jako znak wielkiej wdzięczności Papieża dla katolików żyjących na wschodzie Europy, szczególnie w krajach byłego Związku Radzieckiego. Mówiąc o wyjątkowości tego konsystorza, trzeba również zwrócić uwagę na kilka nominacji „za szczególną wierność Ojcu Świętemu”. Do tego grona zalicza się nie tylko niestrudzonego organizatora większości papieskich pielgrzymek, jezuitę Roberto Tucciego, ale również dwóch wybitnych teologów: urodzonego w Bytomiu Niemca Leo Scheffczyka i Amerykanina Avery Dulles'a. Wszyscy trzej poprosili Papieża o zwolnienie ze święceń biskupich i przyjęli kardynalską purpurę jako zwykli księża. Innym znakiem czasów dla Kościoła jest wyniesienie do kardynalskiej godności licznej rzeszy przedstawicieli zakonów: dziś w kolegium kardynalskim jest aż 8 jezuitów i po 6 franciszkanów i salezjanów. Kardynałami są także przedstawiciele 11 innych zgromadzeń oraz — po raz pierwszy — członek Opus Dei, abp Limy Juan Luis Cipriani Thorne.

Wszystkim kardynałom Papież przypomniał słowa: „Duc in altum — wypłyń na głębię”, bo „Kościół potrzebuje tych, którzy zarzucą sieci i będą podążać naprzód z nadzieją”. Dziękując w imieniu wszystkich nowych purpuratów, Giovanni Battista Re powiedział: „Lud Boży potrzebuje przykładu i zaangażowania Waszej Świątobliwości, nawet gdy słabną Twoje siły fizyczne, ponieważ dzięki temu coraz wyraźniejsze staje się świadectwo modlitwy i cierpienia”.

Z Rzymu
KS. KAZIMIERZ SOWA

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama