Gniezno - miasto europejskie

O II Zjeździe Gnieźnieńskim - podsumowanie

Pół godziny przed południem gnieźnieński rynek oczekuje na pojawienie się pięciu prezydentów państw środkowoeuropejskich. Kompania Honorowa Wojska Polskiego równym szpalerem ustawiła się naprzeciw czerwonego chodnika, na którym staną dostojnicy. Wiele okien kamienic okalających rynek pozostaje otwartych. Po pochmurnych dniach, dzisiaj słońce zaskoczyło wszystkich. Właśnie rozpoczyna się II Zjazd Gnieźnieński.

Miasto oczekuje przybycia głów pięciu państw i zwierzchników Kościołów chrześcijańskich. Wiadomo już, że na lotnisku w Powidzu nie wylądują samoloty z prezydentami Czech i Ukrainy na pokładzie. Vaclav Havel nie przyjechał do Gniezna z powodu choroby, Leonid Kuczma — w związku z żałobą narodową, ogłoszoną po tragicznym wypadku w kopalni w Krasnodonie.

Wkrótce na rynku pojawiają się

prezydenci

Polski — Aleksander Kwaśniewski, Niemiec — Johannes Rau, Słowacji — Rudolf Schuster, Litwy — Valdas Adamkus i Węgier — Arpad G˙ncz. Kiedy po powitaniu prezydenci udają się na robocze śniadanie do Hotelu „Pietrak”, dzwony katedry wybijają już Anioł Pański. Ludzie, ustawieni wzdłuż deptaka schodzącego wprost do katedry, odchodzą od barierek.

— Wracamy na chwilę do domu — mówi małżeństwo z Gniezna. — A na 14.00 przyjdziemy przed katedrę na nabożeństwo. To niezwykłe, że właśnie teraz, za naszych czasów obchodzimy tysiąclecie Zjazdu. To było ważne wydarzenie w historii naszego państwa. Na pewno dzisiejsze spotkanie nie ma takiej wagi. Ale to dzień, w którym znowu mówi się o Gnieźnie.

Kiedy 1000 lat temu cesarz niemiecki Otto III spojrzał z Ostrowa Lednickiego w kierunku wzgórza, na którym położony był gród — jeśli wierzyć Gallowi Anonimowi — zsiadł z konia i zdjął z nóg sandały. A Bolesław Chrobry rozkazał wyścielić tę drogę suknem aż do bram miasta, by cesarz mógł pokłonić się u grobu św. Wojciecha. Dzisiaj, 1000 lat później, drogę tę postanowili przebyć młodzi ludzie z różnych krajów, którzy przyjechali tu na II Zjazd Gnieźnieński. I postanowili rozpocząć szlak od jeziora lednickiego, które, jeśli wierzyć przekazom, było świadkiem chrztu pierwszych wyznawców Chrystusa na tej ziemi.

Przy grobie św. Wojciecha,

czasem określanego mianem prawdziwego Europejczyka, spotkali się — jak niegdyś — dostojnicy państwowi i kościelni. Obok relikwiarza Świętego, który został kanonizowany, zanim Kościół się podzielił, stanęli legat papieski kard. Angelo Sodano i zwierzchnicy Kościołów chrześcijańskich.

— Niech św. Wojciech — patron jednoczącej się Europy — wspiera nas w budowaniu wspólnego europejskiego domu ludów i narodów zespolonych nie tylko wspólnotą interesów gospodarczych i politycznych, ale także wolnych i pojednanych ze sobą, solidarnych i zjednoczonych wokół wspólnych wartości ducha, które zapewnią nam trwały pokój i bezpieczeństwo w XXI w. — powiedział, witając zebranych, metropolita gnieźnieński Henryk Muszyński.

Tuż obok niewielki relikwiarz, nad którym wznosi się barokowa konfesja — złocona i bogato zdobiona. To dla kultu i pamięci Świętego, którego męczeńska śmierć przywiodła do Gniezna Cesarza Niemiec i wysłannika papieża Sylwestra II, a spotkanie to dało początek arcybiskupstwu w Gnieźnie. Przy grobie św. Wojciecha ekumenicznemu nabożeństwu przewodniczył legat papieski kard. Angelo Sodano, który przypomniał słowa orędzia Jana Pawła II skierowane do całej Europy podczas pierwszej pielgrzymki w 1979 r. i później, w 1997 r. Kard. Sodano wskazał na obecność Kościoła w życiu społeczeństw. Zauważył szczególną więź Kościoła z narodem w Polsce, który dzielił jego losy, wspierał jego dążenia do wolności, bronił godności człowieka.

— Dzisiaj, kiedy nasz kontynent powraca do swoich korzeni i szuka postaci, miejsc i wydarzeń, które odegrały w jego dziejach zasadniczą rolę, Synod Gnieźnieński jawi się nam jako jedno z tych właśnie historycznych wydarzeń, jako wielki akt w dziele budowania pokoju w Europie — powiedział Legat Papieski.

Podczas nabożeństwa wypowiedziane zostały słowa modlitwy pokutnej za popełnione winy. W tym samym czasie Jan Paweł II w Watykanie, w imieniu całego Kościoła katolickiego, powiedział: „Przepraszamy i prosimy o przebaczenie”. W Gnieźnie w pokutnych wezwaniach

przepraszali zwierzchnicy

trzech Kościołów chrześcijańskich za grzechy tych wspólnot.

— Panie, nie zawsze kochaliśmy prawdę. Zbyt często nazywaliśmy zło dobrem, a dobro złem. W ten sposób zniekształciliśmy to, co najbardziej święte w człowieku, to znaczy sumienie — modlił się bp Jan Szarek, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej.

— Byliśmy zbyt obojętni na tych, którzy cierpią. Za dużo było w nas egoizmu i nieprawości — dopowiedział abp Sawa, prawosławny metropolita warszawski i całej Polski.

— Panie, panuje w nas jeszcze duch pychy. To dlatego nasze relacje z Tobą i ludźmi są trudne. Chcemy ukazywać się lepszymi niż jesteśmy w rzeczywistości i zbyt często poniżamy innych — kończył pokutne wyznanie Prymas Polski kard. Józef Glemp.

Jak potwierdzenie tych słów i mocy skruszonej modlitwy zabrzmiało „Te Deum” Dvoráka w wykonaniu Chóru Filharmonii Narodowej i Orkiestry Filharmonii Bydgoskiej. Legat Papieski otrzymał od Metropolity Gnieźnieńskiego srebrną replikę Drzwi Gnieźnieńskich, taką samą, jaką zabrał do Watykanu Jan Paweł II w 1997 r.

U stóp Bolesława Chrobrego stojącego na pomniku przed katedrą wzgórze Lecha

zapełniło się młodymi ludźmi.

— Własną postawą dopomóżcie światu i wszystkim jego mieszkańcom uwierzyć, że nikt nie jest w stanie zrozumieć siebie samego bez Chrystusa. Świadectwem i służbą zachęcajcie waszych rówieśników, aby przyjmowali Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela, otwierając przed nim drzwi swoich serc — zwrócili się do nich z przesłaniem trzej zwierzchnicy Kościołów chrześcijańskich.

Ze stopni schodów prowadzących do katedry prezydenci wygłosili do nich orędzie milenijne, w którym — zapewniając o pamięci historycznej „wielkich wizjonerów europejskich” sprzed 1000 lat — wyrazili pragnienie niezaprzepaszczenia szansy na integrację europejską dzisiaj. Młodzi wręczyli im wspólnie wypracowaną podczas trzech dni poprzedających Zjazd rezolucję, w której chcą zwrócić uwagę na swoje problemy — związane z kształceniem, bezrobociem oraz na społeczeństwa dotknięte przez wojny i konflikty wewnętrzne państw.

— Dobrze, że prezydenci postanowili powiedzieć coś do młodzieży. To znaczy, że im na nas zależy — mówi Hubert z Orzechowa koło Miłosławia. Grupy młodych ludzi opuszczają już Wzgórze Lecha, wcześniej ustawiając się do fotografii na stopniach schodów u stóp Bolesława Chrobrego.

— Dla mnie ważne jest samo przybycie prezydentów tych państw do Gniezna i złożenie wieńca przy pomniku Bolesława Chrobrego — dopowiada Piotr z tej samej grupy.

— Myślę, że sytuacja młodych ludzi w różnych krajach Europy jest nieco odmienna. Ale sądzę, że ważne są takie wspólne spotkania — szczególnie dla nas, Niemców i Polaków — jak dzisiejsze. Mam nadzieję, że to pozwoli nam zapomnieć o złych doświadczeniach ostatniego wieku — mówi Christoph z Niemiec.

W debacie telewizyjnej szefowie pięciu państw jeszcze raz zauważą, że integracja europejska to nie tylko zjednoczenie militarne czy gospodarcze, ale także wspólne wartości duchowe. 1000 lat temu powstała koncepcja integracji opartej na zasadach chrześcijańskich. Dzisiaj, w 2000 r., zdaniem prezydentów, szansa na integrację jest większa niż kiedykolwiek. Chociaż ponad emocjonalne przesłanki towarzyszące zjednoczeniu, przedkłada się raczej racjonalne, czasem twarde, warunki wejścia do Europy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama