Papież podbija Wyspy [GN]

Podróż Benedykta XVI do Wielkiej Brytanii - wbrew czarnym proroctwom mediów - okazała się dużym sukcesem

Papież podbija Wyspy [GN]

Benedykt XVI chętnie błogosławił dzieci. Była wśród nich także niespełna roczna Polka Marysia. Autor zdjęcia: Jakub Szymczuk

To miała być jedna z najtrudniejszych papieskich wizyt. Protesty rzeczywiście były, ale na ogół Benedykt XVI spotykał się z entuzjastycznym przyjęciem. Nawet nieprzychylna z początku brytyjska prasa pisała o „niesamowitym sukcesie” papieża.

Na londyńskim lotnisku Gatwick w przeddzień papieskiej wizyty robimy wstępny przegląd prasy. Sytuacja nie wygląda dobrze. Brytyjskie media koncentrują się głównie na kościelnej pedofilii, kosztach pielgrzymki Benedykta XVI i spowodowanych przez nią utrudnieniach w ruchu ulicznym. „Księża-pedofile ciągle są aktywni w Kościele” — donosi na pierwszej stronie „The Guardian”, a inny dziennik, „The Independent”, martwi się, ile pieniędzy będą musieli za pielgrzymkę zapłacić podatnicy. Przedstawiając program wizyty, dziennikarze tego drugiego pisma ironizują: „Jeden punkt pozostaje wątpliwy: co papież uczyni dla setek brytyjskich ofiar molestowania przez księży, które jest częścią skandalu dotyczącego 10 tys. ofiar na całym świecie?”.

Jedyne, co napawa pewnym optymizmem, to liczba sprzedanych biletów na główne papieskie spotkania. 80 tysięcy osób ma wziąć udział w Mszy w Glasgow, 85 tysięcy spodziewanych jest w londyńskim Hyde Parku i 54 tysiące w Birmingham, podczas beatyfikacji kard. Johna Henry'ego Newmana. Może więc nie będzie tak źle? Zobaczymy.

Katolicy w tarapatach

Wizyta pod pałacem Holyroodhouse w Edynburgu, szkocką rezydencją królowej, na nowo budzi w nas obawy. Na Benedykta XVI czeka niewielu wiernych. — Myślę, że większość ludzi w Wielkiej Brytanii widzi tę pielgrzymkę podobnie, jak przedstawiają ją media — wyznaje nam Margaret Singh, pochodząca z Irlandii mieszkanka Edynburga. Margaret wstydzi się za to. Sama przyszła pod pałac w koszulce z napisem: „Oh Pope, we catholics are in trouble” (Ojcze Święty, my, katolicy, jesteśmy w tarapatach). Na plecach widnieje dokończenie: „Pray for us sinners” (Módl się za nami grzesznymi).

Wiadomo już, że papież wylądował i że na lotnisku czekał na niego książę Filip, mąż królowej brytyjskiej. Zdaniem o. Federico Lombardiego, dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, to znaczący i niezwykły fakt: — Zazwyczaj to młodszy członek królewskiej rodziny albo minister witają głowy państw — mówi.

Podczas gdy papież odwiedzał królową w jej rezydencji, na głównych ulicach miasta trwała powitalna parada ku czci św. Niniana, apostoła Szkocji. Tu już były tłumy — gazety donoszą o 125 tysiącach osób rozstawionych wzdłuż trasy parady. Niebiesko-białe barwy Szkocji mieszały się z papieskimi. W paradzie uczestniczyli dudziarze w tradycyjnych ludowych strojach i dzieci ze szkół z całego kraju, noszących imię św. Niniana. Gdy muzyka ucichła, rozpoczęło się pełne napięcia oczekiwanie. Jest! Na samym końcu Princes Street pojawił się papamobil. Jedzie wolno, bo papież błogosławi zgromadzonych. Przyodziany jest w szal w szkocką kratę, specjalnie zaprojektowaną na tę okazję. Tłum wiwatuje, macha chorągiewkami.

Więc gdzie te protesty, tak głośno zapowiadane przez media? Są tak nieliczne, że giną w tłumie. Jedynym wyraźnym znakiem jest plakat, który zawisł na murze kościoła episkopalnego św. Jana w Edynburgu. Przedstawia on kobietę w stroju księdza, przekreśloną przez klucze papieskie. Według ks. Johna Armesa, rektora kościoła św. Jana, ów plakat ma być „głosem w debacie”. Ale nikt tutaj nie ma zamiaru debatować. — Trzeba dołączyć do tych, którzy dzisiaj są radośni i pełni nadziei. Przybyło wielu ludzi z różnych krajów, by cieszyć się wraz z nami. Może właśnie ta pielgrzymka coś w nas zmieni? — zastanawia się Brendan Murphy, 41-letni Szkot.

Kościół należy do Was!

Brendan jest jednym z 80 tys. pielgrzymów, którzy entuzjastycznie witają Benedykta XVI w parku Bellahouston w Glasgow. Tutaj już samo pojawienie się papieża na telebimie wywoływało burzę oklasków. Pielgrzymi oklaskiwali też laureatkę brytyjskiego „Mam talent”, 49-letnią Susan Boyle, której występ poprzedził uroczystość. Sama wokalistka nie kryje wzruszenia możliwością zaśpiewania dla Ojca Świętego: — Trudno to opisać, trudno wyrazić słowami, naprawdę — mówi. — To przerasta moją wyobraźnię, moje najśmielsze sny.

W homilii wygłoszonej w Glasgow papież zachęcał do budowania ekumenizmu. Przypomniał, że to właśnie w Szkocji, podczas Światowej Konferencji Misyjnej w Edynburgu, sto lat temu rodził się współczesny ruch ekumeniczny. Zwrócił też uwagę na rolę katolickiego szkolnictwa w ewangelizacji kultury: — Nabiera ona coraz większego znaczenia w naszych czasach, gdy „dyktatura relatywizmu” usiłuje przesłonić niezmienną prawdę o naturze człowieka, jego przeznaczeniu i jego ostatecznym dobru.

Benedykt XVI przypomniał kapłanom, że są powołani do świętości i świadectwa, a młodych przestrzegł przed pozorami szczęścia, jakie stwarzają narkotyki, pieniądze, seks, pornografia czy alkohol. — Jest tylko jedna rzecz, która trwa niezmiennie: miłość Jezusa Chrystusa do każdego z Was osobiście. Szukajcie Go, poznawajcie i kochajcie, a On wyzwoli was z niewoli błyskotliwej, lecz powierzchownej egzystencji, często proponowanej przez dzisiejsze społeczeństwo. Odrzućcie to, co bezwartościowe, i uczcie się swej własnej godności jako dzieci Boże. Modlę się, aby wielu z was poznało i pokochało Jezusa Chrystusa i — przez to spotkanie — poświęciło się całkowicie Bogu, szczególnie ci z was, którzy są powołani do kapłaństwa i życia zakonnego. Jest to zadanie, jakie Pan daje wam dzisiaj: Kościół obecnie należy do Was!

Nieoczekiwany sukces

Drugi dzień papieskiej pielgrzymki rozpoczął się od informacji mrożącej krew w żyłach: ktoś planował zamach na Benedykta XVI. Jednak od razu przyszło uspokojenie: policja zatrzymała wprawdzie pięciu zamiataczy ulic z północnej Afryki, ale na razie nie wykryto nic, co mogłoby wskazywać, że życie papieża faktycznie jest zagrożone. — Nie jest konieczna zmiana programu — powiedział o. Lombardi.

I dobrze się stało, że do zmiany nie doszło, bo to właśnie ten dzień okazał się przełomowy. Po spotkaniu z młodzieżą w Twickenham, gdzie papież witany był jak gwiazda rocka, a przede wszystkim po spotkaniach ekumenicznych i wystąpieniu w Parlamencie, media kompletnie zmieniły front. „Wizyta zmienia się w niesamowity sukces” — napisze nazajutrz „The Times”.

Na ulicach Londynu Ojciec Święty był witany owacyjnie. Wierni z papieskimi flagami zgromadzili się tłumnie na trasie przejazdu z Lambeth Palace do siedziby Parlamentu, a następnie do opac

twa westminsterskiego, gdzie odbyły się ekumeniczne nieszpory. Papamobil przystawał po drodze, by papież mógł pobłogosławić niektóre osoby z tłumu.

Na trasie przejazdu pojawili się też protestujący. Na szczęście nie było ich wielu. Naprzeciwko Big Bena pojedynczy demonstrant trzymał w ręku kartkę z napisem: Don't believe in anyone including me (Nie wierz nikomu, łącznie ze mną) i przez megafon wygłaszał swoje antycredo. Przed opactwem westminsterskim członkowie Protestant Truth Society — organizacja zrzeszająca radykalnych anglikanów i innych protestanckich nonkonformistów, przywiązanych do ideałów reformacyjnych — rozdawali antypapieskie i antykatolickie ulotki. Entuzjazm, jaki wywołał przejazd papieża, sprawił, że tłum całkowicie stracił zainteresowanie protestującymi. Zwłaszcza że relacje między zwierzchnikami Kościołów wydawały się w czasie tej pielgrzymki wyjątkowo ciepłe. „Wizyta pokazała nieoczekiwane zbliżenie pomiędzy Kościołem anglikańskim a katolickim” — napisała Ruth Gledhill w „The Times”. „Spóźniony o dwadzieścia minut, ale na czas w tysiącletniej historii” — takim tytułem gazeta podsumowała drugi dzień wizyty Benedykta XVI w Wielkiej Brytanii.

Religia na cenzurowanym

Za kluczowe wystąpienie podczas tej pielgrzymki prasa uznała papieskie przemówienie w Parlamencie. Papież w zdecydowanych słowach upomniał się tam o rolę religii w życiu publicznym. — Nie mogę nie wyrazić mojego zaniepokojenia rosnącą marginalizacją religii, zwłaszcza chrześcijaństwa, która ma miejsce w pewnych kręgach, nawet w państwach, w których duży nacisk kładzie się na tolerancję — mówił Ojciec Święty. — Istnieją ludzie, którzy opowiadają się za wyciszeniem głosu religii lub przynajmniej jej usunięciem do sfery czysto prywatnej. Są tacy, którzy twierdzą, że należy odwodzić od publicznych obchodów takich świąt jak Boże Narodzenie, w wątpliwym przekonaniu, że może to jakoś obrażać wyznawców innych religii czy niewierzących. Są też i tacy, którzy twierdzą — paradoksalnie dążąc do wyeliminowania dyskryminacji — że od chrześcijan zajmujących funkcje publiczne powinno się wymagać niekiedy, aby działali wbrew własnemu sumieniu. Są to niepokojące oznaki niezdolności docenienia prawa wierzących do wolności sumienia i swobody wyznania, ale także uprawnionej roli religii w sferze publicznej.

„To część watykańskiej walki z przejawami laicyzmu w społeczeństwach zachodnich, bowiem papież uważa, że ludziom wierzącym grozi utrata praw do praktykowania swojej wiary w sposób otwarty” — napisał „The Independent”. Mimo pewnego dystansu, w słowach dziennikarzy nie widać tym razem krytyki, lecz przychylność. Oręż z ręki krytykom papież wytrącił także poruszającą homilią, wygłoszoną nazajutrz w katedrze westminsterskiej. Stanowczo potępił w niej skandal pedofilii w Kościele, mówił o „wielkich cierpieniach spowodowanych nadużyciami wobec dzieci, zwłaszcza w Kościele i przez jego sługi”, i wyraził „najgłębsze współczucie niewinnym ofiarom tych niewypowiedzianych zbrodni”. Co więcej, Ojciec Święty spotkał się z ofiarami w nuncjaturze apostolskiej. Modlił się wraz z nimi i zapewnił, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby wyjaśnić wszelkie podejrzenia i postawić przed wymiarem sprawiedliwości duchownych oskarżanych o tak poważne przestępstwa. Papież spotkał się też z grupą osób zajmujących się przeciwdziałaniem nadużyciom wobec najmłodszych w Kościele.

W przeciwnych kierunkach

Takiego obrotu sprawy nie spodziewali się chyba najbardziej zagorzali przeciwnicy papieża, którzy mniej więcej w tym samym czasie wyruszyli z Hyde Parku w kierunku Downing Street, gdzie znajduje się siedziba premiera. Wprawdzie demonstrantów nie było wcale 10 tysięcy, jak chcieli organizatorzy, ale — według szacunków policji — zaledwie 2 tysiące, jednak próbowali oni zakłócić atmosferę tego dnia papieskiej pielgrzymki. Tymczasem w przeciwnym kierunku, do Hyde Parku, napływają dziesiątki tysięcy osób, by przy chóralnych śpiewach i muzyce gospel oczekiwać Benedykta XVI. Delegacje młodzieży z brytyjskich diecezji ustawiają się w rządku, by witać Ojca Świętego. Jest też dużo Polaków.

Przy wejściu do Hyde Parku demonstruje niewielka grupa młodzieży w koszulkach „Arrest the pope” (Aresztować papieża). Nie zraża to jednak pielgrzymów, którzy ze śpiewem na ustach podążają do wejścia. — Zdarzały się kontrowersyjne reakcje na wizytę papieża, ale nie przyćmiły jej istoty — komentuje 27-letni Marek Martinelli, mieszkający w Londynie syn Polki i Włocha. — Myślę, że coś może się zmienić w brytyjskim społeczeństwie, że będziemy więcej myśleć o sprawach wiary. Entuzjazm, z jakim pielgrzymi witali papieża, a potem cisza, gdy 85 tys. osób trwało na adoracji, przyniosły nadzieję, że rzeczywiście jest to możliwe.

Ziarno zasiane

Ostatnim mocnym akordem wizyty miała być beatyfikacja kard. Johna Henry'ego Newmana. I tak też się stało. W niedzielę już od wczesnych godzin porannych pielgrzymi z charakterystycznymi żółtymi plecaczkami zmierzali do Cofton Parku na przedmieściach Birmingham, by uczestniczyć w przedpołudniowej Mszy. Szli w deszczu, który podczas tej pielgrzymki pojawił się po raz pierwszy. Nie na długo. Jakby na powitanie papieża słońce nieśmiało wychyliło się zza chmur, i tak już zostało.

Ten dzień był ważny z kilku powodów: to pierwsza beatyfikacja na ziemi brytyjskiej i pierwsza dokonana osobiście przez Benedykta XVI. W dodatku beatyfikacja człowieka, którego życiorys łączy dwa Kościoły, prowadzące podczas tej wizyty nieustanny dialog. W tej postaci spotykają się wszystkie ważne wątki papieskiej pielgrzymki: ekumenizm, edukacja i krytyka liberalizmu. — Jego poglądy na związek między wiarą a rozumem, na żywotne miejsce religii objawionej w cywilizowanym społeczeństwie oraz na potrzebę opartego na szerokich podstawach i wielokierunkowego podejścia do oświaty miały nie tylko głębokie znaczenie dla wiktoriańskiej Anglii, ale po dziś dzień inspirują i rozświetlają wielu na całym świecie — mówił papież.

W Cofton Parku spotykam przedstawicieli Newman University College, katolickiej uczelni z Birmingham. — Staramy się kontynuować dzieło kardynała Newmana właśnie poprzez edukację — mówi Chris Wormell, szef marketingu w tej placówce. Chris pokazuje na symbol uczelni: krzyż ułożony z czterech liści. Trzy zielone symbolizują rozwój młodego człowieka, czwarty — czerwony — indywidualność. Edukacja ma więc pomagać w rodzeniu się wiary dojrzałej, nieopartej wyłącznie na uczuciach, ale mającej silne podstawy w rozumie.

Chris twierdzi, że papieska pielgrzymka do Wielkiej Brytanii była ważna, bo pokazała społeczeństwu pozytywne aspekty wiary. — Oczywiście opinie są różne — dodaje. — Jedni są szczęśliwi, bo czekali na przyjazd papieża 28 lat, od wizyty Jana Pawła II. Inni okazują niezadowolenie. Podziały są, jak w każdym społeczeństwie. Ale właśnie dzięki takim wydarzeniom otwierają się szanse na dialog.

Do kwestii dialogu papież wrócił na zakończenie pielgrzymki, spotykając się z biskupami Anglii, Szkocji i Walii. Prosił, by konstytucję apostolską „Anglicanorum Coetibus” (umożliwiającą anglikanom przechodzenie do Kościoła katolickiego) traktować jako „proroczy gest, który może przyczynić się pozytywnie do rozwoju stosunków między anglikanami a katolikami”. Przypomniał, że celem ekumenizmu jest przywrócenie w Kościele pełnej jedności. Do tej ostatniej pewnie jeszcze daleko, ale jedno jest pewne: ta pielgrzymka była ważnym krokiem w tym kierunku. „Wielka Brytania szybko nauczyła się kochać papieża” — napisał w niedzielnym wydaniu „The Times”. Na razie to trudna miłość, jednak ziarno zostało zasiane.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama