W Imię Syna!

XVIII Spotkanie Młodych Lednica2000 trwało, tak naprawdę, już od rana, kiedy to na Pole zaczęły nadciągać tłumy...

To był ciepły i słoneczny dzień. Było ciepło na dworze, jak i w sercach. 7 czerwca 2014 roku ponad 70 tysięcy osób zgromadziło się na Polach Lednickich w Imię Syna…

W Imię Syna!

XVIII Spotkanie Młodych Lednica2000 trwało, tak naprawdę, już od rana, kiedy to na Pole zaczęły nadciągać tłumy ludzi. Do południa trwały próby tańców. Wszyscy chętnie się uczyli nowych pieśni, a Ci, co byli na Lednicy nie pierwszy raz, powtarzali ochoczo także i te starsze. Wczesnym popołudniem miało miejsce Lednickie Nabożeństwo Pokutne. Pola zalane zostały nie tylko żarem słońca, ale i żarem Bożego Miłosierdzia. W tym czasie doszła wiadomość, że papież Franciszek modli się za Spotkanie Młodych.

O 15.00 rozpoczęła się Koronka do Miłosierdzia Bożego. Godzinę później wyruszyła „Procesja Orłów”. Oficjalne rozpoczęcie Lednicy „W Imię Syna”, rozpoczęło się o godz. 17.00. Pięknym widokiem dla uczestników Lednicy był skok spadochronowy… z Pismem Świętym. Wieczorem Szczyt i Źródło – Eucharystia! Homilię wygłosił bp Grzegorz Ryś, który odniósł się szczególnie do postaci dwóch Synów z Ewangelii o synu marnotrawnym. Na koniec homilii bp Ryś modlił się: Duchu św. niech usłyszę Twoje wołanie we mnie tak, żebym sam podjął ten głos, żeby się wyrwał ze mnie krzykiem. Bym był synem. Dzieckiem. Dorosłym. Amen.

W Imię Syna!

Po Eucharystii zgromadzeni na Polach Lednickich wysłuchali konferencji arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, która była w ramach Godziny dla św. Jana Pawła II. Następnie nowy Prymas, abp Wojciech Polak, przywiózł ogień z Ostrowa Lednickiego. Po przekazaniu ognia, lednicki tłum wysłuchał przesłania papieża Franciszka. Oczywiście były także świadectwa, moc modlitwy, adoracja, wybór Chrystusa, brama Ryba… I tak oto kolejna Lednica przeszła do historii. Bardzo wielu jednak, czeka już na kolejną. Poniżej kilka świadectw z tegorocznego spotkania.


ŚWIADECTWA

Kiedy jako piętnastoletnia dziewczyna po raz pierwszy na Lednicy zobaczyłam: otwartość podczas sakramentu pokuty, radość w tańcu młodych ludzi, ufność podczas przyjmowania Jezusa jako Pana i Zbawiciela, szczerość oraz dobroć księży, uprzejmość ludzi wobec siebie pomimo upału, szczególne świadectwo chłopaka i dziewczyny wtulonych w siebie, prosiłam Boga o miłość, z którą będę w taki sposób przeżywać Lednicę.

Dziś 21-letnia dziewczyna pragnie napisać: Chwała Panu za czas, który spędziłam z młodymi ludźmi i księżmi. Wtulona w mojego przyszłego męża, świętując 2 rocznicę narzeczeństwa. Chwała Panu!

Dagmara

W Imię Syna!

***

Było to moje pierwsze spotkanie z Lednicą i powiem tylko tyle: było to niesamowite przeżycie zobaczenia Boga w tylu młodych ludziach i nie tylko. Było to wspaniałe, gdy kilkadziesiąt tysięcy ludzi zaczęło razem śpiewać, tańczyć, modlić się i uwielbiać Boga. Mam nadzieję, że tam jeszcze pojadę i to nie raz.

Kamil

***

Spotkanie na Lednicy z młodzieżą było dla mnie ogromnym przeżyciem. Nie wiedziałam, że tyle młodzieży przyjeżdża w jedno miejsce, by uwielbiać razem Boga. Wspólne tańce i śpiewy przybliżyły chyba każdego z nas do Boga. Za rok na pewno się znowu wybiorę i zachęcam każdego niezdecydowanego. Warto to przeżyć!

Natalia

***

Było to już moje trzecie spotkanie na Lednickich Polach. Nie mogę odpowiedź na pytanie: które było najlepsze?

Dlaczego? Bo każde z nich było dla mnie bardzo owocnym czasem i jednocześnie dotykało innej sfery mojego życia. W tym roku szczególnie ważnym dla mnie wydarzeniem było wspólnotowe przyjęcie szkaplerza, razem z grupą bliskich mi osób. Właśnie to wspólnotowe przyjęcie szkaplerza jeszcze bardziej zbliża nas do siebie. Poza tym, po raz kolejny przypomniałem sobie, że każdy z nas otrzymał miłosny list od samego Boga - tym listem jest Pismo Święte.

Dawid

W Imię Syna!

***

Na Lednicy byłam drugi raz. Wcześniej (chyba z 5 lat temu) jechałam z ciekawości, a teraz z wewnętrznej potrzeby zmienienia siebie, odbudowania tego, co powoli zaczęło zarastać chwastem i osiadać kurzem. Od razu po przyjeździe poszłam do spowiedzi. Mega zestresowana faktem, że będę musiała stanąć „oko w oko” z księdzem, bez krat w konfesjonale, czyli zupełnie obnażona z anonimowości, błąkałam się po polu, szukając wolnego spowiednika. Kolejki wydawały się nie mieć końca, ale gdzieś na uboczu zobaczyłam księdza rozgrzeszającego chłopaka i nikogo więcej w pobliżu. Poszłam czym prędzej i zapytałam, czy można. Spowiednik bardzo sympatyczny i taki... „normalny”. W momencie spowiedzi dopadły mnie emocje, nie wiem, czy przez stres, czy przez tą bliskość ze spowiednikiem, czy przez samą atmosferę panującą na Polach Lednickich, ale czułam, jak powoli wszystko zaczyna ze mnie opadać, wypływać na zewnątrz. Dawno nie przeżyłam tak mocno spowiedzi. Na studiach znalazłam sobie kościółek, w którym wiedziałam, że ksiądz o nic nie będzie pytał. Wiedziałam, że powiem, co mam powiedzieć, dostanę rozgrzeszenie i już. Tutaj było całkiem odwrotnie. Zwyczajna rozmowa, bez tajemnic, żadnych barier, 70 tysięcy ludzi w jednym miejscu, a masz wrażenie, że jesteś tam tylko ty i spowiednik. 40 minut zdawało się być dosłownie chwilą, krótkim momentem. Żadnych wzgardliwych spojrzeń, żadnych polotnych przemówień, ale wiele zrozumienia, wysłuchanie, dobre słowo i porada. Pamiętam, że poszłam pełna wstydu i strachu, a wyszłam, czując fizyczną lekkość i taki prawdziwy spokój… Był nawet czas na zadanie pytań - coś fantastycznego. I pokuta: „zawierz się dzisiaj, obojętnie w jakim momencie, Chrystusowi”. Myślę sobie: tylko tyle? Żadnego różańca, litanii? Ale ksiądz wiedział co robi, wielka moc, naprawdę dobrze mi to zrobiło. Spowiedź dała mi siły do dobrego, pełnego radości i uśmiechu, przeżycia całej Lednicy.

Później wspólne tańce i śpiewy - coś niesamowitego. Na co dzień nie potrafiłabym sobie wyobrazić, że można tak dobrze się bawić przy piosenkach traktujących o Bogu bez bitu Pitbull’a, czy Avici’ego razem, z takim tłumem osób. Poza tym Lednica powodowała, co jakiś czas, chwile wzruszenia. Nie wspominając już o spowiedzi, pierwsze, co głęboko mnie wzruszyło, to widok Karmelitanek w swoich pięknych habitach. Wyglądały tak dostojnie, pełne spokoju, a jednocześnie takie radosne. Widziałam w nich Chrystusa. Potem widok setek księży idących do ołtarza. Procesja zdawała się nie mieć końca. W życiu nie widziałam tylu księży posługujących do jednej Mszy Świętej. No i wreszcie spadochroniarz wyskakujący z samolotu z Pismem Świętym, co miało świadczyć o tym, że słowo zawarte w tej księdze jest zesłane prosto z nieba. Coś pięknego! Bardzo wymowny obraz.

Tak, Lednica 2014 była wyjątkowym czasem. Czasem Bożej łaski i takiego mega umocnienia. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo było mi to potrzebne.

M.

W Imię Syna!

***

Ja tegoroczne spotkanie przeżyłam w wesołej atmosferze. Wszyscy uczestniczyli w tańcach i nawet upał nam w tym nie przeszkadzał. Bardzo podobała mi się Msza Święta na otwartej przestrzeni oraz modlitwy ze świecami. Lednica to miejsce, gdzie jest czas na zabawę i czas na rozmowę z Bogiem. Tegoroczne spotkanie było moim 4 wyjazdem na Lednicę i po każdym wracałam do domu bogatsza o nowe doświadczenia. Chce się powiedzieć, że jedno spotkanie na Polach Lednickich w roku to za mało, ale dzięki temu, piękny jest czas oczekiwania, ponieważ każdy dzień, który zbliża nas do kolejnego spotkania, daje większą radość.

Kasia

***

Tegoroczną Lednicę przeżyłam bardzo głęboko, pozostanie ona na pewno długo w mojej pamięci. Jadąc tam, moim pragnieniem było jak najpełniej ją przeżyć, dlatego starałam się w skupieniu zastanowić się nad każdym krokiem zaproponowanym przez organizatorów. Niewątpliwie jednym z najważniejszych moich przystanków była spowiedź, która na Lednicy jest w przepiękny sposób zaznaczona. Następnym przystankiem było przyjęcie przeze mnie szkaplerza sióstr karmelitanek. Wierzę w to, że będzie on mi towarzyszył na zawsze. Oczywiście najpiękniejsze jest zawsze źródło naszej wiary czyli Eucharystia. Pięknym dla mnie świadectwem były uczestniczące (włączające się w tworzenie jej), osoby niepełnosprawne. Byli oni Piękni, pięknem Pana Boga. Bardzo podobało mi się również świadectwo lekarki, opiekującej się chorymi w hospicjum, która przybliżyła nam, jak wielkim darem jest poświęcenie się dla dobra drugiego człowieka. Oczywiście nie mogę również pominąć siostry, która przypomniała nam wspaniałe słowa bł. Matki Teresy z Kalkuty o miłosierdziu względem drugiego człowieka. Jak co roku, nieopisanym dla mnie wydarzeniem było przyjęcie krzyżów przez misjonarki wyruszające na misje. Dają one piękne świadectwo, jak można bezinteresownie pomagać ludziom. Oczywiście na zakończenie chciałabym zaznaczyć, jak pięknym darem jest przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela. Cieszę się, że na Lednicy jest taka możliwość. Już teraz odczuwam owoce tegorocznej Lednicy, które zapewne powolutku będą jeszcze dojrzewać. I chociaż wróciliśmy do domów, duch Lednicy nadal trwa! Oczywiście nie mogłabym pominąć wspaniałej grupki ludzi ze Świerklan, dzięki którym czułam bardzo przyjazną atmosferę. Miło było z nimi spędzić ten dzień, są niesamowici. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znowu zabiorą mnie ze sobą.

Kinga

***

W Imię Syna!

Jeśli z kimś rozmawiasz, to rób to tak, jakby to była jedyna osoba na ziemi - Matka Teresa z Kalkuty

Lednica 2014 to jeden wielki list miłosny: nas, młodych do Pana Boga, a przede wszystkim Pana Boga do nas. Symboliczny skok ze spadochronu idealnie oddaje przeżycia: było gorąco (od miłości Bożej wiszącej w powietrzu), wietrznie (Duch Święty zsyłał swe dary), skocznie i radośnie! Wszystkich na Polach Lednickich opanował Boży (za)Duch. W jednym miejscu zgromadziły się tysiące ludzi w tym samym celu, w tym samym Duchu, w tej samej wierze! Słowa, "Tak, tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham!", pobrzmiewały w sercu każdego uczestnika. Wspaniała była możliwość oczyszczenia swojej duszy w sakramencie spowiedzi, tak wspaniałym, bo na łonie natury - w nastroju radości i świętości. Kolejnym błogosławieństwem było przyjęcie szkaplerza świętego, który otrzymały setki, a może nawet tysiące ludzi! W okolicy południa w sobotę w lednickiej kaplicy z minuty na minutę przybywało dusz, pragnących skryć się pod płaszcz Najlepszej Matki. Piękne było przyjmowanie szkaplerza we wspólnocie, razem z innymi Bożymi szaleńcami! Co jeszcze charakteryzuje spotkanie? RADOŚĆ, niewysłowiona BOŻA RADOŚĆ! To pewne, że każdego z nas w Wigilię Zesłania Ducha Świętego napełnił Duch Święty. "To był największy 'kop' na drogę życia, na cały rok!". "Chrześcijańskie szaleństwo, piękne wyznanie wiary!".

A więc w skrócie: było BOŻO! Każdy, kto nie był w tym roku, niech koniecznie zarezerwuje 6 czerwca 2015 roku!

/K. K. M. Ż. M/

***

Byłem tam pierwszy raz w moim życiu. Bardzo mi się podobało. Mogliśmy sobie kupić pamiątki. Można było pójść do Ojców z zakonu Karmelitów Bosych, by założyli nam szkaplerz. Z naszej grupy poszło około 10 osób. Był czas na modlitwę, mszę św. adorację, spowiedź, ale był też czas na śpiew i taniec. Pogoda nam dopisała, bo mieliśmy słońce przez cały dzień. Mnie najbardziej podobała się procesja. To, jak licznie zgromadzeni księża i biskupi szli w kierunku ołtarza. Był to dla mnie piękny widok. Również podobało mi się to, że mogliśmy przyjąć szkaplerz, dzięki któremu możemy cały czas pamiętać o naszej Królowej.

Sebastian, 15 lat

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama