Przynosimy wam miłość...

Recenzja "Quo Vadis" w reż. Jerzego Kawalerowicza

Przed rozpoczęciem realizacji „Quo vadis” Jerzy Kawalerowicz zapowiadał, że w swoim filmie postara się dochować wierności autorowi literackiego pierwowzoru, zarówno w samej warstwie fabularnej, jak i, co ważniejsze, w przesłaniu, które niesie z sobą powieść Sienkiewicza.

Reżyser nie tylko spełnił swoje zamierzenie, ale właśnie dzięki pietyzmowi z jakim przeniósł na ekran przeżycia stworzonych przez pisarza powieściowych bohaterów, a także sugestywny obraz odchodzącego w przeszłość antycznego świata, niespodziewanie wydobył z powieści aktualne w każdej epoce, zadawane z niepokojem na proczątku trzeciego tysiąclecia pytanie: „Quo vadis, Homo?”.

Ta symboliczna zbieżność czasu — przełomie stuleci — w jakim powstały powieść i film wydaje się nie całkiem przypadkowa. Powieść, a za nią film opowiadają o epoce, w której następuje konfrontacja odchodzącego stopniowo w przeszłość pogańskiego Rzymu z rozwijającym się chrześcijaństwem, niosącym rewolucyjną na owe czasy koncepcję życia, stojącą w sprzeczności z zasadami zadomowionymi w antycznej mentalności. W „Quo vadis” Kawalerowicza konfliktowi pomiędzy światem głębokiej wiary — reprezentowanej przez wyznawców Chrystusa, a światem oddającym cześć bogom, w których mało kto (włącznie z cesarzem) tak naprawdę wierzy, światem nastawionym na doczesne przyjemności, podporządkowane zostały pozostałe wątki filmu. Ale również dramat władzy i miłości narysowane zostały barwnie i wyraziście.

Już pierwsze sekwencje „Quo vadis”, kiedy na ekranie pojawiają się Petroniusz i Winicjusz, przekonują, że reżyser poszedł inną drogą niż twórcy współczesnych historycznych superprodukcji, licząc na wrażliwość i inteligencję widza. Nie atakuje oszołomionego widza lawiną dynamicznie montowanych obrazów, w których gubi się ich właściwy sens, bo odbiorca nie ma chwili oddechu, by pomyśleć nad znaczeniem przekazu. Kawalerowicz stworzył film, w którym harmonijnie współistnieją z sobą słowo, plastyczne, wysmakowane obrazy oraz znakomite kreacje aktorskie. Film, z początku nieco statyczny i teatralny, w miarę rozwoju akcji nabiera tempa, wydarzenia (szczególnie od znakomicie zrealizowanych sekwencji pożaru Rzymu) toczą się błyskawicznie.

Reżyser całkowicie zaufał autorowi powieści. Filmuje kolejne sceny tak, jak napisał je Sienkiewicz. Pozwala aktorom w pełni wykorzystać swoje umiejętności. Bo jest to też film znakomitych aktorskich kreacji, z których kilka na długo pozostanie w pamięci widza. Św. Piotr już na zawsze będzie kojarzył się z kreacją Franciszka Pieczki. Jerzy Trela przejmująco przedstawił postać Chilona Chilonidesa — człowieka inteligentnego, ale bez zasad moralnych, gotowego dla zysku popełnić każdą zbrodnię, tchórza i donosiciela, który pod wpływem wstrząsu, jakiego doznaje w obliczu męki zdradzonych przez siebie wyznawców Chrystusa, nawraca się na chrześcijaństwo. Trela w sposób niezwykle wiarygodny oddał przemianę Chilona stanowiącą dowód siły chrześcijańskiej wiary. Również Bogusław Linda, który nie miał w ostatnim czasie zbyt wielu okazji udowodnienia swoich aktorskich umiejętności, sprawił, że postać Petroniusza, rzymskiego patrycjusza, zausznika cezara, wyroczni elegancji i dobrego smaku — o którym Sienkiewicz pisze, że był „... zbyt wykwintnym, by być okrutnym...” — zabłysła na ekranie blaskiem, jakim w powieści otoczył ją Sienkiewicz. I wreszcie Neron w interpretacji Michała Bajora, który z tej postaci wydobył wszystkie, z takim mistrzostwem nakreślone przez Sienkiewicza, cechy.

„Quo vadis” Kawalerowicza to również wielkie, chwilami porywające widowisko. Pożar Rzymu, wstrząsające swoim okrucieństwem, rozgrywające się w cyrku sceny męczeństwa chrześcijan, zrealizowane niezwykle realistyczne, bez użycia efektów specjalnych, czy płonące pochodnie Nerona, to wszystko wydaje się żywcem przeniesione z kart powieści. I wreszcie symboliczna, wspaniała, ostatnia scena filmu, rzucająca jak gdyby pomost pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Podkreśla ona aktualność problematyki poruszanej w filmie, i bezpośrednio domaga się od nas odpowiedzi na pytanie „Quo vadis, Homo?”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama