Koniec rozmawiania [GN]

O politykach, którym przeszkadza w publicznej telewizji program Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać"

O politykach, którym przeszkadza w publicznej telewizji program Jana Pospieszalskiego, mówi Paweł Nowacki.

Przemysław Kucharczak: Kiedy ostatni odcinek „Warto rozmawiać”?

Paweł Nowacki: — Zgodnie z decyzją zarządu, od marca w ramówce TVP1 nie ma „Warto rozmawiać”. Mamy jednak nadzieję, że przekonamy jeszcze zarząd, by zmienił tę absurdalną decyzję. Czekamy na rozmowę z prezesem TVP, Bogusławem Piwowarem. Jeśli zarząd decyzji nie zmieni, ostatnie „Warto rozmawiać” w TVP odbędzie się 22 lutego.

O której godzinie? Tak Was rzucali po ramówce, że się zgubiłem.

Akcja rzucania programu trwa. To wyjątkowa sytuacja, by w okresie kilkunastu miesięcy program zmienił antenę (z Dwójki do Jedynki TVP), trzykrotnie dzień emisji i kilkakrotnie porę nadawania: od 21.45 do 23.15. Tak jesteśmy emitowani w styczniu i lutym tego roku.

To decyzja zarządu. Jednak kto naprawdę stoi za wyrzuceniem Waszego programu?

TVP przestaje się zajmować ważnymi rzeczami. Jesienią skasowano programy Bronisława Wildsteina, Anity Gargas, Rafała Ziemkiewicza, Tomka Terlikowskiego i Grzegorza Górnego, usunięto szefa Wiadomości TVP1 Jacka Karnowskiego. Teraz już tylko w „Warto rozmawiać” mogą być prezentowane tak różnorodne i ważne głosy w debacie publicznej. Ale, jak widać, obecnym władzom już na tym nie zależy. Mediami publicznymi zarządza dziś SLD. To skutek kolejnych koalicji partyjnych: wcześniej PiS/LPR/Samoobrona, potem SLD/PIS, dziś SLD/PO. To one ustalają, jak ma wyglądać publiczna telewizja. Mam wrażenie, że teraz żadnej z nich nie odpowiadają te wartości, które przedstawia w debacie program „Warto rozmawiać”.

Tylko „Warto rozmawiać” pokazało szokujące treści z podręczników do edukacji seksualnej w szkołach Europy Zachodniej. Zaproszeni przez Was goście pokonywali argumentami feministki. Wielu Was za to nie cierpiało, ale przetrwalibyście to. Może nie trzeba było się angażować w upamiętnienie Lecha Kaczyńskiego?

Tragedia w Smoleńsku to dramat, który zastał nas w bardzo konkretnych miejscach w przestrzeni geograficznej i medialnej.

Był Pan szefem publicystyki w Jedynce.

Tak, a Janek Pospieszalski pojechał do Katynia relacjonować rocznicę ludobójstwa polskich oficerów. Ta transmisja przerodziła się w dramatyczną i tragiczną relację z historii, która rozgrywała się na naszych oczach. Potem było kilkanaście dni żałoby narodowej, w trakcie których TVP1, relacjonując obraz duchowego ożywienia Polaków w obliczu tragedii, była najbardziej oglądaną stacją telewizyjną. To była właśnie stuprocentowa realizacja misji publicznej.

I za to wyrzucono Pana ze stanowiska szefa publicystyki?

Jeszcze w dniach żałoby narodowej Janek Pospieszalski był dwukrotnie zawieszany, a ja byłem trzykrotnie odsuwany od anteny, a potem znów nas przywracano. Na początku maja otrzymałem wypowiedzenie podpisane przez prezesa Romualda Orła.

Który był zresztą prezesem pisowskim.

Wie pan, tłumaczyłem wielokrotnie prezesom i dyrektorom TVP, że wbrew temu, co pisze o nas „Gazeta Wyborcza”, nie jesteśmy dziennikarzami partyjnymi. Jedynie Bronisław Wildstein to rozumiał. Nie realizujemy linii politycznej żadnej partii ani jej taktyki czy strategii wyborczej. Chcemy zachować wierność prostej dziennikarskiej zasadzie docierania do prawdy, prezentowania i ścierania się ze sobą ważnych i naprawdę różnorodnych opinii.

Biuro Prasowe TVP1 sugeruje, że w „Warto rozmawiać” brakuje bezstronności.

Znam tylko jedną przeprowadzoną przez Jacka Snopkiewicza analizę — odcinka „Kto się boi agenta Tomka” z 8 września. Zarzucił nam złamanie zasady symetrii i naruszenie wiarygodności TVP z powodu krytycznych uwag na temat filmu „Sprawa Barbary Blidy”, wyemitowanego w TVP2. Gość programu Bogdan Święczkowski, były prokurator krajowy i szef ABW, powiedział w programie, że oskarżenie wobec policjantki, które pojawia się w piosence do tego filmu, że zabiła, jest wstrząsająco niesprawiedliwe. W toku postępowań służbowych i karnych nie postawiono jej żadnych zarzutów.

Czyli to zarzut typu: nie krytykuj swoich, nawet jeśli masz rację?

No tak. Przez blisko 7 lat wyemitowaliśmy 250 programów, przewinęło się niemal 2 tys. gości. To u nas Wanda Nowicka mogła polemizować z Joanną Najfeld, a seksuolog prof. Izdebski był konfrontowany z ludźmi, którzy twierdzili, że sposób, w jaki on prowadzi badania, jest skandalem. Zarzutu, że w tym programie nie ma reprezentatywności poglądów, nie da się utrzymać.

Za to widać, że prowadzący ma poglądy. Czy Jan Pospieszalski jest dziennikarzem obiektywnym?

„Warto rozmawiać” zostało wymyślone jako debata cywilizacyjna, a równocześnie jako kontrpropozycja wobec programów prowadzonych przez dziennikarzy, którzy udają, że są bezstronni. Ale ich poglądy i tak z nich wyłażą w programie. Siedem lat temu tak robili programy Kamil Durczok, Jacek Żakowski, Monika Olejnik. Janek Pospieszalski jasno i uczciwie mówi, jaki jest jego stosunek do rzeczywistości. I to właśnie jest wartość, bo nie ma tu żadnego udawania, żadnej manipulacji.

Czy teraz Wasz zespół po prostu się rozpadnie?

Jeśli nasza publiczność nie zdoła obronić „Warto rozmawiać” w TVP, będziemy chcieli kontynuować program, z tym samym zespołem i Jankiem Pospieszalskim jako prowadzącym. Pozostaje otwarte pytanie: gdzie?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama