Pozytywna prowokacja

Rozmowa z biskupem Janem Chrapkiem, nowym konsultorem Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu

- Co Ksiądz Biskup woli: Radio Maryja czy "Tygodnik Powszechny"?

- O, to bardzo prowokacyjne pytanie... Ze względów intelektualnych oczywiście wolę czytać "Tygodnik Powszechny". Natomiast kiedy jadę samochodem, włączam się w modlitwę prowadzoną na antenie Radia Maryja.

- Wkrótce ruszy kolejne katolickie medium: Telewizja Plus. Czego Ksiądz Biskup po niej się spodziewa?

- Mam głęboką nadzieję, że trafi w puste na razie miejsce na rynku. Będzie świetną odpowiedzią na potrzeby ludzi, którzy nie chcą się karmić tylko agresją i tanią rozrywką z telewizora.

- Ale czy zamiłowanie do oglądania agresji na ekranie nie tkwi w ludzkiej naturze?

- Tkwi. Ale prawdą jest też, że ludzie aktualnie mają przesyt agresji w mediach, są nią drapani, ranieni, potrzebują wreszcie spokoju. Użyję porównania: ludzie z natury są też łakomi. Jednak tylko do momentu, w którym się przejedzą. Wtedy na jedzenie nie chcą nawet patrzeć. A szczególnie odrzucają właśnie ten posiłek, który ich do przejedzenia doprowadził.

- A więc media katolickie są w stanie wygrywać konkurencję z mediami świeckimi?

- Ależ absolutnie tak. Jednak pod warunkiem, że będą profesjonalne i będą mieć szacunek wobec odbiorców. Jestem przekonany, że moje nadzieje pokładane w Telewizji Plus się ziszczą, bo znam profesjonalizm ludzi, którzy ją zakładają. Wierzę, że będą tropić dobro i pokazywać je w prowokacyjny sposób. Chodzi mi o prowokację w pozytywnym znaczeniu, taką, która zaintryguje widza i zainspiruje go. Niech materiał, powiedzmy, o mieszkańcach osiedla, którzy poradzili sobie ze złodziejami, zainspiruje ludzi na innych krańcach Polski do naśladowania ich inicjatywy! Dziennikarzom wielu mediów katolickich wydaje się, że jak zrobią coś słodkiego i pobożnego, to już wystarczy. To nie jest prawda. Niech będzie pobożne, ale też profesjonalne. To, co katolickie, nie musi być przedstawione w sposób nudny i przestarzały w formie. Na przykład kazanie, które na ambonie jest dobre, nie nadaje się do gazety w formie artykułu - a o tym nie każdy pamięta.

- Jak mówić do niewierzących?

- Media katolickie mają charakter formacyjny. Liczę jednak, że chrześcijańskie wartości będą obecne także w świeckich mediach. Znam w nich dziennikarzy, którzy je promują, mógłbym wymieniać konkretne nazwiska. Dziennikarze-chrześcijanie w świeckich mediach powinni tak przedstawiać swoje materiały, żeby zaciekawiły i zaintrygowały właśnie ludzi niewierzących. Muszą być prowokujące, żeby czytelnika czy słuchacza sprowokować do szukania na własną rękę treści chrześcijańskich.

- Czy chrześcijanie powinni też być obecni w Internecie?

- Oczywiście. Każdy chrześcijanin musi jednak nauczyć się postawy wybiórczej przy korzystaniu z Internetu. Wybierać tylko to, co go ubogaca. Uważam też, że trzeba stworzyć pewne unormowania prawne, które zobowiążą właścicieli portali do wzięcia odpowiedzialności za to, co na nich jest. Strony ze szkodliwymi treściami będą wtedy znikać.

- Na czym będzie polegała praca Księdza Biskupa w Papieskiej Radzie ds. Środków Społecznego Przekazu?

- Będziemy mówić o inicjatywach na rzecz obecności Kościoła w mediach, dyskutować nad proponowanymi dokumentami. Konkretów sam jeszcze nie znam, bo papieska nominacja mnie zaskoczyła. Dowiedziałem się o niej od... dziennikarzy. Jestem do tej pracy przygotowany, miałem sporo kontaktów z mediami. Dziennikarze przychodzą do mnie tak często, że stałem się niemal taką małpką do oglądania w zoo. Powinni odkryć także innych biskupów, bo wielu jest bardziej błyskotliwych ode mnie. Cieszę się jednak, że mogłem dzisiaj z wami porozmawiać, bo "Gość" to pismo z klasą.

Bp JAN CHRAPEK, nowy konsultor Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu

Rozmawiał PRZEMYSŁAW KUCHARCZAK

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama