Nowe spojrzenie na syna

Żyjemy w kulturze, w której zapomniano o Bożym planie względem ciała i duszy chłopców.

Żyjemy w kulturze, w której zapomniano o Bożym planie względem ciała i duszy chłopców.

Przychodzą na świat z pomarszczoną, czerwoną twarzą, czasem krzycząc z całych sił. Celebrujemy ich narodziny, radośnie wołając „To chłopiec!”. W nich lokujemy nasze rodzicielskie nadzieje i marzenia. Gdy patrzymy na ich twarze, widzimy naszych ojców i matki, babcie i dziadków – spoglądających na nas. Choć syn dopiero wkracza w naszą rzeczywistość, spoglądamy na wiercące się, ciepłe zawiniątko, noszące w sobie zarodek sukcesu, i mówimy do siebie: „Witaj, mały człowieku”. Niewiele wiemy o przygodzie, która nas czeka. Nasi synowie rosną i zmieniają się; ledwo nadążamy za ich energiczną, pełną ciekawości naturą. Staramy się kształtować ich wolę, nie łamiąc siły ducha, której będą potrzebować, aby stać się mężczyznami.

Martwimy się, jakimi mężczyznami się staną. Czy będą wystarczająco silni, aby udźwignąć ciężar dorosłego życia? Czy starczy im pokory, aby przyswoić nauki, które pragniemy im przekazać? Czyj styl życia przyjmą, obracając się w kulturze, w której reguły bycia mężczyzną nie współgrają z wartościami rodziców? Przyglądamy się, jak nasi synowie się zmieniają i dojrzewają. Patrzymy, jak wygrywają i ponoszą porażki. Wiedząc, że kiedyś będą musieli przejąć odpowiedzialność za swoje życie, zastanawiamy się, do jakiego stopnia w to życie ingerować. Granica między niewystarczającą a nadmierną pomocą nie zawsze jest jasna dla współczesnych rodziców. Nasi synowie muszą nauczyć się dźwigać ciężar swoich myśli i czynów, dlatego pytamy siebie samych: jak dużo to zbyt dużo? I jak wcześnie to zbyt wcześnie?

Trudno uporać się z tymi pytaniami i wątpliwościami, gdy nasi synowie są mali i żyją pod naszym dachem. Gdy idą do przedszkola, a potem szkoły, krąg osób dorosłych, które wywierają na nich wpływ i ponoszą za nich odpowiedzialność, rozszerza się. Nasze wybory, decyzje i zachowania naszych synów zostają poddane ocenie. Szkoła to tylko jedno z miejsc, w którym nasz sposób wychowywania i charakter naszych dzieci są weryfikowane. Widząc, jak twój syn ocenia rzeczywistość i sam jest przez nią oceniany, możesz mieć poczucie, że już czas, aby w pełni podjąć skomplikowany temat wychowania chłopców w tym zagonionym, pełnym wyzwań świecie. Już czas, aby podjąć temat Bożego zamysłu względem twojego syna.

Chłopcy muszą wiedzieć, że są stworzeni na podobieństwo Boże

Szkoła była doświadczeniem, które sprawiło, że ja, Gregg, wspólnie z rodziną przyjrzałem się Bożemu planowi wobec chłopców. W szkole podstawowej, a nawet w gimnazjum, często byłem znudzony i brakowało mi motywacji. Czułem, że utknąłem w czyśćcu bezsensownych list zadań i monotonnych zajęć. Ja, a wraz ze mną moi rodzice dostawaliśmy od nauczycieli uwagi typu: „Gregg przeszkadza na lekcjach” albo „Gregg się nie stara”. Po wielu rozmowach dyscyplinujących z dyrektorem szkoły w końcu nauczyłem się reguł gry. Pojąłem, jak przetrwać nudę obowiązków, by dotrwać do końca i potem robić to, co naprawdę chcę. Wbrew złowieszczym przewidywaniom, ukończyłem liceum, a nawet zrobiłem doktorat.

Gdy zacząłem pracować, sądziłem, że ten młodzieńczy niepokój i zmaganie mam już za sobą. Jakże byłem zdziwiony, gdy wiele z tych uczuć wróciło, gdy moi synowie rozpoczęli naukę w szkole. Zrozumiałem, że niewiele się zmieniło od czasu, gdy ja chodziłem do szkoły. Zdecydowałem się na podjęcie badań natury i powołania chłopców dla dobra moich synów pod wpływem ich zwierzeń na temat szkoły. Miały na to wpływ także rozmowy z innymi rodzicami, towarzyszące odwożeniu dzieci do szkoły czy przyglądaniu się grze chłopców. Z racji mojej pracy stałem się powiernikiem trosk dotyczących chłopców i szkoły. Wielu rodziców mówiło, że w szkole sugerowano im, żeby podawać synom leki. Dowiedziałem się, że niemałej liczbie uczniów przepisuje się ritalin lub podobne farmaceutyki, najwidoczniej na ADD lub ADHD.

Niedługo po tym, jak usłyszałem te niepokojące rzeczy, dyrekcja szkoły doradziła mojej żonie i mnie, aby nasz syn także brał leki. Słuchanie długich narzekań, jak to nauczyciele muszą „porać się” z nim na lekcjach, stanowiło jak gdyby powrót do moich uwag w dzienniczku. Proszę, zrozumcie mnie dobrze: jako doświadczony psycholog rozumiem, że niektóre dzieci potrzebują lekarstw, aby poradzić sobie z problemami. Ale wiem też, że obecnie medykamenty przepisuje się zbyt często. Pomimo szczerych chęci pomocy, u podstaw zbyt wielu programów społecznych leży niezrozumienie natury chłopców.

Jeśli chodzi o nas, wiedziałem, że Gregg nie potrzebuje lekarstw. Potrzebował natomiast środowiska, które ceniłoby jego chłopięcy sposób uczenia się, chłopięcy mózg i jego biochemię, chłopięcy sposób bycia. Gdy bardziej zaangażowałem się w szkolne sprawy moich synów, zrozumiałem, że nie tylko oni potrzebują innego podejścia i nie dotyczy to tylko szkoły. Jesteśmy niezbędni wszystkim chłopcom bardziej niż kiedykolwiek. Chłopcy muszą wiedzieć, że są stworzeni na podobieństwo Boże. Muszą wiedzieć, że nie mają żadnej wewnętrznej skazy z tytułu bycia chłopcami.

Jak powiedział do mnie Michael, „chłopcy walczą o to, by się uczyć, dojrzewać, kochać i odnieść sukces w kulturze, która poważa tylko niektórych mężczyzn: tych bardzo bogatych oraz tych, którym udało się dojść na szczyt. Deprecjonuje, a co najmniej nie rozumie wielu innych, i to w niebezpiecznie wysokim stopniu”. Dostrzegam to każdego dnia. Być może wy także zauważyliście, że większość praktyk, które mają pomóc chłopcom, w niewielkim stopniu podejmuje próbę zrozumienia ich natury. W rezultacie miliony chłopców samotnie próbują zrozumieć sens swojego istnienia. Wielu z nich kończy w więzieniu jako narkomani, chuligani, ofiary lęku czy depresji.

Punktem wyjścia tej książki jest myśl, że chłopcy są powołani, aby docenić pełnię męskości i dążyć do niej. Kultura, w jakiej żyjemy, nie ułatwia im tego. Często naturalną energię chłopca postrzega się jako zakłócanie spokoju. Jego ciekawość uznaje się za brak poszanowania dla autorytetu. Jego ducha rywalizacji i próby przewodzenia grupie interpretuje się jako bezczelne lub szkodliwe. Odporność uważa się za przejaw obojętności albo nawet surowości. Wytrwałość szufladkuje się jako arogancję. Wiele mocnych stron każdego chłopca wzbudza podejrzliwość lub jest deprecjonowanych. Stopniowo chłopiec albo instynktownie buntuje się przeciw tak surowej ocenie swojego wnętrza, albo pogrąża się w samotności.

Tak jak wy, kocham synów i ich kolegów. Bez względu na wyzwania, przed którymi stoicie, czy na radość, której doświadczacie, wasi synowie noszą w sobie cudowny zamysł Boży. Chronienie tego Bożego zamysłu jest naszym świętym obowiązkiem jako wierzących rodziców. Nasze wychowawcze wybory będą miały wpływ na teraźniejszość i przyszłość naszego dziecka, potencjalnie będą miały też konsekwencje w wymiarze wiecznym. Jako wierzący rodzice uznajemy, że nasze potomstwo nie należy tylko do nas, ale przede wszystkim do Boga.

Wychowanie w oparciu o Boży plan

Zarówno Michael, jak i ja wierzymy, że nasze dzieci są stworzone do wielkich rzeczy. Pomimo że on jest żydem, a ja chrześcijaninem, wspólnie wierzymy w kochającego i wszystkowiedzącego Boga, który stworzył mężczyznę i kobietę na swoje podobieństwo. Bóg wpisał w ich odmienne natury misterne podobieństwa i różnice. Fakt, że chłopcy i dziewczęta uczą się i rozwijają inaczej, potwierdza neurobiologia, która coraz głębiej wnika w złożoność stworzenia.

Niniejsza książka łączy punkt widzenia Biblii z neurobiologią, proponując wychowanie oparte na Bożym planie. Przygotowuje do tego, aby świadomie i głęboko integrować prawdy biblijne z danymi naukowymi, tak by pomóc waszemu synowi prawidłowo się rozwijać w każdej sferze. Nasza książka będzie służyć pomocą w rozwoju twojego dziecka, gdy będzie ono niemowlęciem i gdy zacznie chodzić. Pomoże przygotować dziecko do szkoły, wpoić mu dyscyplinę i wytrwałość. Będzie wsparciem w zakresie zadań domowych, uczenia się i rozwoju poznawczego, w okresie dojrzewania i młodości. Pomoże w rozmowach z synem o rozwoju, potrzebach i problemach – jego i twoich. Pomoże stać się bohaterem i odnaleźć sens życia. Jako chrześcijanin będę pomagał wam czynić to zgodnie z perspektywą chrześcijańską.

Sytuacja chłopców w Stanach Zjednoczonych

Chcemy was zachęcić do stawania po stronie chłopców w naszym skomplikowanym świecie. W obecnych czasach mamy kryzys chłopców i ich rodzin. Zaczniemy od jego zbadania, żeby móc zrozumieć wyzwania i szanse, które przed nami stoją.

Ja, Michael, zacząłem badać, jak rozwija się mężczyzna pod koniec lat 80. Jako młody chłopak widziałem, że dyskusje uniwersyteckie i medialne na temat płci nie włączają wyników uzyskanych przez biologię i biochemię (opisujące naturę) w edukację i wychowanie. Rezultaty badań neurobiologii na temat mężczyzn i kobiet połączyłem z moimi skomplikowanymi doświadczeniami z dzieciństwa.

Podobnie jak Gregg miałem problemy w szkole. Gdy miałem 10 lat, przepisano mi ritalin z powodu mojej nadaktywności. Będąc nastolatkiem, czułem się zagubiony. Jako młody chłopak na początku studiów i potem, w trakcie prac nad doktoratem, czułem głęboką potrzebę zrozumienia, jak można pomóc chłopcom w prawidłowym rozwoju. W 1986 roku poślubiłem Gail. Wyjechaliśmy do Turcji, gdzie zająłem się nauczaniem i ukończyłem wielokulturowe badania nad płcią. Gdy wróciliśmy, Gail była w ciąży z naszą pierwszą córką, Gabrielle. Moja potrzeba, by pomóc dzieciom prawidłowo się rozwijać, ewoluowała. Potem, w latach 90., jako doradca małżeński spotykałem wiele rodzin, które borykały się z problemami swoich synów w szkole, w domu, w całym życiu. Widziałem także, ile korzyści odnosiły te rodziny, gdy nauczyły się, jak „działają” chłopcy i mężczyźni, jak odmiennie uczą się chłopcy i dziewczęta, jak mózgi chłopców i dziewcząt są determinowane genetycznie oraz jaki jest ich rozwój.

W 1996 roku ukazała się książka The Wonder of Boys. Już wtedy było jasne, że dziewczęta i chłopcy znaleźli się w sytuacji kryzysowej, choć każda płeć na swój sposób. Na szczęście kryzys dotyczący dziewcząt znalazł odpowiedni wyraz w naszej kulturze. Z kryzysem chłopców tak nie było. Rodziny mogły w różnych miejscach szukać pomocy we wsparciu rozwoju, dorastania, wychowania i ochrony dziewcząt. Nie widziałem jednak takich ośrodków dla rodzin chłopców.

W czasie mojej praktyki spotykałem chłopców pogrążonych w rozpaczy, a także rodziny, które choć nie były zrozpaczone, to jednak czuły się zdezorientowane jeśli chodzi o wychowywanie chłopców w naszej postmodernistycznej rzeczywistości. Zbierałem na ten temat informacje i publikowałem książki. W każdej z nich – podobnie jak w tej – starałem się zamieszczać uzyskane od znajomych specjalistów z tej dziedziny najnowsze dane i wyniki badań dotyczące kondycji chłopców w USA.

Przedstawiając wam te dane, mamy z Greggiem nadzieję zainspirować was do osobistych i społecznych działań na rzecz chłopców, które w żaden sposób nie mają szkodzić dziewczętom, a wręcz przeciwnie – wzmocnić je. Dlatego bez względu na to, czy wasz syn ma kłopoty w domu, szkole czy życiu, chcemy, byście śmiało występowali w obronie chłopców, zarówno pojedynczych, jak i całych grup.

Nasi synowie – niepokojące dane

Tom Mortenson, naukowiec i analityk pracujący w Pell Institute for the Study of Opportunity in Higher Education (Instytut Studiów nad Edukacją Wyższą im. Pella), bada kondycję chłopców w USA od prawie czterdziestu lat. Jest autorem artykułu The State of American Manhood, który ukazał się w marcu 2011 roku w periodyku „Postsecondary Education Opportunity”. Poniżej cytujemy niektóre z wyników jego badań, a także badań prowadzonych przez amerykański rząd i ośrodki akademickie – wszystkie stanowią smutny wgląd w kondycję chłopców w Stanach Zjednoczonych:

- U chłopców prawie trzy razy częściej niż u dziewcząt diagnozuje się trudności z przyswajaniem wiedzy i ponad trzy razy częściej zaburzenia emocjonalne.
- U chłopców w wieku przedszkolnym półtora raza częściej niż u dziewcząt diagnozuje się zapóźnienie rozwoju.
- Prawie dwa razy więcej chłopców niż dziewcząt ma trudności z zadaniami szkolnymi oraz zachowaniem wymaganym przez szkołę. Wśród skarg zgłaszanych dyrektorom szkół 80 do 90 procent dotyczy chłopców.
- Dwa razy więcej chłopców ma trudności z mówieniem, a trzy razy więcej uznaje się za zapóźnionych w rozwoju.
- Prawie dwa razy więcej chłopców niż dziewcząt będzie musiało powtarzać klasę przedszkolną, a ponad dwa razy więcej będzie zawieszonych w prawach ucznia.
- Prawie trzy razy więcej chłopców niż dziewcząt jest wyrzucanych ze szkół państwowych.
- Ponad cztery razy więcej chłopców popełnia samobójstwo.
- Ponad osiem razy więcej chłopców trafia do więzienia.
- W grupie wiekowej 18–24 lat, na jedną kobietę trafiającą do zakładu karnego przypada 14 mężczyzn.
- Na 100 kobiet, które zaczynają naukę w szkole wyższej, przypada 78 mężczyzn.
- Na 100 kobiet, które zdobywają licencjat, przypada 75 mężczyzn.
- Na 100 kobiet, które zdobywają tytuł magistra, przypada 66 mężczyzn.
- Na 100 kobiet, które zdobywają tytuł doktora, przypada 80 mężczyzn.

Te dane to tylko wierzchołek góry lodowej. Za każdą statystyką kryje się jakiś chłopiec i jego rodzina, którzy zmagają się z ciężarem konkretnej sytuacji. Mój (Gregg) syn mógł także stać się częścią tej statystyki – kolejny chłopak, któremu podano by leki w celu przystosowania do warunków szkolnych nieuwzględniających jego męskości. W mojej pracy spotykam chłopców i ich rodziny zdruzgotane rzeczywistością opisywaną przez te statystyki, próbujących pogodzić się z postawioną diagnozą. Tym diagnozom, choć wynikają z dobrych intencji, towarzyszy często zaszufladkowanie, które jest szkodliwe, gdyż chłopcy zaczynają postrzegać siebie jako ułomnych. Taki zdegradowany obraz samego siebie zaburza w chłopcu świadomość, kim naprawdę jest – a jest młodym mężczyzną, który bardzo chce się sprawdzić i odnieść sukces w wyzwaniach, które przed nim stoją. Tych wyzwań jest coraz więcej, a ich zakres niepokojąco się poszerza. Jeśli chcecie poznać więcej danych, odsyłam do moich książek: The Minds of Boys oraz A Fine Young Man, w których można znaleźć następujące informacje:

- Prawie milionowi chłopców (niektórzy z nich mają zaledwie cztery czy pięć lat) podaje się leki na zaburzenia umysłowe, nawet zanim zostaną one prawidłowo zdiagnozowane.
- Chłopcy otrzymują 2/3 wszystkich wystawionych ocen dopuszczających i niedostatecznych, a tylko niespełna połowę ocen celujących.
- Chłopcy plasują się za dziewczynkami w rankingach egzaminów przeprowadzanych w USA i 52 krajach uprzemysłowionych (jedynie w dziedzinie matematyki i przedmiotów ścisłych chłopcy wypadają lepiej od dziewcząt w niektórych krajach).
- Większość przypadków porzucenia szkoły dotyczy chłopców.

Nasze społeczeństwo nie rozumie w pełni, dlaczego dla chłopców jest tak ważne, by się rozwijać. Oto przykład zamętu w tej sprawie: nigdy nie zapomnę (Michael) rozmowy z przedstawicielem Departamentu Sprawiedliwości USA. Zapytałem go, dlaczego przeznacza się setki milionów dolarów na konkretne programy prewencyjne dla dziewcząt i kobiet, a bardzo niewiele na chłopców i mężczyzn. Odpowiedział zażenowany: „Z punktu widzenia rządu wydajemy już na nich pieniądze – w zakładach karnych”. Ironia i zarazem tragizm zawarte w tej odpowiedzi nie przestają mnie dręczyć.

Promocja zmian kulturowych na rzecz chłopców

Jako ojciec dwu dorosłych córek i autor The Wonder of Girls, ja, Michael, intensywnie wspieram dziewczęta i kobiety. Jest oczywiste, że wyniki badań na temat problemów doświadczanych przez mężczyzn nie negują skali trudności, przed którymi stają w naszej kulturze dziewczęta i kobiety. Musimy się zjednoczyć społecznie, aby czuwać nad dobrem naszych synów, tak jak robiliśmy to do tej pory dla naszych córek.

Jako społeczeństwo musimy rozszyfrować, skąd się biorą wspomniane niepokojące statystyki, według których coraz trudniej chłopcom stać się prawdziwymi mężczyznami. Razem z Greggiem mamy nadzieję zainspirować was do rozmów z bliskimi ludźmi na temat możliwych przyczyn obecnego kryzysu. Książka pełna jest intuicji, pomysłów i strategii postępowania oraz zachęt, by używać jej do inicjowania rozmów, a także jako narzędzia do samodzielnego zgłębiania problemu, który przybiera określony kształt w twoim środowisku. Na początek przedstawimy jedną z teorii, która naszym zdaniem wyjaśnia wyzwania, przed którymi stają chłopcy.

Jedna z możliwych teorii na temat obecnego kryzysu, w którym znajdują się chłopcy

W latach 60. i 70. społeczny dyskurs o płci zmienił się. Było to efektem działań na rzecz polepszenia edukacji i warunków społecznych kobiet. Usiłując wprowadzić równość, nasza kultura przyswoiła ideę, że chłopcy i dziewczęta są faktycznie tacy sami, a jakakolwiek sugestia, że istnieją różnice płci, może być nadużywana przez mężczyzn, by osiągnąć przewagę nad kobietami.

Bez wątpienia niektóre instytucje społeczne były uprzedzone wobec dziewcząt i kobiet, co powodowało niesprawiedliwe traktowanie. Jednak w trakcie wynikających z dobrej woli prób wyrównywania szans zaczęto potępiać samo bycie mężczyzną – jego naturę czy też zamysł Boży względem niego. Mężczyzn i chłopców postrzegano – i w dużym stopniu nadal się postrzega – jako tych, którzy za sprawą naturalnej dla nich gwałtowności, ofensywności, chęci rywalizacji i dążenia do dominacji nieustannie prześladują dziewczynki i kobiety. Dzięki ruchom społecznym, które dowartościowały kobiecą naturę i Boży zamysł względem nich, poszerzyły się dziedziny kobiecej ekspresji i podkreślono atuty kobiecości. Jednocześnie narastał kryzys męskości, a sama myśl, że mężczyźni znaleźli się w kryzysie, gdyż nie są rozumiani czy doceniani w panującej kulturze, była postrzegana jako antykobieca, niebezpieczna albo zwyczajnie całkowicie błędna.

Obecnie stoimy przed sytuacją, w której chłopcy coraz bardziej odstają, jeśli chodzi o szkołę, dojrzałość emocjonalną, życie rodzinne oraz sukces zawodowy. Każdego roku kolejne dwa miliony mężczyzn staje wobec rzeczywistości zakładu karnego czy poprawczego. Według niektórych z dominujących teorii socjologicznych te statystyki dowodzą, że „mężczyźni są ułomni” albo „systemy tworzone przez mężczyzn są ułomne”. My dołączamy się do osób, które badają kwestie rozwoju płci, aby wyrazić głębszy problem: nasza kultura nie rozumie natury i powołania chłopców, narzucając rozwiązania społeczne, które nie służą w pełni męskiej naturze i powołaniu.

Nasza książka opiera się na przekonaniu, że chociaż chłopcy i dziewczęta są obrazem Boga i mają wiele cech wspólnych, to właściwe im różnice są niezwykle istotne. Takie założenie potwierdzają badania Michaela (patrz rozdział 2). Ja, Gregg, wierzę, że chrześcijanie i wszyscy, którzy inspirują się Biblią, intuicyjnie odczują to, czego dowodzą badania naukowe. W Księdze Rodzaju (1,27) czytamy: „I stworzył Bóg ludzi na swój obraz: na obraz Boży ich stworzył. Stworzył ich jako mężczyznę i kobietę”. Dziewczęta i chłopcy, podobnie jak kobiety i mężczyźni, są równi w oczach Bożych, ale różni. Te różnice są wpisane w plan stworzenia.

Zachęcamy do przekroczenia pewnych teorii społecznych na temat mężczyzn i rozważenia razem z nami faktu, że różnice między mężczyznami i kobietami nie są czymś istotowo destrukcyjnym, ale właśnie konstruktywnym. Musimy zrozumieć chłopców i mężczyzn i dzięki temu stworzyć programy społeczne, które będą im służyć, tak samo jak czynią to programy opracowane z myślą o dziewczętach i kobietach. Będzie to działanie dla dobra nas wszystkich: chłopców, dziewcząt, kobiet i mężczyzn. Ostatecznie jest jasne – przynajmniej z perspektywy Pisma Świętego – że Bóg nie wystawia dziewcząt do walki przeciw chłopcom, a mężczyzn przeciw kobietom. Robimy to my sami. W dawnych systemach społecznych, pełnych uprzedzeń, chłopcy i dziewczęta, kobiety i mężczyźni, byli ustawiani w rolach rywali w krzywdzący sposób, między innymi wówczas, gdy mężczyźni mieli nad kobietami za dużo władzy. Tam, gdzie taka niesprawiedliwość nadal istnieje, musimy się jej sprzeciwić. Jednak w ostatnich 50 latach wiele systemów społecznych dyskryminuje chłopców. Chcemy zwalczać takie antymęskie uprzedzenia z podobnym zapałem, jak walczymy z postawami antykobiecymi.

Gdy rozmyślamy nad takim „projektem na rzecz mężczyzn”, badamy i wspieramy go, nie poddając się myśleniu stereotypowemu, ale biorąc pod uwagę szerokie spektrum chłopców i mężczyzn na świecie, rezultaty okazują się zaskakujące. Chłopcy rozkwitają – począwszy od tych niebezpiecznych, z temperamentem, niepotrafiących usiedzieć w spokoju, po najbardziej wrażliwych, cichych i wstydliwych. W naszej książce prezentujemy przykłady takich przemian, które dokonały się w domu, szkole czy środowisku takim jak wasze.

Krok dalej

Na końcu każdego rozdziału znajdzie się sekcja, która ma być pomocna w przełożeniu poznanej w danym rozdziale teorii na praktykę – świadome działania, które od razu mają pomóc twojemu synowi prawidłowo się rozwijać.

Każdy z nas jest produktem własnych doświadczeń, przypuszczeń i poglądów. Zanim zbadamy naturę i potrzeby naszego syna, przypatrzmy się przez chwilę popularnym opiniom, które kształtują – być może bez twojej świadomości – twoje decyzje dotyczące wychowania, a także decyzje innych osób, które opiekują się twoim synem.

Załóż dziennik (papierowy lub elektroniczny) i zanotuj swoje spontaniczne odpowiedzi na poniższe pytania. Miej go przy sobie, gdy czytasz tę książkę, aby móc dodawać nowe zapiski i spostrzeżenia, które zrodzą się w trakcie analizy zachowania chłopców i mężczyzn wokół ciebie.

Jakie uprzedzenia ze względu na płeć zauważam wobec chłopców i mężczyzn w rodzinie?
Jakie uprzedzenia dostrzegam w szkole syna?
Jakie uprzedzenia dostrzegam w Kościele?
Jakie uprzedzenia dostrzegam w innych rodzinach i osobach wokół mnie?
Czy ja (bądź inni wokół mnie) podzielam stereotyp, według którego chłopcy zakłócają spokój, nie utrzymują porządku i nie potrafią skupić uwagi?
Czy ja (bądź inni wokół mnie) podzielam stereotyp, według którego chłopcy są gruboskórni, niezdolni do posłuszeństwa i okazywania szacunku?
Czy ja (bądź inni wokół mnie) podzielam stereotyp, według którego niektórzy chłopcy są bezwzględni, pozbawieni uczuć i lubią znęcać się nad innymi?
Czy ja (bądź inni wokół mnie) podzielam stereotyp, według którego niektórzy chłopcy są słabi, zbyt wrażliwi, zbyt miękcy?

Gdy przyglądamy się stereotypom dotyczącym mężczyzn – zakorzenionym w nas oraz innych osobach, robimy duży krok naprzód w zrozumieniu uprzedzeń, które hamują rozwój naszych synów.

Jak nas wychowywano? Jakie mieliśmy relacje z ojcem, matką, mężczyznami i kobietami wokół nas? Co nam mówiono o podobieństwach i różnicach między płciami? Co widzieliśmy dookoła i jakie wyciągaliśmy wnioski? Wszystko to ma znaczenie.

Mamy nadzieję, że w trakcie czytania książki i przez następne kilka tygodni będziecie zwracać uwagę na myśli dotyczące płci, które pojawiają się wam w głowie, gdy wchodzicie w interakcję ze światem zewnętrznym. Zwróćcie uwagę na wasze uogólnienia. Usłyszcie wyraźnie, co jest tylko stereotypem. Wyciągnijcie na światło dzienne założenia ukryte w waszej podświadomości i sprawdźcie, czy naprawdę odzwierciedlają rzeczywistość. Rodzice bardzo starają się dobrze wychować swoich synów, ochronić ich i obdarzyć miłością. Możemy jednak jeszcze bardziej zmobilizować się – oraz innych wokół nas – by głębiej zrozumieć potrzebę jasnego, opartego na Bożym zamyśle podejścia do wychowania chłopców, którzy zostali nam powierzeni.

Jest to fragment książki: Dzielny urwis. Jak wychować syna?, Wydawnictwo M.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama