Seniorzy...

Na osoby starsze powinniśmy patrzeć z szacunkiem. Chodzi jednak o coś więcej niż chłodny szacunek: potrzebna jest prawdziwa więź międzypokoleniowa. Jesteśmy potrzebni sobie nawzajem

Seniorzy...

Święty Jan Paweł II już na początku swego pontyfikatu powiedział: „Na osoby najstarsze powinniśmy patrzeć z szacunkiem. To im przecież rodziny zawdzięczają własną egzystencję, wychowanie, utrzymanie, a to wszystko często dokonywane było za cenę ciężkiej pracy i wielu cierpień. Osoby te nie mogą być traktowane, jak gdyby teraz uważało się je za niepotrzebne. Nawet jeśli czasem brakuje im sił do wykonywania najprostszych czynności...”.

Rzeczywiście, bez dziadków nie byłoby rodziców, bez rodziców nie byłoby dzieci. Jednak nie tylko o wdzięczność chodzi, zawsze najważniejszym odniesieniem jest budowanie. Budowanie samych siebie, budowanie przyszłości — ostatecznie sprowadza się to zawsze do budowania miłości.

Starsi są darem, często najpiękniejszym z możliwych, czasem darem trudnym. Wydobyłem z moich półek segregatory z zapiskami, a w nich obrazki z życia...

Więcej niż srebro

Mówi się czasem, że osoby siwe mają srebrne włosy. To prawda, moi dziadkowie takie mają. Babcia ma zawsze pięknie, choć skromnie ułożoną fryzurę, dziadek mniej dba o to, co rośnie mu na głowie, tym łatwiej to zrozumieć, że to, co siwe, mocno się już przerzedziło. Ale dziadek powtarza, że „wiele czasu zajmuje mu porządkowanie serca, brakuje mu często chwil na upiększanie opakowania”. Opakowaniem nazywa swoje ciało. Jednak z tego, co widzę, jest sprawne i zawsze ładnie pachnące, choć coraz starsze.

Najważniejsza jest jednak ich miłość. Gdy słyszę to słowo, zawsze widzę w wyobraźni dziadków. Kiedyś słyszałam wypowiedź o. Leona Knabita, benedyktyna z Tyńca pod Krakowem, w której cytował jakiegoś jubilata. Ów pan w 50. rocznicę swego ślubu mówił, że stara się każdego dnia kochać swoją żonę bardziej niż poprzedniego. Mam wrażenie, że to mówił mój dziadek. A jeśli nie on to powiedział, to on tak żyje. Gdy w rodzinie dzieje się coś niespokojnego, to idzie się do dziadków, na szczęście mieszkają niedaleko. Czasem idą wszystkie strony konfliktu, czasem tylko ta osoba, która czuje się najbardziej pokrzywdzona, niesprawiedliwie potraktowana. I wraca podniesiona na duchu, napełniona pokojem, często wręcz wesoła... Bo u dziadków jest prawdziwe bogactwo, nie tylko srebro na ich głowach, ale złoto w ich sercach.

Wypowiedź licealistki ze szkolnego konkursu „To, co najpiękniejsze”

 

Najtrudniejszy dar

Moja mama miała bardzo ciężkie dzieciństwo. Było biednie i każdy dzień wymagał walki o przetrwanie. To, niestety, zostawiło trwały ślad w jej myśleniu. Mówi często, że nie chce, abyśmy z obiema siostrami doświadczały tego, z czym ona zmagała się w czasie swojej młodości. Zdanie piękne, ale wykonanie zabójcze. Tylko w Panu Bogu szukamy z mężem siły. Moja mama, a teraz babcia naszych dzieci, nieustannie daje dobro, ale tak, że my mamy tego dość. Nim urodziło się pierwsze dziecko, już mieliśmy dwa łóżeczka i dwa wózki. Ale nie takie, jakie ja bym wybrała, tylko takie, jakie jej się podobały. Gdy mówię, że niedobrze jest tylko dostawać, słyszę: „Bierz, nie rozumiesz tego? Mnie nikt nic nie dawał”. Kocham ją, ale czasem chcemy uciec do Australii, bo nie można tak dalej żyć. Nie wiemy już, jak się modlić, bo przecież chcemy, aby długo i zdrowo żyła — ale daleko od nas. Nie chce (a może nie umie) zrozumieć, że narzuca nam swoją wolę, że czujemy się niewolnikami. To bardzo trudny dar...

Beata — z domu jedna z trojga rodzeństwa, z wyboru — żona Bartosza (od 7 lat), są rodzicami synka i córeczki

 

Z notatek emeryta

Aż się dziwię, gdy pomyślę, że sam byłem dzieckiem... Mam 76 lat i jak tylko nie umiem być stary, to wspominam dzieciństwo, a w nim dziadka Jerzego. Mój tata siedział w komunistycznym więzieniu za... walkę o wolność Polski. Tylko dlatego, że walczył w AK, do tego był oficerem. Mama próbowała nas utrzymać i po prostu nie miała czasu na więcej niż chwilę przytulenia. Moją ostoją był dziadek, wdowiec, bo babcia — lekarka zginęła w powstaniu, próbując kogoś ratować. Dziadek miał zawsze czas, uśmiech, dobrą radę. A jak mi było bardzo smutno, to robił dla mnie racuchy z jabłkami albo kisiel z owocami. Gdy moje zwariowane wnuki szukają pocieszenia, to przypominam sobie mojego dziadka i staram się jak on być „skałą, na której będą mogli oprzeć swoje życie”.

Stefan Rusinowski

 

Bardzo lubię, gdy uczniowie po zapoznaniu się z takimi wypowiedziami próbują formułować wnioski. Zarówno zdania: „O, muszę bardziej cenić swoją babcię” czy: „Będę więcej czasu spędzał z moim cudownym dziadkiem”, jak i wnioski typu: „Już wiem, nad czym muszę pełniej panować” albo: „Chyba sobie zanotuję w pamiętniku, czego nie robić w przyszłości swoim dzieciom i wnukom”.

Takie przemyślenia są wartościowe w każdym wieku.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama