Gdy miłość jest słodsza od wina [N]

Pary, które przed laty miały wesele bezalkoholowe, spotykają się po latach - okazuje się, że był to bardzo dobry start w szczęśliwą, trzeźwą i radosną przyszłość

Gdy miłość jest słodsza od wina [N]

Podczas ślubów często czyta się fragment Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej: Jezus przemienia wodę w wino, ratując młodą parę przed zawstydzeniem. Dziś wstyd wywołuje nie brak, lecz nadmiar alkoholu. A małżonkowie uczestniczący w 18. już Weselu Wesel dają świadectwo, jak Chrystus przemienia nie wodę, ale ich życie

Pary, które miały wesela bezalkoholowe, przyjechały z całej Polski, by w dniach 2-5 sierpnia wraz z dziećmi uczestniczyć w bogatym programie i święcie miłości. Przyrzeczenia małżeńskie odnowili podczas Eucharystii na Wawelu. Wcześniej szli Drogą Królewską z Rynku w Marszu Trzeźwości. Ich spotkania odbywały się także w sanktuarium Bożego Miłosierdzia, nowohuckiej parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego oraz na Politechnice Krakowskiej. Imprezę weselną przygotowano w eleganckiej restauracji.

Świadectwa

Podczas koncertu uwielbieniowego 3 sierpnia w auli Jana Pawła II przy sanktuarium Bożego Miłosierdzia można było posłuchać świadectw małżonków. Gabriela i Bartłomiej mieszkają w Krakowie. Poznali się na oazie, są członkami Krucjaty Wyzwolenia Człowieka (KWC). 13 lat temu wzięli ślub i zorganizowali wesele bezalkoholowe. Mają pięcioro dzieci. Gabrysia: — Podczas dzisiejszej Mszy św. ze szczęścia, że przyjęłam Pana Jezusa, płakałam. Bo mam świadomość, że On jest, że jest żywy. To, że nie piję, to jeden z elementów kroczenia tą drogą, którą Bóg mi przygotował.

Małżonkowie przyznają, że owoce swojej decyzji o abstynencji zbierają do dziś. — Od 13 lat mam pracę, którą lubię. Bóg mi ją dał. Człowiek, który prowadził nasze wesele, zaprosił mnie potem do współpracy — wyjaśnia pan Bartłomiej, wodzirej, prezenter muzyczny, a jego żona uzupełnia: — Powodzi się nam, nie mamy kredytów, zaczęliśmy budowę domu. Bóg działa, jest Tatą, troszczy się o nas.

Kończąc świadectwo, małżonkowie zdradzają z radością: — Spodziewamy się szóstego dziecka!

Iwona i Stanisław to małżonkowie w średnim wieku. On jest menadżerem. Jak mówi, chciał kiedyś coś zrobić z bezrobociem, założyć firmę, zatrudnić 2-3 bezrobotnych. Dziś daje pracę ponad 300 osobom. Od 2 lat codziennie uczestniczy we Mszy św. Twierdzi, że da się pogodzić modlitwę z wykonywaniem zawodu, który wiąże się z częstymi wyjazdami.

Co wieczór modli się wspólnie z żoną. — Staszek dziękuje wtedy Bogu za mnie, co zawsze bardzo mnie wzrusza... I chciałabym mu teraz za to podziękować... — mówi ze ściśniętym gardłem Iwona i przytula się do męża, obdarzając go pocałunkiem.

Marsz Trzeźwości

Przy muzyce Góralskiej Dziecięcej Orkiestry Dętej ze Skomielnej Czarnej i Bogdanówki barwna procesja rusza w sobotę 4 sierpnia spod kościoła Mariackiego i okrąża Rynek. Potem zmierza Drogą Królewską na Wawel. Na czele marszu idzie w góralskim stroju ks. prał. Władysław Zązel, od 35 lat proboszcz w Kamesznicy, od 30 — kapelan Związku Podhalan. To zarazem inicjator Wesela Wesel, które w tym roku osiągnęło pełnoletność. — Lubię kulturalnie pijących, ale kocham abstynentów — wyznaje kapłan. — Wy jesteście słodyczą mojego kapłaństwa — zwraca się do 250 uczestników tegorocznego spotkania. W korowodzie widać odświętnie ubrane rodziny, niektórzy idą w strojach regionalnych. Na przedzie młodzież niesie transparent z nazwą inicjatywy oraz jej symbol — złączone ślubne obrączki.

Różne są reakcje mijanych ludzi, niektórzy okazują zdziwienie, zaciekawienie, radość, ale pojawiają się również sarkastyczne komentarze. — To przesada! — słyszę od kilku przechodniów. — Nigdy nie widziałam góralskiej imprezy bez picia — mówi turystka spacerująca przed katedrą, obserwując weselników, którzy ustawiają się do wspólnego zdjęcia. — Trzeba iść pod prąd. Łatwo coś wyśmiać, ale w ten sposób zamyka się drogę do dialogu — odpowiadają Dorota i Ryszard z Białegostoku, gdy pytam, co sądzą o tych negatywnych reakcjach. Ślub brali 25 lat temu, mają dwoje dzieci. Przyznają, że organizacja wesela bezalkoholowego wymaga więcej zaangażowania, ale daje możliwość lepszego zatroszczenia się o gości, by nikt nie czuł się sam. — To szacunek do zaproszonych i okazja do wzmocnienia więzi rodzinnych. Wciąż myślimy o naszych gościach — mówią, wspominając swoje wesele.

Odnowienie małżeńskich przyrzeczeń

Podczas Mszy św. na Wawelu małżonkowie odnowili swoje przyrzeczenia. Co się czuje po 25 latach, jak to jest w porównaniu z tą pierwszą przysięgą? Pan Ryszard zamyśla się i stwierdza, że odpowiedź nie jest łatwa. — To wartość — mówi po dłuższej chwili pani Dorota, z czułością spoglądając na męża. — Nie zdawałem sobie sprawy, że ta przysięga ma taką wagę! Jest jak pieczęć. Kiedyś to była jakby deklaracja, a dziś... — dodaje szeroko uśmiechnięty pan Ryszard. Nie musi kończyć tego zdania, to „niewyrażalne” widać w sposobie, w jaki patrzy na żonę.

Na ten dzień przypadła akurat Ewangelia o męczeństwie św. Jana Chrzciciela — na uczcie dochodzi do tragedii. Ktoś pomyśli: „Być może niezbyt trafione czytanie jak na okoliczność Wesela Wesel”, ale przecież Jan zginął, bo bronił wartości małżeństwa. Kard. Stanisław Dziwisz w homilii mówił m.in.: — Inicjatywa Wesela Wesel zwraca naszą uwagę na ważny problem dotykający naszej wiary, kultury, sposobu świętowania, które stanowią ważny rys życia każdej społeczności. Radość może być udziałem trzeźwych umysłów i czystych serc. Dzięki tej inicjatywie powiększa się grono trzeźwych i szczęśliwych rodzin w naszej Ojczyźnie.

Na koniec Eucharystii Metropolita Krakowski udzielił każdej rodzinie indywidualnego błogosławieństwa.

Stowarzyszenie

— Jesteście jak arka Noego, która płynie po morzu pijaństwa — powiedział o rodzinach biorących udział w spotkaniu ks. Mirosław Żak, krakowski duszpasterz trzeźwości. — Nie mówimy, że alkohol jest zły, nie mamy nic przeciwko kulturalnemu piciu. Jesteśmy ratunkiem dla tych, którzy są słabi — stwierdzają Małgorzata i Józef Gackowie z miejscowości Bór na Podhalu. Oboje są w zarządzie założonego w 2006 r. Stowarzyszenia Wesela Wesel, które stawia sobie za cel „ochronę i promocję zdrowia przez propagowanie trzeźwości w społeczeństwie”, a w szczególności pomoc w organizacji wesel bezalkoholowych.

Józef Gacek, z zawodu strażak, zauważa, że w Polsce panuje „terror alkoholowy”. — Zaczyna się od szampanów bezalkoholowych. Już dzieci wprowadza się w obrzęd i kulturę picia. Kto powiedział, że na weselu musi być toast? Można przecież połamać się chlebem. Jego żona dodaje, że Polacy mają również problem z odmawianiem alkoholu. — Byłam na pewnym przyjęciu z koleżanką, młodą matką. Rozdawano szampan. I ona mi powiedziała: „Wiesz co, ale ja bym nie chciała tego alkoholu pić”. „No to nie pij” — stwierdziłam. A ona: „Ale ja nie wiem, jak to zrobić”. „No, to zobaczysz, jak”. Kelnerka podeszła z lampkami szampana, a ja odpowiedziałam: „Nie, dziękuję”. I moja koleżanka zrobiła tak samo.

Jak możemy wspierać działania trzeźwościowe? — Nie namawiać, nie zmuszać do picia, świadczyć swoim życiem — odpowiadają moi rozmówcy.

Zapach miłości

Obowiązkowym punktem Wesela Wesel jest bezalkoholowa impreza taneczna. O godz. 2 nad ranem w sali balowej po parkiecie pląsają pary z mniejszym lub większym stażem małżeńskim. Tańczą również ich starsze dzieci, te najmłodsze zaś śpią w sali obok. Jest coś, co zaskakuje i zachwyca: czyste powietrze. Nie ma unoszącego się, jak zwykle na imprezach o tej porze, odoru alkoholu i nikotyny. Jest świeżo, miło, elegancko. Patrząc na tańczące, szczęśliwe małżeństwa, czuć coś jeszcze — zapach miłości.

Nie wiadomo, gdzie odbędzie się kolejne Wesele Wesel. Myślę, że poszczególne diecezje powinny zabiegać, by zorganizowano je właśnie u nich. Takie spotkanie ma moc ewangelizacji. To również doskonała profilaktyka kształtująca postawę trzeźwości. To w końcu szczęśliwe rodziny. A rozmowa z tymi ludźmi to prawdziwa radość.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama