In vitro, czyli wielka mistyfikacja

Czy Kościół stygmatyzuje dzieci poczęte in vitro? Z pewnością nie, ale zwraca uwagę na problemy etyczne związane z tą procedurą. Ponadto, istnieją względy czysto medyczne, które przemawiają przeciwko in vitro

Wielką dyskusję — a jednocześnie milczący sprzeciw innych — wywołał ostatni dokument episkopatu Polski w sprawie zapłodnienia pozaustrojowego. Media w zależności od punktu siedzenia starają się mówić o problemie zapłodnienia pozaustrojowego, ale w dyskusji dominują głosy jego zwolenników. Pojawiły się zarzuty, że Kościół „stygmatyzuje” dzieci poczęte na szkle. Czy przeciwnicy tej metody mają rację? Jak wielka jest skala problemu?

Zarodki ludzkie, czyli ludzie?

Problem in vitro jest poważny, chodzi przecież o życie ludzkie. To tak jakby miliony — jeśli nie miliardy — ludzi w jednej chwili pozbawić np. tlenu czy wody. Z embrionami, a więc ludzkimi zarodkami, jest podobnie, tyle że sposobem ich przetrwania jest zamrożenie.

A o tym, że embrion to jednak człowiek, naucza nie tylko Kościół Katolicki. Jeden z ogólnopolskich dzienników w połowie ubiegłego miesiąca wyeksponował problem dotyczący pewnej poznańskiej kliniki, obecnie okulistycznej, ale do niedawna przeprowadzającej także zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego. Jak czytamy, zmienił się dyrektor placówki. Dopatrzył się, że poprzednie kierownictwo lecznicy nie zawsze zapewniało odpowiednie warunki do przechowywania zarodków ludzkich, które w jednym z pojemników znajdowały się nieprzerwanie od 2005 roku. Jak wynika z dokumentów, zdarzało się, że nie dostarczano im azotu, niezbędnego do utrzymywania odpowiedniej temperatury.

Nowy dyrektor złożył doniesienie do prokuratury. Powołał się na art. 157a par. 1 kodeksu karnego — dotyczący przestępstwa polegającego na spowodowaniu uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu. Uznał de facto, że zarodki ludzkie podlegają takiemu samemu prawu jak każdy inny człowiek.

Trudno dziś przewidzieć, jak dalej będzie przebiegała sprawa, bo to raczej precedens w naszym kraju. Niemniej już teraz jest pewne, że eksperymenty na komórkach ludzkich nie zawsze służą ludziom. Mogłoby się wydawać, że w sytuacji, kiedy wiele par małżeńskich bezskutecznie stara się o dziecko, jest to jedyne rozwiązanie. Ale czy rzeczywiście? „Nie zabijaj ludzi jest ważniejsze niż spełnianie nawet najszlachetniejszych pragnień. To jest istota sporu o in vitro” — czytamy w jednym z wpisów na Twitterze. Można dodać, że prawo do szczęścia rodziców nie zawsze musi oznaczać szczęście takiego dziecka.

Głos Kościoła aktualny

W podobnym tonie wypowiedzieli się polscy księża biskupi, którzy 9 kwietnia zaprezentowali dokument zatytułowany: „O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek”. Stanowi on podsumowanie prac komisji bioetycznej przy Konferencji Episkopatu Polski. Jest dogłębną analizą początków ludzkiego życia. Księża biskupi wyraźnie podkreślają, że ma ono swój początek w miłości obojga małżonków. „Metoda in vitro jest kolejnym eksperymentowaniem na człowieku” — czytamy w dokumencie bioetycznym.

Jak zostało podkreślone, w przypadku procedury zapłodnienia pozaustrojowego nie ma mowy o jedności małżeńskiej, gdyż plemniki uzyskuje się od ojca w akcie samogwałtu, wielokrotnie manipuluje się organizmem matki, a dziecko po prostu staje się „produktem” — krótko mówiąc, powstaje w taki sam sposób jak np. samochód czy telewizor.

W dokumencie znalazło się także wyraźne odniesienie do sposobu przechowywania zarodków ludzkich, które mają być poddawane dalszym badaniom. Księża biskupi mówią wprost: proces ten uwłacza ludzkiej godności. I przypominają, że większość zamrażanych i rozmrażanych embrionów obumiera w tym procesie lub staje się niezdolna do dalszego zdrowego rozwoju. Cały kilkustronicowy dokument został zamieszczony w internecie, na stronach Konferencji Episkopatu Polski.

Naukowcy jednak sceptyczni

Warto pamiętać, że część naukowców formułuje coraz poważniejsze zarzuty pod adresem metody in vitro. Stwierdzono, że obciąża ona dziecko. „Ciężkie wrodzone wady serca stwierdza się 2,1 razy częściej niż u poczętych naturalnie, rozszczepienie wargi 2,4 razy częściej. Cztery i pół razy częściej dzieci te chorują na zrośnięcie przełyku” — to dane, na które powołuje się prof. dr hab. Stanisław Cebrat, genetyk z Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

To przykre, że nie wszyscy zalecający metodę in vitro, chcący pomóc parom niemogącym doczekać się potomstwa, pamiętają o bezpieczeństwie samego dziecka. Czy więc warto ryzykować?

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama