Kto urządził piekło?

Sprawa 14-latki, rzekomo zgwałconej i pragnącej usunąć ciążę jako materiał dla propagandy proaborcyjnej

Kto urządził piekło?

Aborcja miała się odbyć w szpitalu przy ul. Inflanckiej w Warszawie. Foto: Jakub Szymczuk

Dwa na trzy zabiegi usunięcia ciąży to wynik presji osób trzecich, ale przymuszanie do aborcji to nadal temat tabu. Agata na razie uniknęła najgorszego. Ludzie dobrej woli pomogli jej wyrwać się od fanatycznej aborcjonistki.

Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce — grzmi nagłówek w „Gazecie Wyborczej” (nr 132, 7—8 VI 08). Autorka artykułu wykonuje rytualny taniec propagandowy wokół sprawy Agaty. Oto zgwałcona dziewczyna, zaszczuta przez moherowe bojówki, nie może poddać się legalnej i oczywistej aborcji. Na odsiecz pędzi nieustraszona pogromczyni niechcianych ciąż, Wanda Nowicka. Mimo heroicznych działań, dziewczyna nie usuwa dziecka, co jest porażką i gwałtem, domyślnie gorszym niż pierwotny. Całemu nieszczęściu winni katoliccy ekstremiści. To oni urządzili dziewczynie piekło.

Zgrabnie wyrzeźbiona cegiełka agitacji proaborcyjnej. Bardziej odrażająco nie napisałby tego sam Jerzy Urban. A jak było naprawdę?

Fakty

Ciężarna gimnazjalistka z aborcyjnej propagandówki „Gazety Wyborczej” nie była zgwałcona. Zaszła w ciążę z rówieśnikiem. W domu nie spotkała się z oparciem i pomocą. Nie marzyła o aborcji, myślała, że musi zabić dziecko. Innego wyjścia nie ma. Przerażona i zagubiona, lawirowała na granicy depresji. Zawodowa aborcjonistka podsunęła matce Agaty paragraf — polskie prawo nie karze za aborcję, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. Dziewczynka powie, że została zgwałcona, a potem trzeba tylko znaleźć szpital. W rodzimym mieście się nie udało, przywieźli Agatę do Warszawy.

Dziewczyna trafiła do szpitala wyróżnionego, o ironio, jako „przyjazny dzieciom”. Na oddziale jeszcze tylko rozmowa z psychologiem i pomimo zaleceń odczekania kilku dni, lekarz każe dziewczynce nazajutrz być na czczo. Agata na osobności przyznaje, że aborcji wcale nie chce. Ale od zabiegu dzielą ją już tylko godziny.

Tymczasem wieść o sprawie roznosi się po kraju. Organizują się grupy modlitewne. Działacze pro-life i osoby prywatne zasypują szpital prośbami o powstrzymanie aborcji Agaty. Sprawą interesują się media i policja, która przyjmuje zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Wandę Nowicką. Początkowa bierność organów ścigania ustępuje mobilizacji. Sprawa jest coraz jaśniejsza — chodzi o życie dwojga dzieci.

W ostatniej chwili przychodzą dobre wieści z sądu. Agata ma trafić bezzwłocznie do ośrodka opiekuńczego. Sąd przydziela jej zaufanego opiekuna.

Dziś Agata jest pogodniejsza. Chce urodzić nieplanowane dziecko. Jeszcze nie wie, czy odda je kochającej rodzinie zastępczej, czy sama będzie chciała je wychować. Być może zamieszka na czas ciąży gdzieś, gdzie będzie mogła się spokojnie uczyć, czekając na rozwiązanie. Albo pójdzie do rodziny zastępczej, która przygarnie ją razem z niemowlakiem.

W placówce wychowawczej podstawową opiekę ma. Z całej Polski spływają oferty pomocy od ludzi dobrej woli, poruszonych losem dziewczyny. Co najważniejsze, Agata jest bezpieczna — poza zasięgiem fanatycznych aborcjonistów. Potrzebuje spokoju, bezpieczeństwa i odpoczynku. I naszej modlitwy.

Tematy tabu

Historia tragiczna, oby z happy endem. Niestety, nie odosobniona. Szacuje się, że około dwie na trzy aborcje są wymuszane. Najczęściej nalega ojciec dziecka, rodzice. Aktywiści aborcji przekonują, że to normalne i konieczne. Media pokazują lukrowany obraz pod hasłem „prawa kobiety”.

Dziewczyna namówiona na morderstwo własnego dziecka nigdy już nie będzie żyć normalnie. Aborcja zrujnuje ją fizycznie, psychicznie i duchowo. Nie zaufa mężczyźnie, nie będzie miała normalnego życia seksualnego. Będzie bardziej skłonna popaść w nałogi, załamać się, popełnić samobójstwo. Jej relacje z urodzonymi dziećmi naznaczone będą piętnem niewinnej krwi. Zaangażuje się mocno w ruch pro-life lub przeciwnie, stanie się fanatyczną aborcjonistką. Wśród lewicowych feministek przebyte aborcje są jak odznaki honorowe, którymi się szczycą. Szaleństwem próbują zakrzyczeć palącą ranę.

Przymuszanie do aborcji to temat tabu, podobnie jak to, co się dzieje z kobietą po aborcji. Potężny przemysł aborcyjny, ze swoimi zawziętymi i starannie szkolonymi funkcjonariuszami ideologicznymi, z wielką dbałością karmi stereotypy, które bagatelizują i odrealniają dramat aborcji.

W Polsce aborcja praktycznie przez cały okres PRL-u była legalna i traktowana jak środek antykoncepcyjny. Nieświadomość i propaganda zrobiły swoje — w naszym społeczeństwie żyje wielu ludzi dotkniętych przeszłością aborcyjną. Odwracają wzrok w odruchu samoobrony.

Jednak tym, którzy mają i świadomość, i siłę, nie wolno milczeć. Obojętność zabija. Serca, odwaga i solidarność ludzka mogą uratować Agatę i jej dziecko. Jeśli jesteśmy świadkami przymuszania do aborcji — stawajmy w obronie zagrożonej matki. Nie jesteśmy bezsilni. Organizacje pro-life gotowe są zapewnić wszelką pomoc dla matki w trudnej sytuacji. Od tragedii może ocalić prosty gest zainteresowania.

Imię dziewczyny zostało zmienione

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama