Być babcią...

Bądź pogodna i nie narzekaj na życie i ludzi – babcia to odwrotność mizantropa...

Być babcią...

Marek Warecki, Wojciech Warecki

Być babcią...

PROMIC - Wydawnictwo Księży Marianów MIC
Warszawa
październik 2009
ISBN 978-83-7502-176-9
Format książki: 110x180 mm


Spis treści
Babcia w literaturze
Dwie babcie
Babcia moherowo–cybernetyczna
Dlaczego babcia jest «motorem» ludzkiej historii?
Rodzina, ach rodzina
Czym babcia różni się od mamy?
Może nas uratować tylko spokój
Czas i rozwój
Uzupełnienie zestawu pytań
Krótki kurs opowiadania bajek
Wspomnienia o babci
Tradycje rodzinne i... nie tylko
Kindersztuba», czyli dobre wychowanie
Szkoła bezwarunkowej akceptacji
Rodzinny mediator»
Cierpliwość
Instytucja odwoławcza
Wspieranie rodziców
Atrakcje dla wnuczków
Życie dla siebie, życie dla innych
Pogoda ducha i narzekanie
Autorytet babci
Przepis na «babcię» doskonałą

fragment książki

babcia w literaturze

Zauważyliście, jak mało jest babć w literaturze? Są, naturalnie, matki Polki, [‘Dodaj Marku, że w ilościach przemysłowych.’], matki pracujące i wypruwające sobie żyły, są ojcowie despotyczni i opiekuńczy albo tylko tacy sobie. Na kartach powieści dla kobiet nieustannie postękuje czterdziestolatek ogarnięty kryzysem wieku średniego. Wszystkich jednak wali po łbach teściowa i krzyczy, aż echo niesie po rodzinie. Ciotka – jak zwykle trochę obrażona, nie wiadomo na co – siedzi na kanapie i ogląda TV. Jest nawet straszny dziadunio!

A gdzie jest babcia? Gdzie babcia, najważniejsza postać w rodzinie? Przecież każdy z nas ma babcię i wie, że ona jest wyjątkowa. Bo choć babcia nie rzuca się w oczy, to przez cały czas coś robi. Doprawi zupę grzybową, przyszyje guzik albo poczyta wnuczkowi bajkę. Najczęściej zaś słucha długo i cierpliwie tego, co mówią inni. I kiedy już powiedzą wszystko, co mają do powiedzenia, ona myśli, a jeśli chcą, [‘Bo, pamiętasz Wojtku, sama się nigdy nie naprasza.’] radzi i pomaga w kłopotach.

Dramaty są zarezerwowane dla innych. Babcia jest szarym wyrobnikiem historii popychającym rodzinę – jak to się obrazowo mówi – do przodu i spajającym wszystkie więzi bez zbędnej ostentacji i tromtadracji. Po prostu: robi, co do niej należy.

O teściowej krąży milion – albo i więcej – anegdot i dowcipów o temperaturze rozpalonego ołowiu i jadzie wypalającym dziury nawet w kamieniu. Tymczasem o babci jest ledwie kilka. I to marnych, i bardziej o staruszkach niż o babciach właśnie. Dlaczego? Bo babcia jest niewidzialna jak powietrze i jak ono niezbędna. Przekonujemy się o tym, gdy już jej nie ma, wówczas dociera do nas, ile dla nas znaczyła.

dwie babcie

Mieliśmy dwie babcie. Jedną dużą a drugą małą. [‘Wierzcie nam, kontrast był pełen zupełnie, jak w przypadku Flipa i Flapa.’] Obie kochaliśmy. Mocno.

Tej dużej, mamy naszego taty, Marii, trochę się obawialiśmy, bo wydawała się nazbyt groźna. Gdy byliśmy mali, bawiła się z nami w niedźwiedzia. Byliśmy przekonani, że mogła wziąć pod pachę i przynieść z lasu, o ile by tylko chciała, prawdziwego misia. Była przy tym bardzo religijna i zasadnicza. Robiła najlepsze pączki na «tłusty czwartek» i najbardziej makowe makowce, których nie można było tknąć przed Wielkanocną. Kosztowaliśmy więc ukradkiem gotowy mak z bakaliami, podjadając go łyżkami.

Kiedyś babcia Maria wygrała bieg płaski na 60 metrów z dużo od siebie młodszymi ciociami z rodziny, czym wsławiła się po wszystkie czasy. Ale większą sławę zyskała, trzymając żelazną ręką trzech synów i męża.

Druga babcia, Fela, była jak połowa babci Marii. Miała w sobie inteligencję, mądrość i siłę woli, jakiej mógłby pozazdrościć niejeden menedżer czy przywódca. A przy tym wszystkim wykazywała niezwykle wysoki poziom specjalnej, bo babcinej, «inteligencji emocjonalnej». Krótko mówiąc, wiedziała, co ludzie czują, czego im potrzeba i jak ich wspomagać, żeby nie czuli się manipulowani ani przesuwani jak stara szafa po pokoju.

Zapytacie pewnie, na czym polegała ta babcina «inteligencja emocjonalna»? Hm... to taka jej odmiana, w której jest jeszcze więcej niż normalnie: ciepła, doświadczenia życiowego i gotowości do poświęcenia dla innych ludzi przy pełnym poszanowaniu ich autonomii i osobowości. To rodzaj specjalnej mieszanki o cechach cieplejszej sympatii i wnikliwszej empatii. Psychologowie: Peter Salovey z Uniwersytetu Yale i John D. Mayer, twórcy pojęcia «inteligencja emocjonalna», jak i sam Daniel Goleman, który najpełniej je rozpropagował, na pewno by nam przyznali rację.

Nie wiemy, czy nasza babcia byłaby zadowolona z takiego mędrkowania, ale trudno to wyrazić i opisać inaczej. Zresztą najlepszym miernikiem «babcinej IE» jest to, czy wnuczki i ich rodzice potrzebują babci i chcą z nią być. Po prostu.

[‘Marku, a wiesz ty, skąd ta życiowa mądrość się bierze?’ ‘Ba...’ ‘No widzisz, a babcia wiedziała...’]

Źródłem tej mądrości było doświadczenie, dystans do rzeczy i spraw, gotowość do poświęcania się dla bliskich oraz świadomość, co w życiu najważniejsze. Babcia żyje bowiem dla rodziny, co nie oznacza, że całe jej życie musi się na niej skupiać, niemniej rodzina jest celem i wartością nadrzędną.

babcia moherowo–cybernetyczna

Jeśli babcia będzie chciała, to dokonanie przewrotu politycznego nie zajmie jej więcej czasu niż zrobienie cielęcych nóżek w galarecie.

Nie tak dawno babcie działające aktywnie na niwie politycznej zostały nazwane «moherowymi» przez... pewnego polityka. [‘Wojtku, nikomu nie dajemy go za wzór!’ ‘A nawet, Marku, wręcz przeciwnie!’] Myślicie, że się przestraszyły? O nie! Babcie nie boją się niczego. Podniosły głowy – okryte moherowym beretem zresztą – i ruszyły do ataku. I co na to powiecie? Musiał je przepraszać...

W wielu krajach ludzie starsi, a szczególnie babcie, to osoby, które mają czas na to, aby zająć się szeroko rozumianą działalnością społeczną, religijną czy polityczną. Bywa, że wiele podróżują po świecie. W Polsce ten ostatni wariant jest spotykany rzadko, ponieważ nasze krajowe babcie są dużo mniej zamożne od swoich odpowiedniczek z zachodniej Europy, USA czy Japonii.

Tymczasem ten okres życia to znakomita pora, aby spokojnie zainteresować się tym, co ważne albo co sprawia szczególną przyjemność. Bo w żadnym razie, droga babciu, nie powinnaś ograniczać swego całego życia do rodziny, która i tak zwykle jest na pierwszym miejscu. Warto rozwinąć żagle zainteresowań i marzeń. Wiele babć dopiero teraz znajduje czas i miejsce, aby oddać się bez przeszkód swoim pasjom. Te zaś bywają różne: ogrodnictwo, kultura, polityka, religia czy wspomniane podróże.

Poszukiwać nowych dróg można w każdym wieku, prawda?

Kiwasz głową i śmiejesz się. Uwierz nam, nie jest zbyt późno. Śmiało. Nie oglądaj się na cudze opinie i zrzędzenie starych pierników. [‘Rocznik ‘70 i młodszych?’ ‘Tych, Marku, mam głównie na uwadze!’] Nie po to przepracowałaś całe życie, aby teraz nie móc robić tego, co lubisz najbardziej. My wiemy, że i tak wnuczki są na pierwszym miejscu, lecz w niczym to nie przeszkadza, by pamiętać o własnych pasjach. Nie zaszkodzi też, jak trochę wyrośnięty młodzian z laptopem pod pachą w tym ci pomoże i na kilka chwil oderwie się od swoich spraw. Kto jak kto, ale on jest to babci winien.

Wahasz się? Wspomnij na babcie moherowe. Miały się stać symbolem ciemnogrodu i dewocji, okazały się symbolem odważnej religijności i patriotyzmu. Wiele starszych pań można znaleźć na różnych kulturalnych imprezach. Wielokrotnie były naszymi najlepszymi i najciekawszymi dyskutantami.

Tak, tak, babciu, używaj internetu i komputera. Bez żadnych kompleksów i lęków. Nauczysz się go bez problemów, a jak nie będziesz czegoś wiedziała, to pomoże ci właśnie wnuczek, który jak już chodzi do szkoły, to zapewne wie na ten temat wszystko. Skoro zawsze mógł liczyć na babcię, to teraz pora na rewanż. Tam – w sieci – znajdziesz wiele rzeczy, które ciebie zainteresują.

Gimnastykuj swój mózg: rozwiązuj krzyżówki, graj w tysiąca, remika czy choćby sudoku. O tym, kiedy poczujemy się starzy, decydujemy my sami: liczą się energia i młodość ducha, dlatego potrzebny jest sprawny i wygimnastykowany umysł. Nie zawadzi, jak będziesz też dbała o ciało i chodziła na spacery albo jeździła na rowerze.

Na wszelki wypadek, gdybyś jednak skłaniała się do wersji babci «poprawnej politycznie», załączamy ci poprawioną wersję – a właściwie: skrót – bajki o Czerwonym Kapturku. [‘Marku, czy aby nie obrażamy tym babć?’ ‘Skądże. Nie dyskryminujemy żadnej. To przywilej premiera.’] Przeczytaj sobie to dla rozrywki, ale wnuczkom raczej nie opowiadaj.

Początek jest taki jak zawsze: Czerwony Kapturek, las i w lesie wilk, chora babcia. My zaczynamy swą opowieść w momencie, gdy wilk już zjadł babcię.

Następnie nie skrępowany sztywnymi, tradycjonalistycznymi przekonaniami dotyczącymi istoty męskości czy kobiecości, wilk przebrał się w piżamę Babci i wskoczył do łóżka.

Niedługo potem zjawił się Czerwony Kapturek.

– Babciu, przyniosłam ci przekąski z niską zawartością tłuszczu i soli.

Potem ma miejsce znana powszechnie wymiana zdań:

– Babciu, masz duży nos, oczywiście tylko relatywnie i jest on na swój sposób atrakcyjny.

Podobny komplement Czerwony Kapturek uczynił na temat zębów domniemanej Babci. Wtedy wilk wyskoczył nagle z łóżka, złapał młodą osóbkę i chciał ją pożreć. Czerwony Kapturek krzyknął, nie dlatego, że był przerażony inklinacją wilka do przebierania się w ubrania kobiece, ale dlatego, że wilk nieumyślnie dokonał aneksji prywatnej przestrzeni.

Teraz do akcji wkracza seksistowski Gajowy czy Drwal, jak kto woli, wyposażony w siekierę. I już ma dekapitować wilka, kiedy Czerwony Kapturek wydziera się wniebogłosy:

– Co ty sobie wyobrażasz?... Wpadasz do środka jak neandertalczyk, używasz siekiery zamiast głowy!... Seksisto! Gatunkowisto! Jak śmiesz wyobrażać sobie, że feministki i wilki nie potrafią rozwiązać swych problemów bez udziału mężczyzn!

Oczywiście, postępowa babcia wyskakuje natychmiast z gardła wilka i ciosem karate dezaktywuje na stałe oprawcę, czyli Drwala.

Po tym zdarzeniu: Czerwony Kapturek, Babcia i wilk poczuli pewną wspólnotę celów życiowych. Zdecydowali się założyć alternatywną rodzinę opartą na wzajemnym poszanowaniu i współpracy i żyli razem w lesie, długo i szczęśliwie...

Prawda, że urocze? Ale nie do opowiadania dzieciom...

szkoła bezwarunkowej akceptacji

Bezwarunkowa akceptacja nie oznacza przyzwolenia na wszystko. I nie ma nic wspólnego z Owsiakowym: «Róbta, co chceta!». Bo «róbta, co chceta!», to jedynie żałosna parodia Augustynowego: Valde ama et fac, quam vis! (‘Bardzo kochaj i czyń, co chcesz!’).

Babcia mówi trochę tak jak Święty z Hippony: „Kocham Cię i szanuję. Jesteś dla mnie ważny, choć nie jesteś doskonały i nie brak ci wad. Ale możesz się zmienić, a ja, twoja babcia, zawsze będę ciebie w tym wspierać!”. Zauważmy, to nie jest przyzwolenie na postępowanie złe lub niemoralne, czy – uchowaj, Boże – nie jest to zachęta do tzw. «wychowania bezstresowego». Człowiek powinien akceptować samego siebie, znać swoje zalety i wady, i widzieć siebie takim, jakim po prostu jest. To jest więcej niż połowa sukcesu w pracy nad sobą.

Dopiero wtedy, kiedy wiemy, jacy jesteśmy, możemy się wziąć za poprawę tych cech czy zachowań, z jakich nie jesteśmy zadowoleni. I najlepiej robić to przy życzliwym poparciu mentora czy coacha, w którego rolę doskonale wciela się każda babcia.

Tak na marginesie, to zaskakujące niedopatrzenie, że babcie nie są masowo zatrudniane w korporacjach czy firmach konsultingowych. Wyobraźcie sobie jakiegoś już w pełni wypalonego, zestresowanego i skołowanego, bardzo ważnego menedżera, który z nawału obowiązków:

a) w samotności bije po godzinach kierowniczą głową w blat hebanowego biurka;

b) obgryza z rozpaczy klawisze od laptopa.

I nagle świta mu w głowie dobra myśl! Babcia! Dzwoni zatem po Dyżurną Babcię Szybkiego Reagowania. Ta wchodzi do gabinetu i bynajmniej nie pyta go o spadające wskaźniki sprzedaży, zaniedbywaną żonę albo o marnie wychowywane dzieci, tylko staje obok niego i, głaszcząc go po głowie, opowiada bajkę o dzielnym kierowniku marketingu, co sam pokonał smoka bessy! Zaraz potem podsuwa mu gołąbki domowej roboty, a na deser herbatkę z różanymi konfiturami. „Dasz sobie radę, mój malutki – powtarza niczym zdarta płyta, która zacięła się akurat na tych słowach – babcia w ciebie wierzy! Zawsze byłeś takim mądrym dzieckiem! Na pewno dasz sobie radę!”. Na koniec całuje go w policzek i nasz menedżer po takiej godzinnej terapii jest jak nowy: oczy my błyszczą, rozchmurzona twarz emanuje wiarą w siebie i najzwyczajniej w świecie pełen jest energii!

I sprawiła to Dyżurna Babcia Szybkiego Reagowania, co akceptuje zwykle bezwarunkowo.

Tymczasem niczym chwast w zbożu pleni się wokół zaraza «akceptacji warunkowej». Ona – wstrętna kostucha – stoi za zawałami, przymusem wyrabiania 262% wczorajszej normy czy koniecznością bicia kolejnych rekordów. Pod jej wpływem ludzie szanują siebie – i innych – wtedy i tylko wtedy, kiedy spełnią określone warunki, czyli osiągną tzw. cele. Zwykle nie do osiągnięcia. Bo najczęściej wyznaczone mocno na wyrost.

Jej przeciwieństwem jest owa «akceptacja bezwarunkowa», kojarzona z babcią i jej zgodą na niedoskonałość naszą i świata, w którym przyszło nam żyć. Doskonały bowiem, co wiedzieli już starożytni Grecy, był tylko Narcyz. Piękniś bezkrytycznie zapatrzony we własne odbicie. I przez to nieszczęśliwy. Zgorzkniały. Samotny.

Babcia...

Wielu z nas pamięta jej zatroskaną twarz, gdy nam coś nie szło i było pod górkę. Zwykle domyślała się, że coś dzieje się nie tak. Ale niczym nie ponaglała. Czekała, aż jej wszystko powiemy. Zawsze wysłuchała, doradziła. Nie mądrzyła się ani nie pouczała.

Wiemy, że starsze wnuki inne są niż te młodsze. Rzadko już mówią babci o sprawach przykrych i smutnych. Ale nawet wtedy dobrze u niej pobyć. Wystarczy choćby jednodniowy urlop od życia, aby odpocząć i przypomnieć sobie, że nikt nas nie kochał taką miłością jak babcia.

pogoda ducha i narzekanie

Mędrzec Syrach napisał: „A ten, który posiada wiedzę, nie będzie narzekał” [por. Syr 10,25]. A babcia – jak mało kto – życiową wiedzę ma ogromną, narzeka więc bardzo rzadko albo i wcale. Czasami i owszem, nawet wypada, gdy inne babcie razem się zejdą, ponarzekać na zdrowie, drożyznę i dzisiejsze czasy. To jest w końcu przywilej wieku.

Narzekanie, czyli wypowiadanie skarg, żalenie się, utyskiwanie, marudzenie, biadolenie to wady częste. Jak mówią złośliwi, to raczej cechy występujące w społeczeństwach wywodzących się z kultur chłopskich. Chłopi jak to chłopi, zawsze musieli się obawiać o swoje plony. Gdy więc słoneczko świeciło nazbyt szczodrze, to dla skoszonego siana na łące było dobrze, ale dla wschodzących ziemniaków źle. To znów, gdy deszcz lał jak z cebra, było na odwrót. I też nie dobrze. I tak w kółko.

Ktoś powiedział, mądrze zupełnie, że gdy język już tylko narzeka i krytykuje, to chore jest serce. Babcia tymczasem serce musi mieć jak dzwon i to dzwon ze szczerego złota. Choć – przyznajmy – w narzekaniu też można znaleźć pewne zalety. Gdy ktoś narzeka, daje wyraz gnębiącym go uczuciom. Mówi, co go złości lub czego się lęka. Co ważne, wypowiadając to wszystko – niejako wypuszczając swe lęki na zewnątrz – odczuwa ulgę, oczyszcza się z tego, co w nim toksyczne. Tyle tylko, że co za dużo, to – jak wiemy – niezdrowo. W końcu narzekanie staje się tak szkodliwe, że zatruwa nas samych i nasze otoczenie.

Ciekawa rzecz, im bardziej przedmiot narzekań staje się abstrakcyjny, tym bardziej na niego utyskujemy. Według badań rzadko skarżymy się na sytuację rodzinną, za to gremialnie na degrengoladę społeczną. [‘Hm... widać ciążą nam wielce problemy innych...’]

I – jak mówią nasi politycy – jeszcze jedno w tym temacie. Otóż narzekanie ma pewną, wręcz cudowną właściwość: narzekając można również dawać wyraz... szczęściu i zadowoleniu. Przykłady? Ot, pierwszy i drugi z brzegu – zbieżność imion jak zwykle przypadkowa:

[pierwszy:]

Jaki ten Wojtuś mądry – załamuje ręce babcia – ale żeby tak dużo nie pracował, mój Boże!

[drugi:]

Ładnie pisze ten Maruś, oj ładnie – martwi się babcia – ale żeby sobie tylko oczek nie popsuł przy tym komputerze!

Oj, babciu, babciu, ty nie dasz zginąć swym wnusiom!

przepis na «babcię» doskonałą

[‘Marku, jest jakiś przepis na babcię doskonałą?’ ‘Hm... a czyż każda nie jest taka na swój sposób?’]

Bądź ciepła i wyrozumiała.

Wykorzystaj swoje doświadczenie życiowe, by pomóc rodzinie i w opiece nad wnuczkami.

Wspieraj rodziców, ale też pamiętaj o sobie: o swoim czasie i nie pozwól go innym zabrać – dbaj o to, aby się nie przepracowywać.

Tradycje rodzinne i dobre wychowanie to dziedziny, w których możesz się doskonale realizować.

Jesteś rodzinną «poradnią psychologiczną»: twoja empatia, bezwarunkowa akceptacja i wsparcie to wartości bezcenne.

Pamiętaj, że jesteś najlepszym słuchaczem w rodzinie.

Twoja cierpliwość jest kluczem otwierającym serca innych ludzi.

Możesz być «pracującą» albo «moherową» i nic nikomu do tego: najważniejsze, że jesteś babcią.

Nie zastępuj rodziców – ty już swoje w tej sprawie zrobiłaś.

Bądź pogodna i nie narzekaj na życie i ludzi – babcia to odwrotność mizantropa.

Dbaj o swoją atrakcyjność dla wnuków.

Żyj sto lat (co najmniej), bo jesteś naszym skarbem.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama