Cepry jadą na południe

Co polski turysta może robić w zimie?

Wakacje, dalekie podróże, wczasy i wypoczynek to słowa, które przeciętnemu Polakowi kojarzą się głównie z latem. Zimą raczej koncentrujemy się na zabawie sylwestrowej, karnawale, niż na zdrowiu i służącym mu ruchu na świeżym powietrzu. Zimowy wypoczynek uważamy też za bardziej ekskluzywny, po prostu droższy. Ogół Polaków stosuje się do schematu - latem nad morze, a zimą w góry. Za to ci najbogatsi, kiedy my toniemy w śniegu, decydują się na wyjazdy w tropiki. Tymczasem istnieje wiele powodów, dla których nasze organizmy w zimie potrzebują relaksu nawet bardziej niż w lecie. Te prawidła same z siebie nie zmienią jednak faktu, że każdego roku przeszło dwie trzecie Polaków nie zalicza żadnego wyjazdu, który można by uznać za wypoczynkowy.

Zima to przede wszystkim góry. Góry to narty, snowboard, ale także sanki i wiele innych wynalazków służących do ślizgania się po śniegu i lodzie. Praktycznie bez wyjątku są one droższe od kąpielówek, kostiumu kąpielowego czy piłki plażowej. Patrząc na wypoczynek pod tym kątem, musimy przyznać, że sporty zimowe są niewątpliwie droższe, przez co i mniej dostępne dla ogółu społeczeństwa. Na tym nie koniec, bo samo życie w zimnej strefie klimatycznej stawia znacznie wyższe wymagania. Począwszy od zapewnienia odpowiednich warunków mieszkaniowych, przez odzież, aż po bardziej kaloryczne odżywianie. Taki stan rzeczy ma swoje pozytywy, bowiem coś, co nazywamy dzisiaj antagonizmem biednego Południa i bogatej Północy, w znacznej mierze jest wymuszaną od tysięcy lat większą zapobiegliwością ludzi zmagających się na Północy z niekorzystną, niosącą przecież nawet śmiertelne zagrożenie, brutalną aurą. Ceną za to jest mniejsza ilość słońca, bardziej ponure usposobienie i nieporównywalnie wyższa podatność na depresję. W połączeniu z tempem życia zdeterminowanym przez pracę, karierę, często na miarę tzw. minimum socjalnego, każe nam zastanowić się nad dzieleniem urlopu pomiędzy lato a zimę, co oczywiście nie jest łatwe, ale czy rzeczywiście niemożliwe?

Emeryci na plażę

- W Polsce nie ma mody na wypoczywanie zimą nad morzem. Robią to praktycznie jedynie niewielkie grupy emerytów spacerujące po plażach i korzystające z dobrodziejstw wdychania jodu - mówi Marek Kowalski z Oddziału Pomorskiego Polskiej Izby Turystyki w Gdańsku.

Na tym prawie koniec, chociaż zimowemu obrazowi plaży trudno odmówić uroków, może nawet bardziej subtelnych niż latem. Zimno i wiatr nie pozwalają oczywiście wiecznie spacerować, ale coraz lepsza infrastruktura obiektów wypoczynkowych stwarza znacznie więcej możliwości. Co ciekawsze, z zimowych walorów plaży i morza korzystają również sportowcy i to bynajmniej nie specjaliści od sportów wodnych. Aktywny zimowy wypoczynek z szumem fal w tle pozwala rozwinąć hart ciała i ducha, a przy odrobinie szczęścia, nawet się opalić. Zarówno jedni, jak i drudzy trafiają w te miejsca również z tego powodu, że poza sezonem ceny są tu znacznie bardziej przystępne i warto taką „płaską" zimową alternatywę rozważyć również przed sześćdziesiątką.

Dwanaście dni

Dzieci i młodzież z terenów nadmorskich w zimie oczywiście pragną nawiedzić góry. Najczęściej polskie, bo zmniejsza to i tak wysoki koszt dojazdu. Poza tym wypoczynek na terenie Polski uprawnia do korzystania ze środków z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Ten może pokryć od 10 do 90 procent kosztów wypoczynku. Zakłady najczęściej robią to w wysokości 50-60 procent.

- Organizatorzy zimowisk z naszego rejonu, kształtując swoją ofertę, muszą zwracać uwagę na dostępność bezpośredniego transportu kolejowego. Zimą niechętnie wysyłamy dzieci autokarami. Przejazd trwa na ogól znacznie dłużej niż latem i jest oczywiście znacznie bardziej niebezpieczny - wyjaśnia Marek Kowalski.

Kolejną zmianą w zimowej ofercie jest zróżnicowana długość turnusów, co oczywiście ma wpływ na cenę i czyni je dostępnymi dla mniej zamożnych. Najbardziej popularne są turnusy 12-dnio-we, których cena waha się od 600 do 800 złotych.

Jednym z potentatów na rynku zimowisk jest Harctur posiadający swoje oddziały w siedmiu miastach na terenie całej Polski.

- Nie jesteśmy w żaden sposób bezpośrednio związani z ZHP, chociaż stamtąd wywodzą się nasze korzenie. Działamy jako zupełnie niezależny podmiot gospodarczy na rynku turystycznym i nie organizujemy wypoczynku dla harcerzy - zaznacza Jan Mazurkiewicz, dyrektor Harcturu w Gdańsku.

Przyznaje on, że zimą największą popularnością cieszą się obozy narciar-sko-snowboardowe. Dzieli się je ze względu na wiek młodzieży i umiejętności jazdy na deskach. We wszystkich przypadkach standardem jest zatrudnienie instruktora jazdy na deskach.

Ile to kosztuje?

Na przykład 10-dniowy obóz w Biał-ce Tatrzańskiej to koszt rzędu 800 złotych, dwa tygodnie w Zakopanem -1115 złotych, 9 dni w Karpaczu - 800 złotych, 7 dni w Murzasichle koło Zakopanego - 600 złotych.

Można także skorzystać z oferty zagranicznej, której wadą jest oczywiście dłuższy dojazd, brak refundacji, ale wśród zalet nierzadko niższe ceny karnetów zjazdowych czy dłuższe trasy. Osiem dni spędzonych na Słowacji plus dwa dni na dojazd kosztuje 890 złotych, we Włoszech już 1190. Nie jest to mało zważając, że koszt w całości muszą pokryć rodzice, a jeśli jeszcze przemnożymy to przez liczbę członków rodziny, to znajdziemy się w rejonach mocno ekskluzywnych.

Być może dlatego coraz większą popularnością cieszą się zimowiska z pomysłem. Nie odległość i marka miejscowości, a ciekawy, opracowany dla konkretnego odbiorcy program.

- Mogą to być zimowiska z nauką jazdy bojerami, specjalne survivalowe obozy w lesie, czyli jak zbudować szałas i przetrwać w temperaturze minus dziesięć stopni Celsjusza - rzuca przykładami Jan Mazurkiewicz.

Takie atrakcyjne formy spędzania czasu można znaleźć już w cenie od 500 do 700 złotych za 10 dni.

Myślimy o najbiedniejszych

Ten nasz wątły rynek zimowego wypoczynku wspiera, jak może Caritas. Nie jest to żadna scentralizowana działalność. Do ludzi najbardziej potrzebujących dociera się nie przez dekrety, a przez parafie.

- Pierwszą naszą zasadą jest, że my tylko wspieramy inicjatywy parafialne. Pomagamy tym, którzy nie tylko chcą coś zrobić, ale robią. To proboszcz zgłasza do nas wniosek o pomoc, a my staramy się udzielić mu wsparcia wedle naszych możliwości - wyjaśnia ks. Paweł Brostowicz, dyrektor Caritas Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej.

Tradycyjnie niemal z każdej parafii na wypoczynek zimowy wyjeżdżają ministranci. Z wielu udaje się wysłać dzieci i młodzież na wypoczynek poza miejscem zamieszkania, w pozostałych organizuje się półkolonie, których koszt jest o wiele niższy. Na terenie tej diecezji nie brakuje bowiem rejonów, gdzie bieda aż piszczy. Rodziców nie stać więc na jakikolwiek wkład w zimowy wypoczynek dzieci i w tych najbiedniejszych parafiach jedyną dostępną formą są właśnie półkolonie.

- Dopłacamy do posiłków i pomocy dydaktycznych. Opiekę nad dziećmi sprawują bezpłatnie wolontariusze. Niestety, nie jest łatwo do tego pomysłu przekonać nauczycieli. Być dobrym dla dzieci za pieniądze to nie sztuka. Za to za darmo owa deklarowana miłość mocno słabnie - zauważa ks. Brostowicz.

Jednodniowy koszt organizacji półkolonii na jedno dziecko waha się w granicach 4-5 złotych. Z parafii w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej udało się też wysłać grupy na zimowiska w Sudetach i w Tatrach. Koszt takiego wyjazdu to już około 45 złotych za dzień, licząc z dojazdem, czyli 10-dniowy turnus kosztuje 450 złotych, co jest ofertą bardzo atrakcyjną. W zależności od diecezji i zamożności rodziny, Caritas zdarza się pokrywać większą część kosztów takiego wyjazdu. Nie są to stawki jednolite, tylko uzasadnione potrzebą i opinią proboszcza. Z drugiej strony, możliwości ograniczają skromne środki Caritas, która w pierwszej kolejności musi się zajmować również tymi potrzebującymi, którzy nie mają się w co ubrać ani co zjeść. Środki zgromadzone przez Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom służą głównie organizacji wypoczynku letniego.

 

VAT bierze wszystko

Barbara Tekieli rzecznik prasowy Polskiej Izby Turystyki

Polacy zimą wybierają głównie miejsca, gdzie można pojeździć na nartach. Coraz częściej łączy się z tym szczególna dbałość o zdrowie, czyli ośrodki zapewniające regenerację organizmu, czy te wręcz ukierunkowane na poprawienie urody. Największym powodzeniem, jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne, cieszą się: Austria, Italia, Słowacja i Czechy.

Znacznie zmienił się rynek zimowisk. Stało się tak za sprawą ubiegłorocznej decyzji rządu, która nie pozwala na dofinansowanie z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych wypoczynku poza granicami kraju. Spowodowało to, że nawet bardzo słabe ośrodki w kraju zyskały klientów i miały maksymalne obłożenie.

Największym zagrożeniem dla kondycji polskiej turystyki jest jednak obecnie rządowy projekt ustawy o podatku od towarów i usług VAT, do którego Polska Izba Turystyki zaproponowała istotne zmiany. Obłożenie turystki przyjazdowej 22-procentowym podatkiem przyniesie ze sobą bardzo niekorzystne skutki. Część polskich biur będzie musiała zawiesić swoją działalność albo wyprowadzić się za granicę. Ceny grupowej turystyki przyjazdowej mogą wzrosnąć aż o 22 procent. Szacujemy, że rynek ten zmniejszy się przez to o prawie 50 procent.

Wielcy operatorzy turystyczni z USA zarezerwowali nawet miejsca w swoich katalogach na ofertę z Polski, ale że sprawa VAT nie doczekała się ostatecznego rozstrzygnięcia, więc biura z Polski nie mogły w sposób odpowiedzialny takiej oferty przygotować. Skutek był taki, że około 90 procent amerykańskich potentatów w branży turystycznej wykreśliło Polskę z katalogów na rok 2004.

 

Diecezjalne Caritas dysponują też z reguły własnymi ośrodkami wypoczynkowymi. Diecezja ks. Brostowicza ma dwa takie ośrodki. W Kołobrzegu na 150 miejsc i Ostrowców koło Wałcza na blisko 100 miejsc. Koszt wypoczynku w tych ośrodkach udało się zbić do 35 złotych za dzień.

- W diecezji wszystkimi formami zimowego wypoczynku uda nam się w sumie objąć dużo ponad 2 tysiące dzieci. Ta liczba wzrośnie, jeśli wliczymy w to rekolekcje ruchu oazowego. To również jest wypoczynek aktywny. Aktywny głównie duchowo, chociaż nie wszyscy traktują to jako czas wolny. Podobnie jest z pielgrzymkami... Wycieczkę wszyscy uznają za wczasy, ale pielgrzymkę już nie - żartuje ks. Paweł.

 

Piękny kraj, tylko dojechać trudno

Patrycja Janiszewska
Polska Agencja Rozwoju Turystyki

Dużym problemem polskiej turystyki jest jej sezonowość - w lecie jeździ się nad morze, zimą w góry. Samorządowcy starają się ten stan zmienić, ale nie przychodzi im to łatwo. Tymczasem ze względu na spore walory przyrodnicze i coraz liczniejsze gospodarstwa agroturystyczne wiele terenów może być atrakcyjnych przez cały rok. Nie brakuje też obiektów o przyzwoitym europejskim standardzie, który już docenia bardzo wielu turystów zza zachodniej granicy. Największym problemem dla nich w turystyce są... drogi. Mówią, że Polska jest piękna, tylko nie można do niej dojechać. Narzekają też na niewielką ilość atrakcyjnie położonych kempingów.

 

Bogaci lubią ciepło

Zupełnie inaczej kształtują się preferencje wąskiej, acz dobrze sytuowanej grupy naszego społeczeństwa. Nie oznacza to, że pasjonat narciarstwa na dorob-

ku zrezygnuje z nart, by uderzyć w tropiki. Jednak daleka Azja, Ameryka Południowa i Środkowa czy wreszcie Afryka to dosyć popularne sposoby rzucania wyzwania polskiej zimie. Na tyle popularne, na ile pozwala na to cena. Ta na ogół zaczyna się od dwóch tysięcy dolarów na osobę. Znacznie tańsze i popularniejsze są rejony Afryki Północnej, które cieszyłyby się jeszcze większym wzięciem, gdyby nie sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie i wiążące się z nią ryzyko zamachów terrorystycznych.

Dobrze czujemy się też w Maroku, Tunezji, Egipcie. Tydzień pod palącym słońcem Afryki możemy w zimie spędzić już za 1200 złotych, dwa tygodnie za 1700 złotych. Działo się tak głównie dlatego, że korzystanie z egipskich samolotów było cztery razy tańsze niż rejsy LOT-u. Dużą popularnością cieszył się też obfitujący we wrażenia rejs statkiem po Nilu aż do Assuanu - 2400 złotych od osoby za 8 dni, czy wyjazdy z programem nurkowania.

Widać z tego, że to jednak finanse są w naszym kraju nadal największą

przeszkodą na drodze do zimowego wypoczynku. Tymczasem człowiek wypoczęty lepiej pracuje, jest bardziej wydajny, ale i pogodny. Służy to jemu, pracodawcy i przede wszystkim rodzinie. Pieniądze na nasz wypoczynek mogą pochodzić również z turystyki, bo wielu obcokrajowców chce odwiedzać także i Polskę. Tak naprawdę potrafimy z tego skorzystać mniej więcej w takiej samej proporcji, w jakiej stać nas na jakąkolwiek turystykę - w jednej trzeciej.

Zająć dzieciom czas

Magdalena Biała-Golędowska Caritas Polska

Około 3 tysięcy dzieci wyjedzie w tym roku na ferie zimowe dzięki pomocy Caritas. Dzieci z najuboższych rodzin skorzystają z różnych form wypoczynku - zorganizowanych zimowisk w miejscowościach wypoczynkowych i tzw. półzimowisk w miejscu zamieszkania. Oprócz tego niektóre diecezje (np. kielecka) organizują akcję ferie w mieście -zachęcając dzieci do udziału w zajęciach zbiorowych - plastycznych, muzycznych itd. Warto podkreślić, że niezliczona pozostaje pomoc dla dzieci udzielana przez Caritas parafialne. Organizują one także wyjazdy i zajmują dzieciom czas na różne sposoby. Stawka żywieniowa na 1 dzień pobytu na zimowisku wynosi ok. 35 złotych, a na pobyt jednego dziecka na zimowisku przeznacza się średnio ok. 500 zł.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama