Wiedza za 20 dolarów

Analfabetyzm - ciągle ogromny problem na kontynencie afrykańskim

Pracowałem w północnej części RPA, na obrzeżach pustyni Kalahari, wśród ludu Batswana, który należy do najuboższych plemion w RPA. W tym kraju dostęp do edukacji jest powszechny. Także w rejonie, w którym pracowałem funkcjonują wszystkie rodzaje szkół: podstawowe, tzw. middle school — odpowiednik naszego gimnazjum i średnie, w których nauka kończy się maturą. W miastach i miasteczkach szkół jest dużo, są nieźle wyposażone w pomoce naukowe, pracują w nich wykwalifikowani nauczyciele. W rozproszonych po buszu wioskach, gdzie jest dużo dzieci, też bywa nawet po kilkanaście szkół. Problemem jest brak środków na ich utrzymanie. Brakuje w nich mebli, nie ma żadnych pomocy.

Trudno w to uwierzyć

182 mln Afrykańczyków to analfabeci — 70 mln mężczyzn i 112 mln kobiet. 40 proc. z nich ma ponad 15 lat. Z danych UNESCO wynika, że w 2000 r. w 11 państwach poziom analfabetyzmu przekroczył 70 proc. Najgorzej jest w Zimbabwe, gdzie 90,9 proc. ludzi nie umie czytać i pisać. Aż połowa afrykańskich dzieci nie ma dostępu do szkoły. Szkołę podstawową kończy tylko co czwarte afrykańskie dziecko. W wielu państwach klasy szkolne liczą od 55 do 110 uczniów, a na jednego nauczyciela przypada nawet po 90 uczniów (dla porównania — w krajach Europy zachodniej mniej niż 20). Większość sal, w których odbywają się lekcje w afrykańskich szkołach nie ma podstawowego wyposażenia: tablicy, szafek na książki, a nawet ławek oraz krzeseł dla uczniów i nauczycieli.

Zasadniczo nauka w szkołach publicznych funkcjonujących w miastach jest bezpłatna, jednak czasami trzeba za nią płacić. Rodzice muszą także kupić dziecku strój uczniowski i zapłacić za dojazd do szkoły albo za stancję. Minimalne koszty związane z uczęszczaniem dziecka do szkoły wynoszą miesięcznie równowartość około 20 dolarów. Wielu rodzin nie stać na ich pokrycie, dlatego w regionie, w którym pracowałem około 20 proc. dzieci nie chodzi do szkoły. Często misjonarze opłacają dzieciom Batswana z wiosek rozrzuconych po pustyni naukę w szkole, płacą za dojazdy lub stancje. Zdarza się, że znajomi lub bliscy misjonarzy z Polski płacą za szkołę jednego lub kilkorga dzieci przez cały okres nauki. Zdobycie wykształcenia daje tym dzieciom szansę na lepszą przyszłość.

Ks. Marek Stankiewicz, misjonarz w Republice Południowej Afryki w latach 1997—2001


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama