Promienie Miłosierdzia Bożego w dżungli

Zanim promienie Miłosiernej Miłości spoczęły wśród ludności indiańskiej, najpierw objęły moje życie.

Zanim promienie Miłosiernej Miłości spoczęły wśród ludności indiańskiej, najpierw objęły moje życie.

Znałam to nabożeństwo od młodości, ale tak naprawdę zachwyciłam się wielkością Bożego Miłosierdzia i zaczęłam z pełnym zrozumieniem spełniać jego wymogi dopiero po przeczytaniu małej książeczki pt. Miłosierdzie Boże, napisanej przez ks. Edmunda Boniewicza. Wręczono mi ją podczas zwiedzana Bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie w 1980 roku, kiedy zatrzymałam się tam w drodze powrotnej do Brazylii. Czytałam książeczkę z wielkim zainteresowaniem, zarówno w podróży, jak i potem w domu. Zaczęłam odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia i zastanawiać się nad zawartymi w niej wskazaniami. Nie poprzestałam jednak na moich praktykach. Pomyślałam o potrzebie przekazania innym treści zawartej w tej książeczce, napisanej po polsku.

Trzeba więc było zabrać się do jej przetłumaczenia na język portugalski. Chociaż, jak to zwykle w szpitalu, było dużo pacjentów i sporo wyjazdów poza misję, kontynuowałam w każdej wolnej chwili z wielkim entuzjazmem to tłumaczenie. Nie sprawiło mi ono żadnego trudu, wręcz przeciwnie, było najmilszą modlitwą i rozmyślaniem zacieśniającym zażyłość z Panem Jezusem. Przetłumaczyłam też Koronkę do Miłosierdzia Bożego i zaczęłam ją propagować poprzez wspólne odmawianie w kaplicy szpitalnej w każdy piątek o godzinie 15.00, podczas Godziny Miłosierdzia, łącznie z odprawianiem drogi krzyżowej i tajemnic bolesnych różańca.

Pewnego razu otrzymałam z Belgii sporą ilość obrazów Pana Jezusa Miłosiernego, takich trochę większych, które miały być umieszczone na ścianie. Rozdawałam je wszystkim, razem z przetłumaczonymi książeczkami o Miłosierdziu Bożym. Zachęcałam przy tym, by ludzie starali się łączyć modlitwę z uczynkami miłosierdzia. To nabożeństwo stopniowo rozszerzało się na niektóre pobliskie wioski. W jednej z nich o nazwie Sebia, nad rzeką Papuri, zbudowano nową kaplicę pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Jej mieszkańcy prosili mnie o duży obraz. Udało mi się znaleźć uzdolnioną osobę w Manaus, która namalowała taki obraz. Uszczęśliwieni mieszkańcy Sabia umieścili go w swojej kaplicy i do dziś modlą się przed nim.

Moi współpracownicy byli pierwszymi czcicielami Miłosierdzia Bożego. Każdy z nich miał u siebie mały obraz. Niektórzy modlili się przed nim codziennie z całą rodziną. Nawet małe dzieci umiały odmawiać Koronkę. Opowiadała mi często sekretarka Alexandrina, jak jej dzieci same przypominają wieczorem o modlitwie, a zwłaszcza o Koronce do Miłosierdzia Bożego. Jeden z tych współpracowników, Rosalino miał w swoim domu taki obraz. Po jakimś czasie zaniechał modlitwy i obraz przestał mieć dla niego znaczenie. Pewnej nocy przyśnił mu się Pan Jezus i zapytał, dlaczego Jego obraz ma w tak małym poszanowaniu. Rosalino nagle obudził się i opowiedział ten sen swojej żonie. Zdziwieni poszli zaraz zobaczyć, w jakim stanie jest ich obraz. Okazało się, że leżał w szafie przykryty stosem papierów. Zawstydzeni i przejęci snem odkurzyli obraz oraz zwiesili go z szacunkiem na ścianie.

s. Alina Sienkiewicz, fragment książki „Wśród Indian nad Rio Negro”

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama