Dzieci z oczagów

W kapczagajskich domach dziecka, zwanych oczagami, przebywa dużo dzieci, które w jakiś sposób zostały skrzywdzone przez los.

W kapczagajskich domach dziecka, zwanych oczagami, przebywa dużo dzieci, które w jakiś sposób zostały skrzywdzone przez los. Trafiają do nas z różnych powodów, ale najczęściej jest nim alkohol.

W całym Kazachstanie jest ogromny problem z nadużywaniem alkoholu. Obserwacja rodzin dzieci, które mieszkają w naszych oczagach, nie pozostawia złudzeń. Pierwszego dnia mojego pobytu na placówce, rodzice przyjechali o północy czarnym sportowym samochodem po dwójkę swoich dzieci. Cześć osób podróżujących tym autem piła piwo. Siostry nie mogły jednak odmówić oddania im dzieci, bo weszłyby w konflikt z prawem. W Kazachstanie rodzice mogą zabrać dzieci z placówek, kiedy chcą. Inna matka dwóch córek przyszła po nie w stanie ewidentnie wskazującym na spożycie alkoholu. Zabrała je na weekend, a dziewczynki po powrocie w niedzielę musiały odrabiać lekcje. Dzieci nie zabierają książek ze sobą, bo siostry przekonały się już, że rzeczy zabrane do domów rodzinnych często wracają zniszczone lub w ogóle nie wracają.

Chłopiec znaleziony pod drzewem

Pewnego wieczoru, kiedy robiliśmy porządki na plebanii, około 22:00 zobaczyłam kobietę z małym chłopcem, około 5-letnim. Kobieta nie było jego matką, ale wolontariuszką i znalazła go pod drzewem. Chłopiec był przestraszony, brudny i głodny. Miał na imię mu Dienis. Oczywiście ksiądz Artur proboszcz zgodził się, żeby chłopiec mógł zostać w jednym z oczagów. Ciocia Natasza wzięła go natychmiast do domu, żeby się nim zaopiekować. Mamę chłopca miałam okazję poznać dwa dni później. Chłopiec zaaklimatyzował się i był bardzo zadowolony z pobytu u nas, ale znalazła się jego dalsza rodzina i opuścił nasze oczagi.

Mama, która nie zna dni tygodnia

Są rodzice, którzy bardzo kochają swoje dzieci, ale są po prostu niewydolni wychowawczo. Widać po ich częstych wizytach w szkole czy w oczagach, że interesują się losem swoich dzieci. Dawid to sześcioletni słodki chłopczyk, bardzo rezolutny, ale zaniedbany przez mamę. Jego mama Swieta jest młodą, ładną kobietą, ale opóźnioną w rozwoju. Kobieta nie zna nawet dni tygodnia. Jej analfabetyzm jest na wysokim poziomie. Dawid jest zdrowym, potrzebującym miłości dzieckiem, ale ma bardzo dużą wadę wzroku. Kiedy poszłam z dziećmi na plac zabaw i poprosiłam go o zdjęcie okularów, żeby ich nie zbił. Zauważyłam że nie widzi przeszkód na placu zabaw, więc mu je oddałam. Pytałam nawet proboszcza, czy jest możliwość sfinansowania chłopcu nowych okularów. Usłyszałam, że w tym miesiącu i następnym raczej nie, bo nie ma na to funduszy. Rzeczywiście wyprawienie do szkoły około 40 dzieci to ogromne koszty. Sama kupiłam dzieciom z mojego domu 100 zeszytów i zostały rozdane w jeden dzień. Uniformy szkolne, w których dzieci muszą chodzić do szkoły w Kazachstanie, też są kosztowne.

Polska mama Gosza

Siostra Wiera kiedyś żartem powiedziała, że wyglądam jak Dawida mama, bo oboje nosimy okulary. W ostatnią sobotę, kiedy kąpałam chłopców, usłyszałam od niego: „Gosza, (tak mówią do mnie dzieci) ty to moja mama Swieta”. Był to tak wzruszający moment, że płakaliśmy oboje. W ubiegły wtorek Dawid kończył sześć lat. Urodziny są tu szczególnie obchodzone. Odbyła się uroczysta kolacja. Chłopiec dostał skromne prezenty, z których był bardzo zadowolony. Jednak najbardziej cieszył się z telefonu od mamy. Wcześniej siostra Rita przypomniała jej o urodzinach syna. Dawidek siedział na moich kolanach, wtulony we mnie i z nią rozmawiał.

Później podczas niedzielnej Eucharystii usłyszałam słowa Ewangelii: „Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.

Małgorzata Wos,
Kapczagaj, Kazachstan

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama