Apostolat czasów apokalipsy

Jak mówić, gdy nikt wokół nie słucha, z kim się dzielić, gdy świat pędzi do przodu, gubiąc w tym pędzie nawet cel, do którego wydaje mu się, że zmierza?

Głosić Ewangelię, świadczyć o Bogu, dzielić się swoją wiarą, dawać świadectwo. Proste, a zarazem niesamowicie trudne, bo jak mówić, gdy nikt wokół nie słucha, z kim się dzielić, gdy świat pędzi do przodu, gubiąc w tym pędzie nawet cel, do którego wydaje mu się, że zmierza?

Z drugiej jednak strony rzeczywistość, w której Bóg wydaje się odległy, bo zamknięty w kościele, z dala od codzienności, rzeczywistość czyniąca normy moralne zbędnym dodatkiem do ludzkiej egzystencji to błogosławiony czas miłosierdzia. Wymarzony czas na ewangelizację, niesienie innym Słowa Bożego, wypełnianie misji powierzonej każdemu z nas. Czas, gdy w pełni można sobą mówić innym prawdę o Bogu.

Wprowadzenie

Wyjątkowa okazja: „spadek po cudzoziemcu”

Niniejsza książka w zasadzie stanowi kontynuację tekstu konferencji, który wygłosiłem na zaproszenie kardynała Stanisława Ryłki z okazji rozpoczęcia III Światowego Kongresu Ruchów Kościelnych i Nowych Wspólnot. Temat, który wówczas podjąłem, został opatrzony dość długim i może nieco ciężkim tytułem – jak to często bywa w watykańskich kręgach – sklejonym z rożnych cytatów zaczerpniętych z wypowiedzi papieża Franciszka. Brzmiał on: „Nawrócenie misyjne. Wyjść z siebie, żeby dać się sprowokować przez znaki czasu. Zmieniający się świat jest upomnieniem dla całego Kościoła”. Wykład ten został wygłoszony w Rzymie, w czwartek, 20 listopada 2014 roku. Od tamtego czasu dwa głośne wydarzenia z 2015 roku – styczniowe zamachy dokonane przez terrorystów islamskich w Paryżu oraz ukazanie się w czerwcu „ekologicznej”encykliki papieża Franciszka zatytułowanej Laudato si’ (‘Pochwalony bądź’) – zmusiły mnie do rozwinięcia moich ówczesnych spostrzeżeń w odniesieniu do obecnej, wciąż dynamicznej sytuacji panującej na świecie.

Rozumie się samo przez się, że nigdy nie ośmieliłbym się podejmować takich zagadnień, gdybym nie został o to poproszony. Moj pozorny tupet jest zatem raczej wynikiem posłuszeństwa, natomiast rzekoma autorska fantazja – świadectwem pokornej wierności Kościołowi (muszę przy tym wyznać, że mam szczególne nabożeństwo do św. Piotra i gdziekolwiek napotkam figurę tego apostoła, zwykłem całować jego trzewik z brązu). Jeśli jednak czytelnik dostrzeże w moim wywodzie jakąś niezręczność czy też – by posłużyć się tutaj językiem Magisterium – jakieś „gorszące” spostrzeżenia, to muszę ze skruchą przyznać, że pochodzą one wyłącznie ode mnie i wypływają przede wszystkim z faktu, że wciąż jeszcze jestem niewystarczająco poddany Duchowi Świętemu, który wszak jak nikt potrafi powadze przydać lekkości, w tajemnicy zawrzeć element przejrzystości, a tragizm skontrapunktować komizmem…

Muszę zresztą w tym miejscu dodać, że nigdy nie opublikowałbym tego tekstu bez pomocy Louisa-Etienne’a de Labarthe’a, który towarzyszył mi w Rzymie podczas wspomnianego III Światowego Kongresu Ruchów Kościelnych i Nowych Wspólnot, podobnie jak bez wsparcia nader surowego redaktora Gabriela Morina (przypomnę może na marginesie, że przecież francuskie relecteur znaczy etymologicznie w zasadzie to samo, co religieux – zakonnik). Bez któregokolwiek ze wspomnianych redaktorów moja konferencja raczej nie wyszłaby poza sferę „globalnej” prywatności.

Z jednej strony konferencja ta została przygotowana w odpowiedzi na konkretne zaproszenie złożone w określonym kontekście, co umożliwiło mi wygłoszenie jej bez dojmującego poczucia, że się wymądrzam. Z drugiej jednak strony uczestnikami kongresu byli założyciele i członkowie wspólnot religijnych z całego świata – od Indii po Kanadę, od Niemiec po Brazylię. W moim wystąpieniu pominąłem więc pewne stricte francuskie problemy (jak na przykład kwestię coraz większej „laickości” czy też „laicyzacji” mojej ojczyzny), w związku z czym uważałem, że opublikowanie jego zapisu we Francji w pierwotnym i niezmienionym kształcie grzeszyłoby zbyt poważnymi brakami. Obaj wspomniani wyżej redaktorzy byli jednak innego zdania i to – przynajmniej taką żywię nadzieję – wcale nie z powodu nieświadomości, lecz raczej za sprawą przekonania o przydatności moich przemyśleń. Za to jestem im niezmiernie wdzięczny.

Fabrice Hadjadj (ur. 1971 r.) to francuski filozof i eseista, profesor Uniwersytetu w Tulonie, członek Papieskiej Rady ds. Świeckich. Mąż, ojciec sześciorga dzieci. Mawia, że jest "katolikiem żydowskiego pochodzenia z arabskim nazwiskiem". Urodził się w rodzinie żydowskich maoistów. W młodości był anarchistą i wojującym ateistą. Po nawróceniu w 1998 roku przyjął chrzest. Po polsku ukazało się kilka jego książek, m.in.: Antypodręcznik ewangelizacji. Jak dzisiaj mówić o Bogu?; Zmartwychwstanie. Instrukcja obsługi; Rodzina, czyli w transcendencja w majtkach.

Dłuższy fragment książki „Apostolat czasów apokalipsy” »

Książka jest >>TUTAJ<<

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama