Kościół misyjny

Czy filmy, takie jak "Kler", trafnie diagnozują zło, czy raczej wyolbrzymiają je, żerując na skłonności do szukania skandali i sensacji?

Kościół Jezusa jest misyjny ze swej natury. Jeżeli nie byłby misyjny, to nie byłby Kościołem Chrystusowym. Kiedy kończy się Msza św. ksiądz mówi: „Idźcie w pokoju Chrystusa”. To słowo „idźcie” jest nakazem misyjnym. Kiedy się kończy Eucharystia zaczyna się nasza misja, tzn. nasze życie codzienne zgodne z Ewangelią — mówi ks. Piotr Schewior, który większość swojego kapłańskiego życia spędził na misji i jak Bóg da również kolejne lata chce tam posługiwać.

Ks. Piotrze, w tym roku świętuje Ksiądz 30. rocznicę święceń kapłańskich. Większość tego czasu  bo 23 lata posługuje w Brazylii. Proszę przypomnieć, jak doszło do tego, że wyjechał Ksiądz na misje?

Ks. Piotr Schewior: Tak, ten rok jest dla mnie szczególny, bowiem dziękuję Bogu za 30. rocznicę moich święceń kapłańskich i za 23 lata w Brazylii, za co tak szczerze mówiąc codziennie dziękuję. Wiem, że Bóg tak chciał. Jestem człowiekiem i księdzem bardzo szczęśliwym. W dniu moich święceń nie wiedziałem, że będę pracował w Brazylii. Wiedziałem tylko, że muszę kilka lat pracować jako wikariusz i że na pewno któregoś dnia wyjadę na misje. Nawet nie wyobrażałem sobie, że mogła to być Brazylia. Większość księży z diecezji gnieźnieńskiej w tamtym czasie wyjeżdżała do krajów afrykańskich, tylko niektórzy do krajów Ameryki Południowej. Ta myśl o wyjeździe na misje nigdy mnie nie opuściła. Myślałem o Albanii, nawet zacząłem się uczyć albańskiego, ale plany się zmieniały. W biurze misyjnym w Warszawie przedstawiono mi kilka propozycji, pierwsza była Brazylia.

Pracując tyle lat, zapewne poznał Ksiądz już dobrze region, w którym pracuje i poznał życie tamtejszych ludzi. Proszę przybliżyć nam realia codzienności.

Miasto Tefe, w którym pracuję jest położone 680 km od dużego miasta Manaus, stolicy stanu Amazonas, i liczy 2.500,000 mieszkańców. W naszym mieście nie istnieje przemysł. Ludzie pracują dla Urzędu Miasta, w handlowej sieci sklepów, bardzo wielu w porcie jako tragarze albo na statkach. Wielu ludzi zatrudnia rząd Stan Amazonas (nauczyciele, szpital, itd.) i ogromna część pracuje uprawiając małe poletka manioku. Komunikacja samochodowa i kolejowa nie istnieje. Transport ludzi dokonuje się drogą powietrzną (trzy razy w tygodniu jest samolot do Manaus) i przede wszystkim drogą wodną. Transport towarów dokonuje się wyłącznie drogą wodną. Proszę sobie wyobrazić odległości między skupiskami ludzi, małymi lub większymi. Całą pracę duszpasterską poza miastem realizujemy dzięki naszej barce parafialnej, którą nam pomogła kupić MIVA POLSKA. Mam 41 osad do odwiedzenia w ciągu roku, najdalsza z nich jest oddalona 26 godzin od miasta Tefe. Podróż do Polski z tak odległego regionu to swoista „przygoda” i jednocześnie umęczenie, ponieważ trwa dosłownie 4 dni (4 lotniska i przesiadki, czekanie: Tefe — Manaus - Sao Paulo — Rzym - Warszawa).

Obecnie przebywa Ksiądz na wakacjach w ojczystym kraju, Jak spędza Ksiądz ten wolny, zasłużony czas?

Kiedy przyjeżdżam na wakacje do Polski, co dwa lata, to wykorzystuje ten czas, aby być przede wszystkim z moją mamą, rodziną, odwiedzić przyjaciół i krewnych. Dla mnie jako księdza diecezji kaliskiej czymś bardzo ważnym jest podtrzymywanie więzi z moją diecezją, która mnie posłała na misje. Misje to nie jest prywatna sprawa księdza, ale sprawa Kościoła lokalnego. Dlatego też odwiedziłem ks. bpa Edwarda Janiaka, któremu bardzo dziękuję za czas, który mi poświęcił. Pozwolę sobie tutaj wtrącić słowa podziękowania, które należą się także ks. biskupowi seniorowi Stanisławowi Napierale, który mnie posłał i oddelegował do pracy misyjnej oraz ks. biskupowi seniorowi Teofilowi Wilskiemu, mojemu ojcu duchownemu z seminarium. Przy okazji serdecznie pozdrawiam ks. bp. Łukasza Buzuna. Szczególne podziękowanie kieruję też do wielu moich braci kapłanów, których spotkałem w czasie moich wakacji. Pragnę im podziękować za przyjaźń i pomoc oraz za  okazaną życzliwość. Bardzo serdecznie dziękuję ks. Michałowi Kielingowi za gościnę  w Domu im. św. Jana Pawła II. Wracając do sedna pytania. Czas wakacji wykorzystuję również na realizację spotkań misyjnych (tzw. Niedziele misyjne) z wiernymi w różnych parafiach naszej diecezji. Odwiedziłem m. in. parafię św. Marcina w Jarocinie, gdzie proboszczem jest ks. Dariusz Matusiak. Zaprosił mnie, pomimo „bieganiny”, przy organizacji pielgrzymki na Jasną Górę. Spotkałem się z wiernymi w parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Klonowej, gdzie proboszczem jest ks. Wojciech Przybylski i uczestniczyłem w przepięknym odpuście parafialnym, który mnie dogłębnie poruszył ogromną liczbą uczestników. Z wielką radością uczestniczyłem w Niedzieli misyjnej w parafii katedralnej św. Mikołaja w Kaliszu, gdzie proboszczem jest ks. Adam Modliński. Ta parafia jest szczególnie bliska mojemu sercu, ponieważ byłem tam przez dwa lata wikariuszem i z niej wyjechałem na misje do Brazylii. W sposób bardzo szczególny chcę podziękować parafianom tych wszystkich parafii za ofiary pieniężne na rzecz misji. Przy pomocy tych ofiar zrealizujemy różne prace w parafii, szczególnie jeżeli chodzi o pracę z młodzieżą i dziećmi. Ogromnie dziękuję ks. prałatowi Jackowi Plocie, kustoszowi sanktuarium św. Józefa za serdeczność z jaką mnie przyjął i za jego zainteresowanie sprawą naszej misji.

Zapewne goszcząc w tych wszystkich miejscach, dając świadectwo, przybliżył Ksiądz wiernym swoją posługę na misjach. Jak wyglądała taka niedziela misyjna, co szczególnie chciał Ksiądz przekazać słuchającym?

W czasie Niedziel misyjnych używałem przygotowanych przeze mnie zdjęć, chcąc pokazać różne sceny z życia mojej misyjnej parafii. Pragnąłem pokazać i przypomnieć wszystkim, że poprzez chrzest, każdy z nas stał się misjonarzem i misjonarką. Przyjmując bierzmowanie potwierdziliśmy, w sposób świadomy, naszą przynależność do Jezusa i Jego Kościoła i podjęliśmy zadanie głoszenia Ewangelii słowem i potwierdzając naszym życiem. Wobec tego każdy z nas jest misjonarzem i misjonarką na swój sposób. Ja w Brazylii i wy tutaj w Polsce w szkołach, uniwersytetach, zakładach i miejscach pracy, szpitalach, w świecie polityki, kultury, edukacji, itd.. Jako naśladowcy Jezusa Chrystusa powinniśmy Go poznawać coraz więcej, o Nim mówić żyjąc Ewangelią i układając nasze życie według zasad i wartości Ewangelii. Jesteśmy świadkami wielkich przemian jakie zachodzą w świecie, wielu ludzi oddala się od Boga i od wartości religijnych. Wielu ludziom wierzącym brakuje odniesienia do Boga i w ten sposób człowiek staje się odniesieniem do siebie samego. I są tacy, którzy uważają, że religia jest niepotrzebna. My jednak, ludzie wiary w Brazylii i w Polsce, chcemy powiedzieć światu poprzez świadectwo naszego życia, że to właśnie Bóg, który stał się człowiekiem daje nam szczęście i radość. Być chrześcijaninem nie jest żadnym ciężarem dla nas. Wręcz przeciwnie to źródło naszej radości. Spotkanie Jezusa Chrystusa i oddanie Jemu naszego życia to najlepsza rzecz, jaka się nam wydarzyła. Bycie Jego naśladowcą to dla nas źródło wewnętrznego pokoju. On Jezus jest naszym wzorcem do naśladowania.

Przeżywamy Nadzwyczajny Rok św. Józefa. Jak Ksiądz odczuwa ważność tego wydarzenia w swoim życiu?

To prawda, ten rok jest dla naszego Kościoła lokalnego rokiem szczególnym. Odprawiając Mszę św. w bazylice oddałem w opiekę św. Józefa moją parafię w Tefe, która jest pod wezwaniem św. Teresy z Avila. W naszej katedrze w Tefe mamy figurkę św. Józefa. Bardzo dużo mężczyzn i kobiet modli się przed nią prosząc Świętego o wstawiennictwo. Najczęstsze prośby to te związywane z chorobą, trudnościami w rodzinie, w związku małżeńskim. Częstym problemem jest charakter agresywny męża, alkoholizm, problemy z dziećmi, bezrobocie, itd.  Możemy nawet postawić sobie pytanie: co wspólnego ma św. Teresa z Avila ze św. Józefem? Naprawdę bardzo dużo. Ta wielka doktorka Kościoła, która żyła w XVI wieku, miała ogromne nabożeństwo do św. Józefa. To św. Józefowi, jak pisze w jednej ze swoich książek, zawdzięcza swoje cudowne uzdrowienie z ciężkiej i nieznanej w tamtym czasie choroby. W ciągu czterech lat leżała na łóżku i w pewnym momencie nawet została uznana za umarłą. Rozpoczęto przygotowania do pogrzebu, wykopano grób, odśpiewano psalmy żałobne i ona.... wróciła do życia i odzyskała siły i zdrowie. Dlatego w reformowanych przez nią klasztorach karmelitańskich zawsze się znajdowała figurka św. Józefa, który był i jest czczony. Kończąc proszę Boga, aby wam błogosławił i poprzez wstawiennictwo św. Józefa niech rozleje na wasze rodziny pokój, zrozumienie i przebaczenie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama