Światło z Betlejem

Światło zadziwienia, że Bóg narodził się w stajence, a o wielkości człowieka nie stanowi jego bogactwo, lecz serce

Ciemność przeraża. Gra cieni sprawia, że wyobraźnia podsuwa nam najdziwniejsze kształty. Nasze wyimaginowane lęki nabierają realności. W ciemności czai się zło. Człowiek pragnie światła, bo dzięki niemu żyje, bo tylko w nim rozeznaje świat takim, jaki jest naprawdę, bez kłamstwa i zniekształceń.

„Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2) – słowa trzech mędrców prowadzą nasze myśli ku Światłości prawdziwej. To do Niej szli pasterze i królowie, Ona wyznaczała Drogę. „Światłością świata” (J 8,12) nazwał siebie samego Jezus – „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” – powiedział dalej. Truizmami stały się słowa, które tu paść muszą: że tylko On – Jezus Chrystus – daje życie wieczne, że tylko On wyprowadza z ciemności, pozwala zerwać więzy, które nas krępują. Tylko On oświeca każdego człowieka, nie patrząc na słabości czy doskonałości, pychę czy pokorę. On jest Światłem!

Nie boję się otaczającego świata i czyhających pułapek. Prawda obroni się sama, tak jak trwa od 2000 lat, tak i trwać będzie dalej. Musimy stać w Jej świetle, w świetle Prawdy płynącej z Betlejem. Nie trzeba się lękać. Światło wydobywa prawdziwe kształty rzeczy i pojęć. Nie trzeba się lękać. W świetle widzimy dobro bez światło-cieni, bez szarości mniejszych i większych, bo białe staje się białym, a czarne – czarnym. Nie trzeba się lękać. Prawda nas obroni. To my mamy w sobie siłę życia wiecznego, to my mamy za sobą Boga – Człowieka, który będąc wszechmocny, nie jest obcy, bo był jednym z nas i rozumie nasze słabości, cierpienia, docenia wielkość, podnosi w bólu.

Jak zapalona świeca

W Betlejem rozpoczął się Kościół. Mój Kościół. Światło zaczęło się rozchodzić po całym świecie. Każdy ochrzczony staje się świecą zapaloną od samego źródła – Chrystusa. A zapalona świeca najbardziej jest widoczna tylko w ciemności. Trzeba więc zrobić krok w ciemność. Światło chrześcijanina rozjaśnia więc świat tych, którzy widząc tylko cienie, są przekonani, że to jest prawdziwa rzeczywistość. Potrzeba więc odwagi do głoszenia prawdy, że jest życie wieczne, że można poznać Prawdę, że Bóg cię kocha.

Światło z Betlejem niech odbija się na obliczu Kościoła.

Światło zadziwienia, że Bóg narodził się w stajence, a o wielkości człowieka nie stanowi jego bogactwo, lecz serce.

Światło ufności, bo pojawienie się Jezusa było cudem, który niełatwo było przyjąć nawet Maryi i Józefowi, tak jak i nam niełatwo zaakceptować to, co nas spotyka.

Światło miłości, bo i malutcy, i wielcy tamtego świata trwali w takim samym pokłonie przed Dzieciątkiem, jak i my dzisiaj kłaniamy się przed Nim, karmiąc się przy Jego stole.

Światło… Niech nas otacza takie, jakie było 2000 lat temu, u zarania Kościoła: pierwotne, pełne blasku i siły – po prostu prawdziwe!

Módlmy się więc w grudniu o odwagę, aby Chrystus objawił się całej ludzkości jako światło, które płynie z Betlejem i odbija się na obliczu Jego Kościoła.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama