Polski grzech niewdzięczności

Refleksje polskiego misjonarza, pracującego w brazylijskiej faveli

Polski grzech niewdzięczności

W ten listopadowy wieczór pragnę zatrzymać się na chwilę razem z wami moi rodacy... Nasze cmentarze jeszcze po trochę zasypane śniegiem, gdzie niegdzie z zapalonym zniczem i jeszcze żywymi kwiatami. Dzień coraz krótszy, deszcze i ciemność ... A i to co widzimy i słyszymy przez to "magiczne okno na świat", jest coraz bardziej przygnębiające. Tyle beznadziei... A ja zawsze kiedy przyjeżdżałem z okropnie brudnej i zaśmieconej "faveli" w Brazylii, chodziłem po polskich miasteczkach w te deszczowe dni, z nieustannym zachwytem na twarzy. Wszystko wywoływało mój uśmiech; że płytki nowe na Rynku; że w wiejskim kościele wszyscy tacy wystrojeni i pachnący; że drogi zawsze zakorkowane, bo tyle samochodów mają rodacy; że wnuki uczą babcię obsługiwać "komórkę", bo na komputerze już nie chce nic ruszać; że sąsiedzi mają nowe drzewko i trawę ostrzyżoną w ogrodzie; że w starym domku, gdzie mają siedmioro dzieci, wszyscy patrzą z ciekawością w stary telewizor i mają suche i czyste ubranka; że w drewnianym domku babcia kroi chleb, robiąc nożem krzyż ... Tyle było zawsze szczęścia w moim sercu, widząc moją ojczyznę i moich rodaków.

Bo na faveli, dzielnicy zabudowanej barakami, byle jak i z byle czego zrobionych; gdzie żyje ok.20 tysięcy ludzi i są tylko wąskie ścieżki przeorane ściekami; gdzie codzienny kryminał rozgrywa się przed barakiem, z krwią i śmiercią "na żywo"; gdzie babcie boją się swych wnuków, bo w chwili złości mogliby je zastrzelić; gdzie nikt nie wychodzi na Rynek, bo to świat policji i mafii; gdzie w kościele garstka odważnych i półnagich dzieci; gdzie wszyscy żyją jeden na drugim i nawet małe drzewko nie ma miejsca by przeżyć; gdzie nóż nigdy nie kroi chleba, bo go nie ma... a często wbija się w ludzkie ciało, bo śmierć jest jak sąsiad za ścianą; gdzie dzieci walczą z psami o kawałek suchego miejsca pod mostem ...

Tak wiem, że to nie do końca prawdziwy obraz świata, ale znam te dwa światy i wiem, że ta różnica jest wielka. Jakże jednak inne odczucia miałem, kiedy patrzyłem na ludzkie twarze, słuchałem rozmów. W mojej ojczyźnie, tylu smutnych, zawiedzionych. Tak wiele słów o biedzie, o beznadziejności i, że "u nas w Polsce jest już tak samo jak na faveli w Brazylii". Dzieci, które nie umieją się dzielić niczym i zawsze o coraz większych wymaganiach, niezadowolone i złe. Młodzi, których ideały to komputerowa przemoc ...

A na faveli dzieci uśmiechają się do wszystkich dorosłych. Pomagają sobie , dzielą cukierka na cztery części, żeby i inne miały... A staruszki, które samotnie mieszkają w baraku, przez który przepływają ścieki i setki szczurów i gryzoni, mówią mi, obejmując z czułością, że "dzięki Bogu żyjemy i nie jest najgorzej".

Zawsze zastanawiałem się w czym leży ta różnica. Wizualnie Polska to kraj bogaty, to ludzie eleganccy, mający co jeść, nawet jeśli podajemy jakieś przypadki dzieci i rodzin niedokarmionych ( nawet w najbogatszym kraju świata są tacy ), zarobki jedne z większych w świecie ( nawet jeśli jedne z najmniejszych w Unii Europejskiej, to w skali świata jesteśmy u szczytu )...

Pamiętam kiedy chodziłem po kolędzie w Polsce w pięknym, nowym domu z eleganckim ogrodem i dywanami, niemniej elegancka pani paląc nerwowo papierosa mówiła mi, jakie to okropne czasy nastały w naszym kraju i jak ciężko jest przeżyć. Tak trudno mi było ją pocieszyć. U sąsiadów siedmioro dzieci i kawałek pola. Wszyscy czekali na księdza w czyściutkich, eleganckich ubrankach... Kiedy zapytałem z czego żyją, "a z kawałka pola i mąż dorabia w warsztacie" odpowiedziała kobieta, smutno mi się zrobiło i pytałem: "I jak sobie radzicie z tyloma dziećmi?" Z lekkim uśmiechem matka odpowiada: "Dzięki Bogu, jakoś leci. Mamy co jeść, dzieci ubrane. A, że nie mają tego co inne. Nie muszą mieć. My codziennie dziękujemy Bogu, bo wszyscy zdrowi". Kiedy wyszedłem z domu, zatrzymałem się na ulicy i patrząc na dwa domy stojące obok siebie, pytałem się: "Gdzie jest szczęście człowieka? Po co ten ogród i dywany, po co ten piękny dom, skoro tyle w nim nieszczęścia i smutku. Skoro tyle samotności i egoizmu? Popatrzyłem na stary dom. Dzieci mi machały przez okno, tylko ojciec stał jeszcze przy furtce, bo księdza trzeba odprowadzić, a matka przy drzwiach. Pewnie mają swoje smutki, pewnie mają swoje tragedie, ale po co mówić. "Dzięki Bogu, jakoś leci. Mamy co jeść, dzieci ubrane..." Tak niewiele potrzebowali do szczęścia. I potrafią dziękować za to co mają, nawet jeśli nie mają wszystkiego co inni.

A na faveli dzieciak, który żyje na śmietniku i nie miał nic, kiedy dostał od mnie samochodzik-zabawkę, po minucie chciał mi ja oddać. "Żebyś i ty był zawsze szczęśliwy". Chciał mi oddać jedyną zabawkę, by podzielić się szczęściem. Już za mój uśmiech dzieci mnie obejmowały i to było najwspanialsze "dziękuję". Stara pani Anna, już prawie niewidoma, mieszkająca w swym baraku naprzeciw domu nadziei, z klepiskiem i starym materacem, kiedy zaniosłem jej kilogram ryżu i kilogram fasoli, zapytała: "Po co to. To nie ma tu na faveli ludzi biednych? Przecież ma jeszcze pół kilo ryżu i olej..." Uważała się "bogata" bo miał pół kilo ryżu i olej... Powtarzam te zdania, ale są ważne. Bogaci nie czują się ci, którzy mają wiele pieniędzy, ale ci którzy niewiele potrzebują, a biedni się czują nieraz ci, którzy mają wiele, ale potrzebują jeszcze więcej. Ci, którzy nigdy nie dziękują Bogu i ludziom, za to co mają i otrzymują.

Pamiętam, jak jeden z polityków brazylijskich "ukradł" z kasy miasta Rio de Janeiro 5 milionów dolarów. I nikt tego nie zauważył. Pewnego dnia złapano go, kiedy ze stolicy kraju Brazylii, wywoził setki tysięcy dolarów w spodniach. Odkryto wtedy pierwsze defraudacje. Pamiętam kiedy redaktor zapytał go:" Dlaczego jeszcze kradłeś, skoro już miałeś 5 milionów dolarów? "Jakie było zaskoczenie wszystkich, i moje, kiedy ów polityk odpowiedział całkiem serio: "Myślisz, że z tego da się wyżyć?" No właśnie. Pięć milionów dolarów ... czy da się wyżyć? Kiedy się ma kilka posiadłości, helikoptery, służących etc. Pewnie nie.

Polski grzech niewdzięczności

Wiem, że wielu z was przeżywa swoje leki, swoje cierpienia i swoje biedy. Jestem świadom, że życie niesie ze sobą wiele zagrożeń. Jednak tyle mamy i otrzymujemy, za co powinniśmy dziękować. Po pierwsze, dziękujcie Bogu, że żyjecie w tym kraju i tworzycie ten naród. ( Nie mierzcie się do najbogatszych narodów, bo tyle jest dużo biedniejszych i w tych bogatych tyle jest biedy i nieszczęścia ). Żyjąc w wielu krajach i kulturach, widzę ile my Polacy bogactwa otrzymujemy i nigdy nie dziękujemy . Bogactwa kultury, tradycji, wiary... To wartości, które nie mają wymiaru materialnego.

"Dziękuję Ci Boże, że urodziłem się Polakiem, w rodzinie pełnej wiary i miłości."

Codziennie budząc się popatrz ile masz możliwości, darów i łask, których inni nie mają.

Byłem kiedyś na pielgrzymce z młodzieżą maturalną na Jasnej Górze. Była z nami młoda dziewczyna, siedem lat sparaliżowana po wypadku. Miała przetrącony kręgosłup w okolicy szyi. Nie miała czucia w całym ciele, jedynie ruszała głową i ustami. Potrzebowała przynajmniej dwie osoby, aby poruszać się. Kiedy na Jasnej Górze w czasie Mszy św., młodzi ludzi podchodzili w czasie modlitwy powszechnej ze swoimi prośbami, słyszeliśmy: "Proszę cię Maryjo o dobrego męża, o dobrą pracę, o zdrowie mojej mamy, o dostanie się na studia, o miłość w rodzinie, etc...". W pewnym momencie podsunięto wózek inwalidzki z naszą sparaliżowaną koleżanką. Pamiętam kiedy popatrzyłem na nią, zadałem sobie pytanie: "O co może prosić młoda dziewczyna, całkowicie sparaliżowana, uzależniona od pomocy innych, sama i bez przyszłości...". Wtedy dość mocnym głosem wypowiedziała te słowa, które brzmią do dziś w moich uszach: " Dziękuję Ci Maryjo, że żyję, że mogę kochać i być kochana, i że wierzę w ciebie całym mym sercem". W kaplicy zapadła cisza, bo nie było "Ciebie prosimy". Ta dziewczyna tylko podziękowała... I mnie księdzu zrobiło się tak bardzo wstyd, że tylko proszę, że tak rzadko dziękuję, że mam nogi, że mogę chodzić, że mogę kochać i być kochany, że mogę wierzyć w Boga ...

DZIĘKUJĘ CI BOŻE. DZIĘKUJĘ WAM LUDZIE, KTÓRZY OBDARZACIE MNIE TYLOMA DARAMI. Dziękuję Wam moi Rodzice, moja Siostro, dziękuję Wam, którzy zaufaliście mi, dziękuję ci Polsko.

Polski grzech niewdzięczności

Nauczmy się więcej dziękować, nie tylko w te listopadowe wieczory. Podziękuj swej żonie za obiad i czyste ubranie, podziękuj swym rodzicom, za tak wiele chwil ci poświęconych, podziękuj mężowi, że robi co może by ten dom miał co nieco, podziękuj sąsiadowi, podziękuj nauczycielowi, podziękuj swojemu szefowi ( bo zawsze może być gorszy). Ni wstydź się i nie bój wypowiedzieć tego prostego słowa: "DZIĘKUJĘ". Nic się nam nie należy, a wszystko to łaska Tego, który nas kocha nieskończenie.

Ucz swe dzieci dziękować za wszystko. To ważne. Dziękujcie Bogu i dziękujcie ludziom, a wasze życie nabierze jakże innych kolorów życia, nadziei, miłości.

Na więcej "obrazów" i refleksji z innego świata brazylijskich favel, zapraszam na : www.favela.republika.pl



opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama