Wakacyjna ewangelizacja Bieszczadów

Chodząc po górach można głosić Ewangelię. Również w Bieszczadach!

Jak doszło do powstania inicjatywy Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów?

Obecna inicjatywa początkami sięga roku 1999. Jest to czas, kiedy nie było jeszcze Szkoły Nowej Ewangelizacji, a ja zaczynałem posługę kapłańską. U początków stoją kapłani ks. Janusz Marszałek i ks. Janusz Krygowski. Na stronie internetowej www.bieszczadydlajezusa.pl możemy przeczytać zarys historii tej inicjatywy.

Może przytoczę te wiadomości: „W czasie wakacji — postanowiliśmy z powstałą wówczas Wspólnotą Ewangelizacyjną „Adonai” wyjechać na 10-dniową ewangelizację w góry. Wraz z ks. Januszem Marszałkiem, założycielem i liderem Wspólnoty przez następne dwa lata (2000-2001) prowadziliśmy ewangelizację, wędrując na szlakach górskich: począwszy od Rzepedzi i Komańczy przez Prełuki, Duszatyn, Jeziorka Duszatyńskie, Chryszczatą, po Cisną i Wetlinę. Naszą wędrówkę rozpoczynaliśmy od Rzepedzi, gdzie posługiwaliśmy w czasie Mszy Św. niedzielnej w kościele parafialnym. W niedzielne popołudnie, w obecnym Domu Rekolekcyjnym w Rzepedzi — na zaproszenie zamieszkującej tam wówczas wspólnoty „Missio Christi” — przeżywaliśmy koncert ewangelizacyjny w wykonaniu współpracującego ze wspólnotą „Adonai” zespołu „Magnus Dei”. Zespół ten zagrał także koncert na zakończenie naszej posługi w Ośrodku Kultury w Zagórzu. W roku 2001 wędrowaliśmy na pobliskich szlakach wokół Komańczy. Bazą noclegową było pole namiotowe w Prełukach, natomiast prawie każdego dnia wędrowaliśmy po górach — na zwieńczenie każdego dnia przychodziliśmy do oddalonej od Prełuk o 5 km Komańczy, aby w ciszy parafialnego kościoła celebrować Eucharystię, trwać na modlitwie adoracyjnej i przygotowywać się do dalszej posługi. Pod koniec naszego pobytu przeżyliśmy ulewną burzę na polu namiotowym, które musieliśmy w pośpiechu opuścić. Dzięki życzliwości proboszcza parafii Komańcza — śp. Ks. Czesława Deca mogliśmy przenocować na terenie plebanii w Komańczy. Na zakończenie ewangelizacji wspólnota udała się do Zagórza, gdzie nasz zespół „Salvator” poprowadził koncert ewangelizacyjny. Za zgodą Ks. Wojciecha Szlachty, proboszcza parafii w Polańczyku w 2002 roku rozpoczęliśmy tygodniową ewangelizację w Polańczyku i Solinie. Był to już bardziej stacjonarny wymiar, a uczestnicy wychodzili do ludzi, aby w osobistej rozmowie ogłosić im radosną nowinę w tzw. siatce ewangelizacyjnej. Zwieńczeniem tej posługi były koncerty „Salvatora” w Polańczyku i na Solinie. W roku 2003 spotykaliśmy się na podobnie prowadzonej ewangelizacji w Cisnej. W tych latach początków nikt zbytnio nie zadbał o gromadzenie wspomnień i świadectw, ani nie przypisywaliśmy temu dziełu szczególnej nazwy, nastąpiło to dopiero w roku 2004.

Festiwal Form Alternatywnych — jest swoistym przedłużeniem wszelkich działań głoszenia Słowa Bożego, które miało miejsce na tym tak pięknym krajobrazowo i atrakcyjnym turystycznie terenie, jakim są Bieszczady. Miały tu już miejsce różne formy — wakacyjne oazy Ruchu Światło-Życie, rekolekcje Ruchu Apostolstwa Młodzieży i Caritas, wędrówki wielu wspólnot ewangelizacyjnych, które przemierzając szlaki turystyczne, poszukiwały okazji do spotkań i rozmów z ludźmi, do podejmowania dialogu na ważne tematy życia i wiary, od których nie można uciekać nawet w tak wolnym, wypoczynkowym czasie i miejscu.

Do Cisnej zaprosił nas ks. proboszcz Janusz Marszałek, lider Wspólnoty ADONAI i związanego z nią formacyjnie zespołu Salvator. Posługa Wspólnoty ADONAI polega tu przede wszystkim na świadectwie życia z Chrystusem — w ewangelizacji indywidualnej (na trasach turystycznych i w miejscach publicznie dostępnych), ewangelizacji ulicznej, prowadzeniu tematycznych warsztatów (tańca i pantomimy), modlitwie wspólnej na Eucharystii, na Liturgii Godzin, na spotkaniach modlitewnych. Wspólnota wspierała także dzieło Festiwalu organizacyjnie — posługą gospodarczą, porządkową, kuchenną itp.

Od 2005 roku uczestniczy Ksiądz w Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów „Bieszczady dla Jezusa”. Kiedy po raz pierwszy zetknął się Ksiądz z tą inicjatywą i jakie było pierwsze wrażenie, gdy usłyszał Ksiądz o WEB?

Już od 2000 roku współpracowałem z ks. Januszem Marszałkiem w ramach tworzącej się SNE, a w 2005 r. zostałem poproszony o poprowadzenie rekolekcji dla ewangelizatorów przed WEB. To był czas, kiedy odkrywałem to dzieło i doświadczałem wielkiej potrzeby zaangażowania się w taką ewangelizację. Bardzo przeżyłem osobiście to wydarzenie.

Od 2008 roku jest Ksiądz koordynatorem Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów. Na czym polega ta posługa?

Obecnie za koordynację tego wydarzenia odpowiada Szkoła Nowej Ewangelizacji, za którą jestem odpowiedzialny. Jednak tą odpowiedzialnością dzielimy się z ks. Januszem Krygowskim. On odpowiada za kontakty ze sponsorami, gminami i zespołami, gdyż jest na miejscu (Komańcza). Ja z Przemyśla musiałbym dojeżdżać, a przy pełnym etacie w szkole jest to trochę utrudnione. Trzeba zaznaczyć, że przygotowanie tej inicjatywy rozpoczyna się już na początku roku. Tak więc posługa koordynatora to przede wszystkim dopracowanie programu z wydarzeniami, które mają miejsce w ramach WEB, takich jak koncerty, filmy, prezentacje oraz szukanie sponsorów. Ja osobiście czuwam nad całością i zapewnieniem zaplecza oraz wspólnotą, która się gromadzi podczas tej inicjatywy.

Co należy do głównych celów Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów? Czy przynosi ona zauważalne korzyści duchowe?

Głównym celem jest głoszenie Dobrej Nowiny tym, którzy przyjeżdżają w Bieszczady odpocząć. Chcemy uświadomić ludziom, że Jezus na nich czeka zawsze i wszędzie. Co do korzyści i owoców to są one dla nas często niewidoczne. Bo nie każdy, kto doświadczył czegoś za przyczyną naszej ewangelizacji, przychodzi by się tym podzielić. Wielu zapewne dopiero po powrocie do domu wraca do tych przeżyć i zmienia swoje życie. Zdarza się jednak, że ludzie przychodzą po ewangelizacji na Mszę Św., drogę krzyżową do spowiedzi, czy na rozmowę i to są znaki, że warto się trudzić w dziele ewangelizacji.

Na czas Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów zjeżdżają się ludzie z różnych katolickich wspólnot. Jakie ruchy katolickie są w nią zaangażowane?

Najczęściej są to ludzie z Ruchu Apostolstwa Młodzieży, Odnowy w Duchu Świętym, Ruchu Światło-Życie, Szkoła kontemplacji i ewangelizacji Dzieci Światłości, także siostry zakonne i klerycy.

Czy wśród ewangelizatorów są tylko wierni z diecezji przemyskiej?

Nie. Coraz częściej i liczniej przyjeżdżają ewangelizatorzy z poza diecezji. To nas bardzo cieszy, bo ta inicjatywa nie jest tylko naszą sprawą. W Bieszczady przybywają turyści z całej Polski i to jest powód, by też inne wspólnoty z poza diecezji nam pomogły.

Corocznie w ramach WEB odbywają się koncerty zespołów muzycznych.

Owszem. Koncerty są jednym z elementów całej ewangelizacji. Chodzi o to, by przyciągnąć jak najwięcej osób, a koncerty wydają się być najodpowiedniejszym narzędziem. Gdy ludzie się gromadzą, możemy wówczas głosić Jezusa. Czynią to często zespoły przez sam koncert i świadectwo, czasami wchodzimy z naszym programem w czas koncertowy.

Jak reagują na Wasze akcje mieszkańcy i turyści, przebywający w Bieszczadach?

Reakcje są różne, ale najczęściej pozytywne. Jeżeli nie jesteśmy nachalni i szanujemy wolność ludzi, to spotkania są całkiem miłe. Wielu nas pozdrawia, gdy pływamy z flagami czy banerami po zalewie, nawiązują też rozmowę i stawiają pytania.

Coroczna tygodniowa ewangelizacja cieszy się coraz większym zainteresowaniem zarówno mieszkańców, jak i turystów w Bieszczadach. Jak Ksiądz myśli, co wpłynęło na tak duży sukces tej akcji?

Nie mówmy w ten sposób, bo jeszcze daleko do tzw. sukcesu i nie o sukces tu chodzi. Mam świadomość, że ta inicjatywa się rozrasta i staje się popularna nie tylko w naszej diecezji, jednak są różne czynniki, które jakby hamują ten rozwój. Myślę, że popularność wynika z tego, iż ludzie lubią różne atrakcje i często w ten sposób do tego podchodzą. To im się podoba. Czy jednak wiążą te działania ze swoim zbawieniem? Nie wiem.

W tej chwili przy takim rozwoju tej inicjatywy zaczynamy zauważać braki. Do tych trudności można zaliczyć m.in. brak funduszy i słabą bazę. Wprawdzie wójt gminy Solina użycza nam świetlicy, a ks. proboszcz budynków parafialnych — za co jesteśmy ogromnie wdzięczni — ale to wszystko jest nie wystarczające i nie profesjonalne. Ale nie zrażamy się, bo tu nie chodzi o nas, ale o zagubionych i zabłąkanych na drogach życia ludzi, którym chcemy służyć.

Czy znany już jest termin przyszłorocznej akcji „Bieszczady dla Jezusa”?

Niestety, jeszcze nie. Ale na pewno w lipcu.

Dziękuję za rozmowę!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama