Misjonarze w potrzebie

Aby misjonarz mógł nieść Dobrą Nowinę, musi po pierwsze dotrzeć do osób oczekujących na nią. Temu służy m.in. akcja MIVA, zbierająca fundusze na środki transportu dla misjonarzy

Od 21 do 28 lipca 2013 ph. „Z wiarą niesiemy Chrystusa” obchodzony jest XIV Ogólnopolski Tydzień św. Krzysztofa, inicjowany przez organizację MIVA Polska, która pomaga misjonarzom m.in. w zdobywaniu i zakupie środków transportu, oraz Krajowe Duszpasterstwo Kierowców. Wśród kapłanów czekających na wsparcie jest pochodzący z diecezji siedleckiej ks. Tomasz Denicki.

 

Do boliwijskiego Bulo Bulo ks. Tomasz przyjechał dokładnie 14 października 2012 r. Zanim stanął na ziemi dawnego kraju Inków, przygotowywał się do posługi przez rok w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, uczył się języka hiszpańskiego, słuchał wykładów z misjologii, z medycyny tropikalnej, czytał dużo książek o tematyce misyjnej, rozmawiał z misjonarzami. Wydawało mu się, że o swojej pracy i Boliwii wie prawie wszystko. Tymczasem Bulo Bulo kompletnie go zaskoczyło.

Inny świat

- W dniu mojego wylotu do Boliwii dowiedziałem się, że miejsce, w którym będę pracował, nie ma adresu. Nie ma nazwy ulicy, numeru domu, kodu pocztowego. Po prostu Bulo Bulo. Najbliższa poczta jest oddalona o 130 km, a mój adres do korespondencji brzmi: Montero 24, Bolivia - tylko tyle. Byłem zdziwiony. Tym bardziej, że nie jest to zwykła mieścina, ale miejscowość, gdzie mieszka ponad siedem tysięcy ludzi - mówi ks. Tomasz.

Tymczasem wszystkie ulice w Bulo Bulo przypominają polne drogi. Nie ma asfaltu, tylko piach i kamienie, które w porze deszczowej zamieniają się w wielkie błoto. Każdego dnia uczniowie muszą pokonać nie tylko sporą odległość do szkoły, ale także kałuże, błoto, a w porze suchej tumany kurzu. Kto ma pieniądze, może wynająć taxi, czyli chiński motorek, który jest w stanie zabrać nawet sześć osób.

Parafia Nuestra Seniora de Copacabana - w której posługuje ks. Denicki i dwaj inni kapłani z diecezji siedleckiej: ks. Tomasz Duda, proboszcz wspólnoty w Bulo Bulo, i ks. Andrzej Kubalski - jest młoda, gdyż liczy zaledwie 13 lat. Starsi mieszkańcy nie nauczyli się przychodzić do kościoła, gdyż w mieście na stałe nie posługiwał żaden ksiądz. - Naszą parafię tworzą głównie ludzie młodzi i dzieci. Praca duszpasterska skupia się głównie na formacji młodych pokoleń w duchu chrześcijańskim. Ludzie starsi mieszają z wiarą chrześcijańską wierzenia przodków, które stoją w sprzeczności z katolicyzmem. Mocno zakorzeniony jest szamanizm. Gdy ktoś choruje, miejscowi najpierw udają się do czarownika, którego działanie jest bardzo wątpliwe. Wielu młodych ludzi umiera z powodu chorób, wypadków i porachunków z narkotykami w tle. Rzeczywistość śmierci jest tutaj powszechna - opowiada misjonarz.

Trudna rzeczywistość

Ks. Tomasz podkreśla, że praca na misjach to przede wszystkim dawanie świadectwa, iż to, co głosi, jest autentyczne, a takie życie daje prawdziwą radość płynącą ze spotkania z Chrystusem. - Coraz więcej młodych ludzi odkrywa tę prawdę, coraz więcej ludzi znajduje nadzieję w Kościele katolickim. Dlatego, aby doświadczyć wspólnoty miłości, tak licznie do nas przychodzą - tłumaczy kapłan, zaznaczając, że w boliwijskich rodzinach jest wiele przemocy i cierpienia. - Dzieci często chodzą głodne, zaniedbane, zawszone, nie potrafią pisać ani czytać. Są bite, a nawet gwałcone przez swoich ojców czy braci. To właśnie z myślą o takich dzieciach został stworzony w naszej misji internat. Nie jesteśmy w stanie zapewnić im luksusów, ale one nie potrzebują wiele: jedynie posiłku, łóżka do spania, a przede wszystkim spokoju, bezpieczeństwa oraz pewności, że nikt ich nie skrzywdzi - tłumaczy.

Blaski i cienie

Kapłan przyznaje, że życie na misjach w Boliwii z jednej strony zachwyca, ale z drugiej - nie jest łatwe. - To, co kiedyś widziałem tylko w przyrodniczych programach telewizyjnych, teraz mam na wciągnięcie ręki. Jednak borykamy się z wieloma problemami, takimi jak: miliony owadów, jadowite węże, pająki, ropuchy, ogromne odległości do pokonania - zazwyczaj drogami bez asfaltu albo przeprawy przez rzeki, na których jeszcze nikt nie wybudował mostów. Od stolicy diecezji dzieli nas ok. dziewięciu godzin jazdy samochodem - i to tylko przy ładnej pogodzie. Aby tam się dostać, trzeba wspiąć się na wysokość 2,3 tys. m. W dodatku trasa jest tak wąska, że może nią jechać tylko jeden samochód - opisuje codzienność w Bulo Bulo ks. Tomasz. - Kolejną trudnością, jakiej doświadczają misjonarze, jest „bloqueo”, czyli blokada na drodze. To jedyny sposób walki o prawa, jaki podejmuje miejscowa ludność, chcąc wymusić na rządzie postanowienia mogące choć trochę ulżyć ich ciężkiemu życiu. - Wciągają na środek drogi wyrwane drzewo, palą opony, rzucają w zbliżające się samochody kamieniami. Jednym słowem - nie ma przejazdu. A że w Boliwii nie ma za dużo dróg i nie ma możliwości objazdu, trzeba czekać. Czasami kilka godzin, dni, tygodni, a nawet miesięcy. Wystarczy, iż pojedziemy po zakupy do oddalonego kilkadziesiąt kilometrów miasta i w tym czasie zrobią blokadę, to trzeba liczyć się z tym, że o powrocie do domu w najbliższym czasie nie ma mowy. Musimy czekać, bo innej drogi nie ma. Jedynie motocykl jest w stanie przejechać polami czy przez dżunglę - twierdzi ks. Denicki.

Pomnożone dobro

Jest szansa, że dzięki akcji MIVA Polska prośba naszego kapłana zostanie spełniona. - To organizacja troszcząca się o środki transportu dla misjonarzy - mówi ks. Jerzy Kraśnicki, dyrektor MIVA Polska. - Naszym patronem jest św. Krzysztof, a ponieważ imię to znaczy „niosący Chrystusa”, uważam go nie tylko za patrona kierowców, ale też wzór dla misjonarzy - wyjaśnia, tłumacząc, iż MIVA pozyskuje fundusze głównie przez „Akcję św. Krzysztof”, w ramach której zachęca kierowców do przeznaczenia jednego grosza za każdy bezpiecznie przejechany kilometr na zakup środków transportu dla misjonarzy. MIVA ma na swoim koncie niemałe sukcesy. Tylko w ubiegłym roku wsparła zakup misyjnych pojazdów kwotą 267,2 tys. euro. Między innymi dzięki tym środkom kupiono: 38 samochodów, jeden ambulans, osiem motocykli, 32 rowery, jeden bus, jedną łódź i jeden silnik do łodzi. Całkowita wartość wyniosła 957,2 tys. euro. Ale choć liczby te wyglądają imponująco, są kroplą w morzu potrzeb. W tym roku MIVA zbiera pieniądze na kolejne samochody, motocykle, skutery, łodzie, ambulanse. Bywa, że ewangelizację usprawnia nawet rower, ulubiony środek lokomocji katechistów. Warto dodać, że auto misjonarza, będąc jedynym w okolicy, służy całej społeczności, zamieniając się w zależności od potrzeb w karetkę pogotowia lub w samochód dostarczający leki czy żywność.

Dlatego warto wesprzeć „Akcję św. Krzysztof”. Jeden grosz to niewiele, ale pomnożony przez wielu ofiarodawców może przynieść wiele dobra.

MD

Dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wspierają misje i misjonarzy. Jest to nam bardzo potrzebne. Od dobrego słowa, do pomocy materialnej. Dziękuję wszystkim kapłanom, którzy zapraszają mnie do swoich wspólnot parafialnych, gdy jestem w Polsce, by móc podzielić się świadectwem pracy na odległym kontynencie. Wiele z tych spotkań do dziś noszę w swoim sercu i pamięci. Dzięki życzliwości i wsparciu wielu ludzi dzieło, które zostało zapoczątkowane tutaj przed 13 laty, nadal może się rozwijać.

Ks. Tomasz Denicki, Bulo Bulo, Bolivia

Czym jest MIVA?

Nazwa MIVA oznacza Mission Vehicle Asossiation, czyli organizację na rzecz misyjnych środków transportu. Najczęściej na misjach potrzebne są: samochody terenowe, motocykle, skutery, quady, rowery, łodzie, barki rzeczne, łodzie motorowe, silniki do łodzi, a nawet zwierzęta pociągowe.

Początki MIVA sięgają 1927 r. Powstała w Niemczech, w Kolonii, a jej inicjatorem był o. Paweł Schulte ze Zgromadzenia Księży Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI). W 1949 r. MIVA powstała w Austrii, dzięki świeckiemu katolikowi Karlowi Kumpfmüllerowi. Później powstały podobne organizacje w Szwajcarii, Holandii, Anglii, Słowenii i w innych krajach. Organizacje te współpracują ze sobą, jednak każda z nich działa niezależnie. MIVA Polska powstała w roku Wielkiego Jubileuszu 2000 ze wsparciem MIVA Austria. MIVA Polska działa jako jedna z agend Komisji Episkopatu Polski ds. Misji.

 

Kontakt:

Komisja Episkopatu Polski ds. Misji MIVA Polska - środki transportu dla misjonarzy

Ul. Byszewska 1, skr. poczt. 112
03-729 Warszawa 4
Tel: +48 22 678 59 83; fax: +48 22 743 95 27
mivapolska@misje.pl
www.miva.pl

Konto:

Komisja Episkopatu Polski ds. Misji

PeKaO S.A. I O/Warszawa 69124010371111000006916802

tytułem: MIVA Polska - Akcja św. Krzysztof środki transportu dla misjonarzy

Echo Katolickie 29/2013

opr. mg/mg

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama