Błysk meteoru

O Stanisławie Wyspiańskim w 100-lecie śmierci

Stanisław Wyspiański żył zaledwie 38 lat - jego życie było krótkie, ale niezwykle intensywne artystycznie. Rozbłysnął niczym meteor na nocnym niebie. „Jak meteor..." to tytuł wystawy zorganizowanej w warszawskim Muzeum Narodowym. Możemy na niej podziwiać całą muzealną kolekcję, która cudem przetrwała II wojnę światową. Znaczna jej część nigdy nie była pokazywana publicznie.

Błysk meteoru

„Autoportret", 1902. Tytus Czyżewski pisał, że Wyspiański „miał dziwne porcelanowe niebieskie oczy", że „miał oczy koloru bladoniebieskiego nieba". Irena Solska podkreślała, że oczy artysty były „tak władcze i świetliste, że nie widzi się nic poza nimi". Opisy te pasują jak ulał do autoportretu z 1902 roku. Autoportretów malarz wykonał kilka, w różnych okresach życia. W1902 roku był już znany i podziwiany, u szczytu stawy, a jednocześnie na skutek nieuleczalnej choroby skazany na śmierć

Sto lat temu Stanisław Wyspiański czuł się bardzo źle, jednak te ostatnie miesiące życia były dla niego wciąż bardzo pracowite. Mieszkał już we wsi Węgrzce, jego dramaty były grane we wszystkich zaborach, a prace plastyczne zostały pokazane na wystawie Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. W 1907 roku powstał rękopis scen dramatu „Zygmunt August" i „Zgon Barbary Radziwiłłówny", drukiem wydano „Sędziów". Chory od kilku lat na nieuleczalną wówczas kiłę artysta był świadomy zbliżającego się końca. Rękami swojej ciotki - opiekunki po śmierci matki - dokonał ostatniej selekcji swych prac. Odwiedzali go przyjaciele: Mehoffer, Reymont, Staff. Gdy stan zdrowia znacznie się pogorszył, Wyspiańskiego przewieziono do krakowskiej kliniki przy ul. Siemiradzkiego, gdzie 28 listopada zmarł.

Fenomen Wyspiańskiego

„Wśród całej fenomenalnej twórczości Wyspiańskiego najdziwniejszym fenomenem jest z pewnością on sam. On sam był tą nieporównaną koncepcją twórczą, którą kaprys przyrody rzucił nam (skąd nam właśnie?) niby dla pokazania, jak wygląda istota z zakresu innych jakiś możliwości Bytu; jak np. wyglądać by mógł święty, gdyby był równocześnie w każdym włóknie duszy artystą oraz bardzo przenikliwym i nieraz bardzo złośliwym człowiekiem. Dziełem Wyspiańskiego jest jego istnienie wśród nas (...)" - pisał o artyście Tadeusz Boy-Żeleński.

Rzeczywiście, jak to się stało, że w tak młodym wieku osiągnął takie wyżyny jako artysta? Wyrasta! w środowisku artystycznym - jego ojciec był rzeźbiarzem, pracownia rzeźbiarska z widokiem na Wawel była więc jego domem. Jako siedmiolatek stracił matkę, wkrótce opieki nad nim podjęło się wujostwo Stankiewiczów. Częstym gościem w ich domu był Jan Matejko, który chętnie udzielał gimnazjaliście Wyspiańskiemu wskazówek. Dzięki swojemu talentowi został przyjęty na studia do Krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, a równocześnie był słuchaczem historii sztuki i historii klasycznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na życzenie Matejki pracował u jego boku nad polichromią w kościele Mariackim, potem odbył kilka „edukacyjnych" podróży po Europie. Po powrocie do kraju dostał zamówienia renowacji i projektowania polichromii do krakowskich kościołów. Wkrótce powstały słynne witraże w kościele oo. Franciszkanów. W drugiej połowie lat 90. XIX w. dużo tworzył, projektował, pisał i wydawał własne dramaty, uczestniczy! w spotkaniach towarzyskich krakowskiej bohemy. We wrześniu 1900 roku ożenił się ze służącą swojej ciotki, Teodorą Teofilą Pytko, z którą miał już dwoje dzieci. Dwa miesiące później wziął udział w ślubie przyjaciela Lucjana Rydla z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną. Wesele tej pary w Bronowicach stało się inspiracją dla najsłynniejszego dramatu artysty. Wyspiański odnosił sukces za sukcesem: był założycielem Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka", kierownikiem artystycznym pisma „Zycie", profesorem Akademii Sztuk Pięknych. Jeszcze dwa lata przed śmiercią marzył o objęciu stanowiska dyrektora krakowskiego teatru - niestety nie chciano go, wygrał Ludwik Solski. Jego artystyczna aktywność ostatnich lat życia, przerywana krótkimi, lecz częstymi pobytami w uzdrowiskach, naznaczona była jednak cieniem śmierci.

Ukryta kolekcja

Stanisław Wyspiański w Warszawie był tylko raz: w 1899 roku przy okazji wystawy w Zachęcie. Jednak Muzeum Narodowe w Warszawie od lat 20. XX wieku sukcesywnie gromadziło spuściznę plastyczną artysty. Kolekcja na szczęście nie ucierpiała zbyt mocno podczas II wojny światowej i dziś liczy około dwustu prac Wyspiańskiego, na które składa się: 6 obrazów olejnych, około 50 pasteli, około 60 akwarel, rysunków, szkiców kredkowych i ołówkowych, trzy szkicowniki oraz bogaty zbiór cennej korespondencji i materiały ikonograficzne. Na co dzień w osobnym gabinecie Galerii Malarstwa Polskiego eksponowanych jest dwadzieścia najwybitniejszych jego dzieł, m.in. „Macierzyństwo", „Autoportret na tle więdnących liści" czy kilka pejzaży z serii „Widok z okna pracowni artysty na kopiec Kościuszki". Z okazji Roku Wyspiańskiego postanowiono po raz pierwszy pokazać szerokiej publiczności całą warszawską kolekcję, która ukazuje jego ogromny talent i wszechstronność zainteresowań. Większość tej kolekcji była przez pokolenia kustoszy i konserwatorów chroniona i pokazywana niezwykle rzadko ze względu na technikę, w jakiej prace zostały wykonane: kredka pastelowa i papier są bardzo wrażliwe na światło dzienne. Najcenniejszym obrazem prezentowanym na wystawie jest uważany dotychczas za zaginiony pastel „Macierzyństwo" z 1904 roku, ukazujący żonę artysty matczynym gestem tulącą w ramionach najmłodszego synka Stasia. W czerwcu środowisko zelektryzowała wiadomość o wystawieniu tego „zaginionego" obrazu na aukcji. Dzieło zostało kupione przez Fundację Signum i wypożyczone na warszawską wystawę.

Ekspozycji towarzyszy pokaz multimedialny oraz prezentacja prac Andrzeja Wajdy i scenografki Krystyny Zachwatowicz, związanych ze spektaklami teatralnymi i filmami inspirowanymi twórczością Wyspiańskiego.

Błysk meteoru

Motyw karmiącej lub tulącej niemowlę matki jest częsty u Wyspiańskiego i pojawił się w jego twórczości wraz z przyjściem na świat dzieci artysty. W tych intymnych scenach występuje zawsze żona artysty Teodora Wyspiańska, karmiąca najstarszego syna Mietka (ur. 1899) lub najmłodszego Stasia (ur. 1901). Obrazy należące do tego cyklu były różnie tytułowane: „Matka karmiąca dziecko", „Dziecko przy piersi" czy też „Macierzyństwo". Obraz powyżej to dobrze znana wersja z 1902 roku. Po prawej natomiast widzimy odnaleziony w czerwcu tego roku na aukcji obraz z 1904 roku, który został wypożyczony na warszawską wystawę przez nowego właściciela

Błysk meteoru

Błysk meteoru

Widok z okna pracowni artysty na kopiec Kościuszki", 1905 Z okna pracowni artysty rozciągał się rozległy widok na drogę i kopiec Kościuszki. W tym czasie chorego artystę odwiedzał krytyk sztuki Feliks Jasieński, który opowiedział Wyspiańskiemu o serii obrazów Moneta, przedstawiających fasadę katedry w Rouen. Była to bezpośrednia inspiracja do stworzenia serii „Widoków". Dziś „Widoki" rozproszone są po muzeach i kolekcjach prywatnych, wszystkie mają taką samą kompozycję i strukturę. Są zapisem chwili: czasu zawartego w zmieniającym się pejzażu i doznań artysty - obserwatora

 

„Jak meteor... Stanisław Wyspiański 1869-1907. Artyście w setną rocznicą śmierci"

Muzeum Narodowe, Warszawa Wystawa czynna do 30 września

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama