Wygrać życie doczesne i wieczne

Rozmowa z ks. Markiem Dziewieckim po otrzymaniu nagrody FENIKS 2005

Księże Marku, Stowarzyszenie Wydawców Katolickich przyznało nagrodę FENIKS 2005 w kategorii książek dla młodzieży Edycji Św. Pawła w Częstochowie za publikacje z serii Jak wygrać..? Ksiądz jest twórcą tej serii i opublikował w niej już trzy książki: Jak wygrać życie?, Jak wygrać przyjaźń? oraz Jak wygrać kobiecość? Czy spodziewał się Ksiądz takiego werdyktu?

- To było dla mnie zaskoczenie. Pisząc książki, nigdy nie myślałem o wyróżnieniach. Wyłącznym motywem pisania jest dla mnie Czytelnik. Piszę dla kogoś, a nie dla czegoś. Tylko taki motyw może sprawić, że spędzam kolejne setki godzin przed komputerem. Pisanie to dla mnie dodatkowe zajęcie, które mogę podjąć po wypełnieniu moich obowiązków księdza i wykładowcy akademickiego. Największą nagrodą za trud pisania jest dla mnie radość Czytelników, od których często słyszę wzruszające wyznania, że któraś z moich książek pomogła im żyć, pomogła uwierzyć w miłość, dodała siły i nadziei... Takie reakcje Czytelników mobilizują autora do pisania następnych książek.

Nagrodę Feniksa otrzymał Ksiądz w dniu, w którym Jan Paweł II przeszedł z życia do Życia. Czy w związku z tym przeżył Ksiądz coś szczególnego?

To był wieczór, którego nigdy nie zapomnę! Wielokrotnie przeżywałem radość i wzruszenie w obliczu osobistych spotkań z Ojcem Świętym. W czasie moich studiów rzymskich kilkanaście razy koncelebrowałem Eucharystię z Janem Pawłem II w jego prywatnej kaplicy. Bywałem świadkiem jego osobistej, mistycznej modlitwy.... Ale tego, co przeżyłem w ów niezwykły wieczór — w wigilię uroczystości Miłosierdzia Bożego - nie da się porównać z żadnym wcześniejszym przeżyciem... W pierwszym momencie odczułem przeszywający ból rozstania. Za chwilę jednak pojawiła się w moim sercu niezwykła, namacalna wręcz pewność, że oto na oczach świata śmierć okazała się zupełnie bezradna wobec miłości

Papież z Polski kochał bardziej niż inni. Prowadził nas na niesamowitą głębię chrześcijaństwa i spotkania z Bogiem, który jest Miłością. W jego życiu i umieraniu Zmartwychwstały znowu stał się widzialny. Swoim powrotem do Ojca w niebie Jan Paweł II wygłosił światu najbardziej niezwykłe rekolekcje, jakie kiedykolwiek wygłosił człowiek na tej ziemi. W te rekolekcje, głoszone cierpieniem rozstania, a jednocześnie radością modlitwy i miłości, spontanicznie włączyło się miliony ludzi na wszystkich kontynentach. Papież z „dalekiego kraju” wygrał życie z obu stron istnienia, a teraz pomaga każdemu z nas wsłuchiwać się w Boże marzenia i wygrywać nasze życie. Wszystkie książki z serii „Jak wygrać...?” dedykuję temu, który dla współczesnego człowieka okazał się i ojcem, i świętym.

Czytałam wszystkie książki z nagrodzonej serii i odnoszę wrażenie, że tym, którzy chcą postępować zgodnie z „instrukcją obsługi” zawartą w trzydziestu rozdziałach każdej z tych publikacji, stawia Ksiądz ogromne wymagania. Czy są one konieczne i czy gwarantują zwycięstwo?

- To nie ja stawiam wymagania Czytelnikom. Te wymagania stawia nam wszystkim twarda rzeczywistość, z którą się codziennie mierzymy. Każdy, kto nie jest tchórzem wobec prawdy, wie, że człowiek to ktoś zagrożony nie tylko z zewnątrz, ale również przez samego siebie, przez własną naiwność, słabość, grzeszność. Często spotykam ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem. Krzywdzą siebie i innych, albo okazują się bezradni wobec tych, którzy im wyrządzają krzywdę. Zwykle wspólną cechą tych ludzi jest to, że nie stawiali sobie twardych wymagań. Nie wymagali od siebie choćby tego, by nie wiązać się z osobami czy środowiskami, w których brakuje miłości i prawdy.

Pytasz czy mamy gwarancję zwycięstwa, gdy stawiamy sobie mądre wymagania? Są różne rodzaje gwarancji, np. gwarancja na telewizor czy samochód. Tutaj chodzi o inną gwarancję. Kto postępuje według zasad Ewangelii, z której wyrastają moje książki, ten nie ma pewności, że wszyscy będą go wspierać i szanować, że nie zachoruje lub że nie dotknie go żadne cierpienie. Ma natomiast gwarancję, że będzie szedł drogą błogosławieństwa oraz że będzie przeżywał radość i pokój, jakich ten świat ani dać, ani zabrać nie może.

Podstawowa recepta na wygranie życia brzmi: kochaj i niczego nie oczekuj w zamian! Paradoksalnie warunkiem wygrywania życia nie jest... pragnienie wygrywania życia lecz pragnienie, by szlachetnie żyć, bezinteresownie kochać, szukać woli Bożej i naśladować Chrystusa. Moim marzeniem jest być świętym, czyli wypełnić największe marzenie Boga wobec mnie. Istnienie zaczyna się od poczęcia, ale zwycięstwo i radość zaczyna się od miłości. Historia Chrystusa upewnia nas, że zaryzykowanie życia dla miłości daje pewność, że nasze życie nie okaże się porażką, lecz przyniesie plon stokrotny.

Czy można stwierdzić, że wygrało się życie? Jeśli tak, to kiedy?

- Ostateczne zwycięstwo odnosimy przy końcu życia z tej strony istnienia. Kto wytrwa do końca, będzie zbawiony. Ważne jest to, żeby codziennie od nowa iść drogą zwycięstwa. A tą drogą jest Chrystus: Jego prawda, która wyzwala z grzechów, ignorancji i naiwności oraz Jego miłość, która daje siłę, by iść drogą świętości. Idąc drogą prawdy i miłości, czasami doświadczamy poważnych trudności czy niepokojów. Chrystus odniósł największe zwycięstwo na krzyżu, gdy wszystkim wydawało się, że przegrał, że Miłość zostanie na zawsze złożona w grobie i przywalona kamieniem zapomnienia. Wygrywać życie codziennie od nowa to trzymać się kurczowo Boga tak, jak małe dziecko trzyma się rąk swoich rodziców, bo wtedy czuje się chronione i bezpieczne. Wygrywać życie to pamiętać, że więź z Bogiem i zaufanie do Boga to dosłownie kwestia życia lub śmierci. Gdy trwam przy Bogu, wtedy mam największą ochronę w całym wszechświecie, bo Miłość najlepiej chroni człowieka.

Zwyciężać w życiu to być realistą. To mieć świadomość, że zwycięzca ma rację w postępowaniu, a nie tylko w myśleniu. Prawdziwy zwycięzca nie kieruje się swoimi subiektywnymi przekonaniami, lecz przypatruje się obiektywnym owocom swojego życia. Potwierdzeniem, że zwyciężam, jest na przykład to, że szukają mnie ludzie, by się zwierzać, by prosić mnie o pomoc i radę, by dziękować. Niektórzy z nich czują się ze mną bardziej bezpieczni niż sami ze sobą. Istnieją oczywiście również wewnętrzne sygnały kroczenia drogą życiowego zwycięstwa: wyciszenie, wdzięczność wobec Boga i ludzi, a także radość, która zaskakuje i której nikt nie może zagwarantować sobie własną mocą, gdyż jest ona konsekwencją wygrywania życia.

Skąd pojawił się pomysł na serię takich właśnie książek?

- Wszystkie moje książki są owocem szczególnych spotkań z Bogiem, z ludźmi i z samym sobą. Każde z takich spotkań prowadzi do modlitwy oraz do refleksji nad jakimś aspektem tajemnicy Boga i człowieka. Moje książki najpierw zapisuję w mojej świadomości i sercu. To, co piszę, jest wyrazem wdzięczności za ludzi wyjątkowo szlachetnych, których spotykam, od których uczę się czegoś dobrego i za których serdecznie dziękuję Bogu. Czasami inspiracją do napisania książki były smutne spotkania z ludźmi załamanymi, bezradnymi, uzależnionymi. Obserwując ich życie, uświadamiam sobie ogrom zagrożeń, z którymi musi się mierzyć współczesny człowiek.

Od kilkunastu lat jestem zapraszany do wielu szkół w różnych częściach Polski, by rozmawiać z uczniami i nauczycielami właśnie o tym, jak wygrać życie, w jaki sposób nauczyć się kochać, jak przygotować się do założenia trwałej i szczęśliwej rodziny, albo jak dorastać do szlachetnego kapłaństwa czy życia zakonnego. To właśnie tego typu spotkania stały się bezpośrednią inspiracją do napisania książek z nagrodzonej serii. Mam nadzieję, że książki te umacniają każdego na drodze do świętości. Umocnienia potrzebują przecież nie tylko osłabieni, ale także mocni.

Pisze Ksiądz, że „Wygranie życia, to wygranie wieloboju, dlatego końcowe zwycięstwo to suma codziennych małych sukcesów i zwycięstw”. Może w takim razie bardziej właściwym sformułowaniem byłby tytuł Jak wygrywać?..., a nie Jak wygrać...?

- To słuszna uwaga. W świecie osób nie ma determinizmu ani do zła, ani do dobra. Ci, którzy błądzą, mają zawsze szansę — jak syn marnotrawny — zastanowić się i wrócić do Boga, do miłości i do świętości. Z drugiej strony ci, którzy idą drogą świętości, są nadal zagrożeni na skutek negatywnych nacisków zewnętrznych oraz na skutek własnej niedoskonałości. Powinni zachować czujność w każdej fazie życia. Rzeczy mają początek i koniec, a osoby mają początek i rozwój. Wiek rozwojowy trwa od poczęcia do naturalnej śmierci. Nawet proces umierania, czyli przejścia z łona świata na łono Boga, jest jeszcze częścią naszego dorastania i rozwoju. Potrzebna jest pokora, czyli uznawanie prawdy o sobie, o własnych słabościach i silnych stronach. Potrzebna jest także zdrowa duma, która płynie z faktu, że Bóg kocha mnie dosłownie nad życie. Zdrowa duma to zatem nie przekonanie o własnej doskonałości, lecz radosne uczenie się od każdego człowieka i w każdej sytuacji czegoś dobrego, abym jutro był mnie niedoskonały niż dzisiaj.

Często wygranie życia jest rozumiane jako bycie fizycznie zdrowym i atrakcyjnym. W Księdza książkach chodzi chyba jednak o inne zwycięstwo...

- Życie zdrowie fizyczne może wystarczyć do szczęścia jedynie zwierzętom. Człowiekowi nie wystarczy nic mniejszego niż miłość. Nie wystarczy jeść, spać, poruszać się czy zaspakajać inne potrzeby cielesne, by osiągnąć trwałą satysfakcję. Wśród samobójców coraz więcej jest obecnie tych, którzy są młodzi, piękni, znani i bogaci. Wychowanie zdrowego fizycznie przestępcy nie jest uznawane za sukces czy zwycięstwo w żadnym systemie pedagogicznym. Bez miłości życie i zdrowie fizyczne nie ma sensu. Bez miłości nie ma sensu ludzkie ciało, bo bez miłości nie ma sensu człowiek, ani jego istnienie. Znam ludzi starych i schorowanych, którzy są szczęśliwi i wygrywają życie. Znam też młodych i fizycznie zdrowych, którym nie chce się już żyć lub którzy odbierają sobie życie i zdrowie na raty, niszcząc samych siebie nikotyną, alkoholem, narkotykiem czy destrukcyjnymi zachowaniami w sferze seksualnej. Wygrać życie może tylko człowiek, a nie jego ciało.

Czy czyta Ksiądz swoje książki?

- Chętnie, gdy tylko mam chwilę wolnego czasu. Mam świadomość, że nie wymyśliłem treści tych książek, gdyż zawarte tam prawdy pochodzą z Ewangelii lub są owocem spotkań przeżywanych w świetle Ewangelii. Ja tylko te treści i prawdy nazwałem moim językiem. Nie jestem ani ich źródłem, ani właścicielem. Również ja każdego dnia szukam prawdy o mnie i o moim postępowaniu. Wymagania, o których piszę, stawiam przede wszystkim samemu sobie.

Zaglądając do moich książek uświadamiam sobie, że chętnie dopisałbym tam coś nowego. Jednak nie popadam w rozgoryczenie, gdyż wiem, że życie jest bogatsze i piękniejsze od książek, a człowiek okazuje się o wiele bardziej niezwykły i zaskakujący od najwspanialszych postaci literackich. To nic dziwnego, bo przecież książki są dziełem człowieka, natomiast ludzie są pomysłem samego Boga. Nie mam zamiaru z Nim konkurować w wyobraźni miłości. Chętnie natomiast podziwiam tę Jego miłość oraz arcydzieła, które stworzył. Podziwiam zwłaszcza tych Bożych ludzi, którzy - mimo swojej niedoskonałości - kochają wiernie i żyją szlachetnie...

W niezwykłych książkach omawianej serii pisze Ksiądz o wielu zagrożeniach, które uniemożliwiają końcowe zwycięstwo. Jakie jest największe zagrożenie wobec życia, przyjaźni oraz kobiecości w dzisiejszym świecie?

- Najpierw dziękuję za słowo „niezwykłe”. Niezwykły jest tylko Bóg i Jego dzieła, a nie ich opis. Gdy chodzi natomiast o zagrożenia, to największym zagrożeniem dla życia jest naiwność i egoizm. Nie może wygrać życia ten, kto boi się myśleć, lub ten, kto nie chce kochać. Największym zagrożeniem dla przyjaźni jest budowanie więzi na innym fundamencie niż miłość. Prawdziwi przyjaciele ogromnie się sobą cieszą, dlatego że łączy ich miłość, a nie wspólne interesy, zakochanie czy pożądanie. Z kolei największym zagrożeniem dla kobiety jest traktowanie jej jak rzeczy, którą się posiada, a nie jak osoby, którą się kocha.

Samo jednak demaskowanie zagrożeń nie wystarczy, gdyż zło zwycięża się najpełniej dobrem. Jedynie pozytywna motywacja pozwala wygrać życie. Ta pozytywna motywacja to nie lęk przed karą czy porażką, lecz zafascynowanie się miłością. Miłość mobilizuje, kara paraliżuje. Do zwycięstwa w życiu nie wystarczy nawet mądrość, bo ona jedynie wskazuje drogę świętości. Ale tylko miłość daje siłę, by tą drogą pójść i by wytrwać na niej do końca. Syn Boży przyszedł na ziemię po to, aby nauczyć nas sztuki życia tutaj i teraz, a nie „tam” czy „jutro”. On wyjaśnia nam, że miłość jest drogą zwycięstwa po obu stronach naszego istnienia. Nie ma przyszłości bez teraźniejszości. Nie ma nieba bez ziemi.

Wydaje mi się, że wielkiej odwagi musiało wymagać od Księdza napisanie książki o kobietach i kobiecości. Czy miał Ksiądz jakieś obawy związane z tą książką?

- Odwaga jest nieodłącznym wymogiem chrześcijańskiego życia. Chrystus dodaje nam tej odwagi, gdy przypomina, że to On zwyciężył świat. Największej odwagi na tej ziemi wymaga miłość, a nie pisanie książek. Z pewnością mężczyzna i ksiądz, który pisze książkę o kobietach i kobiecości, potrzebuje nieco odwagi. Najpierw potrzebowałem odwagi wobec kobiet, bo przecież pisałem o geniuszu kobiety, będąc „tylko” mężczyzną. Miałem jednak odwagę, by nie ukrywać przed samym sobą i Czytelnikami faktu, że kobiety żyją bardziej w świecie osób, podczas gdy mężczyźni bardziej zainteresowani są światem rzeczy i dlatego nie są tak genialni, jak kobiety. Dojrzałe funkcjonowanie w świecie osób wymaga przecież zdecydowanie większego talentu niż dojrzałe funkcjonowanie w świecie rzeczy. Ale największej odwagi wymaga chyba decyzja, by uczyć się tej niezwykłej miłości i mądrości serca, którą ukazuje najwspanialszy człowiek w historii ludzkości - Maryja.

Czy do pełnego zwycięstwa wystarczy teoria zapisana w książce? Czy potrzebne jest także poznanie osób, które wygrały swoje życie? Kto jest najlepszym przykładem takiego zwycięstwa?

- Oczywiście najlepsza nawet teoria nie wystarczy. Warto jednak pamiętać, że nie ma nic bardziej praktycznego, jak dobra teoria. Człowiek — w przeciwieństwie do zwierząt — żyje i podejmuje decyzje — zwłaszcza te najważniejsze dla swojego losu - w oparciu o świadomość i wolność. Potrzebuje zrozumienia siebie i własnej tajemnicy. Błędne myślenie prowadzi do błędnego postępowania. Jednak najmądrzejsze nawet myślenie nie daje gwarancji, że wygramy życie. Zwycięstwo dokonuje się przez miłość, a miłość jest możliwa jedynie tam, gdzie człowiek spotyka się z kimś innym.

Nasze spotkania z Bogiem i ludźmi nie tylko pomagają nam wygrać życie. One są jedyną przestrzenią, w której można wygrać życie i to z obydwu stron istnienia. Niestety człowiek potrafi źle się spotykać. Potrafi manipulować, krzywdzić, zastraszać, poniżać. Wtedy jego spotkania stają się miejscem życiowej klęski. Wygrać życie to spotykać się tak, by kochać i przyjmować miłość. Potrzebujemy kontaktu z osobami, które umieją spotykać się na sposób miłości. Wspaniale, jeśli są to nasi rodzice i osobiści przyjaciele. Jednak świadomość, że kocha i wygrywa życie ktoś, kogo nie znam osobiście czy z kim nie przebywam na co dzień, jest też wielkim umocnieniem. Największym umocnieniem są osobiste spotkania z Bogiem. Nie jest możliwe, żebym kochał, jeśli nie mam serdecznej więzi z Miłością.

Instrukcja kojarzy się zwykle z jakimś sprzętem. Życie to przecież coś więcej... Dlaczego użył Ksiądz w podtytule słowo instrukcja, a nie na przykład wskazania, normy, zasady?...

- Żeby upewnić Czytelnika, iż o sztuce życia można mówić w prosto i konkretnie, bez ogólników czy moralizujących zachęt. Chrystus rozmawiał z ludźmi w sposób tak obrazowy i jasny, że rozumieli Go nawet analfabeci. Jednocześnie mówił tak precyzyjnie, że niczego nie mogli podważyć nawet uczeni w Piśmie czy faryzeusze. Swoim słuchaczom pozostawiał tylko dwie możliwości: zrozumieć Bożą prawdę, którą głosił i nią się zachwycić, albo zrozumieć tę prawdę i ją odrzucić. Nie dawał im jednak trzeciej możliwości: nie zrozumieć tego, co mówił, ani czwartej możliwości: nadal uważać, że to oni, a nie On, mają rację. Moim marzeniem jest to, by w moim książkach znajdowało się odbicie prostoty, a jednocześnie precyzji języka Ewangelii.

Z pewnością nie tylko mnie podoba się szata graficzna omawianych książek, zawierająca piękne zdjęcia i pełne głębokiej treści symbole. Czy według Księdza taka szata graficzna jest ważna?

- Zdecydowanie tak. Człowiek od zawsze był wrażliwy nie tylko na dobro i prawdę, ale również na piękno. Obecnie szata graficzna książki jest jeszcze ważniejsza niż w przeszłości, gdyż żyjemy w cywilizacji zwanej kulturą obrazkową. Książki, reklamy, instrukcje obsługi, pomoce szkolne — wszystko to coraz bardziej opiera się na zdjęciu czy rysunku. Dużym zagrożeniem jest jednak oderwanie szaty graficznej od treści. Piękno powinno zawsze zastanawiać, pomagać w poszukiwaniu sensu i w nabieraniu siły. Głęboką rację miał Norwid, kiedy pisał, że „Piękno na to jest, by zachwycało do pracy — praca, by się zmartwychwstało”. Chrześcijańska medytacja jest czymś więcej niż zachwytem nad barwami, kształtami czy dźwiękami. Jest zachwytem nad tajemnicą człowieka oraz nad tajemnicą miłości, bez której istnienie człowieka staje się niezrozumiałe. Jest zachwytem, który daje zrozumienie oraz siłę i entuzjazm, by zaangażować się w życie na wzór Chrystusa. Cieszę się, że w omawianej serii szata graficzna jest nie tylko piękna, ale też starannie przemyślana. Pomaga Czytelnikowi, by nie tylko zachwycał się pięknem, ale by piękno prowadziło go do coraz dojrzalszego sposobu postępowania.

Chciałabym zadać jeszcze jedno pytanie. Baśniowy feniks odradza się z popiołów... Czy można powiedzieć, że wyróżnienie książek z serii Jak wygrać...? nagrodą FENIKS 2005 oznacza, że te książki pomogą Czytelnikom odrodzić się i obudzić w sobie coś, o czym zapomnieliśmy...?

- Takie jest oczywiście moje marzenie. W sercach ludzi są pragnienia i aspiracje, których nikt nie wymaże ani nie zagłuszy, gdyż są to Boże marzenia. Bóg nie tylko pragnie, byśmy wygrywali życie i by nasza radość była pełna. On zrobił wszystko, by tak się rzeczywiście stało. Przyszedł do nas osobiście. Pozwolił się przybić do krzyża i zamknąć w grobie. Ludzie cyniczni i grzeszni przez trzy dni łudzili się, że potrafili zabić miłość. Być może z popiołu nikt i nic się nie odrodzi, ale z miłości na pewno tak. Zwłaszcza jeśli jest to Boża miłość. Ta, która przemienia, zdumiewa i pozostaje. Życzę Czytelnikom, by zmartwychwstawała w nich Boża miłość, dzięki której wygrywamy życie po obydwu stronach istnienia.

Oczekując wraz z licznymi Czytelnikami na kolejne Księdza publikacje, dziękuję za tę rozmowę, a także za inspirujące książki z serii Jak wygrać...?, które w prosty sposób opisują drogę trudnego zwycięstwa.

- Serdecznie dziękuję za rozmowę.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama