Subiektywne kalendarium kultury 2013

Rok 2013 to wiele interesujących wydarzeń w sferze kultury - niektóre wartościowe, niektóre kontrowersyjne. Warto je przypomnieć

Z różnych wydarzeń kulturalnych mijającego roku dokonałem bardzo osobistego wyboru. Znalazło się tu sporo spraw prawie wcale niezauważonych przez innych, ale też nie oznacza to, że nie doceniam tych głośnych wydarzeń — np. Roku Lutosławskiego czy imprez z okazji 80. rocznicy urodzin Henryka Mikołaja Góreckiego i Krzysztofa Pendereckiego. Mijający rok to także rok dwóch bardzo bolesnych rocznic. W związku z 70. rocznicą powstania w getcie w kwietniu uroczyście zainaugurowało działalność Muzeum Historii Żydów, a w lipcu  miały miejsce wydarzenia upamiętniające 70. rocznicę rzezi na Wołyniu — były koncerty, konferencje, uroczystości, odsłonięcia pomników i sporo książek, a wśród nich wyjątkowy Wołyń we krwi Joanny Wieliczki-Szarkowej. Te obchody to zasługa przede wszystkim środowisk kresowych, które oddolnie same organizowały lub wymuszały na władzach organizację uroczystości. Niestety rok 2013 zapamiętany też zostanie jako rok kulturowej wojny. Uniewinnienie przez sąd Nergala, bluźniercza wystawa w Zamku Ujazdowskim, płonąca co jakiś czas tęcza na Placu Zbawiciela w Warszawie, dewastacja pomnika Inki w Krakowie i burda na wykładzie na temat  gender  ks. prof. Bortkiewicza w Poznaniu — to zaledwie kilka przykładów. Zapamiętany zostanie również bluzg dyrektorki poznańskiego teatru pod adresem Ojca Świętego Franciszka i „wynoście się” z ust dyrektora teatru krakowskiego do protestującej publiczności. Powiedzmy to wprost — te wydarzenia przejdą do historii chamstwa w Polsce. Znamienne, że sprawcami obu haniebnych zachowań (przez szacunek dla czytelników pomijam nazwiska) są szefowie publicznych instytucji kultury, osoby utrzymywane przez podatników.

Styczeń

Zaostrza się spór o scenariusz Muzeum Śląskiego w Katowicach i wkrótce po tym odwołanie dyrektora Leszka Jodlińskiego („Przewodnik Katolicki” pisał o tym). Według jego wytycznych do scenariusza wystawy historia na Górnym Śląsku zaczyna się w 1790 r., powstania śląskie to zaledwie wewnętrzny konflikt — coś jakby wojna domowa, a Polska kojarzyć ma się z PRL — ze zbrodniami NKWD i rabunkową eksploatacją śląskiej ziemi. Pozytywny natomiast miał być pruski kulturkampf. Taka wizja historii znakomicie pasuje do tez głoszonych przez Ruch Autonomii Śląska. Przesłanie wystawy można sprowadzić do hasła: Śląsk dla Ślązaków, bez związku z Polską.  Budowanie śląskiej historii i tożsamości jest możliwe tylko na negacji wszystkiego co polskie. Tak można by streścić pomysł Jodlińskiego na scenariusz muzeum. W styczniu pojawia się film Anity Gargas  Anatomia upadku dotyczący katastrofy smoleńskiej.  Od początku wywołuje olbrzymie poruszenie, nie tylko ze względu na pokazane sceny niszczenia dowodów katastrofy samolotu Tu-154 przez Rosjan, ale dlatego że obnaża kłamstwa przedstawicieli instytucji polskiego państwa — rządu, prokuratury, śledczych i ekspertów rządowego zespołu. Przeprowadzone w marcu badania wykażą, że większość ankietowanych nie wierzy w ustalenia tzw. raportu Millera. Film Anatomia upadku niewątpliwie odegrał znaczącą rolę w budowaniu świadomości Polaków. W kwietniu, po społecznych naciskach, TVP1 pokaże film, poprzedzając go emisją wysokobudżetowej produkcji National Geographic — Śmierć prezydenta, bazującej na rosyjskiej wersji wydarzeń. Anatomia upadku, mimo późniejszej emisji — gorszej pory, ma wyższą oglądalność niż bardziej efektowny film National Geographic.

Luty

Nagroda Amerykańskiego Przemysłu Muzycznego dla płyty z muzyką Krzysztofa Pendereckiego. Grammy otrzymał album nagrany przez orkiestrę Filharmonii Narodowej pod batutą Antoniego Wita. To wielkie wyróżnienie zostało ledwie zauważone przez media. Na szczęście nie przeoczono statuetki Grammy dla Pawła Sęka. Ten 35-letni Polak mieszkający od kilka lat w USA jest producentem piosenki We Are Young zespołu Fun, która została przebojem roku 2012.  W lutym miała także miejsce premiera filmu Syberiada. Jest wiele książek, które przedstawiają  sowieckie okrucieństwa,  wywózki w bydlęcych wagonach, głód i barbarzyństwo oprawców w obozach pracy, poniewierkę, słowem wszystkie te nieprawdopodobne  doświadczenia w sowieckich łagrach rozsianych za Uralem. Mówią o tym wspomnienia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Beaty Obertyńskiej, Józefa Czapskiego i wielu innych. To gotowe scenariusze filmowe. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego reżyser Janusz Zaorski nakręcił pierwszy polski film o Syberii na podstawie książki Zbigniewa Domino, absolwenta Oficerskiej Szkoły Prawniczej w Jeleniej Górze, który  ramię w ramię z Kazimierzem Graffem, Stefanem Michnikiem, Heleną Wolińską jako oficer śledczy w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej uczestniczy w mordach na bohaterach polskiego Podziemia. Ćwierć wieku po upadku PRL, można bez wstydu i najmniejszego zażenowania zrobić film o jednym z najbardziej tragicznych wydarzeń najnowszej historii Polski, o zbrodniach Sowietów na Polakach, na podstawie książki funkcjonariusza, który realizował wytyczne NKWD. Nic dziwnego, że film jest zakłamany niemiłosiernie. Syberia pokazana przez Zaorskiego nie wywołuje grozy, piękne sceny przypominają klip reklamowy biura podróży.

Marzec

Uroczysta premiera filmu Arkadiusza Gołębiewskiego —  Kwatera „Ł”. Na wieść o rozpoczęciu prac ekshumacyjnych na warszawskich Powązkach Gołębiewski staje z kamerą i rejestruje dzień po dniu prace archeologów. Powstaje zapis odkrywania dołów pełnych ludzkich kości. Wymowny dowód bestialstwa morderców w togach, takich właśnie jak wyżej wymienieni: Michnik, Domino, Graff, Wolińska. Przez system komunistycznych więzień i obozów przeszło ok. 1,5 mln ludzi. Szacowana liczba straconych, zamordowanych, zmarłych w latach 1944—1956 wynosi co najmniej 50 tys. osób. Kamera zarejestrowała prace młodych archeologów i wypowiedź jednego z nich: „To były osoby w młodym wieku, mężczyźni. Widzimy połamane żebra, które się pozrastały, czasami się nie zdążyły zrosnąć... Połamane żuchwy, postrzały... Na kościach widać, jak ci ludzie byli torturowani. Stawy łokciowe, barkowe, wybite. Wyłamane nogi...”

Czym innym jest czytać o zbrodniach, czym innym zobaczyć zbrodniczy system w akcji. A film pozwala to zobaczyć. Kwatera „Ł” powstała za prywatne pieniądze, bo spadkobiercy władców PRL robią wszystko, by Polacy dalej pogrążeni byli w mgle niepamięci.

Kwiecień

Ukończono pracę nad filmem Prezydent. To pierwsze tak obszerne i kompletne filmowe wspomnienie o Lechu Kaczyńskim. Autorzy — Joanna Lichocka, Jarosław Rybicki — przy współpracy Rafała Dudkiewicza, dotarli do osób, które współpracowały z śp. Prezydentem nie tylko w czasie pełnienia najwyższego urzędu, ale też w latach działalności w „Solidarności”, NIK, Ministerstwie Sprawiedliwości i w warszawskim ratuszu. Premiera odbyła się przeddzień trzeciej rocznicy tragedii smoleńskiej. Po wielu zabiegach 22 grudnia, w ósmą rocznicę zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego na urząd prezydenta, film pokazała telewizja publiczna.

W kwietniu odbyła się polska premiera filmu Cristiada ukazującego bohaterską postawę wyznawców Jezusa Chrystusa i męczeństwo dziesiątek tysięcy chrześcijan, jakie miało miejsce w latach 20. w Meksyku, gdy wybuchło zbrojne powstanie przeciw masońskiej władzy. Miesiąc po premierze w większości kin film był prawie niedostępny. Duże sieci nie były filmem zainteresowane. Chociaż nakręcono go z hollywoodzkim rozmachem, z gwiazdorską obsadą, zamiast zainteresowania, u dystrybutorów budzi niechęć. Siłą Cristiady, a jednocześnie przyczyną bojkotu, jest uniwersalne przesłanie. Pokazuje bowiem mechanizm światopoglądowego terroru i wrogość wobec wyznawców Chrystusa. A to już nie historia, lecz współczesność. Film budzi lęk, bo pokazuje, że prześladowaniom i agresji można się przeciwstawić. Bojkot filmu przez duże sieci dystrybucyjne wywołuje reakcję wielu środowisk. Następuje samoorganizacja katolików, którzy wynajmują sale kinowe i sami organizują specjalne pokazy. W wielu miastach właściciele kin po takich akcjach włączają film w bieżący repertuar. Do dziś film obejrzało ok. 180 tys. widzów.

Maj

18 maja umarł Marek Jackowski — świetny muzyk, założyciel zespołu Maanam. Kiedy go pierwszy raz usłyszałem, dotarło do mnie, że muzyka grana na gitarach to nie tylko bunt i dzika witalność, ale przestrzeń, w której jest miejsce na metafizykę. To była połowa lat 70. — koncert zespołu Osjan w gliwickim klubie Spirala. Paradoksalnie, gdy potem Marek wrócił do grania prostych piosenek, nawet zwykłe, przebojowe kawałki miały w sobie tajemniczy, bardzo osobisty stempel. Janusz Iwański, który grał z Markiem wiele lat mówił: „Zaręczam, że Marek był człowiekiem wiary i to w rozumieniu katolickim. Jego zwrot ku religii, często budził w branży ironiczne komentarze. Jakże wymownie brzmią teraz słowa jego piosenki: Oprócz błękitnego nieba  nic mi dzisiaj nie potrzeba...

Do księgarń trafia tomik Teoria wiersza polskiego Przemysława Dakowicza (rocznik 1977). To obok Wojciecha Węcla niewatpliwie najbardziej interesujący autor średniego pokolenia w świecie współczesnej polskiej poezji. Jest krytykiem literackim, historykiem literatury, adiunktem w Katedrze Literatury i Tradycji Romantyzmu Uniwersytetu Łódzkiego. Jego nowa książka to traktat o bezsilności poezji. Opowieść o skuteczności zabijania pamięci, o powinności poety wobec tego procederu. W maju premierę ma też książka Cień tajnych służb. Dziennikarka śledcza Dorota Kania opisuje wypadki niewyjaśnionych zgonów osób z pierwszych stron gazet. Tajemnicze śmierci m.in. Piotra Jaroszewicza, Marka Papały, Jacka Dębskiego i bezkarność prawdziwych sprawców są dowodem na wpływ tajnych służb na polską rzeczywistość. Książka opiera się wyłącznie na dokumentach. Nie ma w niej żadnych dywagacji, podejrzeń, spekulacji. Często są to dokumenty, których wcześniej nie widział żaden dziennikarz.

Czerwiec

Jubileusz 50-lecia Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Galowy koncert choć przewidywalny, bo wystarczy przypomnieć piosenki-laureatki i już jest wspaniały scenariusz, miał kilka momentów zaskakujących. Tego jednak, co wydarzyło się, gdy na scenę weszła  Natalia Niemen, nikt nie przewidział. Wyjątkowo skupiona, wspaniale budując napięcie, córka pokazała, że Dziwny jest ten świat — sztandarowy przebój taty —potrafi zaśpiewać nie gorzej niż on. Wzruszający moment nastąpił, gdy z ekranu olbrzymiego telebimu zaśpiewał sam Czesław Niemen. Natalia odwrócona bokiem do ludzi, obserwując ojca, podjęła po nim dalej frazę. Nagle, w kulminacyjnym momencie utworu, solistka zatrzymała orkiestrę. Potem, już sama, improwizując, bardzo emocjonalnie wyśpiewała poruszający apel przeciw zakłamaniu, obłudzie, podziałom między ludźmi, przeciw nienawiści i pogardzie. W lukrowanych klimatach opolskiej gali, gdzie rozrywkowo bawi się elita show biznesu III RP, ten fragment wywoływał ciarki na plecach.

Lipiec

Wydarzeniem lipca były koncerty upamiętniające tragedię Polaków na Kresach. Wśród wielu uroczystych imprez warszawski koncert na placu Zamkowym miał charakter wyjątkowy, ponieważ wśród wykonawców przeważała młodzież. Najbardziej spektakularne było przyjęcie przez sędziwych weteranów ze środowisk kresowych koncertu rapera z Krakowa — Tadka Polkowskiego. Jego występy to muzyczna lekcja historii. Artysta z niezwykłą swadą, pomiędzy piosenkami przemawia do publiczności. Opowiada, tłumaczy, przywołuje wydarzenia i sceny z historii, a potem, już w rymowanej formie, kontynuuje opowieść. Po zejściu ze sceny, w otoczeniu tym razem siwych głów, rozdawał długo autografy i podpisywał płyty.

Na najbardziej popularnym festiwalu muzycznym BBC Proms w Londynie aż 19 koncertów poświęcono muzyce polskiej. Wielki sukces naszych kompozytorów i symfoników jest prawie niezauważony przez polskie media.

Sierpień

Mimo wakacyjnej posuchy w księgarniach pojawia się książka Gabriele Kuby — Globalna rewolucja seksualna — Likwidacja wolności w imię wolności.

Autorka ostrzega, że ze wszystkich rewolucji, jakie zafundowała sobie ludzkość, ta będzie najbardziej wyniszczająca.  Niemiecka socjolog niezwykle odważnie analizuje ideologię gender i zmiany, które w imię tej ideologii są wprowadzane. Dyskusja o międzynarodowej operacji, jaką prowadzi zorganizowany ideologiczny front w imię stworzenia nowego porządku społecznego i nowego człowieka, wywołuje wściekłe ataki, wykluczenie, a nawet prawne konsekwencje. Ukazanie, jak władza polityczna opanowana przez dzieci rewolucji ‘68 demoralizuje społeczeństwo, to zajęcie skrajnie politycznie niepoprawne, dlatego biorą się za nie tylko nieliczni, odważni autorzy.

W sierpniu umiera jeden z najwybitniejszych muzyków ludowych Jan Gaca.  Jego odejście uświadamia nam, że odchodzi pewna epoka. Ten 80-letni skrzypek i bębnista z Przystałowic Małych był kontynuatorem dziewiętnastowiecznej muzyki wiejskiej. Jego repertuar, maniera wykonawcza i styl kształtowały się bez radia i telewizji. Jako młody chłopak słyszał lokalnych prymistów, m.in. grę znakomitego skrzypka śp Józefa Kędzierskiego i uczył się od starszych braci. W pamięci zachowywał żywe archiwum starodawnej, wiejskiej muzyki, oryginalnej — typowej dla Mazowsza Południowego — regionu Przysuchy. Na szczęście Jan Gaca jako jeden z nielicznych pozostawia po sobie spore grono uczniów. Zdążył też nagrać bardzo wiele utworów. Odszedł jak aktor — na scenie. Żył, jak chciał — miał spełnione życie, mówią o nim przyjaciele.

Wrzesień

Panny Wyklęte to muzyczny projekt Darka Malejonka i śpiewających dziewczyn inspirowany historią bohaterskiej Inki Siedzikównej i żołnierzy wyklętych.  Kasia Kowalska, Mona, Ania Brachaczek, Paulina, Anna i Natalia Przybysz, Marika, Gonix, Ifi Ude, Halina Mlynkova, Lilu, duet Paresłów (Dore i Fala), Kasia Malejonek, Marcelina, Ania Rusowicz wykonują utwory Darka Malejonka do tekstów napisanych przez siebie. Byłem na ich koncercie w Gdyni i widziałem kilkuset osobową publiczność z wyciągniętymi rękami do góry śpiewającą Rotę. Pomyślałem, że to już jest nie do odwrócenia. Dzięki tej płycie, dzięki piosenkom Tadka Polkowskiego, po tym, jak dbają o pamięć kibice, po filmie Kwatera „Ł”, historii żołnierzy wyklętych już nikt nie wymaże. Młodzi odnaleźli swoich bohaterów i nikt im już ich nie odbierze.

Październik

Do kin trafia wreszcie film Wałęsa. Człowiek z nadziei. Sama opowieść o tym filmie, służyć by mogła jako moralitet o destrukcyjnej roli kłamstwa. Karkołomne przedsięwzięcie Wajdy i Głowackiego to próba, jak sprzedać historię Lecha Wałęsy, nie pokazując tego wszystkiego, co wiemy o TW „Bolek”. Czy da się zrobić dobry film, skoro prawda jest ciekawsza od hagiograficznego scenariusza? Sprawa Lecha Wałęsy — jego uwikłań, jego prób wyzwolenia się z kompromitującej przeszłości, ucieczki i ponowne wpadanie w sidła bezpieki i własnej próżności — to jest dopiero filmowe story! To by budziło emocje! Niestety ani Wajda, ani Głowacki nie mają zamiaru opowiedzieć nam prawdy. Dostajemy za to laurkę pełną przemilczeń, utkaną niby z prawdziwych zdarzeń i scen, ale w tym co najistotniejsze niemiłosiernie załganą. Takie jest zamówienie salonu i partii, więc Wajda robi film z wynegocjowaną prawdą, kończąc artystyczny życiorys tak, jak zaczynał — na usługach partii. W październiku równolegle z filmem pojawia się książka Sławomira Cenckiewicza  Wałęsa człowiek z teczki.

Na występ symfoników z Trondheim w Krakowie i Warszawie sprzedano wszystkie bilety. To zasługa Krzysztofa Urbańskiego, który przyjeżdża jako gwiazda światowego formatu. W latach 2007—2009 asystując Antoniemu Witowi, był drugim dyrygentem naszej orkiestry. Dziś trzydziestolatek z Pabianic, obok stanowiska szefa artystycznego dwóch orkiestr — w Indianopolis (USA) i  Trondheim (Norwegia), kontraktu z Tokyo Symphony Orchestra, ma tytuł profesora nadzwyczajnego Jacobs School of Music (Indiana University) oraz zaplanowane w 2014 r. koncerty z orkiestrami z „najwyższej półki” — Berliner Philharmoniker i London Symphony Orchestra. Niesamowita kariera młodego polskiego dyrygenta jest w Posce kompletnie nieznana. Telewizje wolą szpiegować pedofilów na Dominikanie, niż pochwalić się naszą gwiazdą. A Urbański ma wszystko co kultura masowa lubi: wielki talent, urodę, wdzięk, ujmującą osobowość, międzynarodową sławę i historię jak z bajki o Kopciuszku.

Listopad

W krakowskim Teatrze Starym po aferze, do jakiej doszło w trakcie inscenizacji Do Damaszku, którą publicznośc przerwała okrzykami „Hańba!!!”, kolejny skandal. Sztuka Zamach na Swinarskiego jest ewidentnym szyderstwem z tragedii smoleńskiej, zgodnie uważają widzowie. Podczas spektaklu, raz po raz słychać rechot młodej publiczności, a na telebimie pokazuje się zmasakrowane ciała ofiar. Gdy publiczność przerwała spektakl, dyrektor teatru ze sceny wykrzyczał: „Wynoście się!”. Mimo apeli i zbierania podpisów o odwołanie dyrektora, minister Bogdan Zdrojewski twardo broni podległego mu reżysera.  W tych samych dniach w Warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej bluźniercza wideoinstalacja profanująca krucyfiks wywołuje falę protestów. Do końca wystawy w muzeum trwa nieustająca modlitwa wynagradzająca za grzech bliźnierstwa, a kard. Kazimierz Nycz w specjalnym liście ostro potępia ekspozycję.

W tym czasie szyderstw i bluźnierstw pojawiają się dwa filmy o Matce Najświętszej. Tajemnica Tajemnic Agnieszki Porzezińskiej i Pawła Sobczyka oraz Ostatnie Wezwanie Maćka Bodasińskiego i Leszka Dokowicza. Filmy powstają zupełnie niezależnie, ale układają się w jedną historię. Mówią o  zawierzeniu Matce Najświętszej, o cudach, jakich doświadczają ludzie, gdy oddadzą swe serce Maryi, o tym, jak zmienia się historia. Ten pierwszy — Tajemnica Tajemnic — ukazuje, jak genialnym aktem było to, że polscy pasterze mieli odwagę postawić kult Maryi w centrum programu ewangelizacyjnego. Bo trzeba wiary i odwagi, by w obliczu komunistycznych represji powiedzieć: Non possumus — Nie pozwalamy! Gdy wszędzie obok — w Czechosłowacji, na Węgrzech, w całym sowieckim bloku — komuniści bezwzględnie tępili struktury kościelne, prymas Stefan Wyszyński na pytanie o fenomen wolności Kościoła w Polsce wskazywał na Matkę Najświętszą. Gdy zapytano Jana Pawła, jak będzie brzmiało zawołanie jego pontyfikatu, odparł: „Totus Tuus Maryjo”. Tajemnica Tajemnic pozwala zrozumieć, dlaczego mówimy: Matka Boska Zwycięska.

Ostatnie Wezwanie — opowieść o objawieniach w Medjugorie, mimo sceptycznej, oficjalnej postawy Kościoła, pokazuje niesamowite owoce pielgrzymek do miejsca objawień. Nawrócenia, spowiedzi i świadectwa cudownych uzdrownień.

Grudzień

Dwa tygodnie po premierze Odprawy posłów greckich w Teatrze Polskim (reż. Ryszard Peryt) ze świetną muzyką Włodka Pawlika, kompozytor i pianista jazzowy wydaje płytę  Kolędy Polskie — Piano/Jazz/Solo. Pawlik należy do tej klasy muzyków, których największy dramat polega na tym,  że mogą wszystko. Wirtuozerskie opanowanie instrumentu, talent kompozytorski, imponująca wyobraźnia harmoniczna, klasyczny warsztat i ta charakterystyczna  chopinowska skaza sprawiają, że jego interpretacje kolęd można słuchać cały rok. Jednocześnie z premierą płyty dociera z Los Angeles do Polski wiadomość, że poprzednia płyta Pawlika  Night in Calisia  została nominowana do nagrody Grammy.

W połowie miesiąca w klubie Hybrydy odbyła się premiera książki Resortowe DzieciMedia. Dorota Kania, z pomocą Macieja Marosza i Jerzego Targalskiego, opisała związki dziennikarzy i pracowników najważniejszych mediów III RP z aparatem komunistycznych służb i partii.

Nie chodzi tu tylko o koneksje rodzinne ani o lustracje konkretnych biografii, lecz o system władzy nad przekazem informacji i wyobraźnią Polaków. Nie da się zrozumieć transformacji, nie pojmiemy, skąd się wziął tzw. przemysł pogardy i dominujący klimat w mediach, nie biorąc pod uwagę sytuacji personalnej polskich redakcji. Ta książka rodzi z jednej strony uczucie ulgi — bo wiele wyjaśnia, z drugiej budzi przerażenie, że to aż tak perfidnie zostało ustawione. Książka powinna stać się obowiązkową lekturą na wydziałach dziennikarstwa i politologii. Już nie można udawać, że jej nie ma. Oparta na dokumentach, osadzona źródłowo i faktograficznie jest trudna do zakwestionowania. Obok książek Przemysł pogardy Sławomira Kmiecika i Antykaczyzm Ryszarda Legutki mówi nam o Polsce więcej niż uczone rozprawy politologów. Jest też wskazaniem, że kluczem do zmiany w Polsce jest odsunięcie postkomunistycznych i bezpieczniackich środowisk od wpływu na nastroje społeczne w Polsce. Wymowne jest to, że zanim książka trafiła do Empiku, była na trzecim miejscu bestsellerów. Tylko w pierwszym tygodniu sprzedano 30 tys. egzemplarzy.

Mijający rok to także trudny start Telewizji Republika — blokada wielu sieci kablowych dla tej telewizji — i ciągła walka TV Trwam o przyznane już i opłacone miejsce na multipleksie. Biorąc pod uwagę cichy bojkot reklamodawców wobec konserwatywnych tygodników, kłopoty z nazwą „wSieci” problemy z dystrybucją gazet, rok 2013 zapisze się jako etap walki o sprawiedliwy ład medialny w Polsce.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama