Wytwórnia nadziei

O wytwórni Grassroots Films i jej filmach

Mieszkają w Ameryce. Są grupą chłopaków, która od kilku lat objeżdża świat z trzema nakręconymi przez siebie filmami. Ich produkcje poruszają do głębi młodzież na wszystkich kontynentach.

 

Swoim przekazem pomagają młodym odkrywać życiowe powołanie. Trzymaj się mocno krzesła, niewielka wytwórnia filmowa „Grassroots Films” z Nowego Jorku nadchodzi z naprawdę mocnym przesłaniem o Dobrej Nowinie!

Dobre obrazy

Ktoś kiedyś powiedział, że współczesnym katolikom brakuje „siły przebicia”, o której tak niesamowicie pisał w książce pod tym samym tytułem znany duszpasterz krakowskiej „Beczki”, dominikanin, ojciec Tomasz Pawłowski. Kto napisał te słowa, był w ogromnym błędzie! Ciągle są w świecie świadkowie Chrystusa, którzy sami płonąc wewnętrzną radością i nadzieją, rozpalają nimi serca i umysły innych. Do tej grupy bez wątpienia zalicza się nowojorska ekipa filmowa „Korzenie traw” (ang. „Grassroots”), działająca pod kierownictwem doświadczonego katolickiego reżysera Josepha Campo.

Natchnione słowami Jana Pawła II o tym, by „dzisiejsi ludzie przekładali wiarę na kulturę”, niewielkie, ale profesjonalne studio filmowe podjęło służbę w archidiecezji nowojorskiej jako prawdziwe dzieło współczesnej ewangelizacji. Zanim jednak jako medialne atelier stało się narzędziem promującym wartości „pro life”, przeszło swoją niedługą, acz bogatą w doświadczenia drogę.

Początkiem był tu rok 2001, kiedy to w Nowym Jorku doszło do pamiętnych zamachów na wieżowce Word Trade Center. Pod wpływem doświadczenia tamtych chwil ekipa przyjaciół w składzie: Joseph Campo, Charles Kinnane, Clifford Azie i Michael Campo, powołała do życia studio filmowe „Grassroots”. Jak mówi szef, Joe: „To był ciężki czas. Wielu ludzi zginęło w zamachach, a ludzkie życie zostało zbagatelizowane. Społeczeństwo zaczęło nagle potrzebować dobrych obrazów. Wszyscy potrzebowaliśmy czegoś, co niosłoby nadzieję i było zanurzone w Bożym Duchu, i tak powstała wytwórnia!”.

Przypieczętowaniem powstania studia była wizyta Jana Pawła II. Niespełna pół roku później, w Toronto, papież powiedział do milionowej rzeszy młodych, by nie bali się „świadczyć o Chrystusie”. Na owoce tego charyzmatycznego apelu nie trzeba było długo czekać.

Pan Bóg na ulicy

Pod wpływem papieskich słów, a także przeżyć związanych z zamachami terrorystycznymi młodzi ludzie z „Grassroots” wzięli się energicznie do pracy. Jej pierwsze efekty pojawiły się pod koniec 2004 roku w postaci krótkiego, jednak niezwykle wartościowego filmu. Początkowo na szklanym ekranie, a później także w internecie, setki tysięcy, nie tylko katolików, mogły zobaczyć film pt. „God in the streets of New York City” („Pan Bóg na ulicach Nowego Jorku”), przedstawiający parafialną procesję eucharystyczną. Obraz rzeszy wiernych przechodzących głównymi alejami Nowego Jorku w święto Bożego Ciała, z kapłanem niosącym Pana Jezusa w monstrancji na czele, poruszył do głębi serca milionów wiernych we wszystkich krajach.

Wykorzystana podczas uroczystości monstrancja była jedną z sześciu, które Jan Paweł II osobiście poświęcił. W nowojorskiej metropolii, na ulicach której wielu ludzi zginęło w atakach terrorystycznych, teraz można było zobaczyć grupę rozmodlonych katolików, żwawym krokiem pewnie podążających za kapłanem. Wszystko w perfekcyjny sposób nakręcone w niesamowitej jakości i rozdzielczości obrazu. Wydawać by się mogło, że to dzięki temu nieamatorskiemu podejściu film doczekał się międzynarodowej nagrody INIGO 2005 w Bonn. Jednak czy to na pewno owe czynniki miały największy wpływ na wygraną?

Młodzież z wytwórni „Korzenie traw”, nie ograniczając się tylko do terenu własnej diecezji, postanowiła zaprezentować swoje dokonania filmowe kolegom i koleżankom w innych stanach. Efekt był piorunujący. Nakręcony na taśmę dokument dotyczący kapłaństwa pt. „Fishers of the men” („Rybacy ludzi”) wkrótce obiegł całą Amerykę! Katolicka prasa w USA okrzyknęła go filmem, który nie dość, że jest aktualny w sposobie docierania do przyszłych seminarzystów, to zdobył też kolejną festiwalową nagrodę, tym razem Gabriel Award za rok 2007.

 

 

Święty Franciszek i kultura krzyża

Kolejnym krokiem na drodze młodych twórców było rozpoczęcie współpracy ze znanym franciszkaninem, ojcem Stanem Fortuną. Będąc niezwykle utalentowanym muzykiem, ale nade wszystko kapłanem, napisał on słynny utwór „Każdy musi cierpieć!”, do którego producenci filmowi przygotowali videoklip, ukazujący ciężkie życie młodzieży gett rasowych i znaczenie wiary katolickiej w ich życiu. Kolejnymi produkcjami były filmy „Cross Culture” („Kultura krzyża”) i „St. Francis House („Dom św. Franciszka”). Pierwszy z nich pokazuje, że we współczesnym świecie są młodzi wierni krzyżowi Chrystusa. Film opowiada historię pokolenia, które podczas pontyfikatu Jana Pawła II zaczęło podążać za znakiem zbawienia i trwa w tym dążeniu do dziś. Druga produkcja przedstawiała natomiast dom opieki dla młodych mężczyzn, w którym opiekę sprawują nowojorscy franciszkanie. Nauka czytania, pisania, często wielogodzinne rozmowy i długoterminowe terapie odwykowe to tylko nieliczne elementy życia w domu św. Franciszka.

Ludzkie doświadczenie

Teraz wyobraźmy sobie miejsca, których nikt nigdy wcześniej nie pokazał w żadnej telewizji, w żadnym programie. Miejsca, które ładunkiem cierpienia obarczają także ludzi mających robić o nich reportaże. Nowojorskie slumsy, afrykańskie dzielnice biedoty — tam się zazwyczaj kamer nie zabiera. Przełomu dokonuje tu właśnie „Grassroots”, wytwórnia, która ze swoim sprzętem postanowiła zejść do świata bezdomnych w Nowym Jorku, porozmawiać z sierotami w Peru czy wreszcie sfilmować chore na AIDS dzieci w Ghanie, w Afryce.

„«The Human Experience» («Ludzkie doświadczenie») to najprawdopodobniej jedna z najpiękniejszych prawdziwych historii przedstawionych w filmie. Nigdy nie widziałam piękniejszego filmu, który byłby oparty na faktach” — wyznaje 29-letnia Halszka z Pragi, która obejrzała film podczas objazdu „Grassroots” po zachodniej Europie.

Młoda Czeszka w swoich odczuciach nie jest odosobniona. Najnowszy film „korzennych twórców” opowiada prawdziwą historię dwójki braci, którzy w tej produkcji zagrali samych siebie. Znudzeni bezwzględnym tempem pracy w amerykańskim stylu, ruszają po przygodę życia, do krajów Trzeciego Świata, by nieść pomoc najuboższym.

Siła oddziaływania filmu „Ludzkie doświadczenie”, refleksje które rodzą się po jego obejrzeniu, a także liczba dyskusji i debat w wymiarze globalnym nad przyszłością młodego pokolenia są ogromne. Spowodowały, że twórcy otrzymali już prawie trzydzieści nagród na festiwalach wszystkich kontynentów, w tym dwie nagrody na Festiwalu Filmów Katolickich w Rzymie w 2009 roku, a także na Festiwalu Ludzkiej Duszy w Tel Avivie.

A co u nas?

Na koniec jedno pytanie: Czy Polska, kraj o niezwykłej tradycji, ogromnej spuściźnie narodowej i nieprzeciętnie bogatej kulturze jest krajem mediów katolickich, gdzie lansowane są dobre i wartościowe obrazy? Chyba potrzeba nam w tym względzie jeszcze sporo zaangażowania! Być może za niedługo pomogą nam w tym ambitni filmowcy, gdyż chłopcy z grupy „Grassroots” mają zamiar odwiedzić Polskę i właśnie tutaj przez pewien czas wraz z polską młodzieżą rozpocząć prace nad filmami godnymi Pokolenia Jana Pawła II.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama