"Ranczo" z happy endem [GN]

Na planie serialu "Ranczo" - jak kręcenie filmu zmienia życie lokalnej społeczności?

"Ranczo" z happy endem [GN]

Nagrania sceny, która trwa kilka minut, pochłaniają co najmniej pół godziny. Od lewej: Paweł Królikowski i Ilona Ostrowska w dworku w Sokulach.
Autor zdjęcia: Roman Koszowski


— „Ranczo” to serial z happy endem — mówi reżyser Wojciech Adamczyk. Dzięki pomocy filmowców happy endem zakończył się też remont kościoła w filmowych Wilkowyjach, czyli wiosce Jeruzal pod Mińskiem Mazowieckim.

Przyjeżdżamy na plan do dworku Lucy i Kusego w Sokulach niedaleko Żyrardowa. Przed gankiem Paweł Królikowski — Kusy przegląda tekst swojej roli, ale patrzy na nas pytająco. — Jesteśmy z „Gościa Niedzielnego” — wyciągam rękę. — Szczęść Boże — uśmiecha się i tłumaczy, że nie będzie mógł teraz rozmawiać, bo zaraz idzie na plan. — Nie mam nawet czasu, żeby zadzwonić do swoich dzieci — mówi (dowiadujemy się, że ma ich pięcioro). W dworku trwają próby sceny tuż po wejściu Lucy, która już od progu pyta, co u ich córki Dorotki. Dziewczynkę grają na zmianę bliźniaczki Weronika i Wiktoria Kunka, które teraz bawią się ze swoją mamą.

„Światła, kamera, akcja!” — komenderuje raz po raz reżyser, a aktorzy odgrywają krótkie scenki. Brak im czasu nawet na herbatę. Zdjęcia zarówno w dworku w Sokulach, jak i w Jeruzalu, położonym pod Mińskiem Mazowieckim, zaczynają się około ósmej, a kończą o zmierzchu. Aktorzy śpią w hotelach blisko planu, żeby przed świtem nie dojeżdżać z Warszawy.

Gwiazdy i przyjaciele

Dziś raz pada, raz świeci słońce, ale na szczęście zdjęcia są robione we wnętrzu. Gorzej było podczas ostatnich 25 dni zdjęciowych w Jeruzalu, kiedy codziennie lało. Wśród ekipy producentów Studia A biegają jak między domownikami cztery psy właścicieli. Ilona Ostrowska — Lucy mówi, że wszyscy tworzą na planie filmową rodzinę. — Od pięciu lat lubimy ze sobą spędzać czas — podkreśla. Dostała tę rolę w 2005 r. z castingu. — Trochę inaczej postrzegałam swoją karierę, z dystansem podchodziłam do seriali, ale ten wybrałam ze względu na to, że gram główną rolę i z powodu tak interesującego scenariusza. Dużym wyzwaniem aktorskim był dla Ostrowskiej akcent, z którym wypowiada swoje kwestie. Przez miesiąc uczyła się go, rozmawiając z Polką mieszkającą przez 20 lat w Chicago. Po pięciu latach pracy w „Ranczu” aktorka jest rozpoznawalną gwiazdą, ale gdy jej to mówię, zaprzecza i przyznaje, że unika takich niezręcznych sytuacji, kiedy wszyscy zwracają na nią uwagę.

Reżyser oprócz Ostrowskiej wybrał kilku aktorów z castingu, ale od początku wiedział, że wójta i księdza zagra Cezary Żak, a rola Michałowej jest napisana dla Marty Lipińskiej. Dla niego praca nad serialem trwa cały rok: — Scenariusze serii dostaję koło marca, i kiedy jest emitowany piąty odcinek, kończę montować ostatni — opowiada. — Ten serial stale zaskakuje scenariuszowo, dlatego nie wpadamy w przewidywalną serialową sieczkę. Trzeba się starać, bo dla mnie zrobienie opowieści ciągnącej się przez 13 tygodni jest trudniejsze niż realizacja jednego filmu — podkreśla.

Wreszcie ma dla nas czas Paweł Królikowski. — To się zdarza aktorowi rzadko, ale bardzo lubię tę rolę — cały czas się uśmiecha. — Grając Kusego, czuję się taki czysty, jakbym był nastolatkiem i odkrywał świat. Tak też jest z tą pracą, trzeba do niej podchodzić z entuzjazmem, ale i doświadczeniem starego zgreda.

Jeruzal jak ulał

Po drodze w ulewnym deszczu w Jeruzalu wita nas słońce, w którym widać znajomy z ekranu telewizora wilkowyjski kościół pw. św. Wojciecha. Wcześniej każdy zatrzymuje się przy sklepie spożywczo-przemysłowym filmowej Krystyny Więcławskiej. Latem do zdjęć na słynnej ławeczce ustawiają się w kolejce turyści. We wsi nie ma restauracji takiej jak w Wilkowyjach, więc w sklepie kupujemy bułki i kabanosy, żeby zjeść je na obiad. Hanna Gostołek pracuje tu od 14 lat, a od pięciu pozuje do zdjęć odwiedzającym. Sprzedaje widokówki ze zdjęciami z filmu i legendarne wino „Mamrot” za 5 zł. Na etykietce odczytujemy zniechęcający do picia zestaw sztucznych substancji, a więc ostatecznie nie jest to zachęta do korzystania z trunków.

— Kiedy są zdjęcia, sklep jest zamknięty — opowiada pani Hanna. — Przestawiają kasy, spożywkę i co tam trzeba. Czasem pani Pazurowa, grająca Więcławską, pyta mnie o coś. Na przykład, jak kasę otwierać. Okazuje się, że w domu sprzedawczyni ostatnio kręcono sceny małżeńskie filmowego policjanta. — Zawsze się coś zarobi — mówi.

— Czasem za cały dzień, czasem za godzinę płacą statystom 73 zł do ręki — opowiada pracujący na rynku operator koparki. A jaka ładna w rzeczywistości jest filmowa Jola — Ela Romanowska. Kiedy dzwoniła do swojego dziadka, żeby oglądał „Ranczo”, to jej nie poznał — opowiadają zaglądający do sklepu.

Jeruzal odwzorowujący Wilkowyje znalazł kierownik produkcji Paweł Mantorski, który na skróty jechał z pobliskich Latowicz, gdzie kręcono sceny w Urzędzie Gminy. — To jest to! — krzyknęli zgodnie z reżyserem i kierownikiem planu. Potem poszli na rozmowy do proboszcza ks. Andrzeja Sobczyka. Ten nie mógł zgodzić się na zdjęcia na plebanii i w kościele bez przeczytania scenariusza. Kiedy go dostał, pojechał po decyzję do bp. Leszka Sławoja Głódzia, bo Jeruzal leży w diecezji warszawsko-praskiej. Jak się okazało, biskup znał reżysera i miał do niego zaufanie, więc na zgodę nie trzeba było czekać.

— Ksiądz proboszcz wie wszystko o naszej wsi i filmie — mieszkańcy Jeruzalu kierują nas na plebanię. — A poza tym jest podobny do pana Żaka. Razem z nami idzie na plebanię ks. Włodzimierz Milewski z parafii Mścice w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Jest fanem serialu i przyjechał tu na urlop.

Kosz i sukienka

Kiedy zaczynają się zdjęcia, ksiądz proboszcz nie ma gdzie przyjmować narzeczonych czy zgłaszających pogrzeby. — Latem robię to w ogrodzie, gorzej zimą, bo w kancelarii parafialnej też kręcą. Od początku „Ranczo” weszło w życie całej parafii. Najważniejsze, że ekipa pomogła w zbieraniu funduszy na gruntowny remont XVIII-wiecznego kościółka. — Reżyser i aktorzy sami wyszli z inicjatywą organizowania loterii i sprzedawania cegiełek na kościół przy okazji odpustu parafialnego i dożynek — opowiada ks. Sobczyk. Bardzo włączył się w to pan Cezary Żak z żoną Kasią, grającą Solejukową, Jacek Kawalec, Artur Barciś, Paweł Królikowski — wylicza. A potem reflektuje się, że naprawdę pomagali wszyscy. Wśród fantów sprzedawanych na aukcji były dwie role w filmie wylicytowane po 600 zł, które kupiły dwie wielbicielki serialu, sukienka Lucy, a nawet sprzedany za 400 zł kosz, w którym Michałowa nosiła zakupy.

— Pan Bóg nam podesłał tych ludzi w potrzebie, ale pomagali też parafianie, którzy po dziesięciu przychodzili do pomocy w remoncie — podkreśla, żeby nikt nie myślał, że Jeruzal to społeczność filmowych „ławkowiczów”, siedzących tylko przed sklepem. — A z problemem pijaństwa borykamy się jak w całym kraju — dodaje.

Ks. Sobczyk zaprzyjaźnił się z aktorami. Katarzyna i Cezary Żakowie nie przez przypadek obchodzili właśnie tutaj 20-lecie małżeństwa. Sam też bywa konsultantem filmu. Nauczył Cezarego Żaka, jak, nie odpinając wszystkich guzików, wkłada się sutannę albo korygował wkładanie zielonych szat liturgicznych na ślub. — W następnych odcinkach wójt zamieszka na plebanii — zdradza nam. — „Ranczo” uzmysławia, że relacje międzyludzkie stale się zmieniają, miejmy nadzieję, że na lepsze — mówi. Tego też pewny jest reżyser. — Nasz serial daje nadzieję na to, że może być lepiej — mówi.

W marcu przyszłego roku na ekrany wejdzie piąta edycja tego najpopularniejszego serialu Jedynki.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama