"Ej do nieba nam potrzeba"

O wystawie poświęconej twórczości ks. Józefa Baki

W dzisiejszej kulturze, która wyznaje złudną wiarę w wieczną młodość, ks. Józef Baka, XVI II-wieczny poeta, ma wiele do powiedzenia. Może uda mu się wstrząsnąć nami tak, jak sobie współczesnymi, których portrety trumienne można oglądać na wystawie w warszawskim Muzeum Literatury.

"Ej do nieba nam potrzeba"

"Księdza Baki Uwagi śmierci niechybnej" -taki tytuł nosi wystawa poświęcona kontrowersyjnej postaci, jaką niewątpliwie był - i jest - ks. Józef Baka, jezuita. Nikt w całej literaturze polskiej nie pisał o śmierci tak jak on. Pełne ekspresji opisy rozkładu ciał i dotyczące przemijania tego świata miały jeden cel: skierować wzrok na Tego, który daje życie, by po śmierci Go spotkać. „Dzisiaj rozkosz i bogactwo,/ jutro ropa i robactwo" - przestrzegał ks. Baka po to, by zaraz napisać: „Sami wiecie, źle na świecie/ ej do nieba nam potrzeba!".

Wystawa w Muzeum Literatury w Warszawie dotyczy zbioru wierszy ks. Baki, zatytułowanego: „Uwagi rzeczy ostatecznych i złości grzechowej", które są związane z ikonograficznym motywem dance macabre. Czy ks. Baka straszy śmiercią? Trochę tak, ponieważ upatruje w swych wierszach o śmierci doskonałe narzędzie ewangelizacyjne. Powiedzmy więc za autorem: „Czytajże chętnie, miły czytelniku,/ A śmierć uprzedzaj cnotą, katoliku".

Missio Bakana

Nie dość, że nie mamy ani jednego portretu słynnego jezuity, to nawet nie jest znana dokładna data jego narodzin. Przyjęto, że urodził się 18 marca 1707 roku, ale niektóre źródła podają rok 1706. Pochodził z zamożnej szlacheckiej rodziny litewskiej herbu Massalski Książę III i był dziedzicem dóbr Śliżyn i Januszkiewicze. Jako osiemnastolatek wstąpił do zakonu jezuitów, w 1735 roku został księdzem w Wilnie, wykładał także w szkołach jezuickich oraz jako profesor retoryki w Akademii Wileńskiej. Otrzymał tytuł doktora teologii. Znal biegle łacinę, podstawy greki, kulturę teologiczną i filozoficzną. Był uznanym kaznodzieją wśród elity wileńskiej, mimo to opuścił inteligenckie kręgi Wilna - od tej chwili przez ponad dwadzieścia lat poświęcił się misjom wśród wiejskiego ludu Litwy i Białorusi. Od 1736 roku przebywał w Missio Plateriana w Kra-sławiu, a później został przeniesiony do Błonia nad rzeką Citewką. W 173 9 roku sprzedał swoje odziedziczone dobra i założył właśnie tam Missio Bakana, której został superiorem w latach 1741-1757. Oprócz niego pracowało tam pięciu misjonarzy, a ks. Baka tak poświęcił się tej pracy, że swoją Missio Bakana rzadko opuszczał.

Na starość wrócił do Wilna, zamieszkał w domu profesorów przy kościele jezuickim św. Kazimierza i został kaznodzieją Bractwa Dobrej Śmierci. Kiedy wydał swoje „Uwagi", sprawował funkcję prefekta kaplicy Bożego Ciała przy wileńskim kościele akademickim. Jego kazań słuchały tłumy. Na przełomie maja i czerwca 1780 roku przybył na krótko do Warszawy, gdzie niespodziewanie zmarł. Został pochowany w podziemiach kościoła oo. Jezuitów Matki Bożej Łaskawej na Starym Mieście.

„Uwagi" ks. Baki

W czasach gdy ks. Baka tworzył swoją Missio Bakana, bywał czasami w Miliczach blisko Mińska białoruskiego. Tam poznała go i zapamiętała sędzina Szemeszowa, a spotkania te zrelacjonowała w swoich pamiętnikach Ewa Felińska, pisząc: „U niego wiersze sypały się jak z rękawa. Gębę otworzy o czymkolwiek, to i wiersz zaraz". Mieszkając znów w Wilnie, wydał ks. Baka anonimowo swoje wiersze, medytacje i przestrogi. Niewielka książeczka miała dwie części i dwa tytuły: „Uwagi rzeczy ostatecznych i złości grzechowej" oraz „Uwagi śmierci niechybnej", a ujrzała światło dzienne w 1766 roku. Pierwsza część posiadała takie oto motto zaczerpnięte z Listu do Hebrajczyków: „Aby się odnowili ku pokucie ci, którzy sobie znowu krzyżują Syna Bożego". Wiersze tu zamieszczone miały charakter wybitnie pokutny, pokazywały, dokąd prowadzi grzech człowieka. Ale mówiły też o wielkim miłosierdziu Boga, któremu Baka ogromnie ufał. Nie można nie wspomnieć tu o wierszach mistycznych, porównywanych do poezji św. Jana od Krzyża, w prosty sposób wyznających miłość do Boga.

„Postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem śmierć" oraz „Śmierć królowała od Adama" - takie cytaty rozpoczynają „Uwagi śmierci niechybnej". Te, przeznaczone „wszystkim stanom", podkreślały nieuchronność śmierci.

Nie była to ani przeciętna poezja barokowa, ani nawet dobra poezja metafizyczna. Baka był kontrowersyjny od zawsze, nawet biorąc pod uwagę czas, w jakim tworzył. Swoje poglądy wyrażał pewnie zbyt bezkompromisowo, ale o tu mu chodziło: zamierzał wstrząsnąć, chciał być nieobojętny. Nie oszczędzał nikogo: życie płytkie i przywary wytykał i chłopom, i damom („W lot kapturki podrą szczurki/Tam bukiety i tupety./Salopy od ropy/Zbutwieją, struchleją"), rycerzom („Mój rycerzu, tchórz w kołnierzu,/ Gdy śmierć stawa w tem przymierzu"), młodzieży i ... księżom („Mości księże, pieścidełko,/Proszę zgadnąć, gdzie pudełko/Zamczyste, sklepiste/Co księży mitręży?").

Czarny humor dla nieba

Dziś, czytając „panienki w trumienki", „hej boginie wszystko zginie", „pusta flasza cię odstrasza, pusta krypta cię zaprasza" czy „z lury gnoju wstań robaku", można się roześmiać i trochę obruszyć. Czy ks. Baka chciał rozśmieszyć? Na pewno był świadomy, że i taką reakcję mogą wzbudzić jego wiersze, lecz traktował je bardzo poważnie. Baka swoim czarnym humorem wstrząsał, korzystał z groteski, literatury sowizdrzalskiej, a nawet wykorzystywał popularne pieśni pijackie. Prawda jest taka, że śmierć jest dla wszystkich równa, ze wszystkimi obchodzi się jednakowo, i tę jej właściwość jezuita postanowił wykorzystać w swojej nietypowej pracy ewangelizacyjnej. Taka makabryczna wizja śmierci przemówi do każdego z jednakową siłą, śmierć strywializowana, brutalna, pełna robactwa i rozkładu ciała

"Ej do nieba nam potrzeba"

Nie poznali się na Bace klasycy i młodopolscy artyści. Długo cytowano Bakę głośno, przy tym rechocząc albo uważając go wręcz za symbol totalnego grafomaństwa. Nawet dwudziestowieczni krytycy literaccy nazywali tę poezję „symbolem złego smaku". Tymczasem infantylne rymy i rytm prostej (lub - jak kto woli - prostackiej) wyliczanki miał konkretny cel, podobnie jak turpistyczne opisy i gorliwe wezwania i napomnienia. Ks. Józef Baka pragnął za pomocą tych środków wywołać w czytelniku duchowy wstrząs i skłonić go do religijnej odnowy. Jego radykalizm jest aktualny do dziś i wciąż nie pozostawia odbiorcy obojętnym. A znawcy i teoretycy literaccy? Dziś już nikt nie traktuje źle ks. Baki, wręcz przeciwnie, uważany jest za genialnego przedstawiciela poezji późnego baroku.

Baka, choć przez długi czas był „tylko" prowincjonalnym księdzem, posiadał przecież wykształcenie, które na szczęście nie przeszkadzało mu w prosty sposób wyrażać swej wiary:

Tak jest:

Wierzę zmartwychwstanie!

Już w wesołym jestem stanie,

Ani się z tego już smucę,

Ze wkrótce w proch się obrócę.

Z prochu wzięty,

w proch wrócony

I z prochu będę wskrzeszony!

O to księdzu Bace chodziło, by twarze patrzące z portretów trumiennych zawieszonych na ścianach Muzeum Literatury, poruszone „Uwagami śmierci niechybnej", wypowiedziały przed śmiercią takie słowa:

Dobranoc o Jezu!

O miłości moja!

Niech w Twych ręku usnę

ja lepianka Twoja.

Niechaj mi się śni zawsze

o Tobie,

Niechaj rozmawiam z Tobą

dziś sobie.

O Jezu me kochanie! („Uwaga wieczorna")

Na wystawie w Muzeum Literatury w Warszawie zgromadzono portrety trumienne znanych osiemnastowiecznych osobistości, do których ks. Józef Baka mógł kierować swe stówa.

„Konterfekt osoby nieboszczykowskiej" - tak w staropolskiej polszczyźnie nazywano portret zmarłego. W barwnym pejzażu barokowej sztuki europejskiej portret trumienny jest zjawiskiem specyficznym i odosobnionym. Z reguły malowano go olejem na blasze o kształcie sześcio- lub ośmioboku, co odpowiadało przekrojowi trumny. Przedstawiał zmarłego w popiersiu, a jego silna ekspresja polega na tym, że anonimowi twórcy nie stosowali światłocienia, lekko deformował i twarz, a przeszywający wzrok portretowanego nieboszczyka spoglądał prosto na widza. Na wystawie pokazano także ilustracje współczesnego artysty Jana Lebensteina, którego „Uwagi..." zainspirowały do stworzenia cyklu gwaszy. Po raz pierwszy zostały pokazane projekty witraży tego artysty. Wystawie towarzyszy pokaz multimedialny przygotowany przez Joannę Żamojdo i Alberta Szostkiewicza. Wystawa jest czynna do końca marca.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama