Z nadzieją czekamy na Papieża

Kilka myśli przed wizytą apostolską Jana Pawła II w Polsce 2002

Ojciec Święty wrósł w pejzaż Ojczyzny, zmagań Polaków z samymi sobą... Co powie nam teraz? Jak w polskim kontekście osądzi orędzie Miłosierdzia, kierowane do całego świata? Boć przecież wizyty apostolskie Papieża przynoszą swoisty klucz do interpretacji drogi, którą przebywamy jako społeczeństwo, jako naród w tych latach...

Kiedy czytamy uważnie to, co Ojciec Święty mówił podczas wizyt do Polski, zauważamy, że wszystkie istotne tematy poruszył już w 1979 roku. Zarówno teologiczne, ściśle religijne, jak i wynikające z wiary katolickiej dla życia społecznego. „Człowiek . musi mieć pewność swego pierwszeństwa w jakimkolwiek układzie stosunków i sił", „musi mieć pewność swojego autentycznego obywatelstwa" - mówił.

Każda następna wizyta stanowiła swoiste uszczegółowienie... Papież wsłuchuje się, wpatruje w sytuację społeczeństwa, w to, co drga: co się umacnia, ale i co słabnie; w to, jak Polska i Kościół, który jest w Polsce, radzą sobie ze swoimi zadaniami w różnych uwarunkowaniach życia społecznego. I mówi to, co uważa za potrzebne w konkretnej sytuacji, w konkretnym momencie rozwoju Polski. Wyrażały to już same hasła poszczególnych pielgrzymek: „Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja"; „Do końca ich umiłował"; „Bogu dziękujcie, ducha nie gaście"; „Polska potrzebuje ludzi sumienia"; „Dekalog"; „Osiem Błogosławieństw". I teraz: „Bóg bogaty w miłosierdzie".

Moje nadzieje i oczekiwania w znacznej mierze dotyczą naszego odbioru papieskiego przesłania. Czy będzie dojrzały? Czy będzie „na dłuższą metę", czy jeszcze raz wywoła chwilową euforię, a zostanie tylko jakiś klimat powracającej nadziei, który osadzi się na szarej, skonfliktowanej, polskiej codzienności?

Czy dostrzeżemy orędzie o Bożym Miłosierdziu jako okazję do odnowienia wiary w osobowego Boga, Jezusa Chrystusa, który i w którym Ojciec „do końca nas umiłował", i Ducha Świętego, który „odnawia oblicze ziemi, tej ziemi"? Dziś nam wszystkim, osobom świeckim i duchownym, jest bardzo potrzebne odnowienie wiary i osobistej więzi z Bogiem, odczytanie swojego życia w świetle tej rzeczywistości. Potrzebne jest nam doświadczenie własnego życia jako cząstki misterium zbawienia... Nieobce są nam trudne realia spękanych rodzin, chaos, w jakim pogrążone jest życie osób; zaśpie -szenie, które staje się „wyścigiem szczurów", „bieg donikąd"; lęk przed bezrobociem, bezradność wobec zjawisk niszczących społeczne życie, jak korupcja czy przemoc... Ale doświadczamy również głębokiego pragnienia odnowy, wielu z nas - zwłaszcza młodzież - coraz częściej poszukuje okazji odprawienia rekolekcji i doświadczenia wspólnoty...

Wielokrotnie przypomina mi się to, co Jan Paweł II powiedział na Jasnej Górze w 1979 roku: „Często przychodziliśmy tu z całym polskim Episkopatem, by przyłożyć nasze pasterskie ucho do serca Matki. Jeśli chcemy dowiedzieć się, jak kształtują się dzieje Polaków, trzeba przyłożyć ucho do tego miejsca. Trzeba usłyszeć echo całego życia narodu w Sercu Matki".

W moim przekonaniu wszystko, co mówi Papież podczas wizyt do Ojczyzny Jest też odzwierciedleniem problemów, jakimi żyją Polacy, jest naprowadzeniem na głębszy nurt naszego społeczeństwa. Trzeba „przyłożyć ucho", trzeba starać się usłyszeć echo całego życia narodu -w słowach Papieża. Za kilka dni będziemy mogli zobaczyć, jak nasze problemy i problemy współczesnego świata Jan Paweł II sytuuje w kontekście Bożego Miłosierdzia, jak w tym kontekście wskazuje nam drogę do tego, byśmy odzyskali nadzieję i byśmy uświadomili sobie, że znów możemy stać się wspólnotą, zbudowaną na solidnym fundamencie wiary.

Warto wrócić wspomnieniami do kończącej 97. podróż apostolską Papieża Mszy św. w Meksyku... Widzieliśmy niesamowite zmęczenie Ojca Świętego, cierpienie wyraźnie widoczne na twarzy, zmaganie się z fizyczną bezsilnością, jakby każdym mięśniem zbolałego organizmu walka o to, by nieść postanie Chrystusa, słowo uznania dla nowego kanonizowanego, wywodzącego się ze społeczności tubylczej, indiańskiej -tak żywiołowo oczekiwane przez meksykańską społeczność. Kilka razy pojawił się, przebijający się przez cierpienie, cień uśmiechu na twarzy Papieża... Przyznam, że było to dla mnie „doświadczenie wiary". To czyni Jan Paweł II -mistyk, zjednoczony modlitwą z Ojcem i Synem, i Duchem Świętym... Podejmuje trud „do końca".

Wcześniej, pod koniec Światowego Spotkania Młodzieży z Papieżem w Toronto, coś „drgnęło" w szerokich kręgach społeczeństwa kanadyjskiego... Kanadyjskie media wyrażały radosne zdziwienie bardzo wielu osób i całych środowisk, że jest możliwe życie sensowniejsze, bogatsze w treści, niż im się wydawało jeszcze kilkanaście dni wcześniej... To było radosne zaskoczenie, przywracające głębszy wymiar nadziei. Nadziei społecznej. Oby to doświadczenie stało się i naszym udziałem...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama