Wszystko dzieje się po raz pierwszy

Rozmowa z bpem Władysławem Blinem, pasterzem diecezji witebskiej (istniejącej od 13.10.1999)

— Od kiedy istnieje diecezja witebska?

Moja diecezja to tereny prześladowane od czasów rewolucji październikowej. Na olbrzymim terenie nie budowano w ogóle kościołów, nie było księży ani sióstr zakonnych. 70 lat trwała „przerwa” w duszpasterstwie. Dopiero po roku 1989 nastąpiło odrodzenie wiary, które trwa do dziś. Ojciec Święty mianował pierwszego arcybiskupa dla Białorusi Tadeusza Kondrusiewicza. Po półtorej roku odszedł on do Moskwy, a na Białorusi zostały utworzone nowe struktury kościelne. Powstały wtedy diecezje grodzieńska, pińska i mińsko-mohylewska. Ja wtedy byłem proboszczem i dziekanem w Mohylewie. Po dziesięciu latach zauważono w Stolicy Apostolskiej, że na północy naszego kraju, w okolicach Witebska, również jest wielu katolików. Ojciec Święty powołał nową diecezję i wyznaczył mnie na jej pierwszego biskupa. 13 października 1999 roku została utworzona diecezja, a ja przyjąłem sakrę biskupią w katedrze witebskiej 20 listopada. Właściwie dopiero rozpoczynamy organizowanie struktur kościelnych w tej części świata.

— W jakiej sytuacji znajduje się nowy Kościół lokalny, którego Ksiądz Biskup jest pasterzem?

To sytuacja jednocześnie i trudna, i piękna. Trudna, bo nie ma niczego, co można by kontynuować — wszystko dzieje się po raz pierwszy. Mieszkam w bloku, a w moim mieszkaniu jest cała diecezjalna Kuria. Jestem dla diecezjan po prostu sąsiadem...

W diecezji witebskiej pracuje 33 kapłanów i 33 siostry zakonne. W samym Witebsku, mieście czterystutysięcznym, jest tylko jedna parafia z jednym księdzem. Wokół Witebska piętnaście powiatowych miast nie ma jeszcze żadnego ośrodka religijnego. O wioskach ani o małych miasteczkach nawet nie myślę. Chciałbym na razie stworzyć rejonowe centra religijne, by był chociaż jeden ksiądz na powiat. Dlatego proszę, by księża, a także członkowie kościelnych ruchów zastanowili się, czy praca w tych „pustych” powiatach nie mogłaby stać się ich powołaniem. Tam naprawdę potrzeba świadectwa. Gdyby zechcieli przyjechać, organizowaliby parafie od początku, od zera.

— Czy w tych powiatach są ludzie wierzący?

13 maja br. w Sumilinie, mieście powiatowym, zorganizowaliśmy festyn powołaniowy. Na stadion przybyło 1500 osób, chociaż tam wcześniej nikt nie mówił o Jezusie i o Jego Matce. Przygotowano papieskie i maryjne flagi, tron dla Matki Bożej i estradę dla nas. Ludzie przyszli trochę z ciekawości. Kiedy zaczęliśmy śpiewać, klaskać i w wojskowych namiotach częstować kaszą, zostali do wieczora. Pytali o wszystko. Dotykali sutann księży i habitów sióstr. Matka Boża Fatimska czyni cuda. Na zakończenie jeden z pracujących w naszej diecezji kapucynów, ojciec Jan, postanowił w tym miejscu zbudować klasztor. Uważam, że to znak, że kiedy idziemy i głosimy Chrystusa, to dzieło musi być kontynuowane. Bo jakże ludzie mają uwierzyć w Ewangelię, jeżeli nikt im jej nie głosi?

Większość spośród około 1,5 miliona osób mieszkających w diecezji witebskiej dotychczas żyła bez Boga. Dlatego bardzo potrzebujemy kapłanów, sióstr zakonnych, wspólnot, ruchów, jednym słowem chrześcijan, którzy zaświadczyliby swoim życiem o Chrystusie. Brakuje nam ludzi wierzących, ale przecież mieszkańcy diecezji witebskiej mogą się nimi stać. Potrzebujemy osób, które zaczną im głosić Chrystusa.

Około 20 procent diecezjan to katolicy, którzy chodzą do kościoła, którzy się modlą. Jest tak, ponieważ w skład naszej nowej diecezji wchodzi kawałeczek archidiecezji wileńskiej, gdzie kościoły były otwarte i nie było „przerwy” w ewangelizacji. Wprawdzie nie było oficjalnego duszpasterstwa, ale pracowały siostry bezhabitowe oraz kilku księży, którzy również pełnili swą posługę w ukryciu. Dziś w pięciu powiatach dawnej Wileńszczyzny pracuje 28 księży. Nie mogę ich skierować do pracy gdzie indziej, bo tam są czynne kościoły i ludzie wierzący potrzebują posługi duszpasterskiej.

— Czego najbardziej brakuje dziś Białorusinom?

To wspaniali ludzie, ale zostali wyzuci ze swojego człowieczeństwa i religijności. Kiedyś pojechałem do pewnego domu dziecka i pytam wychowanków: „Co byście chciały ode mnie?”. Jeden z małych chłopców odpowiedział: „Wujek! Ty nas pocałuj, bo nas nikt nie kocha”. Uważam, że każdy człowiek jest podobny do tych małych dzieci — potrzebuje miłości. Chcemy, żeby ktoś nas kochał, chcemy kochać innych... Tylko miłość liczy się w naszym życiu. Wierzący mają wielkie szczęście — mają źródło miłości — Eucharystię. Życzę im, by Duch Święty zstąpił na nich i zachęcił do świadczenia o swej wierze, nadziei i miłości. Bardzo proszę przede wszystkim o modlitwę za nasz młody Kościół. Bo ci ludzie mają zapał, ale często brakuje im wytrwałości. Chcieliby Boga z innego świata, magicznego, który od razu przemieniłby ich życie. A to bardzo długi i trudny proces i wasza modlitwa jest bardzo potrzebna. Można również do mnie napisać — odpowiem na listy.

— Do pracy na Białorusi wyjechał Ksiądz Biskup z Polski przed jedenastu laty. Czy Polska w tym czasie bardzo się zmieniła?

Po dziesięciu latach nie mogę poznać Polski. Jeśli komuś tu trudno, niech przyjedzie do mnie, na Białoruś, do Witebska. Wtedy odzyska pamięć. Do Polski wróci szczęśliwy i zadowolony, że zaszły tu takie wielkie i dobre zmiany. Nawet jeśli spotykają nas trudne doświadczenia, to nie po to, by nas dobić, ale umocnić, lepiej uformować. Jeśli tak spoglądamy na życie, nabiera ono sensu, jesteśmy szczęśliwsi wśród braci, których kochamy i którzy nas kochają. Wszystkim Polakom życzę, by w Roku Jubileuszowym nastąpiło odnowienie ich serc, umocnienie Duchem Świętym. Przyjechałem podziękować za wielkie serce i za wielką pomoc. Czujemy ogromne wsparcie Kościoła z Zachodu. Dlatego dziękuję wszystkim za modlitwy, za dary materialne, za kapłanów i siostry zakonne. Chcę dziękować za wielkie serce Polaków, którzy przyjmują w czasie wakacji nasze dzieci. Wiele tysięcy dzieci skorzystało już z wypoczynku w polskich rodzinach. One wracają z Polski inne, inaczej widzą świat.

— Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Mirosław Rzepka

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama