Powołani do cywilizacji życia i miłości

Artykuł na XXXVII Tydzień Modlitw o Powołania (6-12 maja 2001 r.)

W IV Niedzielę Wielkanocną, zwaną niedzielą Dobrego Pasterza, Kościół na całym świecie rozpoczyna pierwszy w trzecim tysiącleciu chrześcijaństwa Tydzień Modlitw o Powołania. Tegoroczne orędzie powołaniowe Jana Pawła II nosi znamienny tytuł: „Życie jako powołanie”. W swym orędziu Ojciec Święty stwierdza, że „słowo <powołanie> bardzo trafnie opisuje relacje między Bogiem a każdym człowiekiem, zbudowane na wolności, której źródłem jest miłość, ponieważ każde życie jest powołaniem”. Człowiek ochrzczony jest powołany do życia w przyjaźni z Bogiem oraz do postępowania na podobieństwo Boga. Papież podkreśla, że „postrzeganie życia jako powołania sprzyja umocnieniu wewnętrznej wolności, podsycając w człowieku pragnienie przyszłości oraz skłaniając go do odrzucenia życia biernego, nudnego i banalnego”. Tak rozumiane życie zyskuje walor „daru otrzymanego, który ze swej natury chce się stać dobrem ofiarowanym” (Nowe powołania dla nowej Europy, 1988,16). Istotą powołania chrześcijańskiego jest powołanie do miłości. W tegorocznym orędziu powołaniowym Jan Paweł II wyraża tę prawdę w sposób obrazowy: „Można powiedzieć, że w pewnym sensie miłość to DNA synów Bożych, to <święte powołanie>, którym zostaliśmy wezwani <stosownie do Jego postanowienia i laski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie>” (por. 2 Tm 1, 9).

Jednocześnie z całym realizmem Jan Paweł II zauważa, że „dzisiaj jednak ta chrześcijańska interpretacja życia musi się przeciwstawiać oddziaływaniu pewnych typowych elementów kultury zachodniej, w której Bóg w praktyce znajduje się poza nawiasem codziennego życia. Oto dlaczego konieczne jest zgodne współdziałanie całej chrześcijańskiej wspólnoty w celu <wtórnej ewangelizacji życia>”. Owa powtórna ewangelizacja ludzkiego życia ma prowadzić do ponownego zbudowania chrześcijańskiej kultury powołaniowej, której brakuje współczesnemu człowiekowi. Analizując sytuację współczesnej młodzieży Dokument Końcowy I Europejskiego Kongresu nt. Powołań (Rzym, 5-10 maja 1997 r.) stwierdza, że „dwa aspekty wydają się być najważniejsze w zrozumieniu dzisiejszej postawy młodych: postulat podmiotowości i pragnienie wolności. Są to dwa żądania godne uwagi i typowo ludzkie. Często jednak w słabej i złożonej kulturze, jaką jest ona dzisiaj, zachodzą w ich zetknięciu się kombinacje, które deformują ich sens: podmiotowość staje się subiektywizmem, podczas gdy wolność przeradza się w arbitralność”(s.16).

W kulturze subiektywizmu, relatywizmu i arbitralności w jakimś stopniu każdemu człowiekowi grozi błędne rozumienie sensu własnego życia. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, którzy myśląc przyszłości, często ulegają modnej mentalności samorealizacji, interpretowanej w podwójnie błędnym znaczeniu. Pierwszy błąd polega na uwierzeniu, że rozwój człowieka dokonuje się spontanicznie, czyli nie wymaga opracowania jasnego projektu życia ani podjęcia wysiłku i czujności. Drugi błąd polega na uwierzeniu, że spełnienie się człowieka ma wyłącznie wymiar prywatny, indywidualny, czyli w oderwaniu od innych ludzi i od Boga. Młodzi, którzy ulegają tego typu błędom, kierują się logiką, „która redukuje przyszłość do wyboru zawodu, materialnego urządzenia się, zaspokojenia uczuciowo-emocjonalnego w granicach horyzontów, które w rzeczywistości redukują pragnienie wolności i możliwości podmiotu do ograniczonych projektów, do iluzji bycia wolnymi” (tamże, s. 16).

We współczesnej kulturze dominuje model antropologiczny człowieka, który nie rozumie samego siebie, i który — w konsekwencji - nie odkrywa żadnego powołania. „Wielu młodych nie ma nawet ‘podstawowej gramatyki' egzystencji. Są nomadami, krążą bez zatrzymania się na poziomie geograficznym, afektywnym, kulturowym, religijnym, ‘usiłują' żyć. Wśród wielkiej ilości i zróżnicowania informacji, lecz ze zubożałą formacją, jawią się zagubieni, czują niepokój wobec ostatecznych zobowiązań. Przeogromny smutek budzi spotkanie młodych, nawet inteligentnych i uzdolnionych, w których dostrzega się zgaszoną wolę życia, brak wiary w cokolwiek, niechęć do dążenia do wielkich celów, brak nadziei w świat, który może stać się lepszy, także dzięki ich wysiłkom. Wydaje się, że właśnie młodzi czują się zbyteczni w grze i dramacie życia, zgoła ustępujący wobec niego. Bez powołania, lecz także bez przyszłości lub z przyszłością, która nie będzie niczym innym niż pewną fotokopią teraźniejszości” (tamże, s. 17).

Młodemu pokoleniu trudno jest odkryć, że każdy człowiek powołany jest do życia w miłości także dlatego, że żyjemy w czasach, które charakteryzują się analfabetyzmem i sceptycyzmem w odniesieniu do miłości. Analfabetyzm oznacza fakt, że znaczna część społeczeństwa, w tym także niektórzy rodzice i wychowawcy, nie rozumieją miłości. Współczesny człowiek myli często miłość z jakimiś jej namiastkami czy wręcz karykaturami, promowanymi przez dominującą cywilizację doraźnej przyjemności. W konsekwencji wielu wychowanków sądzi, że miłość jest tym samym co uczucie, zakochanie, a nawet współżycie seksualne. Analfabetyzm w odniesieniu do miłości oznacza ponadto fakt, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego wszystkiego, co zagraża miłości. Tymczasem pogoń za iluzją łatwego szczęścia, błędna hierarchia wartości, wypaczone rozumienie wolności, postawienie demokracji i tolerancji ponad miłością i prawdą, alkohol i narkotyk, pornografia i inne formy komercjalizacji ludzkiej seksualności, to wszystko są czynniki, które utrudniają, a czasem wręcz uniemożliwiają dorastanie do miłości.

Z drugiej strony współczesność charakteryzuje się sceptycyzmem w odniesieniu do miłości. Młodzi ludzie często nie wierzą, że są kochani, gdyż żyją w rodzinach, szkołach, grupach rówieśniczych i w parafiach, w których brakuje ludzi zdolnych do dojrzałej i cierpliwej miłości. W konsekwencji wychowankowie sceptycznie oceniają także własne możliwości, by pokochać samych siebie oraz innych ludzi taką miłością, jakiej uczy nas Chrystus. Stąd właśnie rosnące trudności młodych, by podjąć decyzję o założeniu rodziny czy o wstąpieniu do seminarium duchownego lub nowicjatu. Takie bowiem decyzje domagają się miłości wiernej i nieodwołalnej. Tymczasem współczesny świat proponuje „miłość” rozrywkową, niewierną, niepłodną, „miłość” na próbę, „miłość”, która nie stawia żadnych wymagań i która przez to jest „demokratyczna”, czyli łatwo osiągalna przez wszystkich. Taką „miłością” mogą przecież „kochać” także ludzie egoistyczni, niedojrzali, uzależnieni. W obliczu powyższej sytuacji Jan Paweł II podkreśla, iż „potrzebni są mężczyźni i kobiety, którzy przez swoje świadectwo podtrzymują w ochrzczonych świadomość podstawowych wartości Ewangelii i nieustannie przypominają Ludowi Bożemu o potrzebie odpowiadania świętością życia na miłość Bożą”.

W tegorocznym orędziu powołaniowym Ojciec Święty wypowiada słowa niepokoju: „Myślę w tej chwili o tak wielu młodych spragnionych wartości, ale często nie umiejących znaleźć drogi, która do nich prowadzi. Tak, tylko Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Dlatego trzeba koniecznie prowadzić ich na spotkanie z Chrystusem i pomagać im w nawiązaniu z Nim głębokiej relacji. Jezus musi wejść w ich świat, włączyć się w ich historię i otworzyć ich serca, aby idąc śladami Jego miłości uczyli się stopniowo poznawać Go coraz lepiej.” Jan Paweł II zwraca się do wszystkich kapłanów, do osób konsekrowanych oraz do wszystkich wychowawców z gorącą prośbą o przyprowadzanie dzieci i młodzieży do Chrystusa, bo tylko On może uczynić ich zdolnymi do odczytania i zrealizowania powszechnego powołania do miłości i świętości. W sposób szczególny Ojciec Święty kieruje słowa zachęty do rodziców chrześcijańskich, by „starali się być blisko swoich synów i córek. Nie pozostawiajcie ich samych w obliczu wielkich wyborów wieku dorastania i młodości. Pomagajcie im, aby nie wpadli w wir gorączkowego dążenia do dobrobytu, ale prowadźcie ich ku prawdziwej radości, radości duchowej. W ich sercach, czasem pełnych lęku przed przyszłością, rozbudzajcie wyzwalająca radość wiary. (...). Pracę rodziny niech wspomagają katecheci i chrześcijańscy nauczyciele, których szczególnym zadaniem jest budzenie w młodych wrażliwości na powołanie. Aby do tego doprowadzić, drodzy katecheci i nauczyciele, pomagajcie młodym, powierzonym waszej opiece, patrzeć w górę i uwalniać się od nieustannej pokusy kompromisu. Uczcie ich pokładać ufność w Bogu, który jest Ojcem i objawia niezwykłą wielkość swojej miłości przez to, że każdemu człowiekowi powierza indywidualne zadanie w służbie wielkiej misji „odnowienia oblicza ziemi”.

Na zakończenie tegorocznego orędzia powołaniowego Jan Paweł II kieruje do nas zaproszenie do wspólnej modlitwy: „Wzywam wszystkich, by razem ze mną błagali Boga, ażeby nie zabrakło robotników na Jego żniwie”. Podejmijmy w naszych rodzinach, parafiach i szkołach ten papieski apel o modlitwę w intencji powołań na progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Podejmijmy także — każdy według własnych możliwości - wezwanie do ponownej ewangelizacji życia. Uczmy dzieci i młodzież myśleć, kochać i modlić się jak Chrystus. Uczymy ich odczytywania sensu własnego życia w świetle Ewangelii, by młodzi na progu nowego tysiąclecia mogli budować cywilizację życia i miłości.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama