Cud spotkania młodzieży świata [N]

Mija 20 lat od wielkiego spotkania - ŚDM z Janem Pawłem II na Jasnej Górze. Wspomina je jasnogórski paulin - jeden ze współorganizatorów

Mija 20 lat od wielkiego cudu spotkania młodzieży świata z Janem Pawłem II na Jasnej Górze. Ponad półtora miliona młodych modliło się razem z Papieżem na częstochowskim wzgórzu, gdzie namacalnie odczuli obecność Bożej Matki, usłyszeli bicie swoich serc w Jej Sercu i z poczuciem, że są umiłowanymi dziećmi Boga, ponieśli w świat uśmiech Czarnej Madonny, Madonny Papieża. Jana Pawła II w jego gestach i słowach odczytali jako przedłużenie dobrych ramion Matki i przybliżenie Jej bijącego Serca. Od tego spotkania poszła mocnym echem w świat pieśń „Czarna Madonna” oraz napisana specjalnie na to spotkanie pieśń „Abba, Ojcze”, do dziś śpiewana na całym świecie.

Moja refleksja ogranicza się do spojrzenia jasnogórskiego, bardzo wyrywkowego, do konkretnych sytuacji w centrum spotkania, pomijając wielki wysiłek komitetu diecezjalnego i ogromnej rzeszy wolontariuszy, którzy współtworzyli to spotkanie, zarówno na Jasnej Górze, jak i w samej Częstochowie oraz na obrzeżach miasta. Nie wchodzę też w treści papieskiego przesłania, a ograniczam się do fragmentarycznych wspomnień, może mniej czy nawet wcale nieznanych.

Będzie ciasno, ale ciepło...

Jan Paweł II już od chwili wyboru na Stolicę Piotrową mówił o Maryi Jasnogórskiej, która przecierała mu drogi i otwierała ludzkie serca. Od samego początku nazywano go Papieżem Czarnej Madonny. Gdy po raz pierwszy stanął na Jasnej Górze jako papież, w pierwszej homilii, 4 czerwca 1979 r. po pozdrowieniu biskupów z różnych stron świata powiedział: „Musi wszystkich biskupów świata urzec Jasna Góra!”. Później dodał z humorem: „Moi drodzy, tak mi się powiedziała znowu taka niekrótka wstawka i już widzę, jak będą na mnie krzyczeć, że znowu dzisiaj przedłużyłem kazanie... No, cóż zrobić z tym polskim, słowiańskim papieżem, co zrobić?”. Taki był styl polskiego Papieża i za to ludzie go kochali...

Po ogłoszeniu, że VI Światowy Dzień Młodzieży odbędzie się w Częstochowie w sierpniu 1991 r., rozgorzała dyskusja, gdzie dokładnie spotkanie ma się odbywać. Padały różne propozycje: błonia od zachodniej strony Jasnej Góry, dawne lotnisko wojskowe w Rudnikach... Jan Paweł II stanowczo zdecydował, że to ma być plac przed Szczytem, gdzie zawsze dokonywały się historyczne akty wielkich zawierzeń. „Będzie ciasno — mówił — ale ciepło, tak domowo, jak może być tylko u Matki!”. Chwała za to Papieżowi, bo on czuł Jasną Górę, chciał dać młodzieży szansę dotknięcia jej tajemnicy, przytulić się do Serca Matki, poczuć się umiłowanymi dziećmi Maryi i najlepszego Ojca. W tym też duchu zostały napisane specjalne pieśni spotkania: „Abba, Ojcze” oraz „Maria Regina mundi”.

Nie koncert, ale wspólna modlitwa

W nawale przygotowań wypłynęło też pytanie, w jaki sposób zaaranżować spotkanie młodych świata. Wśród różnych propozycji od razu odpadła sugestia, żeby zrobić wielki koncert, zaprosić najlepszych artystów, pokazać, na co stać Polskę i Częstochowę. Dyskusja poszła po linii wejścia w ducha spotkań z Janem Pawłem II, podczas których daje on młodzieży szansę wypowiedzenia siebie, i to w różnej formie, modlitewnej oraz artystycznej. Ostatecznie przygotowanie programu modlitewno-muzycznego powierzono o. Janowi Górze oraz duszpasterstwu młodzieżowemu Ojców Dominikanów, dając im zupełnie wolną rękę. Przygotowywali się długo w dominikańskim ośrodku duszpasterskim, zaś przed spotkaniem przez kilka dni na Jasnej Górze. To czuwanie modlitewne słowno-muzyczne, realizowane w kilku językach, było wspaniałą katechezą, zrozumiałą i entuzjastycznie przyjętą przez młodych z całego świata. „Maria Regina mundi” oraz „Abba, Ojcze” śpiewali wszyscy. Pieśni te młodzież śpiewa po dziś dzień, gdyż są proste, łatwe do zapamiętania i śpiewu. To jest jeden z pięknych owoców jasnogórskiego spotkania młodych.

Przybliżyć młodym świata Jasną Górę

W celu przybliżenia pielgrzymom charyzmatu Jasnej Góry oraz pokazania labiryntu zabytków i wydarzeń historii opracowaliśmy nowe przewodniki, syntetyczne w treści, bogate w zdjęcia, w siedmiu językach, w tym w języku rosyjskim. Były dostępne dla młodych świata w miejscach noclegów grup językowych. Młodym z terenu byłego Związku Radzieckiego rozdaliśmy darmowo 10 tys. przewodników w języku rosyjskim. Ze Wschodu przybyło blisko 200 tys. młodych ludzi. To był cud, że udało się organizatorom spotkania przyjąć tak wielką rzeszę. Ci młodzi ludzie wyrwali się zza żelaznej kurtyny, chłonęli oddech wolności, płakali, że mogą podziwiać wolny świat. Modlili się, jak umieli, choć nie zawsze umieli się modlić. Oni uczyli się modlitwy, prosili, żeby ich nauczyć jakoś rozmawiać z Bogiem. Byli wdzięczni za wszystko, za najmniejszy gest życzliwości. Już na obozowiskach zaczął się tworzyć nowy świat, który wybuchnął entuzjazmem wokół Jasnej Góry, gdy przybył Ojciec Święty. Podczas spotkania odczuwaliśmy powiew Ducha Świętego, Ducha wolności, który z Jasnej Góry kierował swe światło na Wschód.

Polska młodzież oddała Jasną Górę młodym świata

Organizatorzy spotkania wystosowali apel do polskiej młodzieży, aby w dniach poprzedzających VI Światowy Dzień Młodzieży nie przybywała na Jasną Górę, ale dała możliwość wejścia oraz modlitwy przed Maryją młodym świata. I młodzi zrozumieli: w dniach poprzedzających spotkanie — 12, 13 i 14 sierpnia — nie było na Jasnej Górze Polaków, z małymi wyjątkami. Nie wchodziły przed Cudowny Obraz również pielgrzymki piesze. Przez Sanktuarium przepływała młodzież z całego świata. Wydrukowaliśmy pół miliona pocztówek z wizerunkiem Matki Bożej i — na odwrocie — ze słowami Apelu Jasnogórskiego na VI Światowy Dzień Młodzieży: „Maria Regina Mundi/ Maria Mater Ecclesiae/ Tibi assumus/ Tui me mores/ Vigilamus!”. Pocztówki te były rozdawane wszystkim, którzy spoza Polski przybywali na to spotkanie. Służyły one jako wejściówki na Jasną Górę. I stała się rzecz przedziwna, wręcz cudowna, której się nie spodziewaliśmy. Jeżeli nawet pojawiały się grupy polskie u bram Sanktuarium, to ochoczo ustępowały miejsca grupom zagranicznym, pomagając im na wszelki sposób. Również całe miasto Częstochowa stało się jednym wielkim, otwartym domem. Istny cud!

Ostatnią grupą, która weszła do Matki Bożej, już po zamknięciu bram przez służby BOR-u, była grupa chińska. Młodzi przybywali wprawdzie z Francji, ale pośród nich był Chińczyk, któremu kilka tygodni wcześniej udało się uciec przed prześladowaniem z własnego kraju na szalupie. Ocalał cudem. We Francji zaraz wstąpił do seminarium duchownego. Dziś jako kapłan katolicki pracuje wśród Chińczyków na Zachodzie.

Niech Kardynał uczyni cud...

Każda grupa językowa otrzymała pewną liczbę biletów do sektora na samym placu przed Szczytem Jasnej Góry, aby jej przedstawiciele mogli być jak najbliżej Papieża. Na wiele godzin przed spotkaniem plac był już szczelnie zapełniony. Pozostawała luka w sektorze francuskim, ale ci młodzi się nie spieszyli. Na krótko przed przyjazdem Jana Pawła II kard. Jean-Marie Lustiger z Paryża zaczął alarmować, że jego rodacy są nieobecni, że nie mogą przedostać się na plac. Próbowałem tłumaczyć młodzieży w różnych językach, żeby pomogli Francuzom przedostać się do ich sektora. Odpowiedź była jedna: „Niech przejdą po naszych głowach!”. Kardynał bardzo się denerwował, twierdził, że ich lekceważymy... Tłumaczyłem, że nic podobnego, ale to nie pomagało. W końcu powiedziałem: — To niech Ksiądz Kardynał uczyni cud... Stanął bezradny, cudu nie było, a sektor francuski wypełniła młodzież z innych krajów.

Jasnogórski Apel Młodych

Modlitewne czuwanie młodych świata z Maryją pod przewodem Jana Pawła II rozpoczęło się późnym popołudniem 14 sierpnia i trwało do późnych godzin nocnych. Pojawieniu się Ojca Świętego towarzyszył ogromny entuzjazm, który był wynikiem wielkiej komunii młodych i Bożej radości, jaka panowała przez wiele godzin przed przybyciem Papieża na Jasną Górę. Gdy Biały Pasterz pojawił się na Szczycie Sanktuarium, wydawało się, że niebiosa zniżyły się do ziemi, zaś Jasna Góra pęcznieje w swej objętości, gdyż fala entuzjazmu przenosiła się coraz dalej w Częstochowę. Wydawało się, że ożyły drzewa w okalających ją parkach, a pobliskie domy poruszają się rytmem muzyki i śpiewu. Później ten entuzjazm przeszedł w przejmującą ciszę słuchania Jana Pawła II, czasem tylko przerywaną oklaskami akceptacji jego słów. Modlitwy i medytacji tej ponadmilionowej rzeszy młodych nie da się dziś opisać słowami, można jedynie do tej atmosfery skupienia powrócić wspomnieniem i poczuć w sobie przejmujący dreszcz komunii w Bogu i Maryi.

Pozwólcie Papieżowi spać, sami idźcie spać!...

Entuzjazm młodych przedłużał się do późnych godzin nocnych. Nie pomogły prośby Jana Pawła II, żeby już dali spokój i poszli spać, bo on też chce się przespać. Nic z tego. Młodzież usnęła na chwilę nad ranem. Papież też nie spał, długie godziny trwał na modlitwie w naszej kaplicy klasztornej. Podglądaliśmy go z okna Sali Rycerskiej, skąd dobrze było widać białą sylwetkę zatopioną w modlitwie, niczym żywy posąg. Papież położył się spać nad ranem. Dobrze, że nie spał w apartamencie od strony placu, gdzie ciągle tańczyła i śpiewała młodzież, ale w małym pokoiku od środka zespołu klasztornego.

Samochodem wśród śpiworów noclegowni

Rankiem 15 sierpnia kardynałowie z Rzymu chcieli odwiedzić biskupa częstochowskiego Stanisława Nowaka w jego rezydencji w Alejach Najświętszej Maryi Panny. Najprostszym sposobem okazało się przejechanie samochodem przez środek placu przed Szczytem, środkiem alei między parkami oraz Aleją Najświętszej Maryi Panny. Młodzież podnosiła się ze śpiworów i karimat, serdecznie pozdrawiała księży kardynałów, uprzejmie robiła miejsce, podawała ręce i klaskała w rytm śpiewanych piosenek. Tak samo było podczas ich powrotu. Tak wiele języków, tyle mentalności, a okazało się, że najważniejszy i zrozumiały dla wszystkich jest język komunii i miłości. Kard. Eduardo Francisco Pironio powiedział wówczas, że to, co obserwuje od wczoraj, to istny cud!

Aleśmy im urządzili pustelnię!

Nie mówię o wielkiej Eucharystii młodych, o Akcie zawierzenia młodzieży świata Matce Bożej ani o Apelu Jasnogórskim 15 sierpnia. Chciałbym tylko wspomnieć pożegnalne przemówienie Papieża z popołudnia 15 sierpnia. Papież dziękował wszystkim, miastu i diecezji. O Paulinach zaś powiedział z humorem: „Czy wy wiecie, jak się nazywają ci ojcowie i bracia w białych habitach, co tu się najwięcej kręcą po Jasnej Górze? Nazywają się paulini, synowie św. Pawła Pustelnika. Synowie św. Pawła Pustelnika i sami pustelnicy. Aleśmy im urządzili pustelnię!”. Słowa te nagrodzone zostały burzą oklasków rzeszy młodzieży.

Dla młodzieży ze Wschodu musimy mieć czas!

16 sierpnia przed południem Jan Paweł II wyjeżdżał już z Jasnej Góry. Wcześniej odprawił Mszę św. w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej. W tym czasie młodzież Wschodu odmawiała w jego intencji Różaniec i uczestniczyła we Mszy św., którą sprawował dla nich abp Tadeusz Kondrusiewicz z Moskwy. Około stu tysięcy młodych ze Wschodu błagało, żeby Jan Paweł II przed odlotem wyszedł jeszcze do nich. Podszedłem do sekretarza Papieża — ks. Stanisława Dziwisza, prosząc, żeby Papież chociaż na chwilę do nich wyszedł. Odpowiedział, że Ojciec Święty jest już spóźniony. Jan Paweł II usłyszał naszą rozmowę, zapytał, o co dokładnie chodzi. Powiedziałem mu, że ta wielka rzesza młodzieży całą noc robiła różańce ze sznurków do snopowiązałek i kombajnów, że czekają na Papieża... Ojciec Święty odpowiedział: „Dla młodzieży ze Wschodu musimy mieć czas. Niech organizatorzy lotu poczekają”... Wyszedł natychmiast na Szczyt, gdzie został entuzjastycznie powitany. Spotkanie trwało 40 minut. Papież wygłosił wspaniałe, improwizowane przemówienie. Gdy odchodził, ta wielka rzesza młodych miała łzy w oczach, nie chciała puścić Jana Pawła II. On też uronił łzę, choć sprytnie to ukrywał. Ale myśmy to widzieli...

Jasnogórski Anioł Pokoju

Dla mnie VI Światowy Dzień Młodzieży, trwający od 14 do 16 sierpnia 1991 r., był czasem przejścia Anioła Pokoju, swoistym dopełnieniem powiewu Ducha Świętego, który dał się rozpoznać już podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 r. Ten Duch w 1991 r. powiał z jasnogórskiego wzgórza w Częstochowie na Wschód i zapoczątkował rewolucję solidarności w sercach narodów zniewolonych kajdanami Związku Radzieckiego.

Dziś w Polsce tak bardzo wyglądamy tego Anioła, który otworzyłby nam oczy i uwrażliwił sumienia, bo nie słuchamy bł. Jana Pawła II i źle zagospodarowujemy odzyskaną wolność. Bł. Janie Pawle II, pomóż na nowo zaśpiewać i na nowo żyć prawdą, że tylko Bóg może nas prawdziwie wyzwolić: „Ty wyzwoliłeś nas, Panie, z kajdan i z samych siebie Abba, Ojcze!”...



opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama