Nad Odrą i Bałtykiem

Rozmowa z abp Andrzejem Dzięgą, nowym ordynariuszem archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej

Ks. inf. Ireneusz Skubiś: — Księże Arcybiskupie, nie mogę rozpocząć naszej rozmowy bez przypomnienia tragedii pożaru w Kamieniu Pomorskim. Był to właśnie dzień ingresu Ekscelencji do konkatedry. Mówimy o znakach czasu. Jaki to był znak? Wiemy, że Ksiądz Arcybiskup odwołał wtedy swój ingres i wszyscy przyjęli to z wielkim uznaniem...

Abp Andrzej Dzięga: — Tamten dzień rzeczywiście wpisał się na stałe zarówno w moje życie, jak też w dzieje Kamienia Pomorskiego. Nie sposób wyobrazić sobie dramat ludzi płonących żywcem, zaskoczonych w czasie snu, w tym małych dzieci. Stoi ktoś przed domem, słyszy z pierwszego piętra wołanie o pomoc bliskiej sobie osoby, ta osoba już płonie, a nikt nie jest w stanie tam wejść, by pomóc, skoczyć zaś na ziemię poprzez płomienie wołająca nie ma już siły. To jest jeden z małych epizodów dramatu kamieńskiego pożaru. Dramat ten bardzo poruszył serca — i ciągle porusza, gdy się o nim myśli. Od tamtego dnia Kamień Pomorski już nie jest taki sam. Miejsce pożaru stało się miejscem codziennej bratniej modlitwy, aż do tej chwili jest tam każdego dnia modlitwa apelowa o godzinie 21.00. To miejsce będzie też zaznaczone krzyżem, aby znak ten trwał przez następne pokolenia. Z mojej strony odwołanie uroczystości było czymś oczywistym. Stanąłem wtedy z modlitwą i słowem pociechy najpierw w szpitalu, przy żyjących ofiarach pożaru, następnie z modlitwą w miejscu tragedii, prosząc też obecnych tam mieszkańców przede wszystkim o modlitwę za zmarłych, potem stanąłem z modlitwą nad zwęglonymi ciałami, by wreszcie w konkatedrze przewodniczyć Mszy św. w intencji ofiar. To był mój rzeczywisty ingres do konkatedry. Czy był to znak czasu? Jeżeli z tamtej tragedii pozyskamy nowy, bardziej życzliwy sposób patrzenia na każdego człowieka, szczególnie pozostającego w gorszej sytuacji od nas, jeżeli zechcemy mu w jakiś sposób pomóc, to rzeczywiście znak został odczytany.

— Do jakiego ludu przychodzi nowy Pasterz?

— Moja odpowiedź nie może być jeszcze ostatecznie wiążąca, gdyż ciągle moich diecezjan poznaję. Jednak oprócz pewnych uogólnionych twierdzeń co do profilu społecznego i duszpasterskiego Pomorza Zachodniego w rodzaju: „to trudny teren”, jakie słyszałem, przychodząc tutaj, mogę już teraz powiedzieć z dużym przekonaniem, że to jest także teren duchowo bogaty. Napłynęła tu po II wojnie światowej ludność z całej Polski, szczególnie jednak z terenów wschodnich i południowych, przynosząc bardzo pozytywne, a przy tym dość zróżnicowane doświadczenie życia religijnego. Proszę mi wierzyć, jest tutaj bardzo wielu ludzi otwartych, zaangażowanych i wyrazistych religijnie. Oczywiście, jest także spory procent, i chyba nawet większy niż na innych terenach, ludzi o dość twardym spojrzeniu na sprawy wiary, ale to jest wyzwanie dla Kościoła. A poza tym mamy tutaj doświadczenie duszpasterskie dwóch ostatnich pokoleń, doświadczenie wielkiej, pozytywnej pracy kapłańskiej, często wręcz heroicznej. Tak jest zresztą do dzisiaj, gdyż wielu kapłanów mieszka i pracuje ciągle w dość trudnych warunkach, obsługując po kilka kościołów. Z racji położenia przygranicznego, także w perspektywie Skandynawii, jest to również teren silniejszych niż gdzie indziej skutków migracji zarobkowej, rzutujących na życie rodzinne.

— Co Ekscelencja chciałby uczynić dla swoich wiernych?

— Podstawą pozostaje, jak wszędzie, głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów świętych, katechizowanie, czyli najbardziej podstawowe duszpasterskie działanie. Konieczne wydaje się jednak również bardziej intensywne podążanie w kierunku pogłębiania życia religijnego poszczególnych osób, także poprzez sakramentalne kierownictwo duchowe oraz poprzez formację we wspólnotach i zespołach duszpasterskich. Im słabsza rodzina jako taka, tym silniejszy duchowo musi być każdy człowiek. Wydaje się także zasadne podjęcie z księżmi kolejnego etapu refleksji nad duszpasterskimi możliwościami (obok duszpasterskich problemów i trudności), związanymi z licznymi kościołami filialnymi. To również wskazuje na potrzebę przemyślanego angażowania osób świeckich w pewne obszary troski duszpasterskiej. Kolejnym wyzwaniem staje się konieczność ewangelizacyjnego docierania do tych, którzy na co dzień ciągle pozostają — z różnych powodów — poza oddziaływaniem duszpasterskim.

— Jakie potrzeby społeczne i moralne stają przed Pasterzem Archidiecezji?

— Wśród potrzeb o charakterze społecznym nie sposób nie wskazać narastającego problemu bezrobocia. Docierają do mnie z jednej strony informacje nieco uspokajające, że procent bezrobocia na tym terenie jeszcze nie wzrasta alarmowo, z drugiej jednak strony są także wskaźniki alarmujące o dramatycznie (nawet do 50 proc.) spadającym potencjale gospodarczym, o spadającym poziomie dochodów budżetów lokalnych, o dramatycznej sytuacji demograficznej na tym terenie itp. To wszystko wymaga solidarnego spojrzenia, nie po to, by Kościół miał zastępować instytucje państwowe i samorządowe, powołane do zaradzania tym problemom bytowym, ale by wspierać je, naszą ewangeliczną postawą charytatywną. Jednocześnie wymaga to pogłębienia ewangelicznego, aby dotknięci różnego rodzaju biedą umieli otrzymywaną pomoc interpretować także w wymiarze religijnym, a jednocześnie, aby ta sytuacja stawała się szansą duchowej integracji środowiska lokalnego, także w wymiarze parafialnym.

— Rozpoczyna się Rok Kapłański. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega możliwość współpracy duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego swej metropolii w realizowaniu programu duszpasterskiego?

— Archidiecezja szczecińsko-kamieńska jest w tym zakresie szczególnym przykładem bardzo ścisłej współpracy duchowieństwa zakonnego oraz diecezjalnego. Wystarczy przywołać fakt, że jeszcze w czasie działań wojennych, wiosną 1945 r., do Szczecina i na cały ten teren przybyli pierwsi duszpasterze ze Zgromadzenia Księży Chrystusowców. Dołączyli do nich salezjanie i inni duchowni. Do dzisiaj procent parafii prowadzonych w diecezji przez Księży Chrystusowców i przez Księży Salezjanów może budzić pewne zaskoczenie. W przyszłym roku będzie to już 65 lat ich posługiwania. Jednocześnie obserwuję bardzo dobrą atmosferę współpracy duszpasterskiej między kapłanami diecezjalnymi i osobami konsekrowanymi. Dużo dało także wielkie otwarcie na życie konsekrowane, jakie miał śp. abp Kazimierz Majdański, zapraszający do Szczecina kolejne wspólnoty. To owocuje i będzie owocowało. Myślę, że ten obszar kapłańskiej wspólnoty duszpasterskiej i duchowej stanie się jednym z istotnych wyznaczników naszego diecezjalnego podążania drogą programu Roku Kapłaństwa.

— Kard. Stefan Wyszyński podjął wielką pracę związaną z Programem Jasnogórskich Ślubów Narodu. Czy w pracy na swym terenie widzi Ekscelencja możliwość nawiązania do niektórych tematów Wielkiej Nowenny — np. rodzina, sprawy moralne, uzależnienia?

— Zdecydowanie tak, chociaż nie wiem, czy będzie to formalne nawiązanie do programu Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski, czy raczej może wydobycie i nowe odczytanie określonych wątków z tamtych refleksji. Dla przykładu, wydaje się zasadne nowe odczytanie ponadtysiącletnich dziejów chrześcijaństwa na tym terenie, szczególnie w kontekście silnie podkreślanej misji świętego biskupa Ottona z Bambergu. Mówi się powszechnie o dokonanym przez niego chrzcie Pomorza Zachodniego, a w rzeczywistości należy mówić o misji przywrócenia struktur Kościoła katolickiego na tych ziemiach, oczekiwanej na tych terenach i chyba nawet wręcz politycznie wtedy uzgodnionej, połączonej oczywiście z chrztem tysięcy mieszkańców tych ziem. W tych dniach przeżywaliśmy uroczystość 885. rocznicy chrztu Pyrzyc, z udziałem obecnego Arcybiskupa z Bambergu. W pewnym sensie ten powrót dokonał się po raz kolejny już po II wojnie światowej, o czym wielokrotnie mówił Prymas Tysiąclecia, a także wielcy pasterze tych ziem — sługa Boży bp Wilhelm Pluta oraz wspomniany już abp Kazimierz Majdański. Kontynuowali ten nurt kolejni pasterze: abp Marian Przykucki oraz abp Zygmunt Kamiński. Są to tematy do szczegółowych badań i analiz dla historyków, a mamy tutaj kilku doskonałych znawców tej problematyki, na czele z ks. prof. dr. hab. Grzegorzem Wejmanem (redaktorem prowadzącym szczecińsko-kamieńską edycję „Niedzieli”).

— Jak będzie wyglądała współpraca z laikatem? Czy są perspektywy pracy z Akcją Katolicką, Oazą, młodzieżą akademicką?

— Już wspominałem o konieczności duszpasterskiego wykorzystania formacyjnych możliwości ruchów, stowarzyszeń katolickich i innych grup duszpasterskich. Z jednej strony jest to wsparcie dla codziennej pracy formacyjnej duszpasterzy wobec całej parafii, a z drugiej — szansa pogłębienia formacji w połączeniu z konkretnym zaangażowaniem danej grupy osób w działania duszpasterskie, także na polu społecznym. Nie da się już dzisiaj bez tej perspektywy rozwoju i pogłębienia duszpasterskiego planować owocnego życia Kościoła. Ciekawym przykładem doskonale zorganizowanego wydarzenia przy licznym udziale młodzieży akademickiej może być w Szczecinie coroczny Marsz dla Życia. Jest to jedno z kluczowych wydarzeń w mieście.

— Archidiecezja Księdza Arcybiskupa graniczy z Niemcami. Jest to związane z problemami kontaktów granicznych, czego nie było w Sandomierzu, skąd Ekscelencja przybył. Jakie kanały współpracy międzykościelnej zechce Ekscelencja ożywić? Czy może się to wiązać z wprowadzeniem nowych form pastoralnych?

— To rzeczywiście jest dla mnie obszar nieco nowy, chociaż same kontakty i współpraca zagraniczna nie są dla mnie nowością. W Sandomierzu mieliśmy dość obfity program takiej współpracy ze Słowacją, Ukrainą, Czechami i Węgrami. Te doświadczenia mogą się przydać teraz w Szczecinie. Już sygnalizowałem trwającą współpracę z Bambergiem, np. w ramach duszpasterstwa młodzieży. Istnieje też linia współpracy z Kościołem w Berlinie, przy dużej otwartości i życzliwości, jaką prezentuje kard. Georg Sterzinsky. W niedługim czasie będą podejmowane przeze mnie — już zapowiedziane w Berlinie i w Bambergu — rozmowy o bardziej szczegółowych formach współpracy, także w odniesieniu do duszpasterskiego wsparcia w obszarach przygranicznych. Warto tu wspomnieć o bardzo ciekawym epizodzie z roku 1944, który może dać silny impuls nadziei w tym zakresie. Trzech kapłanów — dwóch niemieckich i jeden austriacki, pracujący w Szczecinie — zostało uwięzionych, a następnie zamęczonych za to, że chronili Polaków, prowadząc dla nich duszpasterstwo oraz oficjalnie wypowiadając się w obronie ich praw. Praktycznie są to niemieccy męczennicy duszpasterstwa polskiego. W tym roku przypada 65. rocznica ich męczeństwa, co będziemy podkreślać jesienią, w czasie obchodów dziękczynienia za tytuł bazyliki, nadany kościołowi św. Jana Chrzciciela, przy którym m.in. oni posługiwali.

— Na Uniwersytecie Szczecińskim jest Wydział Teologiczny. Jak Ekscelencja, mający uniwersyteckie doświadczenia pracy na KUL-u, zamierza go wykorzystać dla umocnienia pozycji Kościoła swojej metropolii?

— W rzeczywistości jest to szansa dla całej metropolii, gdyż ten wydział jest swoistym teologicznym wsparciem i zapleczem dla naszych trzech diecezji: szczecińsko-kamieńskiej, zielonogórsko-gorzowskiej oraz koszalińsko-kołobrzeskiej. Pracują na nim kapłani z tych trzech diecezji, zaś wydział prowadzi też dydaktykę na terenie całej metropolii. Zresztą, to właśnie przy okazji rozmów o możliwościach jednolitego oddziaływania naukowego i formacyjnego wydziału na terenie tych diecezji zrodziła się pierwsza, nieśmiała wtedy myśl o podjęciu dzieła synodu metropolitalnego. Ta myśl teraz dojrzewa. Nie tyle chodzi tu o tzw. umocnienie pozycji Kościoła, ile o silniejsze wsparcie teologiczne (w rozumieniu intelektualnym) i formacyjne (w rozumieniu ascetycznym) dla duszpasterzy oraz osób świeckich, zaangażowanych w szeroko rozumianą aktywność duszpasterską, w tym katechetów oraz moderatorów grup duszpasterskich. Bez wątpienia wydział ten jest wielkim darem dla Szczecina i dla Kościoła na Pomorzu Zachodnim.

— Zapytam jeszcze Księdza Arcybiskupa, jak Ekscelencja widzi obecność „Niedzieli” w archidiecezji...

— Gorąco dziękuję „Niedzieli” za dotychczasową jej obecność. Dobrze znam profil tego pisma i głęboko ufam, że prezentowane w „Niedzieli” treści doskonale ubogacają diecezjan, zarówno duchownych, jak i osób konsekrowanych, i świeckich. Bardzo też proszę, by ta obecność trwała. Cieszę się również, że tytuł naszej wkładki brzmi: „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. To doskonale oddaje naturę patrzenia duszpasterskiego na sprawy, o których mówimy.

— Udaje się Ksiądz Arcybiskup do Ojca Świętego Benedykta XVI celem przyjęcia paliusza. Co Ekscelencja powie Ojcu Świętemu?

— Będzie to, oczywiście, słowo wdzięczności za okazane zaufanie oraz słowo jedności. Będzie to także zapewnienie o nieustannej modlitwie w intencji Ojca Świętego i w sprawach Kościoła powszechnego, które on nosi w swoim sercu. Będzie to także prośba o błogosławieństwo dla może nieco trudnej, ale duchowo pięknej i mającej wielkie duchowe szanse, wspólnoty Świętego Kościoła Szczecińsko-Kamieńskiego i dla całej naszej metropolii. Pobyt w Rzymie stanie się także okazją do modlitwy wdzięczności za łaski Roku św. Pawła, a przede wszystkim okazją do modlitwy przy grobie Jana Pawła II w tych wszystkich intencjach i sprawach, o których tu mówiliśmy, a także o dar jego beatyfikacji i kanonizacji. Będzie to więc wizyta pełna ewangelicznej nadziei.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama