Duszpasterstwo w czasie pandemii

Jedną z dziedzin, które najbardziej ucierpiały na skutek pandemii, jest duszpasterstwo. Jak radzą sobie obecnie duszpasterze? Czy internetowe formy duszpasterstwa pozostaną z nami już na dobre?

Epidemia koronawirusa mocno zamieszała nie tylko w gospodarce, ale w całej przestrzeni relacji społecznych. Jedną z dziedzin, które ucierpiały najmocniej, jest duszpasterstwo. Z pewnością większość duszpasterzy zrobiła, co było w ich mocy, aby sprostać nowym wyzwaniom, jednak model „wirtualnego” duszpasterstwa nie jest tym, co dobrze pasuje do relacyjnej i społecznej natury Kościoła. Duszpasterstwo korzystające z mediów i internetu może być cennym uzupełnieniem zwykłego duszpasterstwa, nie możemy jednak pozwolić zepchnąć się tylko do sfery medialnej.

Po kilku miesiącach poszukiwań i zmagań przyszedł chyba czas na duszpasterską refleksję. Postanowiłem więc zadać kilka pytań proboszczom sąsiednich parafii. Być może pytania te i odpowiedzi będą też zachętą do przemyśleń dla innych duszpasterzy. Jako Opoka chętnie opublikujemy takie duszpasterskie refleksje czy uwagi, jeśli zostaną do nas przesłane.

Pierwsze pytanie brzmiało: jak zmienił się model duszpasterstwa w pierwszym okresie po ogłoszeniu ograniczeń związanych z pandemią? Co trzeba było zmienić lub zmodyfikować? Z czego zrezygnować?

Z odpowiedzi udzielonych przez proboszczów wynika po pierwsze, że poważnie potraktowali wymogi sanitarne. W niektórych kościołach było to szczególnie trudne ze względu na dostępną powierzchnię. Konieczne było zawieszenie spotkań grup parafialnych, rezygnacja z procesji i częściowe zamknięcie kościołów. W dni powszednie otwarte były kaplice adoracji Najświętszego Sakramentu, a w liturgii wierni mogli uczestniczyć dzięki transmisjom w mediach.

Nieoczekiwana sytuacja, uniemożliwiająca bezpośrednie uczestnictwo wiernych w liturgii, przekonała także sceptycznych dotąd duszpasterzy do korzystania z internetu. Niektórzy z nich wcześniej już posiadali konta na portalach takich jak Youtube czy Facebook, inni założyli je w tym momencie. Jak pisze jeden z proboszczów: „już w niedzielę 15.03 transmitowaliśmy Mszę św. przez Internet. Oddźwięk uczestniczących był niesamowity. W niedziele i Triduum Paschalne mieliśmy ok. 300-400 wejść, licząc w domu 4-5 osób, to wynik był imponujący.” Podobnymi spostrzeżeniami dzielili się także inni duszpasterze. W czasie świąt Wielkanocy transmisja liturgii z gliwickiej katedry odnotowała ponad 30 tysięcy wejść.

Z pewnością w tym czasie Słowo Boże głoszone w czasie liturgii ze szczególną mocą docierało do tych wiernych, którzy z racji obostrzeń nie mogli być w kościołach, a jednak nie stracili więzi ze swoją parafią. I to Słowo było dla nich umocnieniem i duchowym pokarmem pozwalającym przetrwać trudny czas.

Kolejne pytanie dotyczyło tego, jak wygląda obecnie duszpasterstwo, po częściowym zniesieniu obostrzeń.

Tu odpowiedzi były dość różne. W niektórych parafiach duszpasterstwo przynajmniej częściowo wróciło do normy, w innych jest gorzej. Szacunkowo na liturgii obecne jest od 30 do 50 procent wiernych w stosunku do stanu sprzed pandemii. Tym, co szczególnie zauważalne i dotkliwe, jest brak młodzieży i dzieci. Udało się wprawdzie zorganizować pierwsze komunie św., jednak poza tą uroczystością udział dzieci w liturgii jest znikomy. W mniejszych parafiach pierwsze komunie zorganizowano wspólnie dla wszystkich dzieci, przenosząc tylko datę z maja na późniejszy okres, w większych — konieczne było podzielenie na grupy. Tak zwany „Biały Tydzień” będzie miał miejsce dopiero po przyjęciu I komunii przez wszystkie grupy.

Jeśli chodzi o sakrament pokuty — w niektórych parafiach sprawowany jest on w wydzielonych pomieszczeniach, spełniających wymogi sanitarne, w innych — w otwartych konfesjonałach. Wydaje się, że znacząco spadła liczba wiernych przystępujących do spowiedzi, co może być skutkiem tego, że niemożliwe było skorzystanie z tego sakramentu w zwykły sposób w okresie bezpośrednio poprzedzającym Wielkanoc, kiedy kolejki przed konfesjonałami są najdłuższe.

Zapytałem również, w jaki sposób parafia dociera obecnie do wiernych i czy jest odzew ze strony parafian.

Większość parafii nadal prowadzi transmisje z liturgii, równolegle z normalnym duszpasterstwem. Zmniejszyła się częstotliwość transmisji, nie zrezygnowano jednak z nich całkowicie, szczególnie ze względu na osoby starsze i schorowane, aby umożliwić im stały kontakt z życiem Kościoła. Bezpośrednie duszpasterstwo chorych jest teraz mocno utrudnione, ze względu na ograniczenia w możliwościach odwiedzin w domach, tym bardziej więc potrzeba docierania do chorych takimi kanałami, jakie są dostępne.

Część katechetów prowadzi katechezę online, część parafii zrezygnowała z tej formy. Tu zdania są mocno podzielone. Wydaje się, że trudności, jakich doświadczała katecheza w normalnych warunkach, spiętrzyły się znacznie w czasie pandemii. Prowadząc katechezę online trudno jest utrzymać uwagę i zaangażowanie uczniów. Być może konieczne jest przemyślenie na nowo modelu katechezy dzieci i młodzieży. Powodem może być także nieprzygotowanie medialne katechetów — zupełnie inaczej prowadzi się lekcje w warunkach klasowych, kiedy o wiele łatwiej o interakcję, inaczej zaś, gdy katecheta jest jednocześnie nauczycielem i reżyserem oraz musi się zmagać z problemami technicznymi.

Mimo wszystko warto starać się docierać do wiernych. Odzew w większości jest bardzo pozytywny — czy to przez emaile, czy przez kanał Facebookowy wyrażają oni swoją wdzięczność za opiekę duszpasterską, za przesłanie dające wsparcie i nadzieję.

Następne pytanie dotyczyło kwestii finansowych.

Dla większości parafii ofiara składana przez wiernych podczas Mszy św. stanowi finansowy kręgosłup, pozwalający na pokrycie zarówno wydatków bieżących, jak i tych związanych z remontami czy inwestycjami. Co robić w sytuacji, gdy tej ofiary zabraknie?

Co ciekawe, tu odpowiedzi były diametralnie różne. W jednych parafiach wierni stanęli na wysokości zadania i pozytywnie odpowiedzieli na apel proboszcza o wpłaty na parafialne konto, w innych — brak uczestnictwa wiernych w liturgii bardzo poważnie odbił się na stanie finansów parafii. Niektóre parafie, aby utrzymać bieżące funkcjonowanie, zmuszone były nadszarpnąć budżet przeznaczony na inwestycje. Oznacza to, że część z nich trzeba będzie przełożyć na późniejszy czas.

Pozwolę się podzielić tu swoim spostrzeżeniem. Parafie, w których wierni wykazali się zrozumieniem sytuacji i nie zaniechali wsparcia finansowego, to przede wszystkim parafie o dobrze zintegrowanej społeczności lokalnej. Przed kilku laty dane było mi uczyć pewną grupę uczniów pochodzących właśnie z takiej parafii — podgliwickiej Ostropy. Z łatwością można było dostrzec ich znacznie lepsze uspołecznienie i wzajemną odpowiedzialność za siebie niż u pozostałych uczniów. W wypowiedziach młodzieży widać było szacunek do rodziców, pozytywny obraz Kościoła, a podejście do nauki było znacznie solidniejsze niż u reszty. Podobne wrażenie miałem także ucząc grupę z niedalekich Paniówek (leżących już w archidiecezji katowickiej). Tego poczucia odpowiedzialności brakuje niestety wśród populacji wielkomiejskiej, nierzadko odciętej od korzeni społecznych. To niestety przekłada się także na zaangażowanie w parafii i odpowiedzialność za jej funkcjonowanie. Podejście „klienckie” — dziś tu, jutro tam, w zależności od potrzeb i humoru sprawia, że parafia postrzegana jest na zasadach handlowej wymiany. To rodzi podejście roszczeniowe — ksiądz traktowany jest jako ktoś, kto ma obowiązek zapewnić usługi duszpasterskie. Łatwo mieć do niego pretensje, gdy jakość usługi nie wydaje się zgodna z oczekiwaniami, trudno natomiast zdobyć się na zaangażowanie i współodpowiedzialność. Wydaje się, że jest tu spora przestrzeń do duszpasterskiej pracy, wymagająca cierpliwej formacji i podkreślania wspólnotowego wymiaru Kościoła.

Na koniec zapytałem o perspektywy duszpasterskie na najbliższą przyszłość, zakładając, że pewne ograniczenia pozostaną w mocy.

Duszpasterze podkreślali, że trzeba się uczyć nowych form, a jednocześnie kontynuować sprawdzone sposoby docierania do ludzi. Szczególne pytanie dotyczy katechezy dzieci i młodzieży. Sfera wirtualna to ich świat. Chcąc nawiązać z nimi dialog, nie można od tej sfery uciekać. Jeśli gdzieś można dziś znaleźć wspólny grunt z młodymi, to w pierwszej kolejności — w internecie. Jednak nie można do tej wirtualnej przestrzeni się ograniczyć, ale potraktować ją jako korytarz wprowadzający w głębsze zaangażowanie w życie Kościoła.

W niektórych wypowiedziach można było wyczuć pewien pesymizm, jeśli chodzi o niedzielny udział w liturgii. Czy osoby, które przez kilka miesięcy korzystały z dyspensy, wrócą do kościoła? Można przypuszczać, że nie wrócą te, dla których uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii było tylko kwestią przyzwyczajenia. Ale jeśli dla kogoś przyzwyczajenie jest jedyną pobudką do uczestnictwa w liturgii, to trudno oprzeć się wrażeniu, że jego wiara jest pozbawiona głębi, pozostająca na poziomie bezrefleksyjnych odruchów. Można powiedzieć, że także i tu jawi się wielka przestrzeń do pracy duszpasterskiej — aby tych mniej lub bardziej regularnie „chodzących” do kościoła formować na „świadomie uczestniczących” w liturgii.

Przyszłość pod względem duszpasterskim z pewnością pełna jest wyzwań i trudów. Jednak, jak podsumował jeden z proboszczów: „Kościół przetrwał wiele trudnych wyzwań, przetrwa i te. Róbmy swoje, inaczej — ale nie można ustawać!”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama