Znak, który cieszy

Spadek powołań kapłańskich? Nie w Polsce!

- Wraz z nowym rokiem akademickim 2009 pojawiła się niemal niezauważona przez media informacja, że na pierwszy rok do seminariów duchownych w Polsce zgłosiło się nieco więcej kandydatów niż przed rokiem. To chyba dobry znak dla duszpasterstwa powołań?

Oczywiście to znak, który nas cieszy. Zgłosiło się ponad stu kandydatów do kapłaństwa więcej niż rok temu. To cieszy tym bardziej, że przeżywamy Rok Kapłaństwa. W kontekście szerzącej się cywilizacji egoizmu i śmierci, Europa i Polska potrzebuje nowych kapłanów, którzy z młodzieńczym zapałem podejmą dzieło nowej ewangelizacji.

Gdy mówimy o powołaniach kapłańskich w aspekcie liczbowym, to warto precyzować znaczenie pojęć. Otóż możemy obliczyć, ilu w danym roku zgłosiło się kandydatów do seminariów diecezjalnych i zakonnych. Nikt z nas nie jest natomiast w stanie stwierdzić, ile osób w danym roku Bóg powołał do kapłaństwa. Nie wszyscy powołani odkrywają i realizują swoje powołanie. Niektórzy zbyt mało pracują nad własnym rozwojem i zbyt niskie stawiają sobie wymagania, aby odpowiedzieć na dar powołania. Innych z kolei od pójścia drogą powołania odciąga środowisko, w którym żyją: rówieśnicy, media, dominująca ideologia, a nawet ktoś z bliskich. Zjawisko to dotyczy nie tylko osób powołanych do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Dotyczy ono również tych, którym Bóg proponuje małżeństwo i założenie rodziny, a którzy popadają w kryzys i — przynajmniej w tej fazie życia - nie są w stanie nikogo pokochać.

Bóg nigdy nie zapomina o powoływaniu kolejnych pokoleń młodych ludzi do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego. W tym sensie nie będzie nigdy kryzysu powołań. W kryzysie mogą być natomiast niektóre osoby powołane, a nawet wiele z nich. Właśnie dlatego w Europie — a w pewnym stopniu również w Polsce — odnotowujemy obecnie fakt, że wielu młodych ludzi ma trudności z odczytaniem i z realizacją otrzymanego od Boga powołania. Chodzi tu także o powołanie do małżeństwa. Coraz więcej jest szlachetnych dziewcząt, które marzą o założeniu rodziny, ale nie znajdują odpowiednio dojrzałych kandydatów na mężów. Podobnie coraz więcej młodych, szlachetnych mężczyzn ma trudności ze znalezieniem kobiety, która dorosła do miłości małżeńskiej i macierzyńskiej. Przejawem naiwności i magicznego myślenia byłoby przekonanie, że młodzi ludzie mogą dorastać do małżeństwa i rodziny, kapłaństwa czy życia konsekrowanego w oparciu o sam tylko dar powołania, w oderwaniu od sytuacji środowiska, w którym żyją czy w oderwaniu od stylu wychowania, jakie otrzymują w rodzinie, szkole, parafii. Kryzys wielu dorosłych i destrukcyjne oddziaływanie niektórych mediów ogromnie utrudnia młodym ludziom rozwój na miarę otrzymanego powołania.

- Wspomniał Ksiądz, że z woli Ojca Świętego przeżywamy w Kościele Rok Kapłański. Hasłem tego roku są słowa: „Wierność Chrystusa — wierność kapłana”. Na ile świadectwo księży, którzy są proboszczami, wikarymi, prefektami, czy katechetami pomaga młodemu człowiekowi w odpowiedzi na Boże wezwanie „pójdź za Mną”?

Takie świadectwo już powołanych stanowi pomoc ogromną i wręcz nieodzowną. Najłatwiej pójść za głosem powołania kapłańskiego tym nastolatkom, którzy w swojej parafii czy w swojej grupie formacyjnej mają kontakt z księżmi, którzy cieszą się kapłaństwem, którzy są radosnymi przyjaciółmi Boga i ludzi, którzy - na wzór Chrystusa — rozumieją całego człowieka i którzy ofiarnie troszczą się o los wszystkich we wspólnocie parafialnej, a zatem o los dzieci, młodzieży i dorosłych. Szczególnie cenne jest świadectwo tych księży, którzy nie tylko potrafią pomagać ludziom poranionym, krzywdzonym, zniechęconym, biednym czy bezradnym, ale którzy są na tyle dobrzy i mądrzy, że fascynują także ludzi młodych i szczęśliwych, umacniając mocnych. Młodzi ludzie najłatwiej dorastają do powołania przy księdzu, do którego można przyjść i spytać się o to, jak można jeszcze lepiej żyć niż dotąd! Kapłan wierny swemu powołaniu promieniuje świętością i mocą miłości Boga do człowieka. Takich właśnie księży szukają młodzi ludzie, którzy często czują się zagubieni i myślą, że nie mają żadnego powołania.

- Duszpasterze młodzieży i rodzin alarmują, że współczesna młodzież ma kłopoty z podejmowaniem odpowiedzialnych i wiążących na całe życie decyzji. Z czego to wynika?

Różne są przyczyny tego stanu rzeczy, ale przyczyną podstawową jest bark solidnego wychowania. Wolność jest darem, ale i zadaniem. Do wolności — podobnie jak do miłości, mądrości i świętości — trzeba dorastać. Spontaniczność tu nie wystarczy. Szczególnym utrudnieniem w dorastaniu do odpowiedzialnej wolności jest modne obecnie rozpieszczanie dzieci i młodzieży w ramach wychowania „bezstresowego”. Podejmowanie decyzji wymaga mierzenia się z niepokojem, z ryzykiem, ze stresem dokonywania wyboru w ważnych sprawach, czasem na zawsze. Wymaga też wierności, wytrwałości, stanowczości, dyscypliny. Wymaga przyjaźni z Bogiem, który daje moc, by być panem samego siebie i by wytrwać do końca. Ludzie niewychowani czy rozpieszczani uciekają od wolności i od odpowiedzialności. Czasem ucieczka ta kończy się wręcz popadaniem w śmiertelne uzależnienia.

- Na co przede wszystkim trzeba zwracać uwagę, aby rodziły się liczne i dobre powołania do kapłaństwa i życia zakonnego?

Warto najpierw zwrócić uwagę na wychowanie dzieci i młodzieży do bogatego człowieczeństwa. Tylko prawdziwy człowiek może spotkać się z prawdziwym Bogiem i zrealizować powołanie do prawdziwej miłości, gdyż innego powołania nie ma. Jeśli ktoś z nastolatków dostrzega w sobie jedynie ciało, popędy, instynkty czy emocje, a nie rozwija sfery mpralnej, duchowej, religijnej, społecznej, to nie zrealizuje żadnego powołania. Do małżeństwa też nie! Koniecznym elementem solidnego wychowania jest przyprowadzanie dzieci i młodzieży do Chrystusa. Na powołanie może odpowiedzieć tylko ktoś, kto nigdy nie oddziela miłości do Boga od miłości do człowieka i kto Boga słucha bardziej niż samego siebie.

- Czy nagłaśnianie przez media pojedynczych przypadków niewierności kapłańskiej może mieć antypowołaniowy wymiar?

Oczywiście, że tak. I o to właśnie chodzi tym, którzy nagłaśniają takie pojedyncze dramaty księży przeżywających kryzys. Niektóre media są tak przewrotne, że na jednej stronie „gorszą” się księżmi, którzy odchodzą, a na następnej stronie wychwalają takich właśnie księży za to, że mieli „odwagę” odejść. Ukazują ich wręcz jako bohaterów. To oczywiście sieje niepokój w sercach młodych ludzi. Nie wystarczy jednak demaskować tego typu cynizm niektórych mediów. Ksiądz Jerzy Popiełuszko przypominał nam o tym, że zło zwycięża się dobrem. Zachwycajmy młodych ludzi Bogiem, który nas rozumie, kocha i uczy kochać, a oni znajdą wtedy odwagę, by pójść za Chrystusem.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama