Rodzice wobec powołania dzieci

Rodzina odgrywa ogromną rolę w formacji powołań

Żadne dziecko nie zostało stworzone
na obraz i podobieństwo swoich rodziców.

Przeżywamy kolejny, 46 Tydzień Modlitw o Powołania. W tych dniach co roku przypominamy sobie w sposób szczególny o tym, że Bóg nie tylko stworzył każdego z nas z miłości, ale że troszczy się o nasz los, o naszą teraźniejszość i przyszłość. Bóg troszczy się zwłaszcza o teraźniejszość i przyszłość ludzi młodych, którzy stają na progu dorosłości i stawiają sobie pytanie o własną przyszłość. Hasło tegorocznego Tygodnia Modlitw o Powołania - Zaufać i odpowiedzieć Bogu, który powołuje - upewnia nas o tym, że warto zaufać Bożemu wezwaniu i ze warto wiernie odpowiedzieć na Bogu wezwanie do życia w świętości w ramach powołania do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Zaproszenie do zaufania Bogu kierowane jest nie tylko do dziewcząt i chłopców, ale także do ich rodziców, którym przecież los ich dzieci ogromnie leży na sercu.

Największym marzeniem kochających i szczęśliwych małżonków jest podzielenie się wzajemną miłością z dziećmi, którymi Bóg ich obdarzy. Tacy małżonkowie marzą o tym, by zaistniały ich dzieci, mimo że nie wiedzą przecież, jak ich córki czy synowie będą wyglądać, ani jakie będą mieć cechy i jaką wybiorą dorosłą drogę życia. Dojrzali małżonkowie, którzy otrzymują od Boga dar rodzicielstwa, zdają sobie z tego sprawę, że dzieci nie są ich własnością. Są one bardziej dziećmi Boga niż ich dziećmi, gdyż nie zostały stworzone na obraz i podobieństwo swoich rodziców, lecz na obraz i podobieństwo Tego, od którego wszystko bierze początek. Właśnie dlatego w miarę rozwoju dzieci mogą kształtować w sobie takie bogactwo człowieczeństwa, które zaskoczy nawet ich rodziców. Dojrzali rodzice wiedzą o tym, że dzieci to dar od Boga i że ich najważniejszym zadaniem jest przyprowadzać je do Boga, który zna i kocha ich synów i córki nieskończenie bardziej niż najwspanialsi nawet rodzice potrafią kochać swoje potomstwo.

Małżonkowie mają różne prawa, na przykład prawo wyborcze czy prawo do wolności słowa i sumienia. Ale nie mają prawa do posiadania dziecka z tego oczywistego powodu, że nie nikt nie ma prawa do posiadania jakiejkolwiek osoby. To nie małżonkowie mają prawo do dziecka, lecz to dziecko - jeśli przyjdzie na świat - ma prawo do tego, by było kochane i chronione obecnością, czułością oraz mądrością swoich rodziców. Małżonkowie mają święte prawo, by stworzyć takie warunki, w których dziecko może się pojawić i rozwijać. Nie mają natomiast prawa do niczego więcej. Nie są producentami, lecz stróżami dziecka, z chwilą, gdy ono zacznie istnieć. Właśnie dlatego odpowiedzialni małżonkowie nie próbują „zaprogramować” cech dziecka tak, jak konfiguruje się właściwości techniczne komputera. Jakakolwiek próba „programowania” dziecka byłaby zamachem na godność osoby i zaprzeczeniem miłości rodzicielskiej. Mądrzy małżonkowie nie próbują także zaprogramować przyszłości dziecka. Ich zadaniem jest natomiast tak szlachetne wychowanie dzieci, by każde z nich było w stanie odkryć i zrealizować powołanie, jakie otrzymają od Boga.

Najbardziej radykalnym błędem rodziców w odniesieniu do dzieci jest próba postawienia siebie w miejsce Boga, na przykład poprzez próbę „zaprogramowania” dziecka na własny obraz i podobieństwo lub na obraz i podobieństwo swoich aspiracji. Taka postawa byłaby dowodem na to, że rodzice są gotowi „pokochać” dziecko jedynie warunkowo, czyli że w rzeczywistości nie są gotowi kochać wcale. Usiłują uszczęśliwiać siebie, a nie dziecko. Wmawiają sobie, że jeśli ich dziecko będzie miało - określoną przez nich(!) - płeć czy będzie dysponowało - określonymi przez nich(!) - uzdolnieniami, na przykład sportowymi, artystycznymi czy muzycznymi, to będzie z pewnością szczęśliwe. Tymczasem ludzi szczęśliwych i nieszczęśliwych spotykamy w każdej grupie społecznej. Los człowieka zależy przede wszystkim od tego, na ile bezwarunkowo jest kochany, na ile solidne otrzymuje wychowanie i na ile wiernie realizuje otrzymane od Boga powołanie. Wiemy, że wśród wybitnych gwiazd sportu, piosenki czy filmu wielu jest ludzi, którzy przeżywają dramatyczny kryzys i są nieszczęśliwi.

Dziecko „zaprogramowane” przez rodziców, ma prawo później wykrzyczeć do rodziców swój ból, sprzeciw i protest. Ma prawo postawić im pytania, na które nie znajdą odpowiedzi: kto wam pozwolił określać, jakie powinienem mieć cechy? Kto dał wam prawo określać moją przyszłość według waszych aspiracji czy ambicji? Kto dał wam pewność, że przyniesie mi szczęście taka wersja mnie, jaka wam się podoba? Macie prawo zaprogramować dom i jego wyposażenie, ale nie macie prawa zaprogramować mnie, bo ja nie jestem rzeczą, lecz osobą! W obliczu tego typu pytań dziecka rodzice mogliby jedynie przyznać, że odważyli się przypisać sobie boską władzę. A człowiek, który przypisuje sobie władzę Boga, z czasem przekonuje się o tym, że przypisał sobie także boską odpowiedzialność, która go przytłoczy.

Szlachetni rodzice przyjmują od Boga dziecko zupełnie „w ciemno”, gdyż kochają je w sposób bezinteresowny. Miłość rodzicielska jest wręcz heroicznie bezinteresowna! Małżonkowie pragną bowiem, by zaistniał ktoś nieznany, kogo z góry przyjmą z miłością, czyli bezwarunkowo i bezinteresownie. A zatem bez względu na cechy dziecka! Bez względu na to, ile radości czy ile cierpienia im przyniesie! A także bez względu na to, jakie otrzyma powołanie od Boga. Dojrzali rodzice wiedzą o tym, że ich dziecko nigdy, w żadnej sytuacji nie stanie się ich własnością. Ofiarują mu całą miłość i mądrość, do jakiej są zdolni, mimo że z góry wiedzą, iż tak obdarowane przez nich dziecko nie pozostanie z nimi, lecz pójdzie w świat, by swoją miłością i mądrością obdarzyć obcych ludzi w pewnym wymiarze bardziej niż własnych rodziców!

Rodzice są kochają, chronią i wychowują dziecko nie po to, by ono im się kiedyś „odwdzięczyło”, lecz po to, by stało się darem dla swojego przyszłego małżonka, dla przyszłych dzieci, dla przyjaciół, a nawet dla zupełnie obcych ludzi, jeśli takie właśnie będzie jego powołanie. Jedyne, co rodzice rzeczywiście mogą i powinni zaprogramować, to tworzenie optymalnych warunków dla rozwoju ich dziecka, gdy Bóg obdarzy ich radością rodzicielstwa. Tylko te dzieci, które wiedzą, że są owocem bezwarunkowej miłości Boga i bezinteresownej miłości swoich rodziców, mają optymalne warunki, by rozkwitać w swym człowieczeństwie i by dorastać do miary otrzymanego powołania.

Szczególnie ważną rolą rodziców jest dyskretne i cierpliwe towarzyszenie swoim dzieciom w odkrywaniu ich powołania w taki sposób, by nie sugerować synom czy córkom czegokolwiek w tym względzie. Do dziś jestem wdzięczny mojej mamie za to, że dopiero po moich święceniach kapłańskich powiedziała mi o tym, że prosiła Boga, by jeden z jej synów został księdzem. Jan Paweł II wielokrotnie przypominał chrześcijańskim rodzicom o tym, by wspierali swoje dzieci na drodze dorastania do powołania. Pragnę zwrócić się do was, rodzice chrześcijańscy, aby zachęcić was, byście byli blisko waszych synów i córek. Nie pozostawiajcie ich samotnych w obliczu wielkich decyzji wieku dorastania. Pomóżcie im, by nie ulegli pokusie szukania jedynie dobrobytu materialnego i kierujcie ich ku prawdziwej radości, tej duchowej” (Orędzie na Tydzień Modlitw o Powołania, 2001).

Jan Paweł II podkreślał jakże ważny fakt, że „rodziny odgrywają rolę decydującą o przyszłości powołań. Świętość miłości małżeńskiej, harmonia życia rodzinnego, duch wiary w rozwiązywaniu codziennych problemów życia, otwartość na innych, zwłaszcza na biednych, uczestnictwo w życiu wspólnoty wierzących, stanowią właściwe środowisko dla odkrywania Bożego powołania i dla jego wielkodusznej realizacji ze strony dzieci” (Orędzie, 2002). „Zwracam się do was, rodzice. Bóg powierzył wam zadanie, by kierować młodych na drogach świętości. Bądźcie dla nich przykładem ofiarnej wierności Chrystusowi. Dodajcie im odwagi, by nie bali się wypłynąć na głębię, odpowiadając bez wahania na zaproszenie Pana. On powołuje niektórych do życia w rodzinie, a innych do życia konsekrowanego albo do kapłaństwa służebnego. Pomóżcie im rozpoznać, jakie jest ich powołanie oraz stać się prawdziwymi przyjaciółmi Chrystusa i Jego autentycznymi uczniami!” (Orędzie, 2005). Dojrzali rodzice umożliwiają swoim dzieciom odkrycie tego, że miłość do Boga i do człowieka jest nierozerwalna. To właśnie w rodzinie młodzi ludzie powinni odkryć, że każdy z nich jest powołany do wielkiej miłości niezależnie od tego, czy będą ją realizowali jako świeccy, czy też jako osoby duchowne. Rodziny, w których młodzi doświadczają tego, że są nieodwołalnie kochani i w których uczą się nieodwołalnie kochać, stają się urodzajną glebą powołań.

Istotnym zadaniem rodziców jest upewnianie dorastających dzieci o tym, że życie jest darem otrzymanym, który z samej swej natury jest zaproszeniem do tego, by stać się darem ofiarowanym. Rolą rodziców jest wyjaśnianie, że miłość do Boga i do bliźniego oznacza pełnię rozwoju człowieka i prowadzi do trwałej radości. Wierne pójście za powołaniem — także kapłańskim czy zakonnym — w żadnym przypadku nie oznacza życia w samotności, ani rezygnacji z mocnych więzi międzyludzkich, lecz przeciwnie — jest gwarancją wypływania na głębię tychże więzi. Innym ważnym zadaniem rodziców jest pomaganie dorastającym córkom i synom, by stawali się zdolni do podjęcia decyzji na całe życie, a nie tylko do krótkoterminowych zobowiązań, opartych na chwilowym zapale czy na zaangażowaniu emocjonalnym.

Wzorem do naśladowania dla wszystkich rodziców jest postawa św. Andrzeja Apostoła, który przyprowadza do Chrystusa swego brata. Andrzej nie domyśla się nawet, jak niezwykłe powołanie otrzyma Piotr od Jezusa. Podobnie rodzice powinni wskazywać na Chrystusa i z cierpliwością przyprowadzać do Niego swoje dzieci. A wtedy ze zdumieniem przekonają się, że ich dzieci odkryją powołania przewyższające najśmielsze oczekiwania rodziców. Aby rodzice mogli pomagać dzieciom w trafnym odkryciu i w dojrzałej realizacji otrzymanego powołania, sami potrzebują stałego wzrostu w dojrzałości i budowania coraz bardziej pogłębionej więzi z Chrystusem. Szczególne znaczenie ma tu regularna Eucharystia i osobista modlitwa, lektura Pisma świętego i sakrament pojednania, korzystanie z katechezy dla dorosłych, rekolekcje parafialne, włączenie się w ruchy formacyjne.

Dojrzali rodzice wiedzą o tym, że istotą wychowania chrześcijańskiego nie są nakazy czy zakazy, lecz fascynowanie dzieci i młodzieży perspektywą życia w świętości, czyli perspektywą życia w prawdzie, wolności i miłości! Być odpowiedzialnym rodzicem to nie tylko dojrzale kochać własne dzieci, ale to także pomagać im w tym, by również one uczyły się kochać w podobnie dojrzały sposób. Najbardziej owocnie kochamy tych, którzy z naszą pomocą uczą się kochać i którzy dzięki temu cieszą się własnym istnieniem, a także Bogiem i ludźmi!

Wychowanie w rodzinie według pedagogii Ewangelii oznacza, że największym marzeniem rodziców jest wspólne z dziećmi dorastanie do świętości. Tacy rodzice nie szczędzą dzieciom serca ani czasu. Codzienne znajdują okazje, by rozmawiać z nimi na tematy, które pomagają dzieciom wypływać na głębię dobra, prawdy i piękna. Dojrzali rodzice wiedzą o tym, że nie jest możliwe wychowanie „zaoczne”! Formowanie wartościowych postaw dokonuje się zawsze za pomocą spotkań twarzą w twarz. Być rodzicem to całymi dniami, miesiącami i latami rozmawiać z dziećmi o sztuce życia. To uczyć ich w prawy sposób myśleć, kochać i decydować. To odpowiadać na wszystkie ich pytania. Także na te pytania i wątpliwości, które dzieci stawiają za pomocą milczenia, a czasem w formie buntu czy agresji. Być rodzicem to proponować dzieciom — a najpierw samemu sobie! - wyłącznie optymalną, czyli ewangeliczną drogę życia. Drogi gorsze, a tym bardziej drogi niegodne człowieka, dzieci potrafią znaleźć bez pomocy rodziców.

Niektórzy rodzice obawiają się tego, że wychowując dzieci zgodnie z zasadami Ewangelii, „skazują” je na to, że staną się one w przyszłości ofiarą ludzi niewychowanych i nieszlachetnych. Tego typu obawy są zbędne, gdyż wynikają z niezrozumienia istoty wychowania według pedagogii Ewangelii. Otóż dziecko rzeczywiście wychowane na wzór słów i czynów Chrystusa, nie będzie nigdy krzywdzić innych ludzi, ale też nie będzie pozwalać innym na to, by było przez nich krzywdzone. Takie dziecko w dorosłym życiu będzie odnosiło się do innych z miłością i szacunkiem, ale bez naiwności. Tę właśnie mądrość wychowania podkreśla Jezus wtedy, gdy podaje najkrótszą definicję chrześcijanina: „Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie” (Mt 10, 16). Ci rodzice, którzy są wierni własnemu powołaniu, którzy przyprowadzają swoje dzieci do Boga i którzy uczą swych synów i córki naśladowania Chrystusa, czyli dorastania do świętości, w najbardziej owocny sposób pomagają dzieciom w przypatrywaniu się otrzymanemu powołaniu oraz w radosnym wypełnieniu tegoż powołania. Mądrzy rodzice pomagają swym dzieciom w dorastaniu do każdego powołania, jakie Bóg podpowie ich synom czy córkom.

Zdarza się czasem tak, że rodzice księży czy osób konsekrowanych mają poczucie wyższości, gdyż sądzą, że ich dzieci obrały stan „wyższej doskonałości”. Tymczasem w Kościele nie ma stanów „wyższych” i „niższych”, gdyż wszyscy powołani jesteśmy do życia w tej samej, świętej miłości. Drugi błąd, który grozi rodzicom księży czy sióstr zakonnych, to postawa przeciwna, a zatem przekonanie, że dokonali oni czegoś niezwykłego, bo „poświęcili” swoje dzieci Bogu. Tymczasem dzieci nie są nigdy własnością rodziców więc rodzice — choćby chcieli — nie mogliby swoich dzieci nikomu ani niczemu „poświęcić”! Bycie darem dla Boga i dla bliźnich w takim samym stopniu — chociaż w inaczej wyrażanej formie — odnosi się zarówno do małżeństwa i rodziny, jak do kapłaństwa czy życia konsekrowanego.

Zadaniem chrześcijańskich rodziców jest fascynowanie swoich dzieci życiem w świętej miłości, niezależnie od tego, jakie Bóg podpowie im specyficzne drogi życia. Rolą rodziców jest przypominanie dzieciom o tym, że wykształcenie, praca zawodowa, zdobycie ustabilizowanej pozycji finansowej czy władzy nikomu nie wystarczy do szczęścia! To wszystko jest wtórne w odniesieniu do powołania, w którym wyraża się tajemnica człowieka i ostateczny sens jego istnienia.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama