Modlitwa różańcowa siłą rodziny

O modlitwie rodzinnej, ze szczególnymi wskazówkami dla modlitwy różańcowej

To nie przypadek, że pierwszym złem, o jakim mówi Bóg na samym początku historii ludzkości, jest samotność człowieka. Nie jest też przypadkiem to, że pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do kobiety i mężczyzny brzmi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1, 28). W kontekście biblijnym płodność jest nierozerwalnie związana z miłością małżeńską. Bóg poleca zatem pierwszym ludziom, żeby kobieta i mężczyzna tak mocno pokochali siebie nawzajem, by nie bali się zawarcia małżeństwa i założenia rodziny. Poprzez to swoje pierwsze polecenie, Stwórca upewnia nas o tym, że los ludzkości, a nawet samo jej przetrwanie, zależy najbardziej właśnie od relacji kobieta — mężczyzna oraz od sytuacji rodziny. Wszystkie inne uwarunkowania są wtórne. Ustrój społeczny, rozwój gospodarki czy postęp nauki i techniki może jedynie człowiekowi ułatwić lub utrudnić dorastanie do bogatego człowieczeństwa i do szczęścia. Jednak tym, co najbardziej wpływa na los każdego z nas, jest zawsze sytuacja rodziny, w której żyjemy.

Tak, jak na los człowieka decydujący wpływ ma rodzina, tak o losie rodziny rozstrzyga to, czy i w jaki sposób małżonkowie i ich dzieci przeżywają więź z Bogiem. Niedawno jedna z młodych kobiet — żona i matka — opowiadała mi o tym, że wiele kobiet z grona jej znajomych pyta ją o to, jak to jest, że jej mąż odnosi się do niej z wyjątkową miłością, szacunkiem i czułością, której brakuje w ich rodzinach. Kobieta ta odpowiada: codziennie modlę się razem z mężem i z dziećmi; to nam pomaga rozmawiać między sobą językiem miłości.

Czym jest modlitwa, skoro wywiera ona tak przemożny wpływ na postawę poszczególnych ludzi oraz na sytuację rodzin i całych społeczeństw? Gdy pytamy dzieci o to, na czym polega modlitwa, to one zwykle odpowiadają, że modlitwa to rozmowa z Bogiem. Tak jest rzeczywiście. Modlitwa to rozmowa. Jednak dojrzała modlitwa to coś więcej niż tylko rozmowa. To nawet coś więcej niż wsłuchiwanie się w głos Boga, a także coś więcej niż odpowiadanie na słowo Boże. Modlitwa jest przede wszystkim spotkaniem. A każde spotkanie — także to między ludźmi — to coś więcej niż tylko wypowiadanie słów i komunikowanie określonej treści. To najpierw bycie razem, bycie blisko. To cieszenie się sobą nawzajem i doświadczanie miłości.

Spotkanie z drugą osobą angażuje całego człowieka i w jakimś stopniu przemienia całego człowieka. Im ważniejsza jest dla nas osoba, z którą się spotykamy, tym większe znaczenie ma to spotkanie, tym bardziej na nas oddziałuje i tym mocniej nas przemienia. Nie każde spotkanie nazywamy modlitwą. Słowo to rezerwujemy do określenia najbardziej niezwykłego spotkania, do jakiego zdolny jest człowiek, czyli do spotkania z Bogiem - Stwórcą. Modlitwa to niezwykłe spotkanie z Tym, który mnie w swej miłości wymarzył, który mnie rozumie i który mnie nieodwołalnie kocha. Modlitwa to spotkanie z Tym, któremu ufam bardziej niż ludziom, a nawet bardziej niż samemu sobie: niż mojemu ciału, moim emocjom, moim subiektywnym przekonaniom. Jeśli tak nie jest, to modlitwa staje się jedynie magicznym działaniem, albo pustym gestem czy rytuałem.

Od kogo możemy uczyć się takiej modlitwy, która staje się rzeczywistym i owocnym spotkaniem? Ku naszemu zdumieniu takiej modlitwy uczy nas sam Bóg. Jezus zaskakuje nas swoją osobistą modlitwą. My, ludzie tej ziemi, skłonni jesteśmy uważać, że modlitwa potrzebna jest jedynie człowiekowi, ale nie Bogu. Zapominamy o tym, że Bóg, który jest miłością, jest jednocześnie spotkaniem, gdyż prawdziwa miłość nie może być samotna, nie zamyka się we własnym wnętrzu. Z tego właśnie powodu Chrystus spotyka się z Ojcem na modlitwie. Czyni to często i regularnie. Czasem całe noce spędza na spotkaniu z Tym, który Go posłał i który w Nim ma upodobanie. Chrystus uczy nas tej podstawowej modlitwy, która pozwala nam nazywać Boga — Ojcem, a nawet Abba, czyli serdecznym Tatusiem.

To właśnie Chrystus skierował do Boga-Ojca najbardziej niezwykłą i najbardziej dramatyczną modlitwę w dziejach tej ziemi wtedy, gdy udał się do Ogrójca, by tam — opuszczony przez ludzi - spotkać się z Tym, który nigdy Go nie opuścił. Odtąd Ogród Oliwny to dla nas najlepsza szkoła modlitwy. Czasem całymi latami zagłuszamy głos Boga w nas, głos Jego miłości i prawdy. Czasami długo trwamy w pierwszych dwóch krokach Jezusowej modlitwy w Ogrójcu, to znaczy w fazie lęku oraz w fazie natarczywych pytań, na które sami próbujemy znaleźć sobie odpowiedź, zagłuszając odpowiedź Boga. Dojrzale modlić się to dojść z Chrystusem aż do decyzji, by trwać w miłości i prawdzie nawet wtedy, gdy nasza droga życia — osobista czy rodzinna — okazuje się w jakiejś jej fazie drogą krzyżową. Jeśli jesteśmy wierni Bogu, to nawet droga krzyżowa nie przestaje być dla nas drogą błogosławieństwa!

Naszym zadaniem jest spotykanie się z Bogiem-Ojcem na wzór Jezusa po to, by z ufnością postępować według Jego woli, którą On objawił nam najpełniej w czynach i słowach swego Syna i którą nie przestaje nam objawiać w naszym sumieniu oraz w codziennych wydarzeniach. Gdy nasza modlitwa staje się podobna do tamtej modlitwy z Ogrójca, to z pewnością doświadczymy jej niezwykłych owoców. Każde prawdziwe spotkanie z Bogiem przemienia nas bowiem i zaskakuje. Doświadczył tego lotnik, a jednocześnie wielki pisarz i myśliciel francuski, autor „Małego Księcia”, Antoine de Saint-Exúpery. W książce zatytułowanej „Twierdza” opisuje dzień, w którym poczuł się wyjątkowo bezradny i osamotniony. Udał się wtedy na daleki spacer. Gdy doszedł do lasu, zatrzymał się przy wysokim drzewie, na którego szczycie siedział kruk. Pisarz zaczął się modlić i prosić Boga o to, by ów kruk odleciał. Byłby to znak, że Bóg go słyszy i że odpowiada na jego prośbę. Kruk jednak pozostał nieruchomy. Początkowo Exúpery zareagował rozgoryczeniem i żalem wobec Boga. Po chwili zaczął jednak — ku własnemu zdumieniu - dziękować Bogu za to, że kruk nie odleciał. Uświadomił sobie bowiem, że gdyby ptak odleciał, to byłby to znak, który pisarz sam dałby sobie. A wtedy nadal pozostałby w swojej samotności. Tymczasem on potrzebował znaku od Boga, a nie od samego siebie. Kiedy uznał tę prawdę, nagle znikło jego poczucie samotności i pojawiła się niespodziewana radość.

Pierwszym darem każdego rzeczywistego spotkania z Bogiem jest zaskoczenie i ta najbardziej niezwykła, Boża, niespodziewana radość. Spotkanie z Bogiem otwiera nam nowe horyzonty myślenia i decydowania, pozwala w nowy sposób popatrzeć na własne życie i na własną sytuację. Spotkanie z Bogiem wycisza nas, dodaje siły, podpowiada nowe, dojrzalsze sposoby radzenia sobie z naszymi obowiązkami i trudnościami w życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym i społecznym. Naprawdę spotykając się z Bogiem, inaczej patrzymy na nasze codzienne doświadczenia i cierpienia. Rozumiemy wtedy, że krzyże nie pochodzą od Boga, lecz że są one konsekwencją naszej niedoskonałości oraz niedoskonałości ludzi, wśród których żyjemy. Bóg natomiast czyni nas zdolnymi do przezwyciężania tych krzyży. Na modlitwie upewniamy się o tym, że Bóg posłał swojego Syna nie po to, by nasz krzyż był cięższy, lecz przeciwnie - po to, by nasza radość była większa Modlitwa sprawia, że stajemy się silniejsi. Zdobywamy nową motywację i energię, potrzebną do tego, by trwać w tym, co dobre, co Boże, co szlachetne, chociaż nierzadko trudne.

W czasie modlitwy upewniamy się o tym, że Bóg jest naszym niezawodnym przyjacielem i że każdy z nas jest Jego ukochanym dzieckiem. Uświadamiamy sobie obecność i troskę Boga o człowieka w całej historii zbawienia, w naszej osobistej historii, a także w historii bliskich nam osób. Modlitwa to zachwyt Bogiem — Przyjacielem człowieka. To pójście z Bogiem na spacer po to, by od Boga zaczerpnąć nowej mądrości i siły. Modlitwa to uzgadnianie z Bogiem wspólnych marzeń. A Bóg marzy o tym, byśmy trwali na drodze świętości i by rodzina, w której żyjemy i na której los wpływamy, stawała się — z naszą pomocą — miejscem miłości, prawdy, radości i poczucia bezpieczeństwa.

Różaniec to szczególny rodzaj modlitwy. To modlitwa, w której wraz z Maryją rozważamy tajemnicę Chrystusa i tajemnicę Jego odkupieńczej miłości do każdego z nas. Różaniec to adorowanie Chrystusa razem z Maryją. To ponowne przyglądanie się wielkim dziełom, których Bóg dokonał w historii zbawienia. To uczenie się prawdy i miłości Chrystusa od Tej, która z miłością wsłuchiwała się w Jego słowa i która wiernie strzegła je w swoim sercu. W czasie modlitwy różańcowej rozważamy nie tylko to, co Jezus głosił, ale przede wszystkim to, kim On dla nas jest tu i teraz, w naszych obecnych uwarunkowaniach życia osobistego, rodzinnego i społecznego. Rozważać wraz z Maryją tajemnice Różańca to być w duchowej szkole Maryi po to, by coraz lepiej rozumieć słowa i czyny Jej Syna. Kontemplując wraz z Niepokalaną oblicze Chrystusa, przebywamy w Jego obecności i pozwalamy na to, by On formował nasze serca i umysły. Maryja pozostaje ciągle obok nas jako duchowa Matka, Przewodniczka i Pośredniczka.

Modlitwa różańcowa to szczególne miejsce błagania Chrystusa za wstawiennictwem Maryi. Syn Boży polecił nam zwracać się do Boga-Ojca wytrwale i ufnie: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7, 7). Modlitwę, którą Duch Chrystusa wzbudza w naszym sercu, Maryja wspiera swym matczynym wstawiennictwem. Różaniec jest medytacją i prośbą. Ufne błaganie zanosimy do Chrystusa przez pośrednictwo Jego i naszej Matki. Różaniec to także miejsce szczególnego głoszenia Chrystusa z Maryją i ważna forma nowej ewangelizacji. Różaniec odmawiany w rodzinie sprawia, że wszyscy jej członkowie zaczynają ze sobą rozmawiać językiem prawdy i miłości, którego uczą się od Zbawiciela i od Jego Matki.

Modlitwa „Zdrowaś Maryjo”, która stanowi centrum Różańca, to modlitwa biblijna, związana ze sceną zwiastowania i z heroicznym posłuszeństwem Maryi wobec Boga. Pozdrowienie Anielskie wyraża zachwyt i zdumienie z powodu Wcielenia Syna Bożego, czyli z powodu największego cudu w historii ludzkości. Różaniec oparty jest na powtarzaniu modlitwy „Zdrowaś Maryjo”. Patrząc powierzchownie na to powtarzanie, można by traktować Różaniec jako praktykę jałową i nużącą. Sens tego powtarzania odkrywamy wtedy, gdy jest ono wyrazem naszej miłości do Boga i naszego poszukiwania Jego woli.

Przy odmawianiu modlitwy różańcowej, warto dodawać dopowiedzenia po słowach „...owoc żywota Twojego, Jezus”. Druga część modlitwy, zaczynająca się od słów „Święta Maryjo”, jest jednym z takich starożytnych dopowiedzeń, które z upływem czasu stało się tak znane, iż obecnie stanowi integralny element tej modlitwy. Papież Paweł VI w adhortacji Marialis cultus przypomniał ten zwyczaj dopowiedzeń po to, by jeszcze mocniej uwypuklić chrystologiczny aspekt modlitwy różańcowej. Także Jan Paweł II zachęca do takiej właśnie formy modlitwy różańcowej (RVM 35). Rozważanie danego dziesiątka Różańca można zakończyć jednym z aktów strzelistych. Obecnie najbardziej rozpowszechnionym aktem strzelistym jest modlitwa „O mój Jezu...” Na zakończenie Różańca modlimy się w intencji Kościoła i Ojca Świętego, aby podkreślić wspólnotowy sens tej modlitwy. Różaniec odmawiany z wiarą i skupieniem przez całą rodzinę, pomaga wszystkim jej członkom wzrastać w miłości, wolności i radości dzieci Bożych.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama