Rozpoczyna się czas owocowania

Rozmowa z abp Crescenzio Sepe o owocach Wielkiego Jubileuszu 2000

- Jest Ksiądz Arcybiskup nazywany "architektem Jubileuszu". Jakie uczucia towarzyszyły Ekscelencji w czasie zamykania Drzwi Świętych 6 stycznia br.?

- Ogromna wdzięczność wobec Boga i wszystkich, którzy współpracowali z Komitetem Generalnym w przygotowaniu i sprawnej koordynacji wszystkich jubileuszowych uroczystości. Mam świadomość, że kończy się rok Jubileuszu, ale rozpoczyna czas owocowania. Ziarno tak obficie zasiane w tym roku łaski zapewne przyniesie wiele owoców dla Kościoła i ludzkości. Niektóre już są widoczne, inne powoli dojrzewają. Trzeba podkreślić niezwykłą rolę, jaką odegrał Ojciec Święty. Wiele wydarzeń jubileuszowych odbyło się z jego inicjatywy. Sam podjął trud pielgrzymowania chociażby do Ziemi Świętej. Nieraz sam proponował udział w spotkaniach jubileuszowych, chociaż członkowie Komitetu Generalnego, oszczędzając jego siły, nie zaplanowali jego bezpośredniego udziału. Proszę zwrócić uwagę też na fakt, że w ciągu całego roku ani razu nie zdarzyło się, by Jan Paweł II z powodu niedyspozycji nie był obecny na celebracjach. W ostatnich dniach codziennie pozdrawiał pielgrzymów, którzy cierpliwie czekali w wielogodzinnej kolejce na przejście przez Drzwi Święte. Jego obecność przemawia nieraz bardziej niż słowa.

- Wszyscy dokonują podsumowania Jubileuszu - zastanawiam się, na ile to jest w ogóle możliwe w odniesieniu do Roku Świętego?

- Słusznie, bo żadna książka, statystyka, żaden dziennik lub transmisja radiowa czy telewizyjna nie pozwoli nam poznać pełnej prawdy o wszystkich łaskach, których udzielił nam Pan podczas tego Jubileuszowego Roku. Kto potrafi ocenić tak wiele nawróceń serc, tyle spowiedzi sakramentalnych, tyle ukrytych czynów miłości? Są one zapisane w sercu samego Boga. To jednak nie oznacza, że nie możemy dokonać duchowego bilansu tego, co każdy z nas mógł oglądać na własne oczy. Trzeba też stwierdzić, że możemy dokonać oceny owoców Jubileuszu, o ile celebracja jest także owocem przygotowania, zgodnie z wytycznymi podanymi przez Ojca Świętego. Wskazania Jana Pawła II zostały potraktowane jako prawdziwe "karty duchowości", pomocne dla każdego chrześcijanina i każdego człowieka dobrej woli, aby wejść na drogę nawrócenia w wierze i uczestniczyć w wielkich wydarzeniach jubileuszowych. Były one jakby busolą, która kierowała każdym krokiem naszej wędrówki. Rok Święty był wielką pielgrzymką dziękczynienia Bogu w dwutysięczną rocznicę narodzenia Jednorodzonego Syna Bożego. Przygotowanie do Jubileuszu rozbudziło nowe energie i nową żywotność duszpasterską w Kościołach lokalnych całego świata. W tym okresie często posługiwałem się wyrażeniem "podziemna rzeka" na określenie nurtu inicjatyw i programów mających na celu szerzenie jubileuszowego orędzia. To sprawiło, że ziarno Jubileuszu zasiane przez Ojca Świętego, wpadło w żyzną ziemię i przyniesie obfite owoce duchowe. Niemałą rolę odegrali w tym dziele pracownicy środków społecznego przekazu.

- Co dla Ekscelencji jako bezpośredniego uczestnika celebracji Jubileuszu było szczególnym przeżyciem?

- Tych przeżyć było wiele. Począ-wszy chociażby od uroczystości otwarcia Drzwi Świętych w Bazylice św. Pawła za Murami, gdzie Jan Paweł II uczynił to razem z przedstawicielami bratnich Kościołów. Wielkimi przeżyciami były: pielgrzymka Jana Pawła II do Ziemi Świętej, Dzień Przebaczenia, wspólne wspomnienie świadków wiary przy rzymskim Koloseum, Jubileusz Młodzieży. Trzeba wspomnieć i Narodową Pielgrzymkę Polaków, i wiele innych celebracji. A moje osobiste doświadczenie? To nieprzerwane kolejki przed konfesjonałami. Sam wielokrotnie siadałem w konfesjonale i mogę zaświadczyć o autentycznych nawróceniach po wielu, wielu latach. Dla tych naszych braci i sióstr to był naprawdę Wielki Jubileusz - czas łaski. Chciałbym wspomnieć również o ogromnej pracy wykonanej przez wolontariuszy. Było ich 70 tysięcy z różnych krajów. 30 tysięcy osób, które wyraziły gotowość pracy, Komitet już nie zaangażował. Mogę podać wiele przykładów niezwykłych inicjatyw. Na przykład zwróciła się do nas mała parafia z Peru, położona na wysokości 4 tysięcy metrów n.p.m., której mieszkańcy sprzedawali swój dobytek, by ich delegacja mogła pojechać do Rzymu na Jubileusz. Prosili Komitet Generalny o pomoc w sfinalizowaniu tej niezwykłej inicjatywy wypływającej z wiary i międzyludzkiej solidarności. Takich przykładów mógłbym podać bardzo wiele. Czyż to nie jest wzruszające i krzepiące?!

- Nie wszystkie plany z różnych względów zostały zrealizowane...

- Chodzi głównie o planowane pielgrzymki czy spotkania Ojca Świętego. Najczęściej na przeszkodzie stanęły aktualne trudności polityczne, jak chociażby tak bardzo upragniona pielgrzymka Ojca Świętego do Ur Chaldejskiego. Nie oznacza to jednak, że w przyszłości Jan Paweł II nie podejmie tych inicjatyw. Wielu pyta też o problem oddłużenia biednych krajów czy amnestii dla więźniów. Na te kwestie trzeba spojrzeć szerzej - Kościół nie wydaje konkretnych poleceń, co i jak ma zostać zrealizowane, ale budzi sumienia, oświetla Ewangelią wiele ciemnych stron ludzkiego życia. Tak patrząc na te problemy, dostrzeżemy, jak wiele już uczyniła wspólnota międzynarodowa dzięki inicjatywie Ojca Świętego. Papieskie inicjatywy związane z Jubileuszem zmieniły mentalność ludzi. Wiele uczyniono w dziele budowania jedności, jakkolwiek nie brakuje trudności i nieporozumień.

- Wielu stawia sobie pytanie: zakończył się Rok Jubileuszowy - i co dalej?

- To pytanie podjął Ojciec Święty, podpisując 6 stycznia br. list apostolski "Novo millennio ineunte". Wyraźnie wskazał kierunek dla Kościoła i ludzkości. Należy zwrócić się z nadzieją ku przyszłości. Jesteśmy u początku nowego tysiąclecia i teraz jest czas "wypłynąć na pełne morze", do czego zaprasza Papież. Ojciec Święty przypomina wszystkim potrzebę pełnego przyjęcia nauki Soboru we wszystkich Kościołach partykularnych. Zadanie to - zapewne już podjęte, lecz jeszcze niezakończone - jest niezbędne. W Roku Świętym wielu wiernych spotkało Chrystusa obecnego w Słowie, w sakramentach, w Kościele, w bliźnich. Ten dar należy nie tylko zachować, ale i ubogacać innych jubileuszowymi doświadczeniami. Od wszystkich jubileuszowych pielgrzymów możemy się czegoś nauczyć. Lecz wszelkie działanie, również inicjatywy duszpasterskie, jest możliwe, jeżeli będziemy mieli wzrok utkwiony w Jezusa i każdy na swojej drodze powołania będzie zgłębiał Jego Tajemnicę, kontemplując Jego miłość. Z tej kontemplacji rodzi się chrześcijański czyn, zwłaszcza na rzecz najbardziej potrzebujących. Dlatego Ojciec Święty postanowił, że na pamiątkę Jubileuszu zostanie przygotowany dom pielgrzyma dla niepełnosprawnych, którzy przybywają do Rzymu.

- Po okresie niezwykłej aktywności, w liście apostolskim "Novo millennio ineunte" Jan Paweł II wiele miejsca poświęca potrzebie modlitwy, kontemplacji. Czy chodzi o równowagę między naszą aktywnością a modlitwą?

- Nie tylko. W części poświęconej modlitwie Ojciec Święty przypomina, że wszelkie działanie, cała aktywność człowieka musi być zakorzeniona w spotkaniu z Chrystusem. Nie chodzi tylko o programy i strategie działalności duszpasterskiej. Podstawowa jest więź każdego z Chrystusem. W takiej perspektywie należy odczytać zachętę Ojca Świętego. Życzę wszystkim, by osobista i wspólnotowa modlitwa utrwaliła w nich jubileuszowe owoce. Tego uczy nas również zebrana przez Komitet Generalny Obchodów Wielkiego Jubileuszu dokumentacja świadków wiary XX wieku. W tym potężnym 9-tomowym dziele jest 600 świadków z Polski. Szczególnym wnioskiem dla wszystkich jest to, że chrześcijanie nie powinni być mierni. Osobiście życzę, by list apostolski z 6 stycznia był równie dobrze poznany i wcielony w życie jak inne dokumenty związane z Wielkim Jubileuszem. To również zadanie dla prasy katolickiej.

- Dziękuję za rozmowę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama