Jedna odpowiedź: łaska!

Co napisałby Bóg do Kościoła w Polsce, gdyby skierował do niego taki list jak do 7 Kościołów w Apokalipsie? Rozmowa z bpem Romanem Pindlem

Drogi Księże Biskupie w tym roku tematem przewodnim w naszym czasopiśmie uczyniliśmy listy do Kościołów z Księgi Apokalipsy. Pojawia się tam pewien schemat — Bóg zwracając się do poszczególnych Kościołów, obok słów wdzięczności czy pochwały, kieruje przestrogi, obnażając grzechy, słabości czy zaniedbania. Gdyby taki list był zaadresowany do Kościoła w Polsce, byłoby w nim więcej pochwał czy przestróg?

Myślę, że to zależy od piszącego. Proszę zwrócić uwagę na podobieństwo między listami, które kierowane są do konkretnych Kościołów wymienionych w Apokalipsie a przemówieniem, jakie wygłosił do Kościoła w Polsce Ojciec Święty Franciszek, bo tak należałoby traktować słowa skierowane przez niego do biskupów Polski, przybyłych do Rzymu na ad limina. W jego liście niewiele jest przestróg tak pod względem objętości, jak i liczby podnoszonych tematów. Z drugiej strony można powiedzieć, że pewna gazeta codzienna, której tytułu nie wymienię, epatowała choćby najmniejszym sformułowaniem, które miałoby pokazać braki Kościoła polskiego w oczach „dobrego” Papieża. Ja osobiście — pod wpływem sposobu napominania Pawła — wolę mówić o zachęcie czy paraklezie, jaką winno się kierować do wierzących. W takim sposobie pouczenia nie ma dylematu proporcji pochwały i nagany, ale jest zachęta, która wyrażać będzie pochwałę z tego, co jest, ale zarazem wskazywać, że można coś zrobić lepiej, więcej, szybciej.

Pamiętaj więc jak wziąłeś i usłyszałeś” — takie słowa przestrogi usłyszał Anioł Kościoła w Sardes. Biskup w sposób szczególny jest odpowiedzialny za strzeżenie i przekazywanie depozytu wiary. Na co należy zwracać uwagę, by nie rozmywając przesłania, czynić je zrozumiałym dla pokoleń, które być może nie mają już takiej wiedzy i wrażliwości religijnej jak kiedyś?

To jest bardzo poważny problem, ponieważ treści, które były przekazywane kiedyś w katechezie albo dorośli słyszą w Kościele, są obce co do sposobu sformułowania, nie dają się dołączyć do tego, co człowiek nosi w sobie i nie mieszczą się w tych szufladkach, które ma przeciętny Kowalski do segregowania nowej wiedzy, nowych doświadczeń czy ocen. Cały więc wysiłek ma zmierzać do tego, by słuchaczom przekazywać depozyt wiary (już samo to sformułowanie kojarzy się dla dzisiejszego człowieka przede wszystkim z lokatą w banku) w takich obrazach i języku uproszczonym, by ten, kto przyszedł do Kościoła, zechciał to przyjąć, zaakceptować treść i chciał to wdrożyć w swoje życie.

O swoistym wtórnym analfabetyzmie w dziedzinie wiary przekonałem się, gdy okazało się, że najbardziej podobała się słuchaczom taka homilia przed bierzmowaniem, w której przywołałem przykład z kazania w takich okolicznościach, tyle że specjalnie przygotowanego do osób niepełnosprawnych.

W dużych miastach pojawia się zjawisko tzw. churchingu, wędrowania wiernych do kościołów, które im z różnych względów odpowiadają. W tym kontekście pojawia się pytanie, jak zakorzenić wiernych w swojej parafii? Czy jest to możliwe, czy trzeba szukać nowych rozwiązań?

Churching to nowe słowo, ale zjawisko jest obecne w Kościele od samych początków. Wspomnę tylko Koryntian, których część wybierała „kościół Pawła”, inna „kościół Apollosa”, a inna „Kefasa”. W początkach ruchu franciszkańskiego tłumy garnęły się do budowanych wówczas na potęgę kościołów w wielkich miastach, franciszkanów właśnie, czy inni wybierali dominikanów. Podobnie w okresie reformacji tłumy wybierały te kościoły, w których kazania głosili kaznodzieje odnowy religijnej powstałej u augustianów. Problem pojawił się w momencie, gdy wybrany kościół nie pozostaje w jedności z Biskupem Rzymu. Dziś dopóki ludzie wybierają kościół, który im oferuje pogłębioną formację, stały konfesjonał i kierownictwo duchowe, pomoc w ich potrzebach, a nie ma przy tym zakwestionowania nauczania Kościoła i zaszczepiania myślenia sekciarskiego, to wszystko jest dobrze. To kościół, który traci wiernych, powinien sobie postawić pytanie, czego my nie podejmujemy, że ludzie od nas odchodzą?

Churching może mobilizować duszpasterzy, zmuszać ich do przemyślenia działania i strategii duszpasterskiej.

Wizytując parafie w swojej diecezji, Ksiądz Biskup ma wiele okazji do spotkań z wiernymi. Zapewne pojawiają się z ich strony pytania czy oczekiwania. Czego wierni oczekują od swoich duszpasterzy?

Odpowiem na to pytanie trochę przekornie. Znajomy proboszcz z Niemiec w jedną niedzielę rozdał w kościele kartki papieru i polecił wiernym napisać, czego oczekują od księdza. W następną niedzielę przedstawił wyniki sumarycznie, podając dane liczbowe co do tego, ile wiernych życzy sobie, by ksiądz był surowy, a ile, by był łagodny itp. Wyniki były rozbieżne i okazywało się, że nikt nie jest w stanie zadowolić wszystkich. Do tego, gdy proboszcz zaczął czytać pojedyncze wypowiedzi odnośnie oczekiwań, parafianie zaczęli patrzeć na siebie i zgodnie stwierdzili, że jest to po prostu koncert życzeń, który z realizmem życia nie ma nic wspólnego. Na końcu duszpasterz zadał jedno pytanie: która z obecnych tutaj matek zgodziłaby się na to, by jej syn musiał spełnić tyle i takich oczekiwań? Wreszcie dodał: chyba rozumiecie, że jednym z powodów, że tak mało jest u nas księży, jest strach młodych ludzi, że oni muszą spełnić jakieś oczekiwania, a także, że nie są w stanie tego dokonać.

Na drodze wiary Bóg stawia nam świadków, zapewne i w życiu Księdza Biskupa były takie osoby, które szczególnie wpłynęły na powołanie, na rozwój w wierze.

Na pewno na kształt wiary największy wpływ mieli moi rodzice, każde z nich w inny sposób. To, co łączyło ich nieco różne świadectwo wiary, to fakt, że Boga traktowali poważnie, podobnie jak i słowo usłyszane w kościele. To mi utkwiło, że wracało się w domu do kazania czy jakiegoś słowa powiedzianego przez księdza jako do głosu autorytetu. Tak bym dzisiaj to określił, co kiedyś intuicyjnie tylko odbierałem.

Co do powołania, to miałem na mojej drodze kilku kapłanów, w tym i karmelitów, którzy w różny sposób czy to dali mi do myślenia, czy poruszyli mnie, czy pomogli mi podjąć jakąś decyzję. Z karmelitów pracujących w Wadowicach największy wpływ w moich latach dzieciństwa mieli tacy ojcowie jak o. Albin Dziuba, o. Rudolf Warzecha i o. Bronisław Tarka. Jako księdza zachęcił mnie do dalszych studiów o. Władysław Kluz. To najważniejsze postacie, choć mniejszy wpływ mieli i inni.

A spośród Świętych, kto szczególnie bliski jest Księdzu Biskupowi?

Z biblijnych świętych to Paweł Apostoł, z najbliższych to niedawno ogłoszony świętym Jan XXIII.

Po lutowej wizycie ad limina apostolorum mogliśmy usłyszeć, przeczytać wspomnienia poszczególnych biskupów. Czy Ksiądz Biskup może podzielić się swoimi wrażeniami z tego wydarzenia?

Jeżeli idzie o wrażenia, to przede wszystkim niezwykłej bliskości samego Ojca Świętego, a także jego bezpośredniości i prostoty. Do tego bym dodał doświadczenia Kościoła w jego strukturach. Zobaczyłem z bliska funkcjonowanie ważnych dykasterii watykańskich, ale także ich służebność i kompetencje. Jak na ludzkie struktury, bo takie są, boskiego Kościoła to są naprawdę imponujące, nie co do wielkości, ale sprawności i kompetencji.

Patrząc na Ojca Świętego, na biskupów, na Wasze obowiązki, odpowiedzialność, zadaję sobie pytanie o to, skąd czerpiecie siły do pełnienia tak wymagającej posługi. To przecież celebracje, wizytacje, spotkania, trudne personalne sprawy. Z pewnością wspomaga Was działanie łaski Bożej, ale też chyba potrzeba cnoty roztropności i zdolności współpracy?

Kiedyś na pytanie przejętej dziennikarki, skąd ks. infułat bierze pieniądze na tak kosztowne remonty, ów infułat odparł po prostu: „Biorę”. Spodobała mi się ta odpowiedź i podobnie odpowiem: „Czerpię”. Nieraz dziwię się sobie skąd, nieraz zabiegam o modlitwę osobistą i innych osób, nieraz coś próbuję ofiarować w jakiejś intencji, ale gdy nieraz się zastanawiam nad tym, jak funkcjonuję, to jest jedna odpowiedź: łaska! Na pewno bilans z Bogiem jest taki, że mój wkład jest na poziomie jakiejś opłaty manipulacyjnej, na pewno nie więcej.

Na koniec chciałbym Księdza Biskupa poprosić o słowo dla karmelitów bosych. Czego Kościół od nas oczekuje, na co liczy z naszej strony i co jest dla Księdza Biskupa ważne w naszej obecności?

Z racji charyzmatu, jaki jest powierzony zakonowi, to wydaje się, że najbardziej oczekiwane, ale i owocne, byłoby dawanie świadectwa kontemplacji Boga w świecie. I to zarówno w ośrodkach rekolekcyjnych, na które jest po prostu zapotrzebowanie, jak i w byciu „na pustyni” w mieście. By poszukujący pogłębienia modlitwy czy miejsca wyciszenia i spotkania z Bogiem, czy poznania dróg Bożych, mogli to wszystko znaleźć w szeroko pojętym środowisku karmelitańskim. Tego życzę wszystkim, którzy odnaleźli swoje powołanie, czy to w zakonie męskim, czy żeńskim, czy w trzecim zakonie, albo jeszcze innej rzeczywistości.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: o. Piotr Hensel OCD

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama