To jest Boże dzieło

Jak właściwie rozumieć i przeżywać tzw. Msze św. z modlitwą o uzdrowienie?

To jest Boże dzieło

Z każdym rokiem wzrasta liczba kościołów, w których organizowane są Msze św. z modlitwą o uzdrowienie. W czym tkwi źródło ich popularności?

Fenomen tych Mszy to sprawa złożona. Żywię przekonanie, że główną motywacją organizatorów jest ewangelizacja, czyli tworzenie przestrzeni głoszenia słowa Bożego będącego istotnym elementem tych spotkań. Trzeba tworzyć przestrzenie, w których ludzie mogą doświadczyć bliskości Boga w liturgii, głoszeniu słowa i w modlitwie. Tam, gdzie człowiek otwiera serce na Pana i chce się nawracać, Bóg daje uzdrowienie - przede wszystkim wewnętrzne, tj. z grzechu. W wielu miejscach dochodzi też do uzdrowień fizycznych.

Motywacja uczestników może być różna. Jedni przychodzą z ciekawości, chcą zobaczyć coś spektakularnego, inni pragną oderwania - jak sami mówią - od zwykłej, nieraz nudnej liturgii. Oczywiście Pan Bóg jest w stanie posłużyć się każdą motywacją, żeby tylko doprowadzić do siebie człowieka. Bóg chce docierać do wszystkich serc i dlatego tworzy coraz więcej miejsc naznaczonych głęboką modlitwą.

Jaką wartość ma powiązanie ze sobą Mszy św., adoracji Najświętszego Sakramentu i spontanicznej modlitwy?

Scenariusz przebiegu takiego spotkania jest bardzo różny i zależny od organizatorów. Modlitwa najczęściej rozpoczyna się od Mszy św., bo liturgia jest źródłem i szczytem Kościoła, najpiękniejszym i najważniejszym doświadczeniem Boga. Warto przypomnieć, że ta Eucharystia niczym się nie różni od innych Mszy sprawowanych w kościołach; zresztą przepisy mówią bardzo wyraźnie, że nie wolno jej w żaden sposób zmieniać ani naruszać jej istoty. Pojęcie „Msza św. z modlitwą o uzdrowienie” jest więc nieprecyzyjne. W naszym kościele stosujemy nazwę „Msza św. i modlitwa o uzdrowienie”. Po Eucharystii ma miejsce adoracja Najświętszego Sakramentu, podczas której uwielbiamy Pana Boga i zanosimy do Niego nasze prośby. Oczywiście można wtedy modlić się spontanicznie (zazwyczaj adoracji przewodniczy kapłan), ale wolno też korzystać z gotowych wzorów modlitw. Przekonałem się, że modlitwa ta jest prowadzona i inspirowana przez Pana Boga.

Ksiądz regularnie odprawia Msze św. połączone z modlitwą o uzdrowienie i widzi rzesze wiernych, którzy w nich uczestniczą. Dlaczego przychodzą na te spotkania?

Ludzie szukają Boga i miejsc, w których zostaną nauczeni bardzo prostej, ale i głębokiej modlitwy; modlitwy serca, gdzie będą potrafili całym sobą mówić do Boga o własnych problemach. Zazwyczaj poszukujemy rozwiązań po swojemu, a dopiero na końcu zwracamy się do Boga. Podczas takich spotkań uczymy, by z tym, co trudne w pierwszej kolejności zawsze zwracać się do Pana. W większości uczestnikami Mszy są osoby młode, czyli grupa wiekowa, która na co dzień w kościele jest najmniej liczna. Niektórzy twierdzą - nie wiem, czy słusznie - że spotkania te są lepsze. Msze św. z modlitwą o uzdrowienie trwają około trzech godzin, a więc zdecydowanie dłużej od sprawowanych na co dzień w parafiach. Druga ważna rzecz to mistagogia, czyli wprowadzanie w przeżywanie Eucharystii. W czasie tych spotkań pojawia się wiele komentarzy na temat tego, jak przeżywać liturgię i jak się do niej przygotować. Prowadzimy też spowiedź, a kolejki do konfesjonałów są naprawdę długie. Ludzie otrzymują wtajemniczenie. Głoszona homilia dotyczy praktycznych spraw; mówimy o tym, jak spotykać się z Bogiem, jak przyjmować Jego miłość i otwierać się na Niego, czego nie robić, co jest błędem lub zagrożeniem itp. Nie dziwię się więc, że ludzie chcą przychodzić na takie spotkania. Otrzymują precyzyjną i prostą katechezę, którą mogą przełożyć na codzienne życie.

Skąd wzrastająca liczba ludzi na Mszach z modlitwą o uzdrowienie? Ci, którzy ich zasmakowali, przyprowadzają znajomych borykających się z podobnymi problemami. Mówią: „Chodź, dostaniesz tam to, czego szukasz” albo „Chodź, tam ci wszystko wytłumaczą i nauczą modlitwy”. Zawsze staramy się, by te Msze były dobrze przygotowane, aby liturgia miała jak najpiękniejszą oprawę. Zapraszamy zespół muzyczny i angażujemy służbę liturgiczną. Staramy się pokazać, że Msza św. rzeczywiście stanowi centrum Kościoła. Nie sprawujemy jej w pośpiechu. Eucharystia z homilią trwa około półtorej godziny; wszystko po to, by mogły wybrzmieć znaki, by każdy element sprzyjał spotkaniu Boga. Homilia też jest długa, bo służy wyjaśnieniu, co Bóg przez słowo chce z nami uczynić. Dziś wiele osób decydujących się na bycie w Kościele nie chce modlitwy pośpiesznej, mało estetycznej czy niedbale przygotowanej. Kieruje nimi wielkie pragnienie spotkania Pana Boga. Jeśli nauczamy, że liturgia jest najważniejsza, że stanowi najpiękniejsze spotkanie z Bogiem, to poprzez sprawowanie Eucharystii musimy to pokazać.

Wiadomo jednak, że nie wszyscy mają do takich inicjatyw zdrowe podejście...

W Kościele jest wielu ludzi, którzy mają nieprawidłowe wyobrażenie o chrześcijaństwie, Ewangelii i modlitwie. Sporo osób prowadzi życie religijne bardzo mocno oparte na emocjach. Uważają, że najważniejszy jest klimat i to, co czują. Podczas naszych spotkań często tłumaczymy, co powinno być istotą modlitwy; uczulamy, by przede wszystkim zwracać uwagę na wierność i posłuszeństwo Bogu. Są i inne nieprawidłowości, dotyczące np. postrzegania kapłanów jako uzdrowicieli i cudotwórców. Tymczasem w modlitwie trzeba kierować wzrok na Boga, a nie na oprawę czy na to, co dzieje się na zewnątrz.

W czasie tego typu spotkań nie jest najważniejsze, kto prowadzi modlitwę, ale jak ją przeżywamy. Oczywiście, prowadzący też się liczy, jako że jego sposób głoszenia i modlitwy wprowadza nas w doświadczenie Boga. I jeśli jest on człowiekiem rozmodlonym, świątobliwym i głęboko zanurzonym w Bogu, to dzięki szczególnej relacji z Panem będzie mógł konkretniej i mocniej wprowadzić i ukierunkować ludzi na to, co najważniejsze. Jeżeli jednak będzie to człowiek, który w związku ze swoją grzesznością zbyt mocno uwierzy we własne możliwości, zacznie się błędne stawianie akcentów. Nieprawidłowości i nadużycia mogą się więc zdarzyć zarówno po jednej, jak i drugiej stronie. Nie oznacza to jednak, że na zjawisko związane z modlitwą o uzdrowienie mamy patrzeć negatywnie. W pierwszej kolejności należy zobaczyć dobro, dostrzec działanie Boga i czynić tak, jak wskazuje Kościół, czyli wzmacniać dobro i prawidłowo ukierunkowywać...

Troszcząc się o czystość kultu, władze kościelne wydały nawet odpowiednie zarządzenia dotyczące Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie...

Tak, i jest to jedna z form chronienia tego dobra. Dokument mówi o wartości tych spotkań i wskazuje, w jaki sposób dobrze je przeżywać i czego unikać, aby osiągnąć cel, czyli doprowadzić do spotkania z Bogiem. Widać tu chroniącą rękę Kościoła, który nie przekreśla tych zgromadzeń, bo są one ważne i przynoszą owoce.

Co jest najważniejsze podczas tych spotkań? Czy na pewno samo uzdrowienie? Co w ogóle kryje się pod tym pojęciem?

Człowiek uzdrowiony to taki, w którego życiu panuje Boży ład. Dotyczy on sfery zmysłów, rozumu, woli, relacji i sfery cielesnej. Dążenie do uzdrowienia jest szukaniem tego ładu. Uzdrowienie powinno dotyczyć więc całego człowieka, a nie tylko chorej nogi czy nowotworu. Czasami choroba wewnętrzna, choroba grzechu, jest czymś gorszym niż dolegliwość fizyczna. Na takich zgromadzeniach powinno się akcentować potrzebę uzdrowienia całego człowieka i oddania wszystkich przestrzeni Jezusowi. Najważniejsze jest jednak spotkanie z Bogiem, z którego wypływa decyzja nawrócenia i przemiany życia, bo tylko to prowadzi do uzdrowienia.

Dlaczego więc tylu kapłanów i świeckich jest ciągle uprzedzonych do takich przedsięwzięć?

Osobiście spotkałem się z krytyką przede wszystkim ze strony ludzi, którzy nigdy nie byli na Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie albo słyszeli na jej temat rzeczy wyrwane z kontekstu. Uprzedzenia mogą mieć źródła w nieprawidłowościach, które zdarzały się i zdarzają na takich spotkaniach, jednak w kwestii tej trzeba mądrego podejścia. Jeśli jakiś lekarz popełnił błąd, nie możemy powiedzieć, że cała służba medyczna jest zła i nie należy z niej korzystać. Potrafimy to oddzielić. Podobnie ma być w Kościele. Nie wolno generalizować całego zjawiska z powodu jednego lub kilku negatywnych przypadków. Trzeba oddzielić jednostkę od całego Bożego dzieła. Jeśli potrafimy tak uczynić, uprzedzenia na pewno znikną.

Z jakim nastawieniem warto przyjść na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie?

Przede wszystkim z wiarą w to, że Pan Bóg żyje i jest obecny w Kościele; że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych, że chce uzdrowić całą moją osobę i dać mi życie wieczne. Powinna towarzyszyć mi też świadomość potrzeby nawrócenia, tego, że bez Boga nie ma we mnie życia. Jeśli idę z takim nastawieniem, jeśli pozwalam Panu, by mnie nawracał i przemieniał, to zawsze wychodzę uzdrowiony - jakaś przestrzeń mego życia na pewno doświadczy uzdrowienia.

Bóg zapłać za rozmowę!

Echo Katolickie 46/2015

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama