Bezgrzeszny wśród grzeszników

O duchowym i teologicznym znaczeniu sakramentu chrztu

W czas wojującego z wiarą komunizmu przypadła mi kiedyś kolęda w bloku zamieszkanym przez wojskowych. Mało kto przyjmował księdza. Ku memu zdziwieniu zostałem zaproszony do mieszkania pewnego majora. W domu była tylko matka i szesnastoletnia nieochrzczona córka. Matce zależało na chrzcie, Małgosi też. Miałem umówić się z nią przez koleżankę. Próby kontaktu okazały się daremne. Po jakimś czasie spotkałem ją na ulicy. „Niech ksiądz nie zatrzymuje się przy mnie, nie ma o czym mówić. Tato, jak się dowiedział, o mało mnie nie zabił”.

Czy prosty, wręcz banalny gest: polanie wodą, ma tak ogromne znaczenie? A ileż emocji budzą wymagania, jakie stawia duszpasterz rodzicom proszącym o chrzest dziecka. Sam niedawno usłyszałem, jak ktoś komentował podobną sytuację: „Dzieci nie powinny być zakładnikami!”. Nie powinny. Ale czy dlatego chrzest ma stać się niewiele znaczącą ceremonią rodzinną? Czym w istocie jest chrzest — ten prosty obrzęd?

Jezus wśród grzeszników

Trzeba nam pójść dziś nad Jordan. Od jakiegoś czasu wygłaszał tam swoje nauki Jan, uważany za proroka. Nawoływał do przemiany życia. Wymagania stawiał zwyczajne: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”. Poborcom podatkowym nakazywał: „Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono”. Do żołnierzy mówił: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3,10nn). Biła od Jana siła ducha. „Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy” (Mt 3,6).

Któregoś dnia wśród grzesznych ludzi stanął Jezus. Był jednym z nich. Mieszkańcy Galilei znali Go jako człowieka wyjątkowej prawości. Nikogo jednak nie zdziwiło, że stanął pośród nich, ludzi grzesznych, by o obmycie z moralnego brudu prosić. Zorientował się tylko Chrzciciel i „powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?”. (Mt 3,14n). Dlaczego bezgrzeszny stanął wśród grzesznych? Odpowiadam, pytając: Czy Jezus przyszedł na świat tylko po to, by wskazać granicę dobra i zła? Czy nie po to, by dać człowiekowi siłę stanięcia po właściwej stronie? I przebaczenie, jeśli zbłądzi? I siłę, gdy ludzkich sił braknie? Tak, właśnie dlatego Syn Boży stał się człowiekiem. I o tym powiedział Jan, wskazując na Jezusa: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Nad Jordanem wszedł pomiędzy ludzi takich, jakimi są: przeciętnych, grzesznych, ale tęskniących za dobrem.

Grzesznik przygarnięty przez Jezusa

Autor Listu do Hebrajczyków powiada, że Jezus stał się uczestnikiem ludzkiej natury, „aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli. Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe” (Hbr 2,14—16). Pięknie powiedziane: przygarnia ludzi, grzesznych, słabych. Przygarnia i chce, aby grzesznicy wszystkich pokoleń mogli uczestniczyć w Jego zwycięstwie nad śmiercią, piekłem i szatanem. Dla wszystkich zatem pokoleń zostawia sakramentalny (a więc pełen mocy) znak chrztu: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15—16). Niepokojący jest drugi człon Jezusowej wypowiedzi: „Kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Tak, bo bez Jezusa i Jego mocy, bez związania się z Nim na śmierć i życie nie jesteśmy w stanie obronić dobra nie tylko w świecie, ale nawet w samych sobie. Potrzebny jest On i Jego zwycięstwo. Potrzebny jest zatem chrzest.

Warunek i wymagania

Jakie warunki należy postawić proszącemu o chrzest? Jedynym warunkiem jest wiara. Sama prośba o chrzest, czy dla siebie — gdy prosi dorosły, czy dla dziecka — gdy proszą rodzice, zawiera w sobie wyznanie wiary. Prawo kościelne powiada: „Aby dorosły mógł być ochrzczony, powinien wyrazić wolę przyjęcia chrztu, być odpowiednio pouczony o prawdach wiary i obowiązkach chrześcijańskich oraz przejść praktykę życia chrześcijańskiego w katechumenacie. Ma być również pouczony o konieczności żalu za grzechy (...) Do godziwego ochrzczenia dziecka wymaga się: 1. aby zgodzili się rodzice lub przynajmniej jedno z nich, lub ci, którzy prawnie ich zastępują; 2. aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć... powiadamiając rodziców o przyczynie” (KPK kan. 865 i 868).

Zatem nie o warunki chodzi, a o wymagania. Postawił je sam Jezus, gdy wysyłał uczniów na cały świat: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28,19n). Od udzielających chrztu Jezus wymaga, by najpierw nauczali, przygotowywali do przyjęcia sakramentalnego daru. Od przyjmujących chrzest wymaga, by zachowywali w życiu Jego Ewangelię.

A jednak to ważne

Wraca pytanie: Czy chrzest — prosty gest polania wodą — ma tak ogromne znaczenie? Tak. Jest nie do przecenienia. Wszelako nie sama woda i nie sama ceremonia stanowią istotę sprawy. „Kto uwierzy i przyjmie chrzest” — powiada Jezus. Wiara spełnia się w chrzcie, chrzest z wiary wyrasta. Z wiary, że Syn Boży stał się człowiekiem dla naszego zbawienia.

A dlaczego chrzcimy dzieci? Bo jesteśmy zdecydowani podzielić się z nimi skarbem wiary i mocą łaski.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama