Życie urealnia moje plany

Rozmowa z s. Anną Bałchan, przewodniczącą Zarządu Stowarzyszenia im. Marii Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom w Katowicach

Ksiądz Jan Schneider w XIX wieku założył stowarzyszenie, które zajmowało się kobietami przeznaczonymi do pracy w domach publicznych. Z tego stowarzyszenia powstało zgromadzenie, do którego należy Siostra. Ale historia jest przewrotna i teraz ze zgromadzenia wyrosło stowarzyszenie.

- Misją i celem stowarzyszenia jest pomoc kobietom i dziewczętom, które są ofiarami przemocy seksualnej, fizycznej bądź psychicznej. Często one wiążą się ze sobą i trudno je rozdzielić. Odbiorcami naszego projektu i podopiecznymi są dziewczyny oraz kobiety, które z różnych powodów trafiają do pracy na ulicy bądź też przebywają na dworcu. Najczęściej są to właśnie ofiary przemocy, które są przymuszane do prostytuowania się przez innych ludzi lub też po przez sytuacje życiowe, z których nie widzą dla siebie innego wyjścia.

Na czym polega praca stowarzyszenia?

- Mamy stale dyżury uliczne. Zasadą naszej pracy jest codzienne odwiedzanie stałych miejsc, w tym także dworca, o stałych porach. Ten system pracy ma na celu danie pewności dziewczętom, że zawsze mogą liczyć na to, że nas spotkają. Chodzimy parami, aby była jasność, że nie są to działania indywidualne, ale zespołowe, oraz ze względu na bezpieczeństwo. Pierwszym etapem naszej pracy jest przedstawienie siebie, kogo reprezentujemy oraz komu i jak możemy pomóc. Jeśli chodzi o inicjowanie kontaktu, bywa to różnie i jest uzależnione od miejsca oraz sytuacji Zdarza się również tak, że te dziewczyny, które nas już znają, przyprowadzają do nas nowe.

Na jakiego rodzaju pomoc mogą liczyć dziewczyny, które się zgłoszą do stowarzyszenia?

- Oferujemy pomoc psychologiczną, medyczną, na bardziej zaawansowanym etapie następuje pomoc terapeutyczna. Pomagamy dziewczynom w zebraniu dokumentacji, często bowiem zdarza się, że nie mają żadnych dokumentów, nie są również ubezpieczone i zameldowane. Pomagamy im w zrobieniu badań, gdy zachodzi konieczność także załatwiamy leczenie. Dziewczyny mają też możliwość skorzystania z rady i pomocy prawnika oraz pomocy socjalnej, jeśli uznajemy, że dana osoba takiej pomocy potrzebuje. Nie chcemy dziewczętom przedstawiać swojego planu zbawienia, tylko staramy się odpowiadać na ich konkretne potrzeby. Chcę tutaj także podkreślić, że pomagamy dziewczynom bez względu

na to, czy w danym momencie deklarują zejście z ulicy, czy też nie. To one wybierają czas oraz odpowiedni moment zmiany swojego życia. Muszą być także naprawdę gotowe wewnętrznie do podjęcia takiej decyzji. Wejście, jak i zejście z ulicy jest pewnym procesem.

Często jednak sama pomoc medyczna, prawna czy socjalna nie wystarczy. Aby mogły się wyrwać z potrzasku, w jakim się znalazły, potrzebna jest im zmiana miejsca zamieszkania.

- Rzeczywiście zdarzają się takie przypadki, wówczas staramy się takie dziewczyny odsyłać do rożnego typu ośrodków pomocowych. Cały czas trwają prace remontowe w naszym ośrodku rehabilitacyjno-wychowawczym, który będzie przeznaczony właśnie dla tych dziewczyn, które pragną trwałej i radykalnej zmiany swojego życia. Przewidujemy w nim program, dzięki któremu będą mogły nauczyć się normalnego życia. Często bowiem brakuje im podstawowych umiejętności. Ośrodek nasz remontujemy, na ile pozwalają nam środki finansowe. Działalność naszego Stowarzyszenia bardzo wspierają władze miasta, Ośrodek Pomocy Społecznej, a także Wydział Zdrowia. Ale nie mają one funduszy, którymi mogliby wesprzeć nasz ośrodek. Pomagają nam także parafie, indywidualne osoby, a także wykonawcy, którzy za swoją pracę czy też materiały nie biorą wynagrodzenia Jednak to wciąż za mało.

Pomagając prostytutkom, stowarzyszenie stąpa chyba po bardzo cienkim lodzie, bowiem świat seksbiznesu jest bardzo hermetyczny i bezwzględny.

- Ponieważ za dziewczynami stoi cały seksbiznes, dlatego musimy uszanować pewne prawa, niczego nie możemy robić na siłę. Zdajemy sobie również sprawę, że za seksbiznesem stoi wielu ludzi, w tym także wysoko postawionych, to są przecież ogromne pieniądze. Zdarzały się pojedyncze przypadki zastraszenia nas, ale dzięki Bogu nie przeżyliśmy dramatycznych, czy też niebezpiecznych sytuacji spowodowanych przez sutenerów. Owszem, zdarza się, że podczas naszych ulicznych dyżurów spotykamy tych panów, wtedy również przedstawiamy się i otwarcie mówimy im, w czym chcemy pomóc dziewczętom. Chyba dociera do nich fakt, że my przecież nie walczymy z nimi o dziewczęta. My tylko niesiemy im potrzebną pomoc.

Prostytucja podobno uzależnia jak narkotyki czy alkohol, jak zatem pomóc prostytutce wyjść z tego uzależnienia?

- Z mojego doświadczenia wynika, że one najczęściej uzależnione są od sprawcy. On organizuje jej całe życie, przez co uczy jej bezradności i zależności. Dlatego taka dziewczyna nie umie później decydować o swoim życiu. Przeraża ją każda zmiana sytuacji. Na pewno także uzależnione są także od pieniędzy, im się wydaje, że za wszystko trzeba płacić, nie przyjmują do wiadomości faktu, że można coś otrzymać za darmo. Natomiast, czy jest to uzależnienie od samej prostytucji? Same zainteresowane mówią, że ze swojej pracy nie czerpią żadnej przyjemności. Właściwie nie lubią rozmawiać o swojej pracy, wolą rozmawiać o tym, co dzieje się w ich życiu, o dzieciach, o swojej sytuacji.

Nie mają z domu najlepszych wzorców jak zatem sobie radzą z wychowywaniem dzieci?

- Ponieważ często faktycznie tych prawidłowych wzorców rodzinnych nie miały, to zdarza się, że nie wiedzą, jak powinny opiekować się swoimi dziećmi, czy też swoim domem. Jednak widać i czuje się to podczas każdej rozmowy, że na dzieciach im bardzo zależy, są naprawdę troskliwymi matkami. Ciąży na nich bardzo krzywdząca społeczna opinia, że prostytutka nie może być dobrą matką. A przecież dla wielu z nich opieka nad dzieckiem jest jedynym sensem życia. Często jest także tak, że boją się rezygnować ze swojego „zawodu" właśnie z obawy o dzieci. Boją się tragicznych konsekwencji, jakie wyniknęłyby z podjęcia takiej decyzji.

Nie chcemy dziewczętom przedstawiać swojego planu zbawienia, tylko staramy się odpowiadać na ich konkretne potrzeby.

Większość z tych dziewczyn miała poszarpane dzieciństwo - byty wykorzystywane seksualnie.

- Faktycznie tak jest. Często też źródła ich prostytucji sięgają właśnie domu rodzinnego, gdzie najczęściej był alkohol, przemoc wszelakiego rodzaju, trudne relacje bądź zupełny ich brak. Większość z tych dziewczyn ma za sobą traumatyczne przeżycia. Ale są także dziewczyny, które pochodzą z normalnie funkcjonujących rodzin. Na ulice trafiają najczęściej poprzez uwiedzenie; poznały kogoś i zakochały się, po czasie jednak wybranek serca okazywał się facetem, który żądał z powrotem finansowych nakładów, jakie w dziewczynę zainwestował. Dziewczyny są uwikłane w bardzo skomplikowane relacje i trudno im później się z nich wyplątać. Są także dziewczyny, które także po przez miłość gdzieś pobłądziły, co w konsekwencji zaprowadziło je na ulicę czy dworzec, bowiem w odpowiednim momencie nie otrzymały w domu odpowiedniego wsparcia czy też zrozumienia. Prostytutki są bardzo naznaczone społecznie, ich „zawód" uważany jest za coś najgorszego, ale z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że wiele osób stara się tym dziewczynom rzeczywiście pomóc. Z rozmów z dziewczętami wynika, że bardzo potrzebne im są pozytywne kontakty, dobre słowo, uznanie ich za człowieka nie gorszego od innych. Jesteśmy jedną z pierwszych organizacji, która próbuje ukazać zawikłane przyczyny tego problemu.

Prostytuują się coraz młodsze dziewczyny. Gdzie należy szukać przyczyn tego niebezpiecznego zjawiska?

- Jeżeli chodzi o prostytucję nieletnich czy wręcz dzieci, trzeba koniecznie zaznaczyć, że nie jest to prostytucja tylko za pieniądze. Najczęściej jest to prostytucja za spokojny nocleg, żywność czy też artykuły pierwszej potrzeby. Przyczyn tego zjawiska w dużym stopniu należy upatrywać w biedzie, jeśli rodzina żyje w nędzy, i gdy rodzice nie potrafią zaspokoić elementarnych potrzeb dziecka, one same uczą się je zaspokajać. Szybko uczą się, że jedzenie można zdobyć poprzez kradzież, żebractwo czy też prostytucję. Dlaczego, mając do wyboru kradzież, żebractwo czy prostytucję, wybierają tę ostatnią, trudno powiedzieć. Często jednak jest tak, że w krótkiej historii życia danego dziecka zdarzyło się już wykorzystanie seksualne ze strony dorosłych, dlatego być może wybiera taką drogę. Przerażający również jest fakt, że ze strony dorosłych wzrasta popyt na dziecięcą pornografię a, także prostytucję, a sprawcy doskonale wiedzą, gdzie szukać swoich ofiar. Tego typu dziećmi żądzą bezwzględne prawa ulicy, dzieci, chcąc przeżyć, dostosowują się do nich.

Stowarzyszenie nieustannie rozwija się, czy zatem jest szansa, że będzie ono działało także w innych miastach?

- Tak. Obecnie powstaje nasza filia we Wrocławiu, którą także prowadzić będą siostry zakonne. Jeżeli znajdą się chętne osoby do prowadzenia tego rodzaju misji, to na pewno nasze stowarzyszenie swoją działalnością obejmie także inne miasta. Moim marzeniem jest stworzenie całej sieci ośrodków, dzięki której można by było w miarę szybko ułatwić dziewczynom zmianę środowiska, gdzie bez napiętnowania i bez obaw przed stręczycielami mogłyby przygotowywać się do nowego życia

Istnieje już taki ośrodek, do którego wysyła Siostra te dziewczyny, które musiały szybko zniknąć z ulic Katowic.

- Rzeczywiście jest takie miejsce. Tam dziewczyny uczą się opieki nad innymi osobami. Największym problemem dla dziewczyn jest całkowite rozregulowanie rytmu dnia. Dlatego muszą nauczyć się żyć według normalnego trybu dnia. Muszą także nauczyć się pracować. Oczywiście pomaga im w tym stała praca terapeutyczna. Terapia natomiast może być prowadzona dopiero wówczas, gdy dziewczyna czuje się bezpieczna, kiedy uwierzy, że z jej sytuacji jest wyjście oraz ma zabezpieczone elementarne warunki życia. Żeby dziewczynom pokazać oraz przekonać je, że takie wyjście istnieje -trzeba mieć w sobie ogromną siłę. Niestety, coraz częściej mam problemy z granicami - ile z siebie dać, żeby się nie zatracić? Pewnie nie raz bym się zatraciła, gdyby nie chroniła mnie niezwykła siła modlitwy sióstr mojego zgromadzenia.

Aby prowadzić tego typu działalność, trzeba mieć w sobie także ogromny charyzmat oraz doświadczenie.

- Zawsze wokół mnie gromadzili się ludzie, którzy mieli w taki czy inny sposób przetrącone życie. To, że człowiek zagubi się w życiu, to musi mieć do tego konkretne powody, a one są różne i najczęściej przerażające. Pracy na ulicy nauczyłam się u księdza Adriana Kowalskiego. Pracowałam wówczas z dziećmi ulicy oraz ich rodzinami. Dzięki temu w tym środowisku nie jestem osobą anonimową. Przeszłam także szkolenia prowadzone przez holendrów oraz byłam we Włoszech, gdzie już konkretnie przyglądałam się pracy wśród prostytutek. Po nich razem z księdzem Adrianem oraz współpracownikami pracy na ulicy zaczęliśmy coraz dalej wychodzić na ulice, gdzie nawiązywaliśmy pierwsze kontakty z dziewczynami. Nie ukrywam, że księdzu Adrianowi płeć bardzo ułatwiała te relacje. Mnie natomiast właśnie ze względu na płeć oraz habit początkowo wiodło się różnie... Pierwsza dziewczyna, która zgłosiła się do mnie po pomoc, na mój widok po prostu uciekła! Bowiem każdy człowiek boi się oceny i moralizatorstwa, żeby cokolwiek z kimkolwiek było można zrobić, to po pierwsze - trzeba tego człowieka uszanować, a po drugie dobrze poznać. To, że noszę habit, wcale nie znaczy, że trzeba mi od razu zaufać.

Dziękuję za rozmowę JADWIGA KNIE-GÓRNA

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama