W poczuciu szczególnej misji

Kościół w Polsce dzieciom na wschodzie

Irina i Alina od kilku lat nie opuściły codziennej Mszy świętej. Na zmianę czytają w czasie liturgii psalm i czytania. Chociaż w domu nie mówią po polsku, od roku uczą sie polskiego. Są bardzo ciekawe świata. Niestety, rodziców nie stać nawet na wycieczkę czy kino...

Dobrze, że jest ksiądz. Dzieci wpadają codziennie i pytają, czy nie mogłyby w czymś pomóc. Dla chłopców zawsze coś się znajdzie — trzeba narąbać drewna, coś poprzenosić, naprawić ławki w kościele. Robią to bardzo chętnie, traktując tę pracę jak wyróżnienie. Dziewczynki dużo śpiewają, ciągną na głosy piosenki w języku polskim i białoruskim. Podczas kilkudniowych rekolekcji ewangelizacyjnych, w czasie których dużo jest modlitw śpiewanych, wszyscy — i chłopcy, i dziewczęta — poświęcają wiele godzin na adorację krzyża, rezygnując z zaplanowanych wcześniej zabaw i śpiewów przy ognisku. W rekolekcjach uczestniczą osoby z odległych miejscowości, sam przejazd to ogromny wydatek. Nocują za darmo u gospodarzy. Do domu wracają w poczuciu szczególnej misji — muszą przekazać innym to, co przeżyli. Z przejęciem, a nawet łzami w oczach mówią: Odkryłem, że Bóg mnie kocha, że na mnie liczy; odkryłam, że jestem dla Niego bardzo ważna.

W ostatnich latach na Wschodzie, a ściślej — w krajach byłego ZSRR — prowadzona jest dynamicznie ewangelizacja. Ma ona nie tylko wskazać ludziom drogi do Boga, ale służy także przywracaniu podmiotowości oraz budzeniu nadziei i wskazywaniu sensu życia ludziom zniewolonym przez komunizm, a obecnie przez sekty i alkoholizm. Owocem ewangelizacji jest ratowanie kultury, w tym również niszczonego dziedzictwa kultury polskiej.

Mieszkańcy Litwy, Łotwy, Białorusi, Ukrainy, Rosji, dalekiego Kazachstanu borykają się z biedą, z trudem odnajdują swe miejsce w szybko zmieniającej się rzeczywistości. Niemal 60 proc. rodzin w krajach postsowieckich rozpada się. Powszechnym zjawiskiem jest alkoholizm jednego, a nawet obojga rodziców. Brakuje pracy. Dzieci z ubogich i patologicznych domów szukają jedzenia na śmietnikach, rzucają szkołę, wychodzą na ulicę. Często padają ofiarami grup przestępczych. Na Białorusi czy w Rosji kwitnie prostytucja dziecięca (nieraz za przyzwoleniem miejscowej milicji). Dramatycznie rośnie liczba uzależnionych od narkotyków. Sierocińce, wybudowane i utrzymywane przez państwo, opiekują się głównie dziećmi z rodzin patologicznych lub porzuconymi. Brak w nich jednak opieki duchowej, bo władze zabraniają księżom wejścia do tego typu uczreżdienij (do szkół, przedszkoli, sierocińców itp.).

Przy parafiach organizuje się dla dzieci spotkania, wycieczki, zabawy. Tym, które uczestniczą w katechezie, trzeba kupić podręczniki, zeszyty, śpiewniki. Organizacja rekolekcji wymaga z kolei funduszy na przejazdy, wyżywienie, noclegi, sprzęt nagłaśniający itd. Przydałby się też telewizor, wideo, komputer, telefon. Wszystkie inicjatywy podejmowane są wyłącznie dzięki środkom finansowym przekazanym przez Kościół w Polsce lub nielicznych sponsorów. Dramatyczne ubóstwo rodzin na Białorusi, Ukrainie czy Litwie, otrzymujących nędzne wynagrodzenie za swoją pracę (kilkanaście dolarów miesięcznie) lub miesiącami oczekujących na zaległą wypłatę sprawia, że ofiary wiernych nie wystarczają nawet na bieżące wydatki związane z utrzymaniem kościołów.

Dzieci potrzebują butów, kurtek, plecaków, bielizny osobistej. Ofiarując pomoc finansową, nie wolno jednak mówić, że pochodzi ona ze strony Kościoła katolickiego. Nawet w przypadku Caritas, która wspiera przede wszystkim dzieci na terenach „poczarnobylskich”. W wyniku katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu wiele dzieci na Białorusi i Ukrainie stale choruje z powodu napromieniowania. Potrzebują one odpoczynku na terenach nieskażonych. Najgorsza sytuacja jest w Homlu, Mohylewie, Mińsku i w obwodzie Brzeskim.

Kościół polski i z krajów Europy Zachodniej, za pośrednictwem Caritas oraz w bezpośrednim kontakcie między parafiami, pomaga w zorganizowaniu odpoczynku dla dzieci, wysyła aparaturę medyczną. We wrześniu 2000 r. Caritas Italia zorganizowała dla dzieci ulicy przytułek wraz ze szkołą średnią. Ogromne znaczenie ma działalność zgromadzeń zakonnych. Na przykład w Grodnie siostry nazaretanki opiekują się dziećmi ulicy, w Baranowiczach siostry Świętej Rodziny Bolesławy Lament pracują z dziećmi i opiekują się nimi, a pomagają im księża werbiści. W Homlu pracują siostry Matki Teresy; zaś siostry benedyktynki pomagają w Domu Dziecka na Homielszczyźnie.

oprac. sm

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama