Dyskretnie i skutecznie

Zarzuca się Kościołowi, iż jego troska o chore dzieci, życie naznaczone niepełnosprawnością czy nieuleczalną chorobą kończy się w momencie urodzenia. To jednak nieprawda

Zarzuca się Kościołowi, iż jego troska o chore dzieci, życie naznaczone niepełnosprawnością czy nieuleczalną chorobą kończy się w momencie urodzenia. „Ich los nikogo nie obchodzi, matki zostają same, niosąc piętno trudnego wyboru przez całe dalsze życie!” - krzyczą zwolennicy pro-choice. To nieprawda.

Od jesieni słyszymy bezrefleksyjnie powtarzane stwierdzenia o „piekle kobiet” skazywanych na przymus donoszenia niechcianej ciąży czy urodzenia chorego dziecka. Wzmacniane wulgarnymi hasłami i histerycznymi oskarżeniami Kościoła o wstecznictwo, brak empatii czy wprost okrucieństwo wobec nieszczęsnych matek (pozbawionych „prawa do wyboru”), niestety, znajdują posłuch u wcale niemałej rzeszy ludzi deklarujących swój katolicyzm. Nie chodzi przy tym tylko o polityków - problem dotyczy również „szeregowych” chrześcijan. Pośród wielu argumentów (lepiej należałoby użyć terminu „emocji”, bo aktywności rozumu tam niewiele) za prawną dopuszczalnością aborcji eugenicznej pojawia się i ten, że troska Kościoła o chore dzieci, życie naznaczone niepełnosprawnością czy nieuleczalną chorobą kończy się w momencie urodzenia. „Ich los nikogo nie obchodzi, matki zostają same, niosąc piętno trudnego wyboru przez całe dalsze życie!” - tłumaczą zwolennicy pro-choice. Nie jest to prawda. Rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie. Rzecz w tym, że powtarzający postulaty tzw. Strajku Kobiet i wspierające je media nie za bardzo mają ochotę ją ukazywać. A jako że brakuje argumentów, pozostaje informacyjne embargo.

Cenzura

Doświadczył jej niedawno o. Filip Buczyński, założyciel i prezes Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia. Odpowiadając na wyżej wskazane zarzuty, dzieląc się swoim długoletnim doświadczeniem pracy hospicyjnej, chciał - przez pośrednictwo zaprzyjaźnionej firmy PR - wykupić płatną reklamę posta na Facebooku, w którym zostałyby nagłośnione podejmowane przezeń inicjatywy. I cóż się stało? Otrzymał informację, iż „zespół Facebooka nie wyraża na to zgody «ze względu na kwestie społeczne»”. Szok!

Co zatem dostrzegli niepokojącego, tak bardzo wyczuleni na „kwestie społeczne”, moderatorzy portalu? Zakonnik, razem z 350 tys. osób, do których dotarła zaskakująca informacja, publicznie próbował dociec odpowiedzi: „Nie chcą w istocie promować życia po to, by wskazać kobietom, kto może im realnie pomóc” - stwierdził o. Buczyński. „Myślę, że wolą tworzyć iluzję, iż znikąd nie ma pomocy, więc trzeba dzieci po prostu abortować. Łatwiej bowiem utwierdzać kobietę w ciąży tzw. letalnej, że nikt jej nie pomoże, więc musi usunąć ciążę, niż wskazać ośrodki, które pomagają takim, jak ona, od lat. Nie wiem, jak to rozumieć? Może mi to ktoś wyjaśnić?”.

Wydaje się, że o tę iluzję najbardziej chodzi. To prawda piekielnie niewygodna dla pani Lempart i jej koleżanek. Ostatecznie po kilku dniach (29 stycznia) Facebook, pod naciskiem użytkowników portalu, cofnął zakaz. Jednak niesmak pozostał. I pewność, że cenzura - niczym za najlepszych czasów towarzyszki komuny - ma się coraz lepiej.

Niestety, zjawisko blokowania inicjatyw broniących życie, wspierających chore dzieci czy potrzebujących rodziców jest szersze. Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci wielokrotnie odmówiono wsparcia czy też realizacji składanych wniosków zawierających np. prośby o dofinansowanie zakupu sprzętu medycznego, ratującego życie podopiecznych. Zdarzało się, że jedynym argumentem „przeciw” (po udowodnieniu, iż wnioski nie zawierają błędów formalnych) było stwierdzenie, że nie możemy otrzymać wsparcia, ponieważ... „jesteście instytucją związaną z Kościołem”, albo „...bo ksiądz jest dyrektorem hospicjum”. I tyle. Odpowiedzią na pisemne prośby o uzasadnienie decyzji była zazwyczaj cisza.

Kościół nie pomaga?

Kilka dni temu Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała raport, w którym przedstawiła przykłady wybranych kościelnych i prowadzonych z chrześcijańskiej inspiracji inicjatyw, mających na celu wsparcie kobiet w nieplanowanej ciąży, samotnych matek, pomoc niepełnosprawnym dzieciom, świadczących pediatryczną opiekę paliatywną - poczynając od opieki medycznej, psychologicznej, prawnej, duchowej, na długoterminowym wsparciu socjalnym kończąc.

„92 domy dziecka, 27 domów matki i dziecka, 27 burs, 378 świetlic terapeutycznych, 30 centrów interwencji kryzysowej, 105 podwórkowych klubów, 257 ośrodków kolonijnych, 21 telefonów zaufania i 65 funduszów stypendialnych” - wylicza autor raportu. Tyle placówek świadczy pomoc dzieciom i młodzieży. Osoby niepełnosprawne mogą korzystać ze 116 wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego, 108 warsztatów terapii zajęciowej oraz 18 zakładów aktywności zawodowej, 81 gabinetów rehabilitacyjnych, 16 centrów opieki dziennej i 34 ośrodków wychowawczych. Dochodzą do tego hospicja dziecięce stacjonarne i domowe, hospicja perinatalne kompleksowo wspierające rodziców spodziewających się narodzin chorego dziecka, wreszcie - zwyczajna, cicha pomoc, którą można uzyskać w tysiącach polskich parafii.

Dyskretnie i skutecznie

Nie brakuje fundacji i stowarzyszeń specjalizujących się w świadczeniu konkretnego wsparcia potrzebującym. I tak „Fundacja Małych Stópek pomaga rodzinom w kryzysie, kobietom w ciąży, wspiera je materialnie, medycznie, psychologicznie - jak długo matki tego potrzebują. Polskie Stowarzyszenie Obrońców Człowieka proponuje wieloraką pomoc materialną dla chorych dzieci, wsparcie macierzyństwa, telefon zaufania pro-life, także pomoc w przypadku utraty dziecka nienarodzonego. Fundacja Javani otacza dyskretną opieką małoletnich rodziców w wychowaniu dzieci, zdobyciu wykształcenia i podjęciu pracy zawodowej. W prowadzonej przez siostry boromeuszki Fundacji Evangelium Vitae wsparcie otrzymują kobiety w nieplanowanej ciąży, po traumie spowodowanej poronieniem czy aborcją, dotknięte przemocą domową, obawiające się, czy podołają w opiece nad dzieckiem, zwłaszcza niepełnosprawnym. Głównym zadaniem Stowarzyszenia Gaudium Vitae im. Stanisławy Leszczyńskiej jest obrona dziecka poczętego, wspieranie samotnych matek i ubogich rodzin” - czytamy dalej w raporcie KAI. Pomoc udzielana jest zwłaszcza matkom, które borykają się z ubóstwem, są odrzucone przez rodzinę, porzucone przez partnerów, wahają się z decyzją o urodzeniu dziecka. Ubogie kobiety w ciąży otrzymują tzw. wyprawki dla noworodka zawierające niezbędne artykuły dla niemowląt. Fundacja dla Życia i Rodziny udziela wsparcia psychicznego, duchowego, materialnego i prawnego rodzicom. Dzięki wolontariuszom pozyskiwana jest żywność, która później przekazana zostaje potrzebującym rodzinom.

Do tych wszystkich inicjatyw należy jeszcze dołączyć liczne, prowadzone głównie przez zgromadzenia zakonne i Caritas, domy samotnej matki, domy matki i dziecka, domy pomocy społecznej, hospicja dziecięce, hospicja perinatalne. Jest ich naprawdę dużo.

Pisaliśmy na łamach naszego tygodnika o Oknach Życia („Ocalić czy stracić?” nr 47/2019). W Polsce aktualnie istnieje ich kilkadziesiąt - pierwsze zostało otwarte w Krakowie przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej w marcu 2006 r. Caritas ma ich 61 - do tej pory znaleziono w nich 110 dzieci. Nie zastępują szpitali, gdzie matka może pozostawić noworodka, zrzekając się praw rodzicielskich, ale są alternatywą dla porzucenia dziecka w miejscu, gdzie nie ma szans przeżycia, zwłaszcza przez matki ukrywające ciążę.

Echo Katolickie 5/2021

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama